Nie dajcie się oszukać – elektryczne samochody Elona Muska nie zbawią planety


Bjorn Lomborg 2016-04-26


Kiedy Elon Musk przedstawił nowy Tesla 3, usłużna prasa ogłosiła, że “samochód zmieniający świat” może “zdominować” rynek. W ciągu kilku dni 276 tysięcy ludzi wyłożyło po tysiąc dolarów, żeby zamówić samochód.

Ale Model 3 jeszcze nie istnieje. Nie ma ostatecznej wersji do produkcji, a tym bardziej samej produkcji. Musk jest „dość pewien”, że zacznie je dostarczać pod koniec 2017 r. Dotrzymywanie terminarza nie jest jednak mocną stroną Tesli. Tymczasem obecny bestseller Tesli dręczony jest problemami jakości.


Wszystko to mogłoby być kolejną dyskusją iPhone kontra Galaxy – tyle tylko, że te pojazdy okrzyczano zielonymi zbawicielami, a więc są subsydiowane miliardami funtów.


Przed pokazaniem samochodu Musk świętoszkowato oznajmił, że Tesla istnieje, by dać planecie zrównoważoną przyszłość. Wskazał na rosnące poziomy CO₂. Lamentował, że 53 tysiące ludzi umiera z powodu zanieczyszczeń transportowych. Tesla, jak brzmi opowieść, ratuje życie. Podobnie jak inne samochody elektryczne na “zero emisji” zanieczyszczania powietrza i CO₂.



Jest to jednak prawda tylko w stosunku do samego samochodu. Elektryczność, która go napędza, często produkowana jest z węgla, co oznacza, że czysty samochód odpowiada za ciężkie zanieczyszczanie powietrza. Jak lubi podkreślać kapitalista zielonych przedsięwzięć, Vinod Khosla, „samochody elektryczne są samochodami z napędem na węgiel”.


Gdyby do roku 2020 USA miały 10 procent więcej samochodów na benzynę, zanieczyszczenie powietrza spowodowałoby 870 więcej zgonów. Podobny wzrost samochodów elektrycznych spowodowałby 1617 więcej zgonów rocznie, głównie z powodu spalania węgla.


Jeśli przeniesiemy to do sytuacji w Wielkiej Brytanii, samochody elektryczne spowodowałyby tyle samo lub więcej zgonów związanych z zanieczyszczeniami powietrza niż samochody na benzynę. W Chinach, ponieważ ich elektrownie węglowe są tak brudne, samochody elektryczne uczyniłyby powietrze znacznie gorszym: w Szanghaju zanieczyszczenie z powodu większej liczby samochodów elektrycznych byłoby niemal trzykrotnie bardziej zabójcze niż samochodów na benzynę.


Ponadto, choć samochody elektryczne emitują mniej CO₂, oszczędności są mniejsze niż wielu sobie wyobraża. Przez okres swojego trwania i pokonanych 150 tysiącach kilometrów Tesla S wyemituje około 13 ton CO₂. Sama jednak produkcja baterii wyemituje 14 ton wraz z dodatkowymi siedmioma z pozostałej produkcji i w końcu ze złomowania.


Porównajmy to z samochodem na ropę o podobnych parametrach, Audi A7 Sportback, który zużywa około siedmiu litrów na 100km, a więc około 10,5 tysiąca litrów przez okres swojego życia. Daje to 26 ton CO₂. Audi wyemituje także nieco ponad 7 ton przy produkcji i złomowaniu. W sumie, Tesla wyemituje 34 tony, a Audi 35. Przez 10 lat więc Tesla zaoszczędzi światu 1,2 tony CO₂.


Redukcja o 1,2 tony CO₂ w systemie handlu emisjami Unii Europejskiej kosztuje 5 funtów; ale rząd Wielkiej Brytanii subsydiuje każdy samochód sumą 4,5 tysiąca funtów. Wszystkie samochody elektryczne sprzedane jak dotąd na świecie pochłonęły 9 miliardów funtów w subsydiach, niemniej zaoszczędziły tylko 3,3 miliona ton CO₂. Obniży to temperatury światowe o 0,00001°C w roku 2100 – równoważne z opóźnieniem globalnego ocieplenia o około 30 minut pod koniec stulecia. Samochody elektryczne mogą być dobrym pomysłem, kiedy będą mogły konkurować – co będzie prawdopodobnie około roku 2032. Jest jednak niemądre marnowanie miliardów funtów publicznych pieniędzy na zabawki bogatych ludzi, które zabijają więcej ludzi przez zanieczyszczenie powietrza, podczas gdy ledwo wpływają na emisje dwutlenku węgla. Tesla 3 jest istotnie cudem produkującym “zero emisji” – ale tylko dlatego, że jeszcze nie istnieje.


Don't be fooled, Elon Musk's electric cars aren't about to save the Earth

6 kwietnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Björn Lomborg

 

Dyrektor Copenhagen Consensus Center i profesor nadzwyczajny w Copenhagen Business School. Jego najnowsza książka nosi tytuł “How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050.”

Od Redakcji

Historia farm wiatrowych pokazuje, że najpoważniejszym problemem są subwencje. Podczas gdy zielona energia jak dotąd przynosi marginalną redukcję emisji gazów cieplarnianych, w USA, dzięki wydobyciu gazu z łupków, wymierną redukcję przyniosło przestawienie elektrowni węglowych i olejowych na gaz ziemny. Projekty związane z bioenergią, wiatrakami, panelami słonecznymi są oparte na ciągle bardzo niewydajnych technologiach. Subwencje są pod wieloma względami szkodliwe, powodują wzrost kosztów energii, ich skuteczność, jeśli idzie o redukcję gazów cieplarnianych, jest bliska zera, podtrzymują mity. Wielu badaczy (włącznie z Lomborgiem) apeluje o przesunięcie tych środków na badania i rozwój zielonych energii, które w momencie, gdy będą ekonomicznie konkurencyjne dla tradycyjnych źródeł energii, spowodują ich stopniowe zanikanie. Tymczasem widzimy modę i polowanie raczej na subwencje niż na dążenie do autentycznej konkurencyjności. Hasło „ekonomia głupcze” obowiązuje również w walce z globalnym ociepleniem.