Nie wiedzieliście? Bóg jest pytaniem, nie zaś odpowiedzią!


Jerry A. Coyne 2016-04-23


Nie jestem pewien, kto kieruje “The Stone”, działem o filozofii w “New York Times”, ale ta osoba nie wykonuje najlepiej swojej pracy. Gdyby tak nasi najwięksi żyjący filozofowie publikowali tam o rozmaitych sprawach: o etyce, o prawach zwierząt, aborcji, uderzeniach dronów i tak dalej. Ale aż zbyt często są tam artykuły o Bogu; to znaczy, że mamy tam Wielkie Umysły, które rozwodzą się o nieistniejących bytach. Wśród wszystkich gatunków filozofii filozofia religii jest najbardziej zubożała intelektualnie. To jest strata czasu.

I tak jest też z artykułem Williama Irwina z 26 marca, co widać już po tytule: “God is a question, not an answer” [Bóg jest pytaniem, nie odpowiedzią]. Co to znaczy? Założę się, że możecie zgadnąć.


Najpierw, kto to jest William Irwin? No cóż, ma wystarczające kwalifikacje: jest profesorem katedry Herve A. Leblanc i dziekanem Wydziału Filozofii w King’s College w Wilkes-Barre, Pennsylvania. Napisał The Free Market Existentialist: Capitalism Without Consumerismi jest redaktorem naczelnym Blackwell Philosophy and Pop Culture SeriesMa poczucie humoru, o czym świadczy jego “Jeopardy Dream Board” na witrynie internetowej uniwersytetu. Ale, oj, jakże jest zawiły w kwestii Boga!


Irwin zaczyna od Camusa, który w powieści Obcy pokazał bohatera odrzucającego Boga, kiedy ksiądz odwiedza go tuż przed egzekucją. Następnie szybko przechodzi do powieści Kamela Daouda z 2013 r., której bohater oświadcza, że „Bóg jest pytaniem”, nie zaś odpowiedzią. I tym samym jest dla Irwina:  

[To] oświadczenie odpowiada mi jako nauczycielowi i badaczowi filozofii. Pytanie jest permanentne; odpowiedzi są tymczasowe. Ja żyję w pytaniu.


Każdy uczciwy ateista musi przyznać, że ma wątpliwości, że czasami myśli, że może się mylić, że jednak Bóg może istnieć – jeśli nie Bóg z tradycji judeochrześcijańskiej, to jakiś Bóg. Nathaniel Hawthorne powiedział o Hermanie Melville’u: “Nie potrafi on ani wierzyć, ani dobrze czuć się z niewiarą; jest zbyt uczciwy i odważny, by nie próbować jednego albo drugiego”. Stan wątpliwości, niepewności i otwartości w kwestii istnienia Boga oznacza uczciwe podejście do tej kwestii.

To nie jest prawda. Każdy uczciwy człowiek musi także przyznać, że mogą istnieć duszki, Święty Mikołaj albo dowolna liczna zmyślonych iluzji, dla których nie istnieją żadne dowody. Powiedzenie, że nie ma na coś dowodów, nie jest tym samym, co powiedzenie, że istnieje przyzwoite prawdopodobieństwo, że coś może istnieć. Nie widzę żadnych dowodów na porwania przez UFO, ale oczywiście, nie można ich wykluczyć z absolutną pewnością. Założyłbym się jednak o oszczędności całego życia, że żadnego nie było. Podobnie z czyniącymi cuda krasnalami. Dlaczego więc nie widzimy Irwina piszącego artykuł, że „Krasnale są pytaniem, nie odpowiedzią”?


Zaraz potem Irwin popełnia jeden z najczęstszych błędów Wyrafinowanych Teologów™: myli logiczne możliwości z prawdopodobieństwem. Pisze:

Podobnie, każdy, kto nie niepokoi się czasami, że myli się co do istnienia lub nieistnienia Boga, najprawdopodobniej ma fałszywą wiarę. Niepokój może uczynić wiarę lub niewiarę autentyczną, ale nie może uczynić jej poprawną.


Niepokoją mnie ludzie, którzy twierdzą, że mają pewność co do Boga, zarówno ci, którzy wierzą, jak i ci, którzy nie wierzą. Nie słuchają naprawdę drugiej strony i są zbyt gotowi narzucać innym swoje poglądy. Jest niemożliwe mieć pewność co do Boga.

Zgoda. Jest także niemożliwe mieć absolutną pewność co do nieistnienia potwora z Loch Ness, Bigfoota, Xenu i jego tetanów oraz Złotych Tablic Josepha Smitha. Czy znaczy to, że mamy im dać choćby cień wiarygodności? Nie sądzę. Obowiązkiem spoczywającym na tych, którzy twierdzą, że Bóg istnieje, jest dostarczenie przynajmniej cienia wiarygodnego dowodu. Nie ma go: tak samo jak dla Nessie lub krasnali. Niemniej Irwin chce, byśmy myśleli, że powinniśmy traktować istnienie Boga – przepraszam, pytanie o Boga – poważniej niż te inne fikcje. Dlaczego? Tylko dlatego, że więcej ludzi podziela urojenie Boga niż urojenie krasnali.


Problem polega na tym, że większość ateistów nie twierdzi, że wiedzą z absolutną pewnością, że Bóg nie istnieje. Wielu teistów twierdzi jednak coś odwrotnego – ze znacznie większą pewnością. Odkładając to jednak na bok, jak właściwie mogliby ateiści „narzucić innym swoją niewiarę”? Czy Irwin uważa, że nie powinniśmy zachować Pierwszej Poprawki? Że powinniśmy pozwolić na modlitwy w szkołach publicznych? To nie ateiści narzucają innym swoje poglądy, ale religianci, którzy myślą, że ich obowiązkiem jest zamiana ich kodeksu moralnego w prawo cywilne. My próbujemy tylko przekonać innych, że jesteśmy rozsądniejsi niż oni, jak też powstrzymać ich przed narzucaniem ich wiary religijnej nam wszystkim.


Irwin kontynuuje, ale nie mówi naprawdę nic więcej niż to: że zarówno ateiści, jak wierzący powinni mieć wątpliwości. A potem całość degeneruje się w festiwal miłości pt. „dlaczego nie moglibyśmy wszyscy pogodzić się”:

Tym, co jest ważne, jest wspólny grunt pytania, nie zaś odpowiedź. Z pewnością możemy respektować każdego, kto uczciwie i z otwartym umysłem podchodzi do pytania. Religijny dialog ekumeniczny i międzywyznaniowy znacznie nasilił się w naszych czasach. Możemy i powinniśmy rozszerzyć ten dialog, by obejmował ateistów i agnostyków, by rozpoznać nasze wspólne człowieczeństwo i przestać widzieć się wzajemnie jako wrogich wojowników w wojnie duchowej lub intelektualnej. Zamiast szukania bezpieczeństwa w odpowiedzi, może powinniśmy razem celebrować niepewność pytania.

Czy Irwin nie widzi, że istotnie jesteśmy wojownikami – wojownikami w wojnie racjonalności przeciwko zabobonowi? I nie jest to także walka wyłącznie intelektualna: idzie o życie i dobrostan. Ale Irwin oczywiście odmawia postawienia ostatniego kroku i zobaczenia, że istnieją realne konsekwencje realizacji pewności religiantów w sferze publicznej. Chce tchórzliwego kompromisu, który ignoruje rzeczywistość wiary.


Wreszcie, jeśli Bóg jest pytaniem, a nie odpowiedzią, to patroszy to solidnie konwencjonalne religie – a przynajmniej praktykę religijną. Jak modlisz się do pytania? Co z pewnikami przejawiającymi się w takich praktykach jak komunia święta lub noszenie „magicznej bielizny” jak u mormonów? Czy zatrzymujemy te praktyki? Podejrzewam, że Irwin odpowiedziałby: „Tak, ale powinniśmy mieć więcej wątpliwości”. No cóż, świetnie. Nie widzę jednak wielu wątpliwości u tych, którzy powinni mieć ich najwięcej: tych, którzy zapewniają o istnieniu Boga i nakładają magiczną bieliznę zanim pójdą do Świątyni.


W ostatecznym rachunku Irwin nie mówi niczego nowego. Ile jednak nowego można powiedzieć o praktyce, dla której nigdy nie było żadnych dowodów? Irwin z pewnością nie jest pierwszym filozofem religii, który mówi, że „powinniśmy być mniej pewni”.


Czytelnik Enrico, który przysłał mi link do artykułu Irwina, przysłał mi także drugi link oraz uwagę:

Ja trzymam się Sarah Silverman (fragment o religii z jej nagrodzonego programu „We Are Miracles”):



Didn't you-know? God's a question not an answer/

Why Evolution Is True, 10 kwietnia 2016        

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne


Profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.