Niespodzianka! National Public Radio zachwala zatwardziały ateizm, broni myśli, że życie ateisty ma sens


Jerry A. Coyne 2016-01-30

Argumentm, że początki nauki zawdzięczamy kapłanom skłania do wniosku, że albo szukali sensu zycia poza modlitwą, albo ich monopol na naukę nauce dobrze nie służył. Zapewne jedno i drugie.
Argumentm, że początki nauki zawdzięczamy kapłanom skłania do wniosku, że albo szukali sensu zycia poza modlitwą, albo ich monopol na naukę nauce dobrze nie służył. Zapewne jedno i drugie.

Wreszcie! Po latach dręczenia naszych uszu mokrymi cmoknięciami przy całowaniu wiary i nieznośnym ględzeniem Kristy Tippett, National Public Radio (NPR) opublikowało tekst broniący ateizmu i demolujący jedną z najczęściej przedstawianych Bezmyślnych Świątobliwych uwag krytycznych: ateizm wysysa sens z życia.

Z dumą informuję, że autorka tekstu “An unkillable myth about atheists” jest członkiem kadry nauczycielskiej mojej Alma mater William & Mary: Barbara J. King. Jest profesorką antropologii i autorką kilku książek, z których najnowsza nosi tytuł How Animals Grieve. Tutaj jest zdjęcie z jej strony internetowej (podpis jest mój), które zawiera informację: “Razem z mężem opiekuje się bezdomnymi kotami w Wirginii i organizuje ich sterylizację”.

Koty: Oficjalne zwierzę towarzyszące ateistów.
Koty: Oficjalne zwierzę towarzyszące ateistów.


Krótki tekst King w “Cosmos & Culture” (często dla nich piszę) zainspirowała nowa książka napisana przez akomodacjonistę Alistera McGratha. McGrath jest profesorem Nauki & Religii (!) w Oksfordzie, wyświęconym pastorem anglikańskim i człowiekiem, przez którego teksty przebrnąłem z wielkim mozołem i udręką. Według King, McGrath mówi rzeczy takie jak:

“Ponieważ nauka nie ujawnia żadnego sensu wszechświata, jedynym rozsądnym wnioskiem jest to, że nie ma sensu, który można w nim znaleźć”.

Wszyscy możemy na to odpowiedzieć tak, jak robi to Barbara King:

Tutaj, raz jeszcze, jest ten niedający się zabić mit, uparty ślepy młot na ateizm, którego najwyraźniej żadne wyjaśnienia nie mogą wypędzić. Niezależnie od tego, jak przejrzyście i klarownie ateiści wyjaśniają w książkach, esejach i na blogach, że tak, życie bez Boga może mieć i ma dla nas sens, tsunami twierdzeń o jałowej egzystencji ateistów płynie bez końca.  


. . . Punktem wyjścia jest tu wyłaniająca się z teorii ewolucji idea, że ani wszechświat jako całość, ani my, ludzie w tym wszechświecie, nie wyewoluowaliśmy zgodnie z jakimś wymyślonym planem. Ewolucja kosmosu i ludzi rozwijała się bez kierującej nią ręki i bez wyznaczonego celu. Sądzę, że większość ateistów to akceptuje.        


Nic tylko zgodzić się z kolejnym logicznym krokiem, że nasze własne, jednostkowe życie pozbawione jest celu i sensu. Czy znacie jakichś ateistów, którzy w to wierzą? Ja nie znam.   


. . . Antropologiczne podejście uczy nas, że my, ludzie, jesteśmy zwierzętami poszukującymi sensu. Stworzyliśmy miłość i życzliwość (nienawiść i przemoc również) jak również pracę, która ma dla nas znaczenie. Doceniamy i chronimy (ale również nazbyt często krzywdzimy) nasze związki z innymi zwierzętami i roślinami, z całym naturalnym środowiskiem. Czym są te działania jak nie poczuciem sensu i celu?       


. . . Jestem jeszcze jednym ateistycznym głosem w chórze mówiących, że na szczęście moje życie na mnóstwo sensu.   


Pytanie: jak sprowadzić agonię na ten nieśmiertelny mit o ateizmie?

Często zgadzam się z Barbarą King, twierdzącą, że my, niewierzący, sami wypełniamy nasze życie sensem – przynoszącą satysfakcję pracą, pasjami, dziećmi i życiem rodzinnym, kontaktami z przyjaciółmi, pomaganiem innym, pijąc dobre wino i nosząc kowbojskie buty. Jednak rozmyślając nad jej esejem nie do końca jestem pewien czy umiałbym odpowiedzieć na pytanie „Co jest sensem twojego życia” lub „Co nadaje sens twojemu życiu”?   


Nie zamierzam się tu wdawać w nużące i niekończące się filozoficzne rozważania o sensie sensu. Chciałbym tu powiedzieć, że to, co niewierzący postrzegają jako “sens” życia, to po prostu jest to, co lubimy robić i co wybieramy w życiu – rzeczy, które dostarczają nam satysfakcji.      


W związku z tym wolę pytanie: “Co daje nam satysfakcję w naszym życiu”. Jest to znacznie mniej pretensjonalne niż „sens”, ponieważ nie bardzo rozumiem, co znaczyłoby powiedzenie „studiowanie ewolucji nadaje mojemu życiu sens”. Bawi mnie studiowanie ewolucji, dostarcza mi wiele przyjemności i satysfakcji dowiadywanie się o różnych drogach ewolucji roślin i zwierząt, ale nie chodzę po świecie pełen nadęcia z przekonaniem, że te dokonania nadają mojemu życiu „sens”. Po prostu robię to, co lubię robić. Wolałbym, żeby niewierzący całkowicie porzucili pojęcie “sens życia”, ponieważ ma ono zbyt duże religijne naładowanie. Czy musimy małpować wierzących? Zastanawianie się nad tym, co daje naszemu życiu “sens”, jest trochę jak próba zakładania świeckiego kościoła, żebyśmy zaspakajał nasze rzekome potrzeby.                 


Tymczasem “cel” jest inną kwestią, ponieważ ateiści mogą zasadnie twierdzić, że nadają swojemu życiu “cel”. Tym celem jest robienie rzeczy, które dostarczają nam satysfakcji. Zazwyczaj jednak “cel” nie oznacza sympatycznych aktywności takich jak czytanie czy podróżowanie. Raczej chodzi tu satysfakcjonujące działania, które uznajemy za “wyższe”, ponieważ służą innym. A jednak trudno byłoby mi powiedzieć, jaki jest „cel” mojego życia. Czy umielibyście powiedzieć jaki jest cel waszego życia?             


Barbara King podaje przykład krytykowanej przez nią idei, polemizując z nową, popularną książką When Breath Becomes Air, zmarłego neurochirurga Paula Kalanithi’ego, u którego w wieku 36 lat stwierdzono nieuleczalnego raka. King cytuje fragment jego książki:

“Uznanie nauki jako arbitra metafizyki nie tylko eliminuje ze świata Boga, ale również miłość, nienawiść, sens – to każe nam rozważać świat, który w sposób oczywisty nie jest światem, w którym żyjemy. Nie oznacza to, że jeśli wierzysz w sens, to musisz równocześnie wierzyć w Boga. Oznacza to jednak, że jeśli wierzysz, że nauka nie daje podstaw do wiary w Boga, jesteś niemal zmuszony do wniosku, że nauka nie daje podstaw sensu i tym samym, życie jest go pozbawionym.”         

W pewnym sensie ja się z tym zgadzam. Jeśli definiujesz “sens życia” jako coś danego z zewnątrz, wówczas tak, dla wierzących ten rodzaj sensu życia pochodzi głównie od Boga. (Nie do końca jednak, ponieważ inni ludzie mogą wpoić ci poczucie „celu”.) Zastanawiam się jednak. gdyż kiedy Kalanithi prezentuje swoja deklarację (tak jak podaje ją Barbara King), nie uzasadnia swojego zawodu tak jak to robią niewierzący, że daje mu satysfakcję. Nadaje swoim słowom barwę religijną, ale może tu być pewien trop:   

Kalanithi opisuje “sakralność” swojej pracy neurochirurga, ciężar, który czyni medycynę “świętą”.

Cóż, można powiedzieć to samo o wielu zawodach, w szczególności tych, które służą innym, również uprawianych przez ateistów. Nie czytałem książki Kalanithi’ego, nie jestem jednak przekonany, że ma tu na myśli, że Bóg wyróżnił świętością medycynę w odróżnieniu od hydrauliki.   


Tak czy inaczej, miło zobaczyć tak niezachwianą obronę ateizmu, szczególnie na stronie internetowej NPR. Chętnie zobaczyłbym wywiad z Barbarą King przeprowadzony przez Kristę Tippett. Już widzę jak Tippet wije się nie mogąc zmusić profesor King do zaakceptowania jakiejkolwiek “duchowości” czy “tajemniczej świętości”!     


Na dokładkę w swoim artykule Barbara King daje poniższą smakowitą krytykę akomodacjonizmu (jak pisałem McGrath jest wrzaskliwym akomodacjonistą).:

Powróćmy jeszcze do McGratha. Jego centralna teza w The Big Question obraca się wokół “najwyższej zgodności nauki i wiary”. Chciałabym powiedzieć, że otwarty dialog na temat łączenia narracji naukowej i religijnej – w czym McGrath jest wyśmienity – dialog o tym, czy połączenie nauki i religii jest naprawdę możliwe lub chociażby czymś pożądanym, byłby postępem. Równocześnie uważam, za intrygującą i przekonującą opinię fizyka Seana Carrolla, w której wyjaśnia, dlaczego nie przyjmuje pieniędzy od John Templeton Foundation, stwierdzając, iż powodem jest cel tej fundacji zmierzający do popularyzowania owej zgodności nauki i religii. [JAC: Możecie mnie dopisać do tej listy niezainteresowanych pieniędzmi Templetona.]


Istotnie “intrygujące i przekonujące”!.

At last national public radio touts unrepentant atheism



Jerry A. Coyne


Profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.