Papież Franciszek nie słucha biednych tego świata


Bjorn Lomborg 2015-10-29

Papież Franciszek prowadzi modły południowe w Katedrze St. Matthew w Waszyngtonie. Zdjęcie: EPA
Papież Franciszek prowadzi modły południowe w Katedrze St. Matthew w Waszyngtonie. Zdjęcie: EPA

Elita świata nie ma pojęcia, co doskwiera biednym, mówi papież Franciszek. Ma rację – ale dotyczy to również jego samego.

Podczas wizyty w USA wystąpienia papieża wywoływały wielkie nagłówki w gazetach o pilnej potrzebie zareagowania na zmianę klimatyczną. Powołując się na potrzebę „chronienia słabych w naszym świecie”, wzywał do zakończenia uzależnienia ludzkości od paliw kopalnych.


Wcześniej, w czerwcu, oświadczył, że globalne ocieplenie jest jednym z najważniejszych problemów, przed jakimi stoją ubodzy. Elita, powiedział, jest oderwana od rzeczywistości, jeśli tego nie rozumie: „Wielu ludzi wolnych zawodów, opiniotwórców, media i ośrodki władzy mieszczące się w zamożnych obszarach miejskich, są bardzo oddaleni od biednych i nie mają bezpośredniego kontaktu z ich problemami”.


Czy jednak biedni na świecie też uważają, że obcięcie emisji dwutlenku węgla jest ich najwyższym priorytetem? Od marca 2013 r. ONZ prosiło ludzi o uszeregowanie 16 priorytetów. Uczestniczyło w tym ponad 8 milionów ludzi, z czego niemal trzy miliony z najmniej rozwiniętych państw świata.


W rzeczywistości, najwyższym priorytetem większości ubogich jest edukacja, a po niej lepsza opieka zdrowotna, lepsze możliwości zatrudnienia, uczciwy i reagujący na potrzeby rząd i finansowo dostępna, dobra żywność.


Jednak dla zwykłych ludzi na całym świecie, w tym dla najuboższych, klimat przychodzi na ostatnim, szesnastym miejscu, po 15 innych priorytetach. Nie jest to w ogóle wyrównany wyścig.


Pozbawione dostępu do wykształcenia kobiety z krajów o niskich dochodach należą do najbardziej pokrzywdzonych ludzi na Ziemi, z najcichszym głosem w globalnych dyskusjach. Także ich priorytetami są zdrowie, edukacja i praca. Działania w sprawie globalnego ocieplenia plasują na samym końcu. Również w Afryce globalne ocieplenie ustępuje wszystkim innym priorytetom.


Tylko wśród ludzi z najbogatszych krajów globalne ocieplenie staje się wyższym priorytetem. Ale nawet wśród bogatych plasuje się na miejscu dziesiątym. Biedni tego świata przytłaczającą większością głosów mówią, że chcą lepszej opieki zdrowotnej i lepszej edukacji, więcej pracy, uczciwego rządu i więcej żywności.


Franciszek ma rację, że elita globalna często zapomina, czego chcą najbiedniejsi na świecie. Nie domagają się jednak działania przeciwko zmianie klimatycznej, jak twierdzi papież i inni ludzie o dobrych intencjach.


W obliczu tego wyraźnego odrzucenia wielu działaczy kampanii klimatycznej nieco protekcjonalnie sugeruje, że biedni nie wiedzą, co jest dla nich najlepsze. Ocieplenie, mówią, pogarsza wiele problemów ludzi ubogich – takich jak malaria.


Tak, rosnące temperatury oznaczają, że przenoszące malarię komary mogą stać się endemiczne w większej liczbie miejsc, co może zwiększyć zarażenia, a więc nie zajęcie się globalnym ociepleniem może pogorszyć malarię.


Jest to jednak oglądanie problemów świata z zamkniętymi oczyma i prowadzi nas do złych rozwiązań.


Spójrzmy na to w ten sposób: możemy postawić podobny argument o samej malarii. Jeśli nie zajmiemy się nią, umrą miliony – ale pogorszy to także wiele innych problemów. Brak lekarstw przeciwko malarii zakłóca rozwój, bo chore dzieci przyswajają mniej składników odżywczych i cierpi na tym ich zdolność uczenia się. Społeczeństwa z endemiczną malarią mają niższy wzrost ekonomiczny, a więc miliony na dłużej pozostaną w ubóstwie.


Co więcej, działania na rzecz zmiany klimatu, takie jak obniżenie zużycia paliw kopalnych, są straszliwie nieskutecznym sposobem pomocy ofiarom malarii. Cięcia emisji według Protokołu w Kioto mogą uratować 1400 osób od śmierci na malarię za cenę około 180 miliardów dolarów rocznie.


W odróżnieniu od tego, 500 milionów dolarów wydane bezpośrednio na działania przeciwko malarii, może uratować 300 tysięcy osób. Za każdym razem, kiedy polityka klimatyczna może uratować jedną osobę, mądra polityka antymalaryczna może uratować za te same pieniądze ponad 77 tysięcy ludzi.


To samo dotyczy szerokiego wachlarza problemów. Działacze na rzecz obniżenia dwutlenku węgla mają rację, że zmiana klimatyczna może zredukować plony. Jednak bezpośrednia pomoc na rozwój badań nad lepszymi odmianami roślin uprawnych, nawozami i zmniejszeniem biopaliw będzie kosztowała mniej, a dostarczy znacznie więcej dobra i to szybciej.


Jako argument na rzecz potrzeby obniżania emisji CO₂ mówi się często o silniejszych huraganach. Ale skrajne wydarzenia pogodowe na ogół dotykają biednych dlatego, że są biedni. Kiedy huragan uderza w Florydę, niewielu ginie; podobny huragan w Hondurasie lub na Filipinach może zabić tysiące i zdewastować gospodarkę. Bezpośrednia pomoc w wydostaniu się z biedy jest tysiące razy skuteczniejsza niż poleganie na samych cięciach emisji.


Ci, którzy twierdzą, że mówią w imieniu biednych i twierdzą, że zmiana klimatu jest najwyższym priorytetem świata, po prostu nie mają racji. Świat wyraźnie powiedział, że jest to najmniej ważne z 16 priorytetów, na których skupiła się ONZ.


Nie mają też racji, kiedy sugerują, że biedni nie wiedzą, co jest dla nich najlepsze, bo obcięcie emisji zatrzyma globalne ocieplenie, które tylko pogorszy inne problemy. Znacznie lepiej można pomóc biednym bezpośrednio niż poprzez skierowanie środków pomocowych na walkę z ociepleniem.


Nie znaczy to, że mamy ignorować globalne ocieplenie. Jest to rzeczywisty problem i nasza rozwinięta cywilizacja może zajmować się wieloma problemami naraz. Musimy jednak zajmować się globalnym ociepleniem w znacznie inteligentniejszy sposób, wkładając w to mniej zasobów i otrzymując lepsze wyniki. I powinniśmy naprawdę słuchać tego, co mówią najbiedniejsi na świeci i skupić się znacznie bardziej na ich rzeczywistych priorytetach.


On climate change pope Francis isn’t-listening to the worlds poor

23 września 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Björn Lomborg

 

Dyrektor Copenhagen Consensus Center i profesor nadzwyczajny w Copenhagen Business School. Jego najnowsza książka nosi tytuł “How Much Have Global Problems Cost the World? A Scorecard from 1900 to 2050.”