Czy musimy tolerować nienawiść
i wezwania do nietolerancji?


Andrzej Koraszewski 2015-11-12

Foto Jakub Niciej,  Fakt24.pl 

Foto Jakub Niciej,  Fakt24.pl

 



Mowa nienawiści jest formą mobilizacji i integracji patologicznych grup społecznych. Przejście od nienawistnych słów do aktów przemocy widzimy chociażby podczas obchodów Dnia Niepodległości. W innych miejscach świata to przejście od mowy nienawiści do przemocy oznacza pogromy, akty terrorystyczne, uliczne mordy. Kiedy internet, ambona, telewizja i politycy łączą się w jeden front podżegania do nienawiści, efekt jest łatwy do przewidzenia.

W Hiszpanii w maju 2014 do prokuratury wpłynął zbiorowy pozew o antysemityzm w internecie. Sprawa zakończyła się dokładnie tak samo jak wysiłki Radosława Sikorskiego, kiedy był jeszcze ministrem spraw zagranicznych. Nawet gdyby władze chciały coś zrobić, to byłoby to dość trudne. Zarówno z Hiszpanii, jak i Polski dostaliśmy jednak od władz  wyraźny sygnał, że zdecydowanie nie są tym zainteresowane.

 

Próby dyskusji o odpowiedzialności prawnej właścicieli stron internetowych, których fora zalewane są przez mowę nienawiści, są natychmiast torpedowane przez szumne hasła o wolności słowa, pluralizmie i cenzurze. Mowa nienawiści nie natrafia nawet na próby jej wypychania z forów dyskusyjnych mediów cieszących się szacunkiem i wiele wskazuje na to, że dopuszczanie do propagowania najobrzydliwszych idei w komentarzach nie plami w oczach społeczeństwa wizerunku tych mediów. (Ciekawym eksperymentem było zablokowanie wszelkich komentarzy pod artykułami o uchodźcach z krajów muzułmańskich na witrynie wiadomości.gazeta.pl. Najwyraźniej nie podjęto nawet próby rozwiązania problemu przez staranną moderację.)

 

Oczywiście możemy narzekać, że definicja prawna mowy nienawiści jest kłopotliwa, dopuszcza różne interpretacje, nie wiemy gdzie mamy do czynienia z naruszeniem norm społecznych, z wykroczeniem, a gdzie z przestępstwem, prokuratura nie występuje w tych sprawach z urzędu, oczekując na skargi „poszkodowanych”, zaś interpretacje owych skarg przez prokuraturę i sędziów są w niebywale wysokim stopniu uzależnione od osobistych sympatii przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Najczęściej spotykaną reakcją jest kwalifikacja tego rodzaju występów jako czynów o „znikomej szkodliwości społecznej”.

 

(Precedensem w skali europejskiej jest wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 10 listopada w sprawie M’Bala M’Bala v. France, [chodzi tu o francuskiego komika Dieudonné M’Bala M’Bala]. Trybunał orzekł, że prawa o wolności słowa nie mogą chronić mowy nienawiści. Trudno powiedzieć, czy mamy w tym przypadku do czynienia z precedensem, który wyznaczy nowe normy, czy z odosobnionym przypadkiem, który szybko pójdzie w zapomnienie.)   

 

Badań nad mową nienawiści w internecie jest mało i nie budzą większego zainteresowania mediów. Wśród organizacji, które próbują zajmować się tym problemem na szczególną uwagę zasługuje Fundacja Humanity in Action prowadząca stronę internetową  http://uprzedzuprzedzenia.org/  

 

Uwagę prasy ściągają wydarzenia nadzwyczajne, takie jak zadanie nauczyciela fizyki w Białymstoku, Grzegorza Nowika, który poprosił uczniów drugiej klasy gimnazjum o obliczenie, ilu uchodźców trzeba zepchnąć z tratwy, żeby dopłynąć do Grecji.   

 

Główne obiekty nienawiści w internecie to Żydzi, muzułmanie, Romowie, homoseksualiści, czarni, dalej (mimo wszystko rzadziej) spotykane są nienawistne wypowiedzi pod adresem Ukraińców, Rosjan, Amerykanów.


Jak to wygląda? Zatrzymajmy się przy kilku wpisach pod jednym artykułem o fali palestyńskich ataków nożowniczych i samochodowych na ludność w Izraelu.  

Powinni wybić wszystkich izraelczyków oni są zakałą ludzkości ,odpowiadają za wszystkie wojny ,spiski czy zamachy je**ni żydzi


tylko to umieja garbulconosowce antysemityzm , holokaust , antysemityzm , holokaustantysemityzm


Zrzucić tam nuke, zrównać z ziemią te wszystkie "obiekty sakralne" i skazić teren na kilka tysięcy lat, aby każdy kto tam przyjdzie zdechł marnie. Problem się szybko rozwiąże, a te fanatyczne pasożyty z czasem się same pozabijają.


...przed tem zydy ze strachu "sraly w portki" a teraz w zamian zabijaja bezbronnychy Palestynczykow...


