Przywódcy palestyńscy i zachodni mają krew na rękach


Richard Kemp 2015-10-28

John Kerry – podżegacz wojenny czy działacz na rzecz pokoju?
John Kerry – podżegacz wojenny czy działacz na rzecz pokoju?

Sekretarz stanu USA, John Kerry, w szokujący sposób usprawiedliwiał najnowszą morderczą kampanię palestyńską w Izraelu. Jego wypowiedzi na Harvard University tydzień temu zachęcą do kontynuacji przemocy i doprowadzą do dalszych śmierci zarówno Izraelczyków, jak Palestyńczyków.

Uwagi sekretarza Kerry’ego są szczególnie niepokojące, ponieważ jest niewyobrażalne, by dostarczał takiego usprawiedliwienia do zabijania kogokolwiek poza Izraelczykami. Jego wytłumaczenie szeroko rozprzestrzenionych ataków nożowniczych, zamachów samobójczych, strzelania, podpaleń, rzucania bombami zapalającymi, ataków samochodami i morderczego rzucania kamieniami jest albo naiwne, albo zakłamane; a może jedno i drugie. Zapewnia on, że frustracja z powodu działalności osadniczej Izraelczyków na Zachodnim Brzegu jest odpowiedzialna za mordercze zachowania Palestyńczyków. Oczywiście jest to kompletny nonsens.


W rzeczywistości ta nowa fala terroru jest kontynuacją agresji przeciwko Żydom, która trwa na terytoriach palestyńskich od dziesięcioleci – długo zanim powstało na nowo państwo żydowskie w 1948 r. i zanim powstało pierwsze osiedle izraelskie na Zachodnim Brzegu, które sekretarz Kerry fałszywie określa jako nielegalne. Przemoc jest motywowana tym samym fanatyzmem rasistowskim i sekciarskim, który napędza Państwo Islamskie i liczne rządy arabskie oraz grupy dżihadystyczne, starające się wymazać obecność „niewiernych”, czy będą to Żydzi, chrześcijanie, czy Jazydzi, z ziemi, którą uważają za wyłączną własność muzułmanów.


Przez lata lud palestyński był zdradzany przez swoich słabych, podzielonych i pełnych nienawiści przywódców, którzy systematycznie odrzucali każdą okazję zawarcia pokoju ze swoimi izraelskimi sąsiadami. Obecną kampanie morderstw wywołał prezydent Autonomii Palestyńskiej (AP) Mohmud Abbas i inni podżegacze bezpodstawnymi oskarżeniami, że rząd izraelski planuje zmianę status quo na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie – miejscu świętym zarówno dla Żydów, jak dla muzułmanów. Jest to próba odwrócenia uwagi od ich katastrofalnych porażek.


Tym jednak, co umożliwiło wywołanie rozpowszechnionej przemocy tak szybko i z takimi dewastującymi skutkami, były lata podżegania do nienawiści wobec Żydów przez przywódców palestyńskich, włącznie z prezydentem Abbasem. Propaganda, która zaimponowałaby samemu Josefowi Goebbelsowi w Niemczech nazistowskich, indoktrynuje dzieci palestyńskie nienawiścią do Żydów i państwa żydowskiego od najwcześniejszego dzieciństwa. W podręcznikach szkolnych, w telewizji i w meczetach uczy się je, że cała ziemia Izraela, Gaza i Zachodni Brzeg są terytorium arabskim, ukradzionym przez Żydów. Uczy się je, że Żydzi są potomkami małp i świń i muszą zostać zadźgani nożami, wysadzani w powietrze i ukamienowani na śmierć zanim ich „brudne stopy” zbezczeszczą święte miejsca islamu – a są to słowa samego prezydenta Abbasa.


Właśnie takie nieustające, sponsorowane przez rząd podżeganie do nienawiści, redukowanie Żydów do statusu podczłowieka, ułatwiło zwykłym Niemcom ochocze branie udziału w orgii mordów i umożliwiło najbardziej systematyczne ludobójstwo w historii świata.


Chociaż to przede wszystkim przywódcy palestyńscy są odpowiedzialni za podżeganie do morderstw, również przywódcy zachodni mają krew na rękach. Machina propagandy nienawiści, która inspiruje dzieci palestyńskie, jest w znacznym stopniu finansowana przez USA, Europę i inne narody zachodnie i arabskie.


Zamiast próby ugłaskania sprawców przez obwinianie ofiar, sekretarz Kerry powinien zniechęcać do dalszej przemocy przez wyraźne potępienie i groźbę sankcji wobec kierownictwa Autonomii Palestyńskiej. Ale zamiast tego przyjął on postawę relatywizmu moralnego wraz z jej najczarniejszymi konsekwencjami. Zrozumiawszy, że – podobnie jak w przeszłości – USA i Zachód sympatyzują z ich faszystowskim barbarzyństwem przeciwko państwu o demokratycznym ustroju, Palestyńczycy nasilają przemoc.


Jest to ta sama porażka moralna, która zachęciła do trzech wojen w Gazie od czasu, kiedy Izrael wycofał się stamtąd w 2005 r. Rządy zachodnie, organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ i UE oraz organizacje praw człowieka odmawiają potępienia salwy za salwą rakietową Hamasu na cywilów izraelskich. Budzą się dopiero kiedy Izrael reaguje w samoobronie. A wtedy robią to tylko po to, by usprawiedliwić terrorystyczną agresję Hamasu, tak jak Sekretarz Kerry usprawiedliwił przemoc palestyńską w tym tygodniu. Ośmieleni najpierw brakiem zainteresowania międzynarodowego, a potem międzynarodowym potępieniem obronnych reakcji Izraela, Hamas i ich terrorystyczni towarzysze w Gazie powtarzają wielokrotnie ataki na Izrael. Nie ma wątpliwości, że zdarzy się to również w przyszłości.


W każdej z wojen w Gazie społeczność międzynarodowa zachęcała Hamas do nielegalnej taktyki stosowania ludzkich tarcz, czego wynikiem jest tak wiele śmierci i cierpienia w Gazie i w Izraelu. Przy, w najlepszym wypadku, zaledwie symbolicznej krytyce zbrodni wojennych Hamasu, przywódcy międzynarodowi kategorycznie gromili Izrael za bronienie się i za powodowanie ofiar cywilnych, które w rzeczywistości były nieuniknioną konsekwencją niczym niesprowokowanej agresji Hamasu i jego sposobu walki prowadzonej z domów mieszkalnych, szkół, szpitali i meczetów.


To zachęcanie przemocy Hamasu, szczególnie zaś skuteczność strategii ludzkich tarcz, nie pozostało niezauważone przez inne islamistyczne grupy terrorystyczne. Na przykład, libański Hezbollah rozstawił 100 tysięcy rakiet – wszystkie wymierzone w Izrael – w miastach i wsiach południowego Libanu. Wiele domów ma kuchnię, jadalnię i osobny pokój z rakietami. Jeśli Izrael będzie musiał bronić się przeciwko tym rakietom, które zagrażają jego populacji cywilnej, wiele setek – może nawet tysięcy – cywilów libańskich nieuchronnie straci życie w tym procesie. Podobnie jak Hamas, tego właśnie chce Hezbollah: masowej śmierci własnej ludności, co ponownie wyzwoli nie do zniesienia naciski międzynarodowe na Izrael.


Sekretarz Kerry na tym powinien koncentrować swoją energię – na usunięciu tego zagrożenia, które z pewnością zmaterializuje się, jeśli nie będzie żadnej akcji międzynarodowej. Ale on, oczywiście, tego nie zrobi. Bo te rakiety są pod kontrolą Iranu. Istotnie, dzisiaj Iran jest nastawiony na wzmocnienie ofensywnego potencjału Hezbollahu przeciwko Izraelowi. A Sekretarz Kerry i Prezydent Obama zainwestowali zbyt dużo kapitału politycznego w umowę nuklearną z Iranem. Ta umowa, katastrofalna dla regionu i świata, jest niemniej ich dumnym dziedzictwem i nie stać ich na drażnienie ajatollahów i spowodowanie, że się wycofają.


Również ani ONZ, ani UE nie kiwną palcem, by zapobiec nieuniknionemu przyszłemu konfliktowi i ofiarom w Libanie południowym i w Gazie. Podobnie jak Sekretarz Kerry, oni i międzynarodowy przemysł praw człowieka będą nadal usprawiedliwiać i zachęcać antyizraelską agresję, wkładając wysiłki w oczernianie państwa żydowskiego i utrwalenie obecnej i przyszłych fal przemocy i śmierci.


Palestinian and Western Leaders: Blood on their Hands

Gatestone Institute, 16 października 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 



Richard Justin Kemp  

Były dowódca sił brytyjskich w Afganistanie, pracował w Joint Intelligence Committee oraz COBR. Po przejściu na emeryturę napisał książkę o wojnie w Afganistanie Attack State Red, która stała się bestsellerem.