Nie przeciw okupacji, a przeciwko Izraelowi


David Horovitz 2015-10-22

Rzecznik Hamasu i członek parlamentu, Muszir al-Masri, wzywa do dalszych ataków nożowych w Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu 9 października 2015 r. podczas nadawanego przez telewizję przemówienia w Gazie. (Zrzut z ekranu/MEMRI)
Rzecznik Hamasu i członek parlamentu, Muszir al-Masri, wzywa do dalszych ataków nożowych w Jerozolimie i na Zachodnim Brzegu 9 października 2015 r. podczas nadawanego przez telewizję przemówienia w Gazie. (Zrzut z ekranu/MEMRI)

Mówią, że nie jest to “zorganizowany” ani “zaaranżowany” terroryzm, jest wręcz odwrotnie. W rzeczywistości jest znacznie bardziej „zaaranżowany” niż były zamachy samobójcze Drugiej Intifady.


Na początku lat 2000. terroryści Hamasu i Fatahu szkolili, zbroili i wysyłali zamachowców samobójców do ataków na nasze autobusy, pasaże handlowe, restauracje i inne miejsca – zabijali 10, 20, 30 ludzi na raz. Izraelski minister obrony zapewnia, że dzisiaj nie ma na Zachodnim Brzegu „infrastruktury” terrorystycznej zdolnej do powtórzenia tej fali ludzkich bomb. Czas pokaże, czy ma rację. 


To, przed czym stoimy, to nieznana liczba potencjalnych zamachowców, których rozpaliła do morderczej gorączki starannie zorganizowana kampania nienawiści.


Twierdzenia, że “Żydzi spiskują przeciwko Al-Aksa” powtarzali przez miesiące  polityczni przywódcy palestyńscy, przywódcy duchowi, media głównego nurtu i społecznościowe. Mahmoud Abbas powtarzał to w przemówieniach do swojej ludności (wreszcie nawet ci zagubieni Izraelczycy przestali na niego patrzeć z nadzieją po tym jak w zeszłym tygodniu fałszywie oskarżył, Izrael o dokonanie egzekucji nastoletniego nożownika z Pisgat Zeev); Fatah w ulotkach i postach na Facebooku; Hamas w filmach wideo; Ruch Islamski, agitujący wewnątrz Izraela; arabscy członkowie Knessetu… oni wszyscy i inni nieustannie dolewali oliwy do ognia.


Zrzut z ekranu z filmu rysunkowego opublikowanego na stronie Facebooka ruchu Fatahu, przedstawiający trzech Żydów, którzy uciekają, kiedy próbuje ich przejechać samochód prowadzony przez Palestyńczyka, listopad 2014.
Zrzut z ekranu z filmu rysunkowego opublikowanego na stronie Facebooka ruchu Fatahu, przedstawiający trzech Żydów, którzy uciekają, kiedy próbuje ich przejechać samochód prowadzony przez Palestyńczyka, listopad 2014.

Podobnie jak było 11-15 lat temu, wychodzimy codziennie z domów, wiedząc, że ludzie wokół nas chcą nas zabić. Na ogół używają teraz mniej dewastujących metod niż wówczas. Ale potencjalnie jest ich więcej. I są tutaj, pomiędzy nami – po „właściwej” stronie bariery, którą zbudowaliśmy, by zatrzymać ludzkie bomby Drugiej Intifady. Są to mężczyźni, kobiety, ale również dzieci. Pranie mózgów było tak skuteczne, że idą na nas gotowi i chętni na śmierć w akcie zabijania Żyda – podłego Żyda, co do którego skutecznie przekonano ich, że nie ma prawa być tutaj, że nie ma żadnego związku z Jerozolimą i z tą ziemią.


Rysunek anatomiczny na Facebooku Gazańczyka, Zahrana Barbaha, zamieszczony 8 października, pokazujący, w które części ciała celować przy atakowaniu ofiary nożem. (Za MEMRI)
Rysunek anatomiczny na Facebooku Gazańczyka, Zahrana Barbaha, zamieszczony 8 października, pokazujący, w które części ciała celować przy atakowaniu ofiary nożem. (Za MEMRI)

Słyszymy, że stosunki między żydowskimi i arabskimi obywatelami Izraela nigdy nie będą po tym takie same, niezależnie od tego kiedy to „po tym” się zacznie. Ale niezależnie od tego, jak czarny staje się ten październik, tak złowieszczy wniosek wydaje się zdecydowanie przedwczesny, przynajmniej w tym momencie.


Arabowie izraelscy niemal nie brali udziału w Drugiej Intifadzie; ich udział w obecnej gorączce terroru jest stosunkowo marginalny – mimo najlepszych wysiłków niektórych ich przedstawicieli w Knessecie – i może nie sygnalizować załamania się wszystkich mostów. Kobieta z Nazaretu, która wyciągnęła nóż na stacji autobusowej w Afula 9 października i została postrzelona, miała podobno problemy psychiczne. Terrorysta, który ranił nożem cztery osoby w pobliżu Hadera 11 października, mieszkał w Umm al-Fahm, ale nie był Arabem izraelskim; urodził się na Zachodnim Brzegu i był w Izraelu w ramach łączenia rodzin. Matka beduińskiego terrorysty, który zabił żołnierza i w niedzielę wieczorem otworzył ogień w Beer Szewie na stacji autobusowej, urodziła się z Gazie; społeczność beduińska i krewni mordercy pospieszyli z potępieniem jego czynów i zdystansowaniem się od niego.


Ciało terrorysty ze stacji autobusowej w Beer Szewie po ataku 18 października 2015 r. (Zdjęcie: Meir Even Haim/Flash90)
Ciało terrorysty ze stacji autobusowej w Beer Szewie po ataku 18 października 2015 r. (Zdjęcie: Meir Even Haim/Flash90)

Stosunki Izraela ze swoją społecznością arabską są łagodnie to ujmując złożone. W przeważającej mierze nie są syjonistami; jednak w przeważającej mierze są przestrzegającymi prawa obywatelami. Chcą rozwiązania konfliktu z Palestyńczykami; Ruch Islamski używa tego konfliktu do wywoływania nienawiści i przemocy; odnosząca największe sukcesy ich partia polityczna, Hadasz, dąży do koegzystencji. Istnieje niebezpieczeństwo samospełniającego się proroctwa w spisaniu na straty więzi żydowsko-muzułmańskich wewnątrz Izraela.


Mówi się, że Izrael wznosi mury i znowu dzieli Jerozolimę. Ale umieszczenie sześciu płyt betonowych w Armon Hanatziv — planowane jeszcze przed obecną falą nożownictwa, żeby zatrzymać bomby zapalające i kamienie w szczególnie narażonej części ulicy - nie stanowi ponownego podziału miasta.


Pięć z sześciu płyt betonowych umieszczonych między dzielnicami (żydowską) Armon Hanatziv o (arabską) Dżabel Mukaber, 18 października 2015 r. Na pierwszym planie bloki betonowe przy wejściu do Dżabel Mukaber. (Yonatan Sindel/Flash90)
Pięć z sześciu płyt betonowych umieszczonych między dzielnicami (żydowską) Armon Hanatziv o (arabską) Dżabel Mukaber, 18 października 2015 r. Na pierwszym planie bloki betonowe przy wejściu do Dżabel Mukaber. (Yonatan Sindel/Flash90)

Niemniej blokady drogowe u wejścia do dzielnic arabskich podkreślają, że Jerozolima od 1967 r. nigdy nie była prawdziwie zjednoczona; jej arabskie dzielnice nigdy nie zostały zintegrowane. Głupota rozszerzenia granic miasta, by obejmowało również obszary arabskie, bez starania się o równe nimi zarządzanie, nigdy nie była wyraźniej ujawniona niż dzisiaj, kiedy Izrael musi bronić swoich obywateli przed tymi mieszkańcami, których zdecydował się włączyć do swojej stolicy. Jest to żyzny grunt dla nienawistników.

 

Mówią, że to najnowsze powstanie jest przeciwko okupacji. Nie jest. Jest to najnowsze powstanie przeciwko Izraelowi.


Większość Izraelczyków nie chce rządzić Palestyńczykami. Większość Izraelczyków chce separacji od Palestyńczyków. Jeśli Palestyńczycy chcą państwa w oparciu o linie 1967 r., muszą przekonać większość Izraelczyków, że ich niepodległość nie zagrozi naszemu istnieniu. Można by pomyśleć, że jest to oczywiste. Ewidentnie nie jest.


Ta najnowsza faza terroryzmu i przemocy – podobnie jak wojny konwencjonalne i ataki samobójczych ludzkich bomb oraz nieustanna kampania fałszywego przedstawiania, demonizowania i zaprzeczania historii żydowskiej w ziemi świętej – wysyłają do Izraelczyków odwrotne przesłanie. Wielka część reszty świata – tak krótkowzrocznej, że widzi Izrael jako Goliata, kiedy jest to maleńki, nienawidzony skrawek w regionie kipiącym ekstremizmem islamskim – odmawia zobaczenia tego wszystkiego. Ale krwawymi, jednoznacznymi, wielkimi literami sprawcy tej kolejnej nikczemnej awantury mówią Izraelczykom: Nie chcemy żyć obok was i wygnamy was stąd.

 

Not an uprising against occupation an uprising against  Israel

Time of Israel, 20 października 2015
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



David Horovitz

Izraelski pisarz i dziennikarz, redaktor naczelny „The Times of Israel”. W latach 2004-2011 kierował „Jerusalem Post” Autor takich książek jak: Still Life with Bombers" (2004) and A Little Too Close to God" (2000), współautor "Shalom Friend: The Life and Legacy of Yitzhak Rabin (1996).