Antysemityzm ma znów światowego przywódcę


Andrzej Koraszewski 2015-09-13

Demonstracja Brytyjczyków w Londynie, przy Downing Street, 9 września 2015. Zdjęcie AFP 

Demonstracja Brytyjczyków w Londynie, przy Downing Street, 9 września 2015. Zdjęcie AFP

 



Czternasta rocznica zamachu na WTC przeszła jakby niezauważona. Wypadała w piątek, więc w dzień święty. W Teheranie podczas kazania, ajatollah Mohammed Ali Mohavedi Kermani, wyraził radość z powodu tego, że nienawiść do Izraela szerzy się z Iranu na Zachód.


"Kampania nienawiści do syjonistycznego reżimu, która zaczęła się w Iranie – mówił 11 września 2015 jeden z czołowych irańskich duchownych  - rozszerzyła się na cały świat.”

W Londynie, pod siedzibą premiera, ludzie demonstrują w koszulkach z logo Hezbollahu, nad tłumem powiewają żółte flagi tej terrorystycznej organizacji. Czy wiedzą, co deklaruje Hezbollah? Jak najbardziej, oni też to deklarują. Chwilowo żądają aresztowania premiera Izraela. Deklarują również poparcie dla Hamasu, ale widać, że Hezbollah bardziej im się podoba. Czy uznają Chameneiego za przywódcę światowego antysemityzmu? Pewnie tak by tego nie powiedzieli, pewnie poszliby świetlistą ścieżką Güntera Grassa.


Nie możemy wykluczyć, że naprawdę nie znają deklaracji Najwyższego Przywódcy Islamskiej Republiki Iranu. Prasa o tych deklaracjach milczy, ale ta miłość do Hezbollahu wskazuje na to, że mają swoje źródła, które przekazują im ideologiczne przesłanie Wodza. Günter Grass doskonale wiedział, kto i co  mówi w Iranie i nawet wspominał o tym w swojej poezji.   


Włoska reżyser, Samantha Comizzoli, pisze na swoim Facebooku: „Czy myśleliście o aktywowaniu zapalnika bomby? Żeby jakoś zareagować na potwora?” Samantha Comizzoli jest autorką filmu “Izrael – The Cancer”. To określenie Izraela jest systematycznie używane przez Najwyższego Przywódcę, który również obiecuje aktywowanie zapalnika bomby. Film Samanthy Comizzoli jest sponsorowany przez liczne NGO i wyświetlany w wielu miastach włoskich. Ali Chamenei jest dziś przywódcą światowego antysemityzmu.


Persja walczy o „należne jej miejsce” w polityce światowej. Najwyższy Przywódca nie kryje, że uważa Amerykę za „Wielkiego Szatana”. Zabawny slogan, o którym nikt nie będzie poważnie dyskutował. Przecież to jakieś majaczenia oszalałego wiejskiego proboszcza. Jednak Ali Chamenei nie jest półpiśmiennym duchownym z zapadłej irańskiej wsi. Jest niekwestionowanym przywódcą islamskiej rewolucji.


Jest 9 września 2015 r. Wielki Przywódca Islamskiej Rewolucji występuje przy grobie swojego poprzednika, ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego. Mówi, że Ameryka jest gorsza niż szatan, dodaje, że za 25 lat Izraela nie będzie, a do tego czasu nie zazna ani jednego dnia spokoju. To nie są czcze słowa, jak uspakajał nas Günter Grass i jak dziś zapewnia sfora dziennikarzy zachodnich, ale tylko tych, którzy są na tyle przyzwoici, żeby nie twierdzić, że świat się przesłyszał.   

„Amerykanie stroją się w garnitur, krawat i perfumy i przedstawiają się inaczej niewinnym ludziom. Wielki naród irański wygnał tego Wielkiego Szatana z