Pasożyt zabija owady, a potem sprawia,
że są cuchnące i nieapetyczne


Ed Yong 2015-12-16


Gąsienica jest właściwie niezwyciężona. Ma jaskrawe barwy ostrzegające, które odstraszają każdego głodnego ptaka. Wydziela paskudny zapach, który odstrasza myśliwych takich jak kierujące się głównie węchem larwy chrząszczy. I ma trucizny, które mogą zrealizować te groźby. Szkoda więc, że ta gąsienica jest martwa. Jej arsenał obronny jest rezultatem działań stworzeń, które ją zabiły – sojuszu między pasożytniczym robakiem a świecącą bakterią.

Kiedy robak nicień Heterorhabditis bacteriophora wgryza się w owada, rzyga tysiącami świecących bakterii, Photorhabdus luminescens. Uwalniają one toksyny, które zabijają owada i rozkładają jego tkanki w pożywną zupę zjadaną przez robaki. Bakterie tworzą także aminokwasy potrzebne robakom do rozmnażania się i antybiotyki, zabijające inne mikroby, które mogły skolonizować owada lub rozłożyć jego zwłoki. (Podczas amerykańskiej wojny secesyjnej ta bakteria dostawała się czasami do ran żołnierzy, dając niesamowity, niebieski blask, a równocześnie chroniąc żołnierzy przed infekcjami – nazywali to „blaskiem anielskim”.)


Z pomocą swoich bakteryjnych sojuszników robaki rosną wewnątrz martwego owada, żerują, kopulują i rozmnażają się. W końcu ich potomstwo połyka zapas bakterii, opuszcza zwłoki i rusza na poszukiwanie własnego gospodarza.


Zabiera to około 20 dni. W tym czasie robaki są całkowicie bezbronne: wszystkie zginą, jeśli jakiś drapieżnik zje ich owadziego gospodarza. A ponieważ owad, jako nieżywy, w żaden sposób nie może bronić się, obronę muszą przejąć robaki. Muszą chronić to samo ciało, które właśnie zabiły. Muszą uratować je przed zjedzenie z zewnątrz, żeby mieć dosyć czasu na zjedzenie go od środka.


Pomagają w tym ich sojusznicze bakterie. Produkują trucizny, które odstraszają lub zabijają mrówki, osy, chrząszcze i innych padlinożerców. A, co jest może ważniejsze, pomagają sygnalizować o tych środkach obronnych.


W 2011 r. Andy Fenton z University of Liverpool odkrył, że robaki używają barwników produkowanych przez bakterie, by martwy owad przybierał kolory ostrzegające, tak że wyglądają tak nieapetycznie, jak to możliwe. Jak pisałem wówczas, zakażone gąsienice są najpierw pomarańczowe, ale wkrótce stają się jaskrawo różowoczerwone w miarę postępów infekcji. Ta zmiana barwy wystarcza, by odstraszyć rudziki, które nigdy niemal nie zjadają zakażonych gąsienic, ale chrupią chętnie zdrowe, także te, które już od pewnego czasu nie żyją.


Obecnie Fenton razem z Rebecką Jones i Michaelem Speedem pokazali, że robaki wydzielają także gryzący zapach. Sami to zauważyli: nawet dla ich nosów zainfekowane owady cuchnęły w sposób, w jaki nigdy tego nie robiły niezainfekowane. Drapieżne chrząszcze także potrafiły to wyczuć. Kiedy miały do wyboru zapach zainfekowanych i niezainfekowanych gąsienic, wydobywający się z oddzielnych słoików, niemal zawsze kierowały się ku niezakażonym.


Wytwarzanie ostrzegających zapachów, jak również barw, ma sens. Drapieżniki kierujące się wzrokiem, takie jak ptaki, mogą zostać odstraszone przez barwy, podczas gdy zapach może odstraszyć koncentrujące się na zapachu chrząszcze lub stworzenia żerujące w nocy. Wytworzenie kolorów zabiera też kilka dni, podczas gdy zapach można uwolnić tuż po zainfekowaniu, co dostarcza wcześniejszą linię obrony.


Właściwie może istnieć jeszcze wcześniejsza obrona, której zespół badaczy jeszcze nie odkrył. Czy krótka poświata, jaką emitują bakterie odgrywa rolę ochronną? A ponieważ bakterie tworzą światło, toksyny, odstręczające zapachy i ostrzegające barwy, jak ustalają priorytety między tymi różnymi środkami obronnymi, bo przecież do wytworzenia każdego z nich potrzeba energii?


Uwaga redakcji "Listów"
: Jest to ewidentny przykład „nieredukowalnej złożoności”, ergo Bóg. No i widzicie Państwo, jak to Pan Bóg chytrze i dobrze wymyślił.

Parasite kills insect then makes it smelly and unappetising

Not Exactly Rocket Science, 4 grudnia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ed Yong 


Mieszka w Londynie i pracuje w Cancer Research UK. Jego blog „Not Exactly Rocket Science” jest próbą zainteresowania nauką szerszej rzeszy czytelników poprzez unikanie żargonu i przystępną prezentację.
Strona www autora