Zdumiewające postępy niewiary


Matt Ridley 2015-12-03


Pięćdziesiąt lat temu, po złamaniu kodu genetycznego, Francis Crick był tak pewien, że religia niebawem zaniknie, że oferował nagrodę za projekt najlepszego przyszłego wykorzystania kaplic uniwersyteckich w Cambridge. Zwyciężył projekt basenów pływackich. Dzisiaj, kiedy terroryści krzyczą „Bóg jest wielki” tak w Paryżu, jak w Bamako, kiedy mordują kogo mogą, ten dowcip wydaje się ponury. Ale, być może, dżihadyzm okaże ostatnim – choć bolesnym – atakiem śmiertelnie rannego węża. Humaniści zwyciężają także w walce przeciwko islamowi.

Po cichu, spokojnie wkracza niewiara. Ci, którzy używają skrajnych postaci religii do zatruwania umysłów rozgoryczonych młodych ludzi, wściekają się na szerzenie idei materialistycznych i świeckich, i czują się bezradni wobec ich rozprzestrzeniania. Za 50 lat możemy patrzeć wstecz na ten okres i zastanawiać się, jak to się stało, że nie zauważyliśmy, że islam wkrótce straci swój udział w rynku, nie na rzecz innych religii, ale na rzecz humanizmu.


Najszybciej rosnącym systemem wiary na świecie jest niewiara. W ciągu ostatniego stulecia żadna religia nie rosła nawet w przybliżeniu równie szybko. Podczas gdy w roku 1900 praktycznie rzecz biorąc nikt nie identyfikował się jako niewierzący, dzisiaj robi to z grubsza 15 procent, a ta liczba nie obejmuje kulturowych anglikanów w Wielkiej Brytanii, łagodnych taoistów w Chinach, letnich hindusów w Indiach lub symbolicznych buddystów w Japonii. Mimo to kategoria niewierzących przewyższyła pogaństwo, wkrótce przewyższy hinduizm, może któregoś dnia równać się islamowi i zdobywa grunt wobec chrześcijaństwa. (Z każdych dziesięciu ludzi na świecie z grubsza trzech jest chrześcijanami, dwóch muzułmanami, dwóch hindusami, 1,5 osobami niereligijnymi oraz 1,5 należy do kategorii inni.)


Jest to tym bardziej niezwykłe, jak się nad tym zastanowić, że poza kilkoma wyjątkami ateiści lub humaniści nie wygłaszają kazań, nie mówiąc już o jakimś finansowaniu ateistycznej ewangelizacji. Wzrost tej grupy jest wynikiem niemal wyłącznie samodzielnych decyzji, podczas gdy wolniejszy wzrost udziału rynkowego islamu jest głównie efektem demografii: wyższej stopy urodzeń w krajach muzułmańskich w porównaniu do krajów chrześcijańskich.


A to się właśnie zmienia. Stopa urodzeń w krajach muzułmańskich spada z bezprecedensową szybkością. Badanie demografa Nicholasa Eberstadta przeprowadzone trzy lata temu pokazuje, że: “Sześć z dziesięciu największych absolutnych spadków dzietności na dwudziestoletni okres, jaki zanotowano w okresie powojennym, miało miejsce w krajach z większością muzułmańską”. Iran, Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Algieria, Bangladesz, Tunezja, Libia, Albania, Katar i Kuwejt wszystkie doznały spadku stopy narodzin o ponad 60 procent w ciągu 30 lat.


Tymczasem sekularyzm rośnie również w krajach z większością muzułmańską. Nie jest łatwo być humanistą w społeczeństwie islamskim, nawet poza piekłem ISIS, trudno więc powiedzieć, ilu ich jest. Ale w sondażu z 2012 r. 5 procent Saudyjczyków zadeklarowało się jako w pełni ateiści, a 19 procent jako niewierzący – więcej niż we Włoszech. W Libanie wynosi to 37 procent. Pamiętajmy, że w wielu krajach łamią oni prawo nawet myśląc w ten sposób.


Fakt, że rządy arabskie uznają niewiarę za niezgodną z prawem, nie pokazuje pewności siebie, ale trwogę. W zeszłym tygodniu sąd w Arabii Saudyjskiej skazał poetę palestyńskiego, Aszrafa Fajadha, na śmierć za apostazję. W 2014 r. rząd saudyjski uchwalił prawo definiujące ateizm jako przestępstwo terrorystyczne. Rząd Abdela Fattaha al-Sisiego w Egipcie, chociaż ostry wobec islamistów, nakazał dwóm ministerstwom stworzenie planu narodowego do „przeciwstawienia się i wyeliminowania” ateizmu. Zamknęli kawiarnie, w której bywali ateiści i wyrzucili z pracy bibliotekarza uniwersyteckiego, który mówił w telewizji o humanizmie.


W tym miesiącu islamiści po raz kolejny – piąty taki wypadek – zamordowali wydawcę pism świeckich w Bangladeszu. Spotkałem niedawno jednego z najbardziej odważnych ludzi, humanistycznego blogera z Bangladeszu, Arifa Rahmana, którego czterech kolegów zarąbano maczetami w biały dzień. Opowiedział mi o prawie o bluźnierstwie z 2013 r. w Bangladeszu i o wzrastającej obojętności, a wręcz wrogości rządu Bangladeszu wobec losu niereligijnych blogerów. Dla wielu rządów, w których dominują muzułmanie, wrogiem nie jest „krzyżowe” chrześcijaństwo, ale właśnie domowa niewiara.


Prawdopodobnie dżihadyści z ISIS mniej pragną nawrócić zbuntowaną młodzież Europy na fundamentalistyczny islam, a bardziej powstrzymać ześlizgiwanie się muzułmańskiej diaspory w sekularyzm. W świecie arabskim, według Briana Whitakera, autora Arabs Without God, tym, co kusi ludzi do porzucenia wiary, nie jest obrzydzenie wobec wyczynów terrorystów islamistycznych, ale to samo, co opróżniło kościoły tutaj: materializm, racjonalizm i sceptycyzm.


Jak napisali osiem lat temu w eseju Gregory Paul i Phil Zuckerman: “Ani jedna rozwinięta demokracja, w której panują korzystne, postępowe warunki społeczno-ekonomiczne, nie zachowuje wysokiego poziomu powszechnej religijności. Wszystkie stają się materialistyczne”. Ameryka nie jest już dłużej takim wyjątkiem. Niewierzący przewyższają tam liczebnością mormonów, muzułmanów i żydów razem wziętych i ta grupa zwiększa się szybciej niż baptyści południowi.


Whitaker odkrył, że ateiści arabscy tracili wiarę stopniowo, kiedy zaczynała ich niepokoić niesprawiedliwość bożej sprawiedliwości, irracjonalność nauczania lub przesądy wobec kobiet, gejów i ludzi innych wyznań. Niezależnie od pochodzenia i staranności, z jaką poddano wypraniu twój mózg, jest coś w życiu w społeczeństwie z restauracjami i telefonami komórkowymi, uniwersytetami i mediami społecznościowymi, co utrudnia myślenie, że moralność wypływa wyłącznie z zabobonu.


Oczywiście nie jest tak, że zachodni humaniści są wolni od zabobonów: od Gai poprzez dietę Gwyneth Paltrow, do astrologii, wiele jest miejsca w świecie zachodnim dla kultów, choć na ogół są nieszkodliwe. Tak jak, ogólnie rzecz biorąc, chrześcijaństwo na Zachodzie.


Nie chcę brzmieć zbyt pewny siebie w sprawie Oświecenia. Trzeba będzie opierać się i to energicznie przyjmowaniu szariatu lub jego odpowiednika w zakazanych obszarach miast europejskich. Dżihadyści zabiją jeszcze bardzo wielu ludzi, zanim będą skończeni, i wywołają reakcje rządów, które po drodze naruszą wolności obywatelskie. Jestem przygnębiony brakiem zainteresowania obroną wolności słowa, okazywanym dzisiaj przez wielu młodych ludzi na Zachodzie, podczas gdy coraz więcej grup rozgrywa kartę bluźnierstwa, naśladując islam, żądając „ochrony”  ich religijnych uczuć przed obrazą.


Niemniej, nie traćmy z oczu obrazu trendów. Jeśli będziemy zdeterminowani, jeśli powstrzymamy morderców, wykorzenimy kaznodziejów nienawiści, zachęcimy reformatorów i zatrzymamy falę wojowniczego islamizmu, to na długą metę zwyciężą sekularyzm i łagodniejsze postaci religii.


Pierwsza publikacja tego artykułu w Times.

The Rise of Humanism

Rational Optimist, 23 listopada 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.