Życie towarzyskie zielonych robaczków


Ed Yong 2016-03-04


Jeśli znajdziesz się na plaży którejś z wysp na Kanale La Manche, możesz natknąć się na matę z zielonej breji, jak gdyby ktoś wyrzucił ze słoika sos miętowy. Jeśli jednak uklękniesz i przypatrzysz się temu przez szkło powiększające, zobaczysz jej prawdziwą naturę.

Robaki.

Miliony małych, zielonych robaków, każdy długości tylko kilku milimetrów, wijących się razem.


Ich formalna nazwa brzmi Symsagittifera roscoffensisale mieszkańcy wysp na Kanale nazywają je z oczywistych powodów robaczkowy sos miętowy. Zielony kolor pochodzi od alg w ich ciałach, które dostarczają im składników odżywczych przez ujarzmianie energii słonecznej. Algi dały także tym stworzeniom ich inną nazwę, faworyzowaną przez biologów z początku XX wieku: „zwierzęta roślinne”.


Jeden z tych biologów, Frederick Keeble, napisał w 1901 roku całą książkę o tych stworzeniach. Osiemdziesiąt lat później Nigel Franks z University of Bristol znalazł jej egzemplarz w antykwariacie i kupił go za zawrotną sumę 50 pensów. Zaintrygowany postanowił je znaleźć i zabrało mu kilka wypraw na wyspę Guernsey, zanim mu się to udało. „Trudno znaleźć ich kożuchy, ale jak już je znajdziesz, jest ich tam olbrzymia liczba – mówi. Są niezmiernie imponujące. Kiedy widzisz je, myślisz, że to algi”.

Franks zgarnął ich trochę i zaczął badać ich zachowanie. Szybko zauważył, że jeśli dodał ich wystarczającą liczbę do tego samego stawu płytkiej wody, zaczynają pływać w hipnotyzujących kręgach z setkami osobników wirujących w zielonych kołach. „Robiły to natychmiast – mówi Franks. – Jest to charakterystyczny objaw silnych interakcji społecznych”.


Zdjęcie: Stevie Smith
Zdjęcie: Stevie Smith

Franks, który większość swojego życia zawodowego poświęcił badaniu kolektywnych zachowań mrówek, był doskonałą publicznością dla pokazów robaków. Wiedział, że wiele innych zwierząt społecznych z rozmaitych powodów tworzy kręgi. Mrówki, jeśli oddzielisz grupę z nich, niewolniczo podążają w kółko za szlakiem chemicznym innych mrówek aż padają z wyczerpania. Ryby robią to, kiedy natkną się na drapieżnika. Nawet wirtualne zwierzęta tworzą kręgi, kiedy zaprogramuje się je prostymi regułami. A co z robakami?


Badając filmy wideo tych zwierząt
Franks i jego koledzy pokazali, że silnie oddziałują na siebie wzajemnie, często pływając równolegle z zaledwie milimetrem odstępu między sobą. W miarę wzrostu ich zagęszczenia, coraz bardziej zbliżały się do siebie. Wydaje się, że kręgi postają z tych interakcji na małą odległość i z tendencji robaków do zakrzywiania ciała w danym kierunku. (Jest godne uwagi, że niemal wszystkie kręgi wirują zgodnie z ruchem wskazówek zegara.) Na podstawie tych informacji kolega Franksa, Alan Worley, zbudował symulację komputerową, w której wirtualne robaki zachowywały się według prostych reguł, niemniej spontanicznie tworzyły kręgi takie same, jak ich rzeczywiste odpowiedniki.


“Wiele różnych modeli indywidualnych interakcji może powtórzyć ten sam rodzaj kolektywnego wzoru – mówi Guy Therauluz, inny badacz kolektywnych ruchów z uniwersytetu Paul Sabatier. – Rozszyfrowanie rzeczywistych interakcji społecznych, jakie działają tutaj, jest zadaniem, które dopiero trzeba wykonać”.


Franks planuje to właśnie zrobić. Jest możliwe, mówi, że robaki wydzielają jakiś rodzaj substancji chemicznej, za którą podążają inne. A może reagują na zawirowania wody. „Reguły trzeba dopiero zrozumieć” – mówi.


Chce także wiedzieć, dlaczego robaki zachowują się w ten sposób i ma fascynującą tezę. Być może robaki opalają się towarzysko. Przez zbieranie się w duże maty biofilmów, związane razem śluzem, które same wydzielają, mogą ustabilizować swoją pozycję na piaszczystych plażach lub basenach przypływowych. Według Franksa „zachowują się kolektywnie jak społeczne wodorosty”.


Wiadomo też, że indywidualne robaki poruszają się w kierunku źródeł światła, które niemal są zbyt jaskrawe dla nich i do maksimum obciążają możliwości swoich partnerów – alg. Mogłyby poradzić sobie z tym problemem w macie przez zanurkowanie w ciemniejszy środek, kiedy już otrzymały dosyć światła. Franks porównuje je do pingwinów królewskich kulących się przed lodowatym wiatrem arktycznym: te stada nieustannie ulegają rotacji, kiedy osobniki na krańcach drepczą do środka.


Dora Biro
z University of Oxford chwali próbę Franksa wyjaśnienia nie tylko tego, jak działa kolektywny ruch, ale też dlaczego w ogóle odbywa się – a co przeoczyli naukowcy w tej dziedzinie. „Ta hipoteza jest bardzo interesująca – mówi. – Wspaniale byłoby znaleźć jej potwierdzenie w przyszłych pracach, włącznie z obserwacjami w naturze, jak tworzy się biofilm oraz jaka jest rola kręgów w tym procesie”.


Franks dopiero zaczyna z robakami sosu miętowego, ale widzi je jako wspaniały obiekt do zrozumienia kolektywnego zachowania u zwierząt. Inni naukowcy analizowali ich ciała, sposób rośnięcia i zdolności regeneracji – ale tylko u poszczególnych osobników. „Podejrzewam, że gdyby ludzie bardziej przyglądali się populacjom, jak myśmy byli wystarczającymi szczęściarzami, by zrobić to z tymi stworzeniami, zobaczyliby coraz więcej przykładów dziwnych, mikroskopijnych organizmów, które wykazują takie zachowania społeczne” – mówi Franks.


Green mint sauce worms may be social sunbathers

Not Exactly Rocket Science, 23 lutego 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ed Yong 


Mieszka w Londynie i pracuje w Cancer Research UK. Jego blog „Not Exactly Rocket Science” jest próbą zainteresowania nauką szerszej rzeszy czytelników poprzez unikanie żargonu i przystępną prezentację.
Strona www autora