Wojna plemienna z islamem


Daniel Greenfield 2016-01-21


Wszystkie wojny są wojnami równych.

Jest to prawdziwe w tym sensie, że każda strona atakuje tę drugą w kategoriach tego, jak definiuje samą siebie jako całość. Państwa próbują zniszczyć inne państwa. Religie walczą z innymi religiami. Grupy etniczne i rasy zajmują się ludobójstwem. Robią to także wtedy, kiedy druga strona nie widzi siebie w ten sam sposób.

Stany Zjednoczone próbowały walczyć z partyzantami i terrorystami, jak gdyby to były nowoczesne państwa z własnymi organizacjami przemysłowo-militarnymi, chroniącymi swój przemysłowy trzon. Ta taktyka nie miała sensu ani w Wietnamie, ani w Iraku, ponieważ nie przed takim wrogiem staliśmy. Ale państwa są zaprogramowane do walki z innymi państwami. Plemiona są zaprogramowane do walki z innymi plemionami. Religie są zaprogramowane do walki z innymi religiami.


Nowoczesne, wielokulturowe, supertolerancyjne państwo zachodnie obecnego wieku robi bilans swoich najmocniejszych punktów i uznaje, że nie należy do nich machina przemysłowa, która niszczy środowisko, tradycyjne dziedzictwo, które jest problematyczne, ani umiejętność rozwiązywania problemów, która jest zbyt techniczna, ale najmocniejszym punktem są wartości supertolerancyjnej wielokulturowości. Prowadzi więc wojnę wychodząc z tych szalonych założeń.

Stary zachodni model wojny był brutalny i skuteczny. Chroń przemysł. Użyj go do wyprodukowania dużej ilości wyposażenia wojskowego. Rozbij wroga. Nowym zachodnim modelem wojny jest ochrona harmonii społecznej. Twórz więcej różnorodności. A wroga w końcu przyciągnie nasza globalna harmonia.

Kiedy liberałowie traktują każdy zamach terrorystyczny jako okazję do pouczania nas o żywotnym znaczenie zachowania “naszych wartości”, w swój wypaczony i nieskuteczny sposób sami prowadzą wojnę.

W XX wieku wojna sprowadzała się do trzonu przemysłowego. W XXI wieku antyprzemysłowi rebelianci, którzy chcę deindustrializacji wytwórczości przy równoczesnej industrializacji społeczeństwa, sprowadzili wszystko do kwestii wartości. W ich pomieszanym porządku świata terroryści atakują „nasze wartości”, a my z kolei musimy atakować „ich wartości” naszymi lepszymi „wartościami”.

Niespełna połowa kraju akceptuje ich pojęcie tego, czym są “nasze wartości”, ale nie mają żadnego pojęcia, jakie są “ich wartości”; zakładają, że tak samo jak nasze wartości są “naszymi wartościami”, tak “ich wartości” są także „naszymi wartościami”. Takie koncepcje przychodzą ci do głowy, kiedy jesteś ideologiem.

Jest to także naturalny dla człowieka skrót. Należy do natury ludzkiej zakładanie, że ludzie inni od nas są tylko głupszymi, paskudniejszymi wersjami nas samych i mają te same podstawowe cele i organizacje, jak my.

Ideolodzy najchętniej zakładają, że wszyscy zgadzają się z ich przesłankami, a tylko nie pokazano im właściwych podręczników. A w dzisiejszych czasach ideolodzy i ich podręczniki dominują nad wszystkim.

Dla lewicy islam jest nieudolnym rodzajem socjalizmu polegającego na średniowiecznym przesądzie i takim, któremu brakuje nowoczesnej idei. Dla muzułmanów lewica jest nieudolnym rodzajem islamu, któremu brakuje Allaha, Mahometa i Koranu. Wszystko to jest tylko kwestią wyjaśnień i podręczników.

Lewica planuje pokonanie ISIS “naszymi wartościami”, przez co rozumie pokazanie, jak skuteczna jest nasza harmonia społeczna (choć nie jest), przez odmowę rzeczywistej walki z terroryzmem islamskim. W końcu dżihadyści zrezygnują ze swoich reakcyjnych zachowań, kiedy zwykli muzułmanie zrozumieją, że mają te same interesy, co cała reszta wielkiej, tęczowej koalicji. Nie zadziałało to zbyt dobrze w Europie.

Lewica jest wspólnotą czysto ideologiczną, a więc zredukowała nasze kraje i kultury do osobistych “naszych wartości”. Islam mimo jego ideologicznego wymiaru nie jest wspólnotą czysto ideologiczną.  

U podstaw islam jest plemienny. Irakijczycy patrzyli na nas jak na plemię amerykańskie. Plemiona najeżdżają się wzajemnie. Ich członkowie rzucają się i zabijają wzajemnie z powodu obrazy. Chełpią się swoimi zamachami na siebie. Kradną i poniżają kobiety z plemienia przeciwnika. Plemiona są koczownicze i dbają o honor.

Plemiona z Iraku, Syrii i Afryki Północnej mogą przybyć do Europy, wytyczyć własne terytoria, zgromadzić łupy i upokarzać tubylcze kobiety w noc sylwestrową. A potem śmiać się z impotencji europejskich władz plemiennych.

Islamskie zakazane okolice widzi się przede wszystkim jako religijne, ale są one także plemienne. Islam obejmuje jedno i drugie. Migracja islamska także rozszerza terytoria plemienne. Zawsze tak było.

I w ten sposób muzułmanie walczą z nami na poziomie plemiennym. Atakują honor plemion europejskich. Nie jest jednak tak, że rząd pani Merkel lub jakikolwiek inny europejski rząd ma jakieś pojęcie o honorze.

Podczas gdy europejscy socjaliści próbują zintegrować przybyszów “naszymi wartościami”, niewdzięczni kandydaci na integrację pokazują, że ten system nie ma honoru na poziomie plemiennym i nie warto traktować go poważnie.

Poza plemiennością jest jeszcze wymiar religijny. W islamie na ogół religia pozostaje ograniczona do najbardziej prymitywnego poziomu: “Mój bożek plemienny, Allah, jest silniejszy od twojego bożka, bo cię pobiłem”.

To dosłownie znaczy “Allahu Akhbar”.

Dla reprezentantów świeckiego Zachodu religia jest identyczna z “naszymi wartościami”, co znaczy, że nie zawiera niczego religijnego, z pewnością nie twierdzenia, które wymagają boskiego potwierdzenia lub wyjątkowych prawd. Ich religia jest duchowym szumem w tle, który potwierdza zasadnicze stanowisko, że powinniśmy być mili wzajem dla siebie i dostarczać poparcia każdemu stanowisku, jakie w danym momencie wyraża lewica.

Żaden sensowny dialog nie jest możliwy między “Allahu Akhbar” a “Naszymi wartościami”, ponieważ nie mówią one tym samym językiem, choć oba nalegają na absolutne podporządkowanie się. Ale żądanie podporządkowania się lewicy opiera się na przekonaniu o absolutnej wyższości moralnej „Naszych wartości”. Islam dosłownie znaczy podporządkowanie się, ale jego moralna wyższość jest prawdą objawioną w oparciu o militarne zwycięstwa islamu.

Islam ma rację, bo zwyciężył. Zwyciężył, bo ma rację. Tutaj mamy cykl przemocy w największym skrócie.

Islam uświęcał najazd plemienny jako akt religijny i zamieniał swoich martwych w męczenników. To jest Dżihad. Terroryzm zawiera zarówno plemienność, jak religijność. Islamska działalność misjonarska na Zachodzie celuje w niezadowolone mniejszości, potencjalne piąte kolumny, w ten sam sposób, w jaki robił to oryginalny podbój islamskich Arabów. Także tutaj islam jednoczy taktykę plemienną i religijną.

Ostatnim elementem wojny plemiennej jest element organizacyjny. To tutaj islam atakuje „Nasze wartości”.

Plemiona wiecznie są skłócone. Są najsłabsze w tworzeniu plemiennych koalicji. Tak Mahometowi udało się rozpocząć. Islam rozszerzał się początkowo bardziej przez sprytne gry dzielenia i zdobywania niż przez strategię militarną.

Dla umysłu muzułmańskiego jesteśmy szeregiem kruchych stowarzyszeń plemiennych. Podobnie wydajemy się dla lewicy “Naszych wartości”. Ci od „Naszych wartości” myślą o zagrożeniu w kategoriach „radykalizacji”, ale prawdziwą groźbą jest „integracja”. Mahomet dokonał niektórych swoich najlepszych wyczynów przez podważanie spójności od środka.

Dla podważenia spójności stowarzyszenia plemiennego, musisz być jego częścią. Wtedy możesz zgłaszać pretensje i zażalenia, znajdować innych niezadowolonych sojuszników i obiecywać im lepsze traktowanie pod rządami islamu.

To zrobił Mahomet. To jego wyznawcy robią dzisiaj.

Grupy takie jak Bractwo Muzułmańskie rozgrywają długofalową grę, podczas gdy ISIS próbuje osiągnąć to samo nagłym zrywem.

To zamieszanie umożliwiła wielokulturowa wizja lewicy. Ona je także pogłębia. Lewica gardzi myśleniem plemiennym, niemniej cała jej infrastruktura polityczna jest nakierowana na nagradzanie go. Organizacje islamskie muszą tylko budować na dziełach lewicy, wstępować do jej koalicji jako grupy islamskie, a potem pracować nad ich porwaniem. Przykładem tego zjawiska jest coraz wyraźniejsze przejęcie przez grupy muzułmańskie #BlackLivesMatter.


Nasi wrogowie nie są państwami i nie będą walczyć z nami jako państwami. W tym stopniu, w jakim są plemienni, będą walczyć z nami jako z plemionami. W tym stopniu, w jakim są religijni, w prymitywny sposób, będą nas tak atakować. Prawdziwym problemem jest jednak to, że my też nie jesteśmy już państwami. Zamiast tego jesteśmy przechwyceni przez mistyczny, pełen urojeń kult, który skrzeczy o „Naszych wartościach”, podczas gdy dzieli nas na plemiona, by przepchnąć zdyskredytowaną politykę ekonomiczną i społeczną. Otworzyli bramy okrutnemu, zacofanemu wrogowi.

 

A robiąc to, przynieśli wojnę plemienną do naszych ojczyzn.

 

The Tribal War with Islam

11 stycznia 2016

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska