Templeton marnuje 11 milionów dolarów na próbę zmiany biologii ewolucyjnej 


Jerry A. Coyne 2016-04-20


Od pewnego czasu grupa biologów propaguje tezę, że Nowoczesna Synteza Ewolucyjna (którą nazywają „Standardową Teorią Ewolucyjną” czyli SET) jest niekompletna pod ważnymi względami i potrzebuje „ponownego startu”. Ich głównym twierdzeniem jest, że SET jest zbyt „genocentryczna” i ignoruje czynniki środowiskowe – takie jak niegenetyczna plastyczność rozwojowa, modyfikacje epigenetyczne i „konstrukcja nisz” (naciski selekcyjne, które rzutują na organizm po tym, jak zmienił swoją niszę przez zmiany behawioralne) – które mogą odgrywać ważną rolę ewolucyjną.

Inna grupa biologów twierdzi, że te czynniki już są brane pod uwagę, ale jeszcze nie dowiedziono ich wartości jako ważnych czynników postępu (zgadzam się). Obie strony przedstawiły swoje argumenty w pojedynku na krótkie artykuły w „Nature” w 2104 r. “Does evolutionary theory need a rethink?” Główne “wyzwanie” dla SET ze strony odpowiadającej “tak”, której pierwszym autorem jest Kevin Laland z University of St Andrews, można streścić tymi słowami:

Naszym zdaniem to “genocentryczne” spojrzenie nie obejmuje pełnej gamy procesów, które kierują ewolucją. Wśród brakujących części jest to, jak rozwój fizyczny wpływa na tworzenie różnic (developmental bias); jak środowisko bezpośrednio kształtuje cechy organizmów (plastyczność); jak organizmy modyfikują środowisko (konstrukcja nisz); i jak organizmy przekazują więcej niż geny następnemu pokoleniu). Dla SET te zjawiska są tylko wynikami ewolucji. Dla EES są także przyczynami.

(Pierwszą autorką artykułu z odpowiedzią “nie”, argumentującego, że jest wiele zjawisk poza wymienionymi powyżej, które także powinny zostać zbadane, niemniej nie ma powodu okrzykiwać ich autentycznymi “rozszerzeniami” SET bez dalszych dowodów empirycznych, jest Hopi Hoekstra z Harvardu.)


Większość zjawisk, które miały ponoć “ponownie wystartować” SET opisano w wielu artykułach, pochodzących z dobrze znanej konferencji „Altenberg 16” z 2008 r., zebranych w książce opublikowanej dwa lata później: Evolution, The Extended Synthesis, pod redakcją Massimo Pigliucci i Gerd Müller. Proszono mnie o recenzję tej książki, ale po przeczytaniu jej odmówiłem. Niemal w ogóle nie było w niej rzeczywistych przykładów biologicznych i była naszpikowana złożonymi spekulacjami, a więc nie widać było wartości tego „rozszerzenia”. Na przykład, Eva Jablonka i Marion Lamb przedstawiły swoją wyświechtaną  tezę, że spowodowane środowiskiem zmiany epigenetyczne mogą zmienić sposób myślenia o ewolucji (na wzór neo-Lamarckizmu), ale nadal nie ma żadnych wiarygodnych przykładów, że tego rodzaju modyfikacje mają wpływ na ewolucję.


Odmówiłem recenzowania tej książki, bo nie chciałem wtedy być superkrytyczny, do czego skłaniałaby zawiłość i marna konstrukcja wielu artykułów w książce. Postanowiłem poczekać i zobaczyć, czy uda im się zmienić pogląd na ewolucję.


Jak dotąd, nie udało im się i podobnie jak Hoekstra i in. przewiduję, że im się nie uda. Mimo wszystkich nawoływań do „rozszerzonej syntezy ewolucyjnej” (EES) idee takie jak konstrukcja nisz, plastyczność rozwojowa, która nie jest uwarunkowana genetycznie i modyfikacje epigenetyczne spowodowane przez środowisko, nie dały żadnych znaczących postępów w rozumieniu ewolucji (konstrukcja nisz jest w rzeczywistości starą ideą, okrzyczaną jako nowa). Niemniej ich orędownicy, tacy jak Laland, nadal produkują artykuł za artykułem, w których twierdzą, że wielkie postępy są tuż za rogiem. 


Najwyraźniej Fundacja Johna Templetona zgadza się z nimi, bo właśnie przyznała 7,7 miliona funtów (niemal 11 milionów dolarów) konsorcjum 50 “postaci o światowej renomie” (to jest prawdziwa przesada) pod przewodnictwem Lalanda – w celu stworzenia EES. Poza St Andrews, instytucjonalnymi odbiorcami grantu są University of Southampton, Indiana University, Clark University i Santa Fe Institute.


Można zobaczyć ogłoszenie grantu na stronie internetowej Davisa Sloana Wilsona “This View of Life”, gdzie jest także wywiad Wilsona z Lalandem) i na stronie internetowej St Andrews. Opisuje ona cele projektu w ten sposób:

Praca skupi się na tym, co stało się znane jako “rozszerzona synteza ewolucyjna”, w której genom nie ma uprzywilejowanej kontroli nad rozwojem i dziedzicznością. W dodatku do wpływów genetycznych organizm odgrywa aktywną rolę we własnym rozwoju, jak też w rozwoju potomków. Narzuca to kierunkowość w ewolucji i nie tłumaczy tego dobór naturalny, a także pozwala na wiele szlaków adaptacyjnego dopasowania między organizmem a środowiskiem.

Z notki reklamowej University of Southampton:

Kierownik projektu, profesor Kevin Laland w University of St Andrews, powiedział: “Główną różnicą z podejściem tradycyjnym jest to, że rozszerzona synteza ewolucyjna obejmuje większy zestaw przyczyn ewolucji. Przesuwa to ciężar wyjaśnienia z adaptacji na zróżnicowanie; od jednostronnego skupienia na doborze naturalnym do konstruktywnego procesu rozwoju”.


Na przykład, w EES szereg złożonych zjawisk biologicznych uznaje się nie jedynie za produkt ewolucji, ale widzi się ich kluczową rolę w kształtowaniu kierunku i tempa ewolucji. Na przykład, w ewolucyjnej biologii rozwojowej (evo-devo) ewolucja uporządkowania rozwojowego zmienia różnice, na których może działać dobór naturalny; w ewolucyjnej ekologii (evo-eco) ewolucja uporządkowania ekologicznego zmienia naciski selekcyjne, które działają na te różnice.

Obszernie krytykowałem to podejście – nie dlatego, że są tam błędy pojęciowe, ale dlatego, że ludzie pracują nad nimi od lat, a jeszcze nie widzieliśmy znaczących wyników – jak w wypadku epigenetyki i plastyczności rozwojowej. (Muszę dodać, że także evo-devo nie spełniło obietnicy zrewolucjonizowania ewolucji. Dało nam kilka naprawdę uroczych i nieoczekiwanych rezultatów, jak wszechobecność pewnych „genów kontrolujących”, takich jak Pax6, które działają w rozmaitych taksonach, ale nie dało głębszego zrozumienia procesów ewolucyjnych.)


Procesy głośno zachwalane przez zwolenników EES mogą działać w izolowanych wypadkach, ale zdecydowanie nie są tak powszechne, by uzasadnić grant 11 milionów dolarów. Nie jestem pewien, co myślano w Templeton, kiedy zdecydowano się to finansować, poza tym, że ta fundacja ma mnóstwo pieniędzy i jakoś przekonała ją gadanina pod hasłem „zreformujemy SET”.  Jedną z możliwości, która przyszła mi do głowy, jest, że ten projekt atakuje bezpośrednio „genocentryczny” pogląd na ewolucję. Można na to patrzeć jak na redukcjonizm, a „EES” jako coś bardziej włączającego i (jeśli mocno przymrużysz oko) bardziej tajemniczego i świętego.


Jeden spośród kilku ludzi, którzy przysłali mi link, napisał:

Fundacja Johna Templetona właśnie dała 10 milionów dolarów najbardziej otumanionym biologom na planecie. Z wszystkimi efektami domina, może to cofnąć całą dziedzinę o dziesięciolecia. Pomyśl o wszystkich tysiącach godzin badawczych, które zostaną zmarnowane na badanie, dyskutowanie i promowanie tego…! Jeśli celem JTF jest zamącenie wód i opóźnienie postępów biologii ewolucyjnej, trudno byłoby im znaleźć lepszy sposób.

No cóż, istnieją biolodzy bardziej otumanieni niż ci, a wśród tych są dobrzy biolodzy; nazwałbym ich raczej „wprowadzeni w błąd”. Zgadzam się jednak, że skierowanie na to 11 milionów dolarów jest wielkim błędem. Roczny budżet National Science Foundation na biologię ewolucyjną wynosi tylko 7,5 miliona dolarów i fundusze Templetona znacznie to przekraczają. Mogę sobie tylko wyobrażać, o ile większy postęp zobaczylibyśmy, gdyby te 11 milionów dolarów dostała NSF zamiast grupy autoreklamiarskich badaczy, którzy wydadzą je i (jak przepowiadam) nie znajdą zbyt wiele rzeczy interesujących.

 

No cóż, ci ludzie mają teraz pieniądze. Pora, by albo coś pokazali, albo zamilkli. Zobaczmy, czy w ciągu następnych kilku lat pokażą jakiś prawdziwy postęp w rozumieniu ewolucji.

 

Templeton wastes 11 million in attempt to corrupt evolutionary biology

Why Evolution Is True, 8 kwietnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska