Kolejne samooszustwo wolnego świata


Ben-Dror Yemini 2015-11-03

Scena ataku nożowego w Jerozolimie. “Dla administracji amerykańskiej nie ma terroru islamskiego. Są biedni ludzie działający w rozpaczy” (Zdjęcie: AFP)
Scena ataku nożowego w Jerozolimie. “Dla administracji amerykańskiej nie ma terroru islamskiego. Są biedni ludzie działający w rozpaczy” (Zdjęcie: AFP)

Młody mężczyzna podszedł do grupy policjantów, wyciągnął siekierę i udało mu się lekko zranić dwóch z nich. Inni, stojący obok policjanci, natychmiast zastrzelili go strzałami w głowę. Zabili go na miejscu.


Nie zdarzyło się to we wschodniej Jerozolimie. Zdarzyło się to w październiku 2014 r. we wschodnim Nowym Jorku w dzielnicy Queens. Terrorystą był 32-letni Zale Thompson, Amerykanin, który nawrócił się na islam.


Nikt ani przez sekundę nie uważał, że policjanci zrobili coś niewłaściwego. Nikt nie powiedział „obie strony muszą okazać powściągliwość”. Ale to właśnie mówili przez cały zeszły tydzień przedstawiciele administracji amerykańskiej z Johnem Kerrym na czele.


Dlaczego u diabła wolnemu światu jest tak trudno zrozumieć, że wezwania do zamordowania i unicestwienia heretyków, także chrześcijan, jest regularne i stale obecne w propagandzie globalnego dżihadu? Użycie noża w wojnie religijnej nie jest przypadkowe. Zarzynanie stało się modne. Podburzeni fanatycy wiedzą, jak to robić, niezależnie od tego, czy są członkami Państwa Islamskiego, czy członkami jednego z odgałęzień dżihadu na świecie.


Palestyńczycy pociągnęli to o krok dalej. To nie poszczególni i niepowiązani kaznodzieje szerzą nienawiść. To prezydent palestyński Mahmoud Abbas powiedział, że „Żydzi bezczeszczą” Wzgórze Świątynne; to programy telewizji Autonomii Palestyńskiej i jej instytucje edukacyjne, żeby już nie wspomnieć Hamasu, szerzą oszczerczą propagandę; i to kierownictwo arabskie w Izraelu maszeruje ręka w rękę z największym podżegaczem, szejkiem Raedem Salahem.


Po stronie izraelskiej to się nie zdarza. Są tam chuligani. Są w tym kraju rasiści. Są tam nikczemne komentarze. Mówimy jednak o tysiącach – nie o setkach tysięcy i nie o oficjalnej polityce. Tutaj fanatykom nie udało się przeskoczyć progu wyborczego; palestyńscy fanatycy są w rządzie. Wezwania Unii Europejskiej i administracji amerykańskiej do powściągliwości „po obu stronach”, bez wyraźnego powiedzenia kto za to odpowiada, są kolejnym samooszustwem wolnego świata.


Nie ma porównania między Al-Kaidą i Stanami Zjednoczonymi. Już raczej można porównywać Al-Kaidę z Ku Klux Klanem. Bowiem Al-Kaida reprezentuje morderstwo i rasizm, a USA są demokracją, w której są także rasiści. Nie ma porównania między tymi, którzy mordowali w redakcji Charlie Hebdo, a karykaturzystami. Unia Europejska ani przez moment nie uważała, że uprawnione jest jakiekolwiek porównanie między tymi dwiema stronami, chociaż karykatury zraniły uczucia dżihadystów. Według logiki Kerry’ego i innych przedstawicieli administracji, należałoby potępić USA za bombardowanie talibów i ISIS, ponieważ „obie strony muszą wykazać powściągliwość”.


To samo dotyczy oświadczenie amerykańskiego Departamentu Stanu, że Izrael używa nadmiernej siły. Nadmiernej? W porównaniu z czym? W porównaniu do policji w Ferguson i w Queens? W porównaniu do samolotów USA, które zbombardowały szpital w mieście Kunduz w Afganistanie, zabijając dziesiątki ludzi?


Dlaczego Martin Dempsey, były szef zjednoczonych sztabów, twierdzi, że Izrael chroni życie ludzkie bardziej niż jakakolwiek inna armia? Wysłał nawet delegację wojskową, by uczyła się od Izraela. Dlaczego w podczas prób precyzyjnej eliminacji przywódców terrorystów, jakie przeprowadziły USA, większość ofiar to byli cywile? Dlaczego, w odróżnieniu od USA, Izrael w ostatnich tygodniach uderzał tylko w terrorystów? A jeśli była pomyłka – a mogła być jedna – to był to pojedynczy wypadek podczas jednej z dziesiątków interwencji z użyciem broni.


Dla administracji amerykańskiej nie ma terroru islamskiego. Są biedni ludzie działający w rozpaczy. Co, oczywiście, jest kompletnym nonsensem. Sprawcy tych ataków terrorystycznych nie byli biedni. Biedni Afryki nie zwracają się ku terrorowi.  Istnieje jedna religia, w której 5 do 20 procent wyznawców jest w stanie obłąkania. Nie ma potrzeby ukrywania tego. Ta obłąkana mniejszość na ogół morduje członków własnego wyznania. Nie ma to nic wspólnego z biedą. Jest to spowodowane podżeganiem i praniem mózgów.


Kiedy przedstawiciele administracji amerykańskiej, włącznie z Kerrym, usprawiedliwiają sprawców terroru, nie pomagają pokojowi i pojednaniu. Wręcz przeciwnie. Szkodzą zdrowej psychicznie większości muzułmańskiej. Zachęcają mniejszość, która wybrała drogę terroru. Powinniśmy to powiedzieć i wolno nam to powiedzieć – nawet naszym przyjaciołom.  


Another self-deception produced by the free world

20 października 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ben-Dror Jemini 

(ur. 1954 w Tel Awiwie) jest prawnikiem, historykiem i publicystą wielu izraelskich dzienników (m.in. Maariw, Jediot Achronot), a także wykładowcą, który zajmuje się m.in. wpływem antyizraelskiej propagandy.

Pochodzi z rodziny Żydów wypędzonych z Jemenu.

Ben-Dror Yemini jest zwolennikiem pogłębiania dialogu z Palestyńczykami. Od wielu lat opowiada się za niepodległym państwem palestyńskim.

Oryginał: Ynetnews