Raz jeszcze: Stowarzyszenie Historyków Amerykańskich odrzuca rezolucję potępiającą Izrael


Jeffrey Herf 2016-02-09


W sobotę 9 stycznia 2016 r. członkowie Stowarzyszenia Historyków Amerykańskich (AHA) na spotkaniu w Atlancie zagłosowali 111 głosami przeciwko 50, by odrzucić rezolucję potępiającą politykę izraelską wobec uniwersytetów palestyńskich w Gazie i na Zachodnim Brzegu. Rezolucję zaproponowali „Historycy przeciwko wojnie” (Historians Against the War - HAW), ta sama grupa lewicowych historyków, którzy rok temu zaproponowali rezolucję o bojkocie Izraela. Wówczas podstawą porażki tej rezolucji było pominięcie właściwej procedury.

Ponieważ inne stowarzyszenia uczonych amerykańskich przyjęły rezolucje wzywające do bojkotu lub krytykowania Izraela, sromotna porażka takiej rezolucji przez dwa lata z rzędu w AHA jest zarówno ważna, jak i wymaga wyjaśnienia. Jest ważna, ponieważ przełamuje to, co zdawało się być narastającym rozmachem kampanii BDS (Boycott, Divestment, Sanctions). Oskarżenia o łamanie praw człowieka Palestyńczyków i retoryka o syjonizmie jako kolonializmie i rasizmie, która odnosiła takie sukcesy od lat 1970. w ONZ i wśród NGO twierdzących, że bronią praw człowieka, spotkała się z porażką, kiedy dostała się pod sceptyczne spojrzenie historyków, szkolonych do starannego rozważania dowodów.


Tym razem, jesienią zeszłego roku, grupa HAW w porę przedstawiła rezolucję i zebrała wystarczającą liczbę podpisów członków, by umieścić ją na porządku dnia. Być może w celu zdobycia większej liczby głosów rezolucja HAW w 2016 r. powstrzymała się przed wezwaniem do bojkotu uniwersytetów izraelskich. Zamiast tego powtórzyła oskarżenia, dobrze znane z międzynarodowego ruchu BDS o rzekomym złym traktowaniu przez Izrael uniwersytetów palestyńskich na Zachodnim Brzegu i w Gazie. Zamiast bojkotu, wezwała AHA do służenia jako organizacja monitorująca do nadzorowania i korygowania polityki izraelskiej wobec uniwersytetów palestyńskich. W rezolucji postawiono zarzut, że Izrael łamie prawa palestyńskich pracowników uniwersytetów i studentów do „swobodnego prowadzenia edukacji i badań”, ogranicza „wolność poruszania się, włącznie z zakazem wjazdu obywateli zagranicznych” oraz dokonuje „ataków fizycznych na palestyńskie instytucje edukacyjne”. Dlatego też wezwała „AHA do zobowiązania się do monitorowania działań Izraela, które ograniczają prawo do edukacji na okupowanych terytoriach palestyńskich”. Projekt rezolucji zamieszczono na stronie internetowej AHA w listopadzie 2015 r.


Powodami tej drugiej, sromotnej porażki rezolucji antyizraelskiej są wady samej rezolucji, jak również skuteczność opozycji wobec zawartej w niej treści.


Częściowo powodem ich porażki jest pycha rozbudzona dziesięcioleciami łatwych zwycięstw w ONZ i w stowarzyszeniach akademickich, które już przejęła radykalna lewica. Potępienie Izraela jako państwa kolonialnego i rasistowskiego odnosiło sukcesy na nienaukowych arenach życia intelektualnego i politycznego Zachodu od lat 1960. Niemniej w Stowarzyszeniu Historyków Amerykańskich panują standardy oceny zawodowych historyków, nie zaś dyplomatów ze Zgromadzenia Ogólnego ONZ, stronniczych NGO, twierdzących, że bronią praw człowieka lub innych organizacji akademickich, nad którymi lewicy udało się przejąć kontrolę.


