Ekologiczne uzdrowienie Georgii Południowej


Matt Ridley 2016-02-08


Roszczenia do Falklandów rządu argentyńskiego obejmowały także Georgię Południową, chociaż jest o ponad 1100 kilometrów od wybrzeży Argentyny, niewątpliwie została odkryta przez kapitana Cooka, kiedy była niezamieszkała, i jest rządzona jako odrębne terytorium przez rząd brytyjski. Jak dowiedziałem się w zeszłym tygodniu, kiedy miałem przywilej odwiedzenia tej wyspy na zaproszenie jej rządu, jest to miejsce, w którym w dziedzinie ochrony przyrody osiągnięto coś naprawdę zdumiewającego.

Latem Georgia Południowa tętni życiem: cztery miliony fok tłoczy się na jej brzegach, słonie morskie tworzą senne wzgórza na plażach, kolonie pingwinów przyprawiają swoimi rozmiarami o zawrót głowy, na urwiskach i zboczach kłębi się ponad 50 milionów albatrosów, petrelków i ptaków rurkonosych. Wieloryby zaś znowu pływają w otaczającym wyspę oceanie. To bogactwo dzikiego życia jest wynikiem zmiany bodźców ekonomicznych w połączeniu z regulacjami prawnymi – zakazem polowań na foki, wieloryby i pingwiny oraz kontrolowanym połowem ryb.


Kilka lat temu zdecydowano jednak, że ta ochrona nie wystarcza. Na wyspie świetnie czują się także szczury i renifery, przywiezione przez poławiaczy fok i wielorybników ponad stulecie temu. Szczury doprowadziły do wymarcia pewnych ptaków na głównej wyspie, podczas gdy renifery zmieniły roślinność, dławiąc pewne lokalne rośliny. Na całym świecie takie gatunki inwazyjne powodują więcej wymarć lokalnych gatunków niż jakakolwiek inna przyczyna.


W niezwykłym połączeniu przedsięwzięcia prywatnego z publicznym South Georgia Heritage Trust oraz rząd Georgii Południowej zdecydowali, że wszystkie szczury i renifery muszą zniknąć. Było to niemal absurdalnie ambitne: w latach 1980. jeden z ekspertów napisał o perspektywie zlikwidowania szczurów w Georgii Południowej: „przykro mi, ale jest to niemożliwe”. Nowozenlandczykom udało się to jednak na mniejszej wyspie Campbell, a Australijczykom na wyspie Macquarie, istniało więc cenne doświadczenie. Śmiali ludzie zaczęli myśleć, że można to zrobić także na dużo większej, chłodniejszej i bardziej górzystej Georgii Południowej.


W Wisconsin stworzono truciznę o nazwie „brodifacoum”, która jest dla szczurów nieprzepartym smakołykiem; piloci helikopterów nauczyli się rozrzucać ją z wiader zawieszonych pod ich helikopterami (jeśli to konieczne, ciskając je bokiem na urwiska); a GPS pozwoliło zapewnić, że helikoptery pokryły każdy metr kwadratowy wyspy i uświadomić pilotowi, że coś zostało pominięte.


South Georgia Heritage Trust zebrał 7 milionów funtów, głównie ze źródeł prywatnych, kupił trzy helikoptery, znalazł właściwych pilotów i zabrał się do roboty. Kierowani przez Tony’ego Martina z Dundee University zaczęli od dwóch dużych, lecz dość łatwo dostępnych półwyspów na wschodnim wybrzeżu, oddzielonych od reszty wyspy lodowcami zbyt dużymi, by mogły je przekroczyć szczury. Wrócili dwa lata później i powtórzyli to na zachodniej połowie wyspy, a w latach 2014-2015 zrobili to samo na wschodniej połowie. Jako wyczyn lotniczy, logistyczny i mapowania cyfrowego, osiągnięcie jest wyjątkowe.


Zniknęły ślady szczurów na śniegu. Dla sprawdzenia, czy to zadziałało, rozstawiono na całej wyspie specjalne urządzenia z przynętą o zapachu orzeszków ziemnych skonstruowane w ten sposób, by pokazywać, czy były obgryzane. Do chwili obecnej było jedno naruszenie, kiedy zeszłego lata wkrótce po tym, jak przybiły tam dwa statki, znaleziono ślady stóp szczurów w śniegu na brytyjskiej stacji polarnej na King Edward Point. Obszar zasypano trutką na szczury i nie znaleziono więcej żadnych śladów.


Szkody uboczne były minimalne. Drapieżne wydrzyki ucierpiały na krótko przez zjadanie zatrutych szczurów, ale ich populacja już wróciła do normy. Myszy żyły na jednej części wyspy i one też zostały zlikwidowane.


Projekt dotyczący reniferów zaczął się w 2012 r. i finansował go rząd – prawdopodobnie trudniej jest zdobyć datki na wykończenie reniferów niż szczurów. Grupa pod kierunkiem dr Jennifer Lee najpierw zgromadziła około tysiąca reniferów w specjalnie zbudowanej zagrodzie na jednym z półwyspów, gdzie zostały humanitarnie ogłuszone i zarżnięte, by dostarczyć znakomitych steków dla odwiedzających statków wycieczkowych. Kilka zabrano żywych na dwa rancza na Falklandach.


Na pozostałe sześć tysięcy reniferów przez dwa lata polowali norwescy myśliwi. Zeszłego lata pozostało ich 47 i wkrótce zostały odstrzelone. Tego lata Sarah Lurcock, dyrektorka muzeum na wyspie, dostrzegła jednego samca, kiedy wybrała się na wycieczkę kempingową w odosobnioną okolicę. Zlikwidowano go w zeszłym tygodniu: ochrona przyrody nie może być sentymentalna.


Utrzymanie Georgii Południowej wolnej od szkodników jest obecnie obsesją. Przyjeżdżający muszą mieć czyste buty i ubrania, a każdy gram towaru wnoszonego na brzeg jest badany w małym pomieszczeniu w budynku, który może być zapieczętowany w razie potrzeby. Nie chodzi im tylko o niewpuszczanie gryzoni: skorki stały się szkodnikami na Falklandach, skąd pochodzą dostawy. Każdy obiekt – także każdy ziemniak – który ląduje na brzegu, podlega inspekcji, a brokuły i pory są zakazane (ich liście zbyt dobrze ukrywają skorki).


Ochrona środowiska skupia się teraz na wprowadzonych na wyspę roślinach, próbując spryskiwać je herbicydami, gdy tylko jest to możliwe. Niektóre, jak mniszek lekarski, są zbyt rozprzestrzenione i muszą zostać, ale inne jeszcze się tak nie zakorzeniły i powinny wkrótce zostać zlikwidowane – chociaż nasiona mogą pozostawać w ziemi przez pewien czas.


Georgia Południowa może być trudna logistyczne, ale politycznie jest łatwa. Populację stanowi garść naukowców, a rząd garść wielozadaniowych funkcjonariuszy pod rządami komisarza, Colina Robertsa, który jest także gubernatorem Falklandów. W Wielkiej Brytanii, jeśli proponujesz pozbycie się (powiedzmy) raka sygnałowego, amerykańskiego gatunku, który zrujnował życie owadów, ryb i jakość wody w mojej lokalnej rzece, wkraczasz w labirynt biurokratyczny przepisów i opóźnień. Musimy być odważniejsi.  


Opryskiwanie, strzelanie i trucie nie jest tym, co większość ludzi rozumie przez ochronę przyrody. Georgia Południowa uczy jednak, że zachowanie dzikiej przyrody nie jest tylko kwestią wprowadzenia ochrony prawnej, ale wymaga czynnej interwencji, by zlikwidować najeźdźców. Próbowano zlikwidowania szczurów na Hendersom, odległej wyspie na Pacyfiku, gdzie cierpią ptaki, ale jak na razie bez powodzenia. Wyspa Gough, na północny wschód od Georgii Południowej, ma epidemię myszy, które zagryzają młode albatrosy, i jest następna na liście. Mamy obowiązek cofnąć zło, które wyrządziliśmy naturze.


Pierwsze publikacja w The Times.

Eradicating Rats from Oceanic Islands

Rational Optimist, 29 stycznia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.