Wadliwa logika akademickiego bojkotu Izraela


Saladdin Ahmed 2016-04-17


Kampania na rzecz bojkotu izraelskich instytucji akademickich ma na celu protest przeciwko polityce izraelskiej; zwolennicy bojkotu nie odpowiedzieli jednak na to proste pytanie: dlaczego tylko Izrael? Ze wszystkich uniwersytetów na świecie dlaczego tylko uniwersytety izraelskie mają być wytknięte palcem i bojkotowane? Dlaczego nie uniwersytety, na przykład, tureckie, irańskie, indyjskie lub pakistańskie? Od początku muszę powiedzieć, że jestem przeciwko tak zwanemu bojkotowi akademickiemu jakiegokolwiek miejsca na świecie, włącznie z krajami, które wspomniałem powyżej. Niemniej, nawet gdybym miał zgodzić się, że bojkoty akademickie to usprawiedliwione środki do osiągnięcia celów politycznych, myślę, że jest coś moralnie i politycznie złego w osądzie, że trzeba bojkotować Izrael, a nie trzeba bojkotować Turcji, żeby ograniczyć się tylko do jednego przykładu.

Nie chodzi tu o porównywanie przypadków martyrologii. Chcę zamiast tego zakwestionować zasadność roszczeń moralnych, jakie stoją za wezwaniem do bojkotu izraelskich instytucji akademickich. Za każdym podwójnym standardem kryje się coś niepokojącego, co zasługuje na ujawnienie przez otwartą debatę intelektualną. Jeśli roszczenie moralne orędowników bojkotu jest zasadne, to Izrael musi być bardziej oparty na ucisku mniejszości niż wszystkie inne kraje, włącznie z Turcją. Twierdzę, że tak nie jest, że stopień ucisku w Izraelu nie jest nawet porównywalny do polityki tureckiej.


Turcja została zbudowana na masowych grobach Ormian i pozostałych po ludobójcach-kolonizatorach Kurdach, największego narodu bez państwa na świecie.  


W Turcji, każdy człowiek, który wspomni “ludobójstwo Ormian” może zostać uwięziony z paragrafu 301 tureckiego kodeksu karnego, który pierwotnie penalizował obrażanie “tureckości” – zmodyfikowanej w 2008 r. na „naród turecki” pod naciskiem UE. Nawet jeśli ktoś prywatnie nie zaprzecza ludobójstwu Ormian, musi działać tak, jakby zaprzeczał. W ten sposób Turcja jest krajem, w którym penalizuje się nie zaprzeczanie ludobójstwu.


Ktoś mógłby argumentować, że w Izraelu nie wolno zaprzeczać Holocaustowi i dlatego również tam brak jest wolności słowa. Różnica jednak powinna być oczywista dla wszystkich: zaprzeczanie jakiemukolwiek ludobójstwu służy uwiecznieniu rasizmu i dlatego powinno być zabronione. Tym samym, penalizowanie odmowy zaprzeczania ludobójstwu równoważne jest z oficjalnym przyjęciem rasizmu jako polityki państwowej.


Czy jakikolwiek język był kiedykolwiek zakazany w Izraelu? Możesz mówić i uczyć arabskiego, kurdyjskiego, tureckiego, perskiego i każdego innego języka w Izraelu, podczas gdy w Turcji inne języki poza tureckim są od dawna zakazane. Język kurdyjski był bezlitośnie tępiony przez całą historię nowożytnej Turcji. Dopiero niedawno Kurdowie otrzymali pozwolenie na mówienie swoim językiem ojczystym w instytucjach publicznych kraju.  


Przed tymi reformami Kurdowie, którzy nie mówili po turecku, musieli komunikować się językiem migowym w miejscach publicznych, by uniknąć aresztowania przez policję turecką. Przez kilka pokoleń ta polityka przymusowo „sturczyła” miliony Kurdów, co było oficjalnym celem państwa, kiedy zakazał języka kurdyjskiego. Większość rodziców kurdyjskich nadal woli uczyć swoje dzieci tylko tureckiego, żeby uniknąć dyskryminacji, jaka dotykała ich lub poprzednie pokolenie z powodu bycia Kurdami. Te prześladowania wychodzą daleko poza dyskryminację w podziale majątku i możliwości zrobienia kariery. Do dnia dzisiejszego ultra nacjonalistyczna tłuszcza linczuje ludzi za to tylko, że mówili po kurdyjsku w złym miejscu i złym czasie.


Czy jakikolwiek naukowiec był prześladowany w Izraelu za użycie słowa “Palestyna” w mowie lub piśmie, czy to w kontekście geograficznym, historycznym, czy politycznym?


W Turcji wielu naukowców było prześladowanych za powiedzenie lub napisanie słowa „Kurdystan”, nawet w najbardziej niepolitycznym kontekście, jaki można sobie wyobrazić. Używanie nazwy „Kurdystan” w kontekście politycznym zaprowadziło wielu ludzi do więzienia. Jednym przykładem jest marksistowski socjolog, Islmail Beshikçi, który spędził 17 lat ze swojego życia w więzieniu za ośmielenie się pisania o prawach politycznych narodu kurdyjskiego.


A jaka jest sytuacja kobiet?


W Turcji kobietę można wsadzić do więzienia na 10 lat za śpiewanie po kurdyjsku. Kobiety kurdyjskie są systematycznie obierane za cel przez policję. W niektórych wypadkach nawet ciała zmarłych Kurdyjek są znieważane, by zredukować kobiety kurdyjskie do obiektu gwałtu jako akt zemsty za ich odmowę zostania Turczynkami.  


Wolność prasy?


Reporterzy Bez Granic nazwali w 2012 r. Turcję “największym więzieniem dla dziennikarzy”. Dzisiaj sytuacja jest jeszcze gorsza, ponieważ rząd turecki nasilił rozprawę z prasą i posunął się nawet tak daleko, że próbuje ograniczyć wolność prasy w Niemczech i USA.  


Obecnie setki intelektualistów tureckich i kurdyjskich, którzy podpisali petycję pokojową, domagając się zakończenia trwającej wojny przeciwko Kurdom, są prześladowani na bezpośredni rozkaz Erdogana. Czterech naukowców, którzy czytali tę petycję na konferencji  prasowej 11 stycznia 2016 r. już jest w więzieniu.  


Lista systematycznych niesprawiedliwości, potworności i ucisku w Turcji ciągnie się dalej, ale sprawa jest jasna. Jaki jest powód, że uczestnicy bojkotu uniwersytetów izraelskich nie bojkotują uniwersytetów tureckich? Chciałbym wierzyć, że tym powodem nie jest antysemityzm i przynajmniej w większości wypadków sądzę, że nie jest.


Zamiast tego sądzę, że w wielu wypadkach jest to coś chyba nie mniej niepokojącego niż antysemityzm: rasistowska wiara, że jak na tak zwany kraj “muzułmański” Turcja jest w porządku. Innymi słowy, rasistowskie założenie, że społeczeństwa zwane muzułmańskimi lub wschodnimi są fundamentalnie inne niż społeczeństwa zachodnie, leży u podstaw wiary, że nie można (lub nie potrzeba) stosować do nich tych samych standardów wolności i praw człowieka. Łączy się z tym panująca pseudolewicowość, która używa modnego komunału, idealizującego sprawę palestyńską jako podstawową miarę lewicowości. Dlaczego nie wspominamy o fakcie, że palestyńska lewica nie popiera Hamasu, podczas gdy robi to tak duża część lewicy zachodniej?


Bojkotujący Izrael, szczególnie dlatego, że przedstawiają swoje stanowisko jako stanowisko moralne, powinni zastosować prostą, ale zasadniczą regułę prezentacji swojego światopoglądu i działań. Mianowicie: życie jest bezcenne wszędzie. Jeśli trzymać się tej prostej reguły etycznej, wszelkie władze polityczne powinny być odpowiedzialne za traktowanie swoich ludzi, niezależnie od tożsamości rządzących i rządzonych. W tak uniwersalnych ramach moralnych nie powinno być do zaakceptowania wzywanie do bojkotu Izraela i utrzymywanie Turcji na liście atrakcji turystycznych i  znakomitego miejsca do organizowania konferencji naukowych.     


Powtarzam: nie wzywam do bojkotu instytucji akademickich w Turcji ani nigdzie indziej na świecie. Chciałbym bardziej świadomej politycznie lewicy z prawdziwie uniwersalną etyką.


The Flawed Logic of the Academic Boycott of Israel

Jerusalem Post, 7 kwietnia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Saladdin Ahmed

Kanadyjski filozof specjalizujący się w filozofii politycznej.