Uchodźcy: punkt, z którego nie ma powrotu


Noru Tsalic 2015-09-15

Obóz uchodźców w Kongo

Obóz uchodźców w Kongo



Wystarczyło kilka rozdzierających serce zdjęć martwego dziecka (jednego z setek dzieci, które utonęły, większość bez pozostawiania zdjęć), by zmobilizować zachodnich dziennikarzy i polityków do „akcji” w sprawie uchodźców. „Akcji” oczywiście w cudzysłowie: zarówno dziennikarze, jak politycy robią wszystko, co mogą… to znaczy, poza rzeczywistą próbą rozwiązania problemu.


Dziennikarze, jak zwykle, zamienili tragedię ludzką w olbrzymi potok tanich słów, „analizując” ją ze wszystkich stron podyktowanych ich postawą ideologiczną; jeśli chodzi o polityków – znowu jak zwykle – walczą oni o pozycje, próbując raczej dobrze wyglądać niż czynić dobro; a w tym procesie wygłaszają bombastyczne przemówienia, żeby uchronić się przed potrzebą działania.

 

Jednego słowa jednak nigdy nie słychać wśród wielu, wielu tysięcy słów mielonych w kwestii uchodźców: słowa “powrót”.

 

Wielu wśród tych uchodźców pochodzi z Syrii – są już miliony Syryjczyków, którzy uciekli przed wojną i masakrą. Czy jednak żyją w zatłoczonych obozach w Turcji i Jordanii, czy znaleźli niepewne schronienie u krewnych w Libanie, czy udało im się dotrzeć do krajów obrzeżnych Europy, nikt nie mówi, że ci uchodźcy mają – kiedy wojna skończy się – „prawo powrotu” do swoich domów i ziemi. Nikt realnie nie oczekuje, że wrócą – kiedykolwiek – do Syrii, nie mówiąc już o powrocie do domów, które najprawdopodobniej już dawno zamieniły się w ruiny. W rzeczywistości jest całkiem odwrotnie: kiedy premier brytyjski, David Cameron, mówi o przyjęciu do Wielkiej Brytanii 20 tysięcy uchodźców syryjskich, planem jest zintegrowanie ich, nie zaś zachowanie “prawa powrotu”. Nikt nie domaga się „prawa powrotu” dla setek tysięcy ludzi (etnicznych Azjatów z Ugandy, boat people z Wietnamu, Turków i Greków z Cypru, muzułmanów z Bośni i Kosowa itd., itd.) którzy na przestrzeni lat znaleźli w Wielkiej Brytanii schronienie przed wojną i prześladowaniami. Także Wysoki Komisarz ds. Uchodźców Narodów „Zjednoczonych” niepokoi się o to, jak utrzymać przy życiu i w jakim takim zdrowiu tych, którzy znaleźli schronienie w Jordanii i Libanie – nie o to, jak zapewnić, że powrócą do Syrii. Biorąc pod uwagę sekciarską naturę panującej tam wojny domowej – wkrótce może nie być „Syrii”, do której mieliby powrócić.

 

Istnieje jednak jedna kategoria uchodźców, którzy – w odróżnieniu od wszystkich innych – często omawiani są w kontekście “powrotu”: uchodźcy palestyńscy; lub – jak nazywa ich ONZ – “uchodźcy z Palestyny”. W odróżnieniu od „uchodźców z Syrii” – których wszyscy nazywają „uchodźcami syryjskimi” – „uchodźcy z Palestyny” mają grono entuzjastycznych „wielbicieli”, którzy żądają… nie, nie integracji, ale „powrotu”. „Uchodźcy z Palestyny” nie mają wrócić do „Palestyny” (które to państwo już istnieje według Narodów „Zjednoczonych”); nie, mówi się nam, że zrealizowanie „niezbywalnego prawa uchodźców z Palestyny” wymaga się, by „wrócili”… nie do „Palestyny”, ale do Izraela!


Logo Kampanii Solidarności z Palestyną pokazuje mapę “Palestyny” <br /> nie obok, ale zamiast Izraela.
Logo Kampanii Solidarności z Palestyną pokazuje mapę “Palestyny”
nie obok, ale zamiast Izraela.


Tak mówi, na przykład, Kampania Solidarności z Palestyną, organizacja, której „dystyngowanymi” patronami są między innymi: nowy przywódca Labour, Jeremy Corbyn, który wywołał gniew społeczności Żydów brytyjskich przez nieumyślne - ale wielokrotne – stowarzyszanie się z wojowniczymi antysemitami i ekstremistami islamskimi; i baronowa Jenny Tonge, która była przywódcą liberalnych demokratów – zanim ją wyrzucono za antysemickie wybuchy. Nawiasem mówiąc, pozwólcie, że podkreślę, iż ani Corbyn, ani Tonge nie są patronami „Kampanii Solidarności z Syrią”; zresztą, według informacji, które posiadam, taka organizacja nie istnieje; w końcu dla wielu orędowników „solidarności”, potworności są znacznie mniej istotne, jeśli nie można o nie obwiniać Żydów.

 

Kampania Solidarności z Palestyną istnieje jednak jak najbardziej. Żąda, by państwo żydowskie poddać karom podobnym lub ostrzejszym od tych, jakim poddana jest Korea Północna, aż spełni szereg żądań. Wśród rzeczy, które Kampania Solidarności z Palestyną żąda od państwa żydowskiego jest, by… przestało być żydowskie poprzez

“Respektowanie, chronienie i promowanie prawa uchodźców palestyńskich do powrotu do ich domów i własności…”

Od jeszcze jednej patronki Kampanii Solidarności z Palestyną, dr Ghady Karmi, dowiadujemy się, że celem istotnie jest pozbycie się państwa żydowskiego:

“Jedynym sposobem odwrócenia tego [“katastrofy”, która przydarzyła się Palestyńczykom] jest oparcie się na prawach i sprawiedliwości; to jest, prawo powrotu uchodźców i wywłaszczonych, i wygnanych, do ich ojczyzny. Gdyby to się stało, wiemy bardzo dobrze, że byłby to koniec państwa żydowskiego w naszym regionie”.


Gdyby trzeba było zabić wszystkich Żydów izraelskich, to niech się tak będzie, uważa “sojuszniczka palestyńska” w Londynie
Gdyby trzeba było zabić wszystkich Żydów izraelskich, to niech się tak będzie, uważa “sojuszniczka palestyńska” w Londynie

Kim jednak są ci „uchodźcy”, którzy tak bardzo potrzebują „powrotu” do Izraela? Nie, to nie są te miliony ludzi, którzy mieszkają w namiotach i skleconych budach w Turcji i w Jordanii; ani też nie znajdziemy ich wśród setek tysięcy uciekinierów przed konfliktami w Kongo, Erytrei, Somalii, Sudanie ani Libii; nie, „uchodźcy z Palestyny” nie przekraczają Morza Śródziemnego w przeciekających łodziach, rozpaczliwie uciekając przed wojną i zniszczeniem. W rzeczywistości olbrzymia większość „uchodźców z Palestyny” nigdy nie uciekła z „Palestyny” (niezależnie od tego, jakie wybiera się granice tego miejsca); ani też nie uciekli z żadnego innego miejsca. Tak, dobrze rozumiesz: olbrzymia większość „uchodźców z Palestyny” nie uciekła znikąd ani przed niczym – w rzeczywistości żyją na ogół w krajach, w których urodzili się, wielu z nich jako trzecie lub czwarte pokolenie.


Palestyński obóz uchodźców w Syrii
Palestyński obóz uchodźców w Syrii

Co więc czyni „uchodźców” z tych ludzi, którzy nie szukają i nigdy nie szukali schronienia??  Według UNRWA, urzędu Narodów “Zjednoczonych” stworzonego do dostarczenia pomocy “uchodźcom z Palestyny” (wszyscy inni uchodźcy są w gestii innego urzędu - UNHCR), „uchodźcami z Palestyny” są:

“osoby, których normalnym miejscem zamieszkania w okresie 1 czerwca 1946 do 15 maja 1948 była Palestyna, i którzy stracili zarówno dom, jak i środki utrzymania w wyniku konfliktu 1948 r.”  

Chociaż nie ma tego wyraźnie powiedzianego w tej definicji, przez “konflikt 1948 r.” UNRWA rozumie „atak militarny Ligi Arabskiej na państwo Izrael”. Jeśli straciłeś “zarówno dom, jak środki utrzymania w wyniku” jakiegokolwiek innego konfliktu w 1948 r. (na przykład, w wyniku pierwszej wojny indyjsko-pakistańskiej, która szalała w tym samym roku), to możesz o tym zapomnieć: UNRWA nie uzna cię za “uchodźcę z Palestyny” (ani za JAKIEGOKOLWIEK uchodźcę) i nie da ci absolutnie niczego. Nie próbuj także iść ze swoim problemem do UNHCR: nie uznają cię za uchodźcę, bo działają zgodnie z zupełnie inną definicją tego słowa…

 

Niemniej, nawet według dziwacznej, niesłychanej “definicji” UNRWA, większość ludzi zarejestrowanych jako “uchodźcy z Palestyny” nie jest… “uchodźcami z Palestyny”, ponieważ nigdy nie mieszkali na terenie Mandatu Palestyńskiego. W rzeczywistości, stosując tę definicję, trzeba by dojść do wniosku, że liczba rzeczywistych „uchodźców z Palestyny” jest prawdopodobnie niższa niż liczba zatrudnionych w UNRWA do „pomagania” im. Co, oczywiście, nie jest zbyt korzystne dla UNRWA. Stąd zręczne szalbierstwo: przez zignorowanie… hmm… przez „przeinterpretowanie” własnej definicji UNRWA zdecydowała, że dla zakwalifikowania się jako „uchodźca z Palestyny” nie potrzeba, by normalnym miejscem zamieszkania (lub w ogóle fizycznym miejscem zamieszkania) była przez dwa lata – lub choćby dwie sekundy – „Palestyna”. Wystarczy posiadać przodka (tylko w linii męskiej – kobiety się przecież nie liczą!), którego miejscem zamieszkania była Palestyna. Shazzzzam!! Wygodne szalbierstwo właśnie podniosło liczbę “uchodźców z Palestyny” z kilku malejących dziesiątków tysięcy do 5 milionów, które rosną – i UNRWA może twierdzić, że potrzebuje 30 tysięcy zatrudnionych, by ich nakarmić, ubrać, dostarczyć opieki medycznej i edukacji, itd. Wszystko niezbędne, ponieważ, sami rozumiecie, ich pradziadkowie „stracili zarówno dom, jak środki utrzymania” 67 lat temu!

 

Zobaczmy więc, co to znaczy. Wyobraź sobie, że nazywasz się Mohammed Abu-Masri i jesteś dziarskim dwulatkiem żyjącym w Ammanie, Haszymidzkim Królestwie Jordanii. Rodzina twojej matki żyła w Ammanie od tak dawna, jak ktokolwiek pamięta, ale ona jest twoją matką, a kobiety się nie liczą. Twój ojciec urodził się w Jordanii; jego ojciec urodził się w Jordanii, jak również jego ojciec – twój pradziadek. Wszystko to jednak nie ma znaczenia. Twój pra-pradziadek urodził się w Egipcie, ale to także nie ma znaczenia. Wiosną 1946 r. przekroczył on bowiem granicę do Brytyjskiego Mandatu Palestyny, gdzie znalazł pracę przy zbiorze pomarańczy w żydowskim sadzie. To wszystko jednak nie ma znaczenia: tym, co ma znaczenie, jest, że w kwietniu 1948 r. twój pra-pradziadek uciekł do Jordanii, bo słyszał, że Żydzi przychodzą, żeby zabić wszystkich mężczyzn, zgwałcić wszystkie kobiety i zjeść wszystkie niemowlęta. Tak więc, mały Mohammedzie, czy o tym wiesz, czy nie (a powiedzmy szczerze, że w wieku dwóch lat pewnie nie wiesz) jesteś „uchodźcą z Palestyny”. To prawda, masz obywatelstwo jordańskie – tak jak je ma twój ojciec i dziadek – i jak miał twój pradziadek i pra-pradziadek zanim Allah wezwał ich do siebie. To prawda, z łaski Boga i Jego Królewskiej Wysokości otrzymasz jordański dokument tożsamości; zostaniesz nawet powołany do służby w armii jordańskiej;  ale dekretem Wielkiej UNRWA jesteś „uchodźcą z Palestyny” i kropka; my, Podatnicy Świata Zjednoczeni Pod Przywództwem Towarzysza Jeremy’ego Corbyna (PŚAPPTJC dla uproszczenia) będziemy utrzymywać ciebie, twoje dzieci i dzieci twoich dzieci na zawsze i zawsze – amen! I obdarzymy cię niezbywalnym prawem powrotu do domu twojego pra-pradziadka. Oczywiście w Palestynie, nie w Egipcie!

 

A teraz wyobraź sobie, że jesteś kimś innym: nadal dziarskim dwulatkiem, ale nazywasz się Mosze Ben-Meir i żyjesz w Dzielnicy Żydowskiej w Jerozolimie. Hmm… we Wschodniej Jerozolimie. Twój ojciec urodził się w Jerozolimie. Twoja matka urodziła się w Jemenie, ale, co tam – kobiety się nie liczą! Twój dziadek urodził się w Dzielnicy Żydowskiej, podobnie jak twój pradziadek i pra-pradziadek, który zarabiał na życie jako nauczyciel Tory dla dzieci z Dzielnicy. Wszystko to jednak nie liczy się. Liczy się to, że w maju 1948 r. twój przymierający głodem pra-pradziadek poddał się żołnierzom jordańskim, którzy oblegali Dzielnicę Żydowską. Kiedy parę lat później powrócił z niewoli, Dzielnica Żydowska była dla niego niedostępna: oficjalnie była w Jordanii i stała się… obozem UNRWA dla „uchodźców z Palestyny”. To jest, arabskich uchodźców z Palestyny. Ale rodzina Ben-Meir wróciła tam w 1968 r. Co czyni z ciebie, mały Mosze Ben-Meir… nie, nie „uchodźcę z Palestyny”!! Czyni to z ciebie „nielegalnego osadnika izraelskiego”, okupującego ziemię palestyńską; my, Podatnicy Świata Zjednoczeni Pod Przywództwem Towarzysza Jeremy’ego Corbyna (PŚAPPTJC dawniej znani jako Kampania Solidarności z Palestyną) będziemy cię bojkotować, wycofywać inwestycje i nakładać sankcje na ciebie, twoje dzieci i dzieci twoich dzieci na zawsze i zawsze – amen! I zmusimy cię, byś zakończył Okupację i przywrócił Niezbywalne Prawa Narodu Palestyńskiego (szczególnie Prawo Powrotu) – i zabierz swój mały żydowski tyłek tam, skąd przyszedłeś. Do Rosji; albo Polski albo gdziekolwiek!

 

Niech żyje towarzysz Corbyn i jego mądra polityka! Wszystko będzie dobrze, kiedy przywrócimy „uchodźców z Palestyny”, zintegrujemy wszystkich innych, gorszych uchodźców i pokażemy Żydowi jego miejsce. Gdziekolwiek ono może być.

 

Refugees point of no return

Politically-incorrect Politics, 12 września 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Noru Tsalic

Izraelski bloger, obecnie pracuje w Wielkiej Brytanii.