Przeciwko autorytetom islamskim i w solidarności z ofiarami islamu


Saladdin Ahmed 2016-01-24


Jako że nigdy nie byłem muzułmaninem ani też wiernym jakiejkolwiek innej religii, nie miałem powodu kwestionować mojej filozofii moralnej, kiedy w sierpniu 2014 r. Państwo Islamskie uzasadniało masowe mordowanie jazydzkich mężczyzn i niewolę seksualną jazydzkich kobiet odwoływaniem się do ludobójczych kampanii Mahometa przeciwko społecznościom niemuzułmańskim. Te potworności spowodowały jednak krytyczne rozważania o moim miejscu – zarówno jako istoty ludzkiej, jak jako mężczyzny – w świecie, w którym nadal popełnia się takie zbrodnie.

Nie mniej zatrważająca niż te akty masowych mordów i niewoli seksualnej była dla mnie reakcja społeczności muzułmańskiej, która wydawała się najbardziej zatroskana o zaprzeczenie winy islamu. Tragedia Jazydów powinna była wreszcie wywołać debatę publiczną o etycznej wiarygodności tekstów religijnych, które aprobują, a czasami nawołują do masowych mordów i niewoli seksualnej. Władze islamskich instytucji religijnych powinny także zostać pociągnięte do odpowiedzialności za odmowę potępienia zbrodni popełnionych wobec Jazydów. Nie może być żadnego usprawiedliwienia dla instytucji religijnych, które bezwstydnie wtrącają się do każdego wyobrażalnego szczegółu życia pojedynczych ludzi, ale w najlepszych wypadkach zbywają najbardziej barbarzyńskie zbrodnie, a w najgorszych bezpośrednio je popierają.


Odmowa potępienia przez islamskie instytucje religijne masakr dokonanych na mniejszościach w imię islamu od dawna jest normą. Oczywiście, nie jest to zaskakujące, jako że nawet dzisiaj nie ma żadnej krytycznej dyskusji o najwcześniejszych kampaniach ludobójczych w historii islamskiej. Wręcz przeciwnie, opowieści o barbarzyńskich atakach Mahometa na plemiona niemuzułmańskie, takie jak żydowskie Banu Kurajza, krążą jako świadectwo jego nadzwyczajnych zalet przywódczych. Podczas kampanii przeciwko Banu Kurajza rozkazał dokonania egzekucji wszystkich więźniów płci męskiej, którzy osiągnęli dojrzałość płciową, i wzięcia do niewoli dzieci i kobiety, zatrzymując dla siebie jedną piątą kobiet, darowując niektóre przywódcom plemiennym w Arabii i sprzedając resztę na targach niewolniczych. Te rozkazy leżą u podstaw traktowania Jazydów przez Państwo Islamskie. Jest także rozdział w Koranie pod tytułem Al-Anfal („Łupy wojenne”), który wzywa wiernych do obcinania głów „niewiernym” mężczyznom i który był nazwą, jaką wybrał Saddam Husajn dla swojej ludobójczej kampanii przeciwko Kurdom pod koniec lat 1980., która to kampania kosztowała życie setki tysięcy ludzi. Kampania Al-Anfal także umknęła oficjalnej krytyce władz islamskich, a nawet cieszyła się bezpośrednim poparciem religijnym.

Cofając się wstecz: ludobójstwo na Ormianach dokonane przez religijnie sankcjonowany rząd osmański w 1915 r. stanowi najgorszą udokumentowaną kampanię przeciwko mniejszościom w historii islamu. Nawet w sto lat później świat nadal waha się przed uznaniem ponad miliona ofiar, podczas gdy władze islamskie zaprzeczają całkowicie ludobójstwu. Niezliczona liczba ormiańskich dziewcząt i młodych kobiet dostała się do niewoli w ramach tej osmańskiej kampanii, a ormiańscy cywile byli publicznie dekapitowani, krzyżowani i głodzeni na śmierć. Liczba ofiar tego ludobójstwa znacznie przekraczała liczbę ofiar Państwa Islamskiego. Milczenie w sprawie ofiar ormiańskich utorowało drogę dla kolejnych aktów ludobójstwa wobec innych pominiętych milczeniem ludów.

W rzeczywistości utworzona później Republika Turecka była od początku projektem ludobójczym. Systematyczna agresja państwa przeciwko grupom ludzi w oparciu o ich przynależność etniczną i/lub religię, czy byli to Ormianie, Asyryjczycy, Grecy, alewici, Żydzi czy Kurdowie, trwa dosłownie bez końca. Co jeszcze gorsze, w Turcji Erdogana faszyzm islamski połączył się z faszyzmem kemalistów, a więc eliminacja Innego stała się obowiązkiem tak religijnym, jak i narodowym. Kiedy Erdogan systematycznie obiera za cel cywilów kurdyjskich w swoich kampaniach militarnych i popiera grupy islamistyczne, które obierają za cel populację kurdyjską w Syrii, pozostaje prawdopodobnie najbardziej popularnym przywódcą politycznym w świecie islamskim.

Jest zasadnicza różnica między sytuacją, kiedy tak zwani przywódcy duchowi nie wypełniają swoich obowiązków etycznych, a sytuacją, kiedy bezpośrednio lub pośrednio uzasadniają masowe morderstwa i branie do niewoli. Nie można ufać władzom islamskim, że zajmą stanowisko etyczne, bo ich faszystowskie poglądy nie są jakimś odchyleniem lub wyjątkiem od religijnych podstaw islamu, ale są samym sednem tych podstaw. Władze islamskie nie przepraszały za swoje poparcie dla Hitlera, a więc określanie ich jako faszystów jest poprawne także w historycznym sensie tego pojęcia. Umiarkowanie lub fanatyzm władz islamskich znaczą niewiele więcej niż bierne pozwolenie kontra czynne pochwalanie aktów ludobójstwa i brania do niewoli niemuzułmanów oraz tych, którzy uznani są za nie dość dobrych  muzułmanów.

Do dnia, w którym imamowie będą sądzeni równie bezwzględnie jak sądzeni byli naziści, ludzie muszą używać własnego rozumu i sumienia, by zrozumieć kwestię Boga, który nakazuje masowe mordy i branie do niewoli. Taki Bóg jest fikcyjną postacią wymyśloną przez psychopatę. Do czasu, kiedy taki dzień nadejdzie, jestem etycznie zobowiązany do bezkompromisowego stawania po stronie ofiar islamskiego faszyzmu i okazywanie braku szacunku dla każdej władzy politycznej, moralnej i religijnej, która jawnie lub skrycie usprawiedliwia zbrodnie przeciwko ludzkości. Właśnie jej „świętość” musi być przedmiotem pogardy, żeby iluzoryczny „święty” twór, który spowodował tak wiele śmierci i zniszczenia, stracił aprobatę, a więc także swoją socjopsychologiczną władzę.


Against Islamic Authorities and in Solidarity with the Victims of Islam

Jerusalem Post, 11 stycznia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Saladdin Ahmed

Kanadyjski filozof specjalizujący się w filozofii politycznej.