Czym się różni przejechany żyd od przejechanego psa? Przed żydem nie widać śladów hamowania :)

Pojawia się pytanie, czy w tym przypadku, podobnie jak w wielu innych, dział komentarzy puszczony został na żywioł i nikt tych wypowiedzi nie nadzoruje, czy moderatorzy podzielają tego rodzaju opinie i nie uznają ich za mowę nienawiści, czy są zagubieni, bo nie mają wystarczająco wyraźnych instrukcji reagowania, czy wreszcie polityka właścicieli tego medium opiera się na założeniu, że wolność słowa dopuszcza mowę nienawiści. Nie daje się tego ustalić, ponieważ redakcja ignoruje zapytania o politykę redakcyjną w tej kwestii. Również Rada Etyki Mediów pozostawia pytania o odpowiedzialność mediów za treści pojawiające się w komentarzach bez odpowiedzi.        


Przykłady tego rodzaju mowy nienawiści można cytować strona za stroną. Obok wypowiedzi antysemickich mamy znacznie mniej, ale równie nienawistnych wpisów pod adresem muzułmanów i trudno powiedzieć, czy jest ich mniej dlatego, że są jednak usuwane przez moderatorów, czy jest to rzeczywiste odzwierciedlenie potrzeb wyrażania nienawiści przez odbiorców wiadomości ze świata.


Możemy się zastanawiać, czy ta mowa nienawiści to bardziej efekt wielowiekowej tradycji, czy nowoczesnej indoktrynacji i współczesnej edukacji. Jeśli idzie o antysemityzm to te dwa czynniki zlewają się w sposób zupełnie oczywisty. Oparty na uprzedzeniach stosunek do Romów, czarnych, czy do homoseksualistów jest również głęboko zakorzeniony w tradycji i również na tym polu obserwujemy wzmacnianie tej tradycji dla celów politycznych (przez ugrupowania nacjonalistyczne), czy jak w przypadku homoseksualizmu, przez grupy religijne walczące o ortodoksję. Problem nienawiści do muzułmanów jest bardziej złożony ze względu na to, że w społeczeństwach takich jak polskie nie było jakiejś tradycji antymuzułmańskiej, zaś wzrastające uprzedzenia wobec wyznawców islamu są raczej związane z tradycją uproszczonych generalizacji. Doniesienia o barbarzyńskich działaniach islamofaszyzmu przenoszone są na wszystkich wyznawców islamu, a uzasadniona krytyka religii zmienia się w prymitywny, nienawistny stereotyp. Z jednej strony niska jest świadomość, że lwia część ofiar islamofaszyzmu to muzułmanie (prawdopodobnie grubo ponad 80 procent), a reszta to mniejszości religijne z krajów zdominowanych przez islam. Przedstawiciele zachodniego świata stanowią drobny ułamek ofiar islamskiego terroryzmu. W efekcie, podobnie jak dawniej stawiano znak równości między Niemcami i nazistami, tak dziś bardzo wielu stawia znak równości między islamem a islamofaszyzmem. W obydwu przypadkach przesąd bazuje na odwołaniu do z jednej strony źródeł ideologii/religii, z drugiej do rozmiarów poparcia dla postaw uznawanych za barbarzyńskie.


Nie ulega wątpliwości, że internet służy wzmocnieniu tak starych, jak i nowych przesądów, co często kwituje się filozoficznym stwierdzeniem, że taka jest jego natura. Prawdą jest, że wysiłki narzucenia rygorystycznych reguł dyskutowania w internecie są niebywale rzadkie, a wydawcy stron internetowych systematycznie uciekają od wszelkiej odpowiedzialności.                                  


Mowę nienawiści charakteryzuje stereotyp zastępujący fakty, emocjonalna reakcja w miejsce analizy, pogarda udająca krytykę, dehumanizacja i lekceważenie ludzkiego życia.


Wielu ludzi twierdzi, że represja prawna jest nieskuteczna, że lepiej pozwolić ludziom na swobodne wyrażanie swoich „opinii”.  Warto zwrócić uwagę, że mowa nienawiści jest formą mobilizacji i integracji patologicznych grup społecznych. Przejście od nienawistnych słów do aktów przemocy widzimy chociażby podczas obchodów Dnia Niepodległości. W innych miejscach świata to przejście od mowy nienawiści do przemocy oznacza pogromy, akty terrorystyczne, uliczne mordy. Kiedy internet, ambona, telewizja i politycy łączą się w jeden front podżegania do nienawiści, efekt jest łatwy do przewidzenia.

Represja prawna podżegania do nienawiści i przemocy może i powinna wyznaczać normy odpowiedzialności jednostkowej za zachowania w sferze publicznej. Dalej mamy kwestię odpowiedzialności dziennikarskiej, odpowiedzialności właścicieli mediów za to, co ukazuje się na firmowanych przez nich stronach.   


Oczywiście nie załatwi tego za nas żaden automat, prawdziwa moderacja pociąga za sobą koszty, wymaga klarownych reguł i konsekwencji, odejścia od modelu gazetek ściennych i wypracowania koncepcji parlamentaryzmu w sieci.


Na stronie Fakt24.pl zdjęcie Jakuba Nicieja z Marszu Niepodległości opatrzone było podpisem, “nie zabrakło kontrowersyjnych transparentów”. Najwyższy czas, by przestać się bawić w grę półsłówek. Wezwania do przemocy nie są kontrowersyjne, są przestępcze.