Jednym z powodów sprzeciwu wobec tych rezolucji jest ogólna niechęć wobec upolitycznienia organizacji naukowej. Historycy wstępują do AHA z powodów zawodowych, nie zaś politycznych. Gdyby ta organizacja miała zająć stanowisko polityczne, ci, którzy się z nim nie zgadzają, musieliby być stowarzyszeni w organizacji której poglądy odrzucają. Szczególnie młodzi uczeni czuliby nacisk na modyfikowanie swoich poglądów, by zgadzały się ze stanowiskiem organizacji. W złożonym i wolnym społeczeństwie, takim jak Stany Zjednoczone, historycy jako obywatele mają liczne możliwości wyrażania swoich poglądów politycznych albo indywidualnie, albo w organizacjach poza stowarzyszeniami akademickimi. Oponenci argumentowali, że jako historycy nie możemy stosować głębokich badań i starannego rozważania dowodów do rezolucji politycznych o współczesnych wydarzeniach, jakich oczekuje się od nas w badaniach i tekstach. Sugerowanie, że ma być inaczej, zakłada absurd, a mianowicie, że AHA powinno mieć politykę zagraniczną. Ponadto, jeśli AHA jako organizacja, miałoby być porwane przez grupę polityczną, wiarygodność profesji historyków amerykańskich zostałaby rozbita w oczach wielu studentów, pracowników naukowych, absolwentów i ogólnej publiczności. Zrobienie tego mogłoby również nadać prawomocność powolnej czystce dyscypliny naukowej z tych, którzy się nie zgadzają. Przy skupieniu na Izraelu mogłoby zainaugurować erę ponownej dyskryminacji Żydów, którzy nie podzielają tych potępień Izraela.


Niemniej, ponieważ jest to organizacja historyków, kilku z nas czuło się w obowiązku zajęcia się faktograficzną ścisłością oskarżeń zawartych w tej rezolucji. Argumentowaliśmy, że jest sprawą zasadniczą, by profesja poświęcona szukaniu prawdy o przeszłości, poświęciła staranną uwagę faktom i dowodom. Historycy w żadnym razie nie mogą popierać rezolucji opartej na fałszywych, wypaczonych i ahistorycznych twierdzeniach. Po tym, jak HAW ogłosiła oskarżenie, poprosiłem o reakcję oskarżonego, rząd Izraela. Poprosiłem pracowników ambasady Izraela w Waszyngtonie o ich reakcję na tę i inne rezolucje tego typu. Ambasada odpowiedziała oświadczeniem 18 grudnia 2015 r. i zamieściłem je na stronie internetowej AHA 2 stycznia 2016, na tydzień przed spotkaniem AHA. Link do streszczenia i do całego, bardzo ważnego oświadczenia, znajduje się tutaj.


Napisałem, że “jest słuszne naleganie, żeby tam, gdzie jest oskarżenie, zwrócić uwagę na argumentację obrony”. Także obrona ma prawo, by jej wysłuchano i by jej argumenty i dowody wzięto pod staranną i sprawiedliwą rozwagę. Pismo ambasady w Waszyngtonie zapewniało, że Izrael nie stosuje jako rutynowego działania ograniczania ruchów pracowników, studentów i gości na Zachodnim Brzegu. Pewne ograniczenia ruchów, a nawet wkraczanie izraelskich sił wojskowych na teren uniwersytetu palestyńskiego (jak w Tulkarm), ma miejsce, ponieważ „palestyńskie uniwersytety służą okresowo jako miejsca przemocy i podżegania”. „Nie ma ograniczeń wobec zagranicznych akademików nauczających na Zachodnim Brzegu”. Mają „swobodę wjazdu, chyba że są wyjątkowe względy bezpieczeństwa”. Izrael nie odmawia rutynowo pozwolenia dla studentów z Gazy na podróż na studia za granicę lub na uniwersytety na Zachodnim Brzegu, ale pozwolenia mogą zostać ograniczone, jeśli członkowie Hamasu starają się kontynuować swoją działalność na Zachodnim Brzegu. Podczas wojny 2014 r. Izrael zbombardował Uniwersytet Islamski nie dlatego, że był to uniwersytet, ale ponieważ był używany przez organizację terrorystyczną Hamas do produkcji i ostrzału rakietowego cywilów izraelskich.


Oświadczenie ambasady zawierało osłupiające dane o niezwykłym wzroście uniwersytetów palestyńskich na Zachodnim Brzegu i w Gazie. „Liczba studentów studiów licencjackich podwoiła się w ciągu ostatnich dziesięciu lat z 129 tysięcy w 2005 r. do 209 tysięcy w 2015 r., liczba magistrantów potroiła się z 14 tysięcy do 36 tysięcy, a liczba pracowników naukowych wzrosła z 3700 do 6880”. Dodałem, że rząd izraelski nie wspierałby tego zadziwiającego rozwoju, gdyby prowadził politykę, o jaką oskarża go rezolucja HAW. Warto również wspomnieć, że niemal wszystkie uniwersytety na Zachodnim Brzegu i w Gazie zostały założone po 1967 r. Członkowie AHA nie muszą zaakceptować przekonującej, moim zdaniem, argumentacji obrony Izraela, by głosować przeciwko tej rezolucji. Wystarczy stwierdzenie, że jako historycy godzilibyśmy się na ograniczanie naszych możliwości metodycznego badania spornych faktów.


Wraz z umieszczeniem wypowiedzi ambasady izraelskiej w Waszyngtonie i moim streszczeniem na stronie AHA, członkowie AHA mieli teraz wystarczające podstawy, by stwierdzić, że istnieją rozsądne wątpliwości co do prawdziwości postawionych oskarżeń powtórzonych przez członków HAW. Wobec faktów spornych jedynym powodem dla historyka jako historyka, by głosował za rezolucją, było podjęcie decyzji politycznej, nie zaś naukowej, na rzecz jednego zestawu twierdzeń faktograficznych zamiast na rzecz drugiego. Poparcie rezolucji byłoby równoznaczne z zaakceptowaniem argumentów oskarżenia przy równoczesnym zignorowaniu argumentów obrony, a to byłoby sprzeczne ze standardami zawodowymi historyków, szkolonych w badaniu dowodów z wielu źródeł.


Wielkie znaczenie miały wysiłki Alliance for Academic Freedom, grupy liberałów i postępowców, którzy sprzeciwiają się BDS. Na spotkaniu w Atlancie debata o rezolucji rozpoczęła się pięciominutowymi wypowiedziami za i przeciw rezolucji, po których nastąpiły dwuminutowe wypowiedzi za i przeciw. Profesor Sharon Musher z Stockton University w New Jersey wygłosiła otwierającą wypowiedź przeciwko rezolucji. Pracowała razem z Davidem Greenbergiem z Rutgers University w New Brunswick i z innymi członkami komitetu wykonawczego Alliance for Academic Freedom (AAF). 7 stycznia 2016 r., na dwa dni przed spotkaniem, Musher zamieściła wypowiedź AAF na witrynie internetowej członka AHA. Tutaj jest link do tej wypowiedzi.


Wypowiedź AAF informowała członków AHA, że “rezolucja HAW jest napędzana przez oddanie kierownictwa tej grupy pełnemu akademickiemu i kulturalnemu bojkotowi Izraela, który HAW zatwierdził ponad półtora roku temu i propaguje go od tego czasu… Przyjęcie tej rezolucji stanowiłoby pierwszy kroku ku BDS dla AHA”. Opisała rezolucję HAW jako „faktograficznie błędną do takiego stopnia, że nie może wiarygodnie służyć jako podstawa działania AHA”. Dołączono dokument (znajduje się tutaj), który opisuje “wiele z tych błędów, pominięć i wypaczeń, czyniących, że ta rezolucja nie nadaje się jako podstawa do działania AHA”. Musher i jej współautor Greenberg podkreślili także sposób, w jaki Izrael jest wytykany palcem.


Nawet czołowe organizacje praw człowieka zgadzają się, że inne kraje mają gorsze notowania w sprawie dostępu do edukacji. The Scholars at Risk Network zestawia naruszenia na całym świecie, a tylko maleńki ułamek z nich dotyczy Izraela. (AHA jest instytucjonalnym członkiem Scholars at Risk Network.) Ten dodatkowy dokument (znajdujący się tutaj) opisuje zakres naruszeń wolności akademickiej na całym świecie i pytając, dlaczego tylko jeden kraj ma być monitorowany przez AHA.


W tekście AAF “Ułomna rezolucja: błędy, fałszywe przedstawianie i pomijanie w rezolucji przedstawionej AHA” autorzy szczegółowo omawiają wjazdy i wyjazdy z Gazy i kwestionują twierdzenie HAW o rzekomych „rutynowych” inwazjach Izraela na palestyńskie kampusy uniwersyteckie. Piszą, że rezolucja ignorowała „dowody sprzeczne z ich twierdzeniami” i wskazali na dowody potwierdzające używanie przez Hamas kampusu Uniwersytetu Islamskiego w Gazie do odpalania rakiet na Izrael w wojnie 2014 r.


Wypowiedź AAF podkreśla także ahistoryczny aspekt rezolucji HAW. Historycy starają się umieszczać wydarzenia w kontekście czasu i miejsca. Autorzy AAF opisali częściowo oczywisty kontekst historyczny polityki izraelskiej wobec uniwersytetów palestyńskich w sposób następujący:


Po załamaniu się negocjacji pokojowych między Izraelem a Autonomia Palestyńską wzrost liczby zamachowców samobójców i innych zagrożeń terrorystycznych dla cywilów doprowadził Izrael do kroków chroniących jego populację cywilną. Rezolucja nie wspomina tego niezmiernie istotnego kontekstu historycznego. Ani nie wspomina, że Hamas, który rządzi Gazą od dziesięciu lat, ma wrogie stosunki nie tylko z Izraelem, ale także z Egiptem. Jego granice nie są odpowiednikiem granic między przyjacielskimi krajami i nie można na nie tak patrzeć.  


Dla historyków to były zasadnicze argument. Żaden historyk nie może ignorować wezwania do umieszczenia wydarzenia w sekwencji czasowo przyczynowej. Nie zrobienie tego oznacza myślenie ahistoryczne i wyjmowanie wydarzeń z kontekstu czasu i miejsca. To właśnie, według AAF, zrobili historycy z HAW.


W Atlancie, profesor Ilan Troen z Brandeis University, prezes Stowarzyszenia Badań Izraelskich i były dyrektor Instytutu Badawczego Ben-Guriona do Badań Syjonizmu i Izraela w Izraelu w Sde Boker, podkreślił pluralizm głosów w izraelskim życiu akademickim i zwrócił uwagę na wielu studentów arabskich, którzy studiują na uniwersytetach izraelskich.


Inni krytykowali wybieranie wyłącznie Izraela, wskazując na naruszenia wolności akademickich w innych krajach na świecie oraz w państwach arabskich i zaznaczając, że w Izraelu jest większy pluralizm poglądów niż w innych krajach na Bliskim Wschodzie. Kilku innych oponentów pytało, czy to skupienie się na Izraelu nie odbija mroczniejszych uczuć wobec Żydów, ale choć kwestia antysemityzmu czaiła się w tle, nie była kluczowym tematem debaty w Atlancie. W oświadczeniu zamieszczonym na forum AHA on 4 stycznia 2016 r. Robert Zaller, profesor z Drexel University w Philadelphii napisał: “szkalowanie Izraela lub działania dyskryminujące przeciwko niemu na forach międzynarodowych są już powszechne od pół wieku. Są dobrze rozumiane jako kod dla antysemityzmu i ta rezolucja nosi ten sam stempel”.


Reakcja zwolenników rezolucji ujawniła, że istotnie byli oni częścią projektu politycznego, starającego się o delegitymizację państwa Izrael. Przyznali, że wybrali szczególnie Izrael, ale zaprzeczyli, że miało to cokolwiek wspólnego z antysemityzmem. Zrobili to raczej, bo sprzeciwiają się kolonializmowi i rasizmowi, wskazując w ten sposób, że uważają Izrael za państwo kolonialne i rasistowskie. Zaapelowali do „moralnej odpowiedzialności intelektualistów” do „przeciwstawiania się niesprawiedliwości”, zakładając, że Izrael popełnia niesprawiedliwości i zasługuje na potępienie moralne. Założyli to, czego należało dowieść. Jeden z młodszych członków kadry uniwersyteckiej, popierający rezolucję HAW, ujawnił bardzo ograniczone rozumienie roli organizacji zawodowej, kiedy wyskoczył ze zdaniem, że pragnie, by AHA była organizacją postępową, nie zaś konserwatywną. Zakopał się w jeszcze głębszą dziurę, kiedy zapytał, dlaczego nie mamy popierać rezolucji, która odzwierciedla to, czego uczy swoich studentów. Krótko mówiąc, w obliczu połączonego ataku na faktograficzną poprawność ich oskarżeń, adwokaci rezolucji przedstawili rozpaczliwie słabą argumentację. Mogła ona przekonać tylko tych, którzy zgadzali się z nimi z powodów politycznych. Interesującym aspektem dyskusji, który nie minął niezauważony, było to, że kilku znanych historyków, którzy podpisali rezolucję HAW, odmówili przemawiania przed swoimi kolegami na spotkaniu AHA.


Przez dwukrotne odrzucenie rezolucji HAW, w Nowym Jorku w 2015 r. i w Atlancie w 2016 r., członkowie AHA sami zapisali się w historii. My, którzy jesteśmy dumni z pokonania tych rezolucji, uważamy głosowanie w Nowym Jorku i w Atlancie za obronę dyscypliny historii, za momenty, kiedy uczeni potwierdzili, że fakty istotnie są uparte i że Stowarzyszenie Historyków Amerykańskich nie jest cyrkiem, jakim stało się Zgromadzenie Ogólne ONZ, za każdym razem, kiedy omawia Izrael. Inne organizacje akademickie mogą odmówić pójścia w nasze ślady i mogą poprzeć koszmarne teksty pełne wypaczeń o Izraelu. Jeśli to jednak zrobią, wielu historyków uzna, że ich standardy dowodów i weryfikacji nie są tak rygorystyczne jak nasze i że w związku z tym ich inne naukowe twierdzenia o innych, niezwiązanych sprawach, trzeba przyjmować z dużą dawką sceptycyzmu. Na razie przynajmniej, na ten rok, najważniejsza organizacja historyków w Stanach Zjednoczonych optowała za obroną najlepszych tradycji naszego zawodu i naszej dyscypliny. Głosy w Nowym Jorku i w Atlancie nie były tylko głosami przeciwko niesprawiedliwości i stronniczości kampanii BDS. Były także głosami historyków dumnych ze swojego rzemiosła i zdeterminowanych bronić jego najlepszych tradycji. Mam nadzieję, że nasi koledzy w innych dziedzinach naukowych pójdą naszym śladem i przeciwstawią się nadużyciom i porywaniu organizacji naukowych w celu atakowania państwa Izrael.


Yet Again: The American Historical Association Rejects a Resolution Denouncing Israel


Yet Again: The American Historical Association Rejects a Resolution Denouncing Israel

- See more at: http://historynewsnetwork.org/article/161729#sthash.bcXcFKja.dpuf

Yet Again: The American Historical Association Rejects a Resolution Denouncing Israel

- See more at: http://historynewsnetwork.org/article/161729#sthash.bcXcFKja.dpuf

History News Network, 15 stycznia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jeffrey C. Herf

Amerykański historyk, socjolog i politolog specjalizujący się w nowożytnej historii Europy, a szczególnie Niemiec. Profesor Herf związany jest z University of Maryland.

Jego najbardziej znane książki to:

  • Nazi Propaganda for the Arab World, Yale University Press, 2009.
  • “Western Strategy and Public Discussion: The "Double Decision" Makes Sense”. Telos 52 (Summer 1982). New York: Telos Press.
  • Reactionary Modernism: Technology, Culture and Politics in Weimar and the Third Reich (Cambridge University Press, 1984).  Książka tłumaczona na grecki, włoski, japoński portugalski i hiszpański.
  • War By Other Means: Soviet Power, West German Resistance and the Battle of the Euromissiles (The Free Press, 1991.
  • Divided Memory: The Nazi Past in the Two Germanys (Harvard University Press, 1997.