Rybia dama w niebezpieczeństwie uwalnia substancje chemiczne, które ściągają więcej wrogów


Ed Yong 2015-11-13


W finale Jurassic World – uwaga dla tych, którzy nie widzieli, podaję zakończenie – bohaterka grana przez Bryce Dallas Howard używa racy, by wezwać Tyrannosaurusa, który następnie walczy z głównym antagonistą filmu, Indominus rex. Kiedy te dwa drapieżniki tłuką się, ludzkość ucieka.

Podobna strategia rozgrywa się na Wielkiej Rafie Koralowej. Kiedy grożą jej drapieżniki ryba Pomacentrus moluccensis[angielska nazwa “damsel fish”. Tytuł artykułu nawiązuje do  angielskiego zwrotu o ratowaniu kobiety w kłopotach - “damsel in distrees”. MK] wypuszcza alarm chemiczny – substancję, którą przechowuje w skórze, a która mówi: “Atakują mnie!” Nie jest to informacja do innych rybich dam. Nie jest to ostrzeżenie ani wołanie o pomoc. Przeciwnie, przyciąga to jeszcze więcej drapieżników.


Wiele zwierząt wodnych
uwalnia alarmowe substancje chemiczne ze skóry, kiedy są zranione. Robią to koralowce, jeże morskie, raki, larwy komarów, kijanki, pstrągi i łososie. Każdemu podsłuchującemu przechodniowi te substancje dają cenne informacje o pobliskim niebezpieczeństwie. Jaką jednak korzyść odnosi zranione zwierzę? Dlaczego w ogóle produkuje i uwalnia te substancje?


Jedną hipotezą jest, że te substancje chemiczne nie są alarmami, ale środkami dezynfekującymi, które pomagają utrzymać rany bez infekcji, jeśli ofierze uda się uciec. Ale Oona Lonnstedt z Uniwersytetu w Uppsali i Mark McCormick z James Cook University mają inne wyjaśnienie. Sądzą, że te substancje alarmowe pomagają przyciągnąć innych drapieżników, rywali tych, które właśnie atakują. Podczas gdy te dwa zagrożenia zmagają się  ze sobą, ich zwierzyna może skorzystać z zamieszania, żeby uciec.  


Niedawno Lonnstedt pokazała, że Pseudochromis fuscus, średniej wielkości drapieżnika raf koralowych, istotnie przyciąga zapach zranionej ryby Pomacentrus maluccensis, a także potrafi wyczuć zapach dużej i zdrowej ryby. Były to eksperymenty w laboratorium, ale obecnie Lonnstedt odkryła, że P. fuscus zachowuje się tak samo na wolności.


Najpierw stworzyła Eau de Zraniona Dama Rybia przez nacinanie skóry martwych P. maluccensis i zanurzanie ich w pojemnikach z wodą morską. Następnie czerpała ten roztwór strzykawką i wlewała zawartość do rurek plastikowych, które umocowała na terytoriach dzikich P. fuscus. Podobnie jak przedtem zapach przyciągał P. fuscus – ale przyciągał także inne drapieżniki, włącznie z dorszem skalnym (Lotella rhacina), pstrągami koralowymi, okoniami, a nawet rekinami. Kiedy zaś różne drapieżniki spotykały się, często ścierały się ze sobą.


Z powrotem w laboratorium Lonnstedt wykazała, że te konflikty mogą ratować życie. P fuscus niemal zawsze chwyta i zabija P. maluccensis, którą wpuszczają do tego samego basenu. Kiedy jednak Lonnstedt wprowadziła także drugiego drapieżnika, intruz często próbował wyrwać tę rybią damę prosto z pyska P. fuscus. Aby poradzić sobie z tym utrapieniem, P. fuscus zazwyczaj puszcza trzymaną w pysku rybę, która natychmiast pędzi do schronienia wśród pobliskich koralowców. Udaje jej się umknąć z życiem w około 40 procentach wypadków.


Te eksperymenty, razem wzięte, dostarczają pierwszych dowodów, że zwierzęta mogą uciec drapieżnikom przez używanie sygnałów zwołujących jeszcze więcej drapieżników – ryzykowne zagranie, ale wyraźnie skuteczne.


Jest to prawdopodobnie częsta strategia i nie tylko wśród ryb. Wiele zwierząt wydaje ostre dźwięki alarmowe, kiedy chwyta je lub napastuje drapieżnik i wydaje się, że te dźwięki ani nie odstraszają napastnika, ani nie ostrzegają innych, nasłuchujących kolegów. I w wielu wypadkach wiedzie im się lepiej, jeśli wydają te zawołania: na przykład, kiedy susły Urocitellus beldingi, dostrzegają ptaka drapieżnego, mają większe szanse przeżycia, jeśli wydają zawołania alarmowe, niż kiedy pozostają milczące. Praca Lonnstedt pomaga wyjaśnić, dlaczego.


Damselfish in distress release chemicals that summon more enemies

Not Exactly Rocket Science, 6 listopada 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ed Yong 


Mieszka w Londynie i pracuje w Cancer Research UK. Jego blog „Not Exactly Rocket Science” jest próbą zainteresowania nauką szerszej rzeszy czytelników poprzez unikanie żargonu i przystępną prezentację.
Strona www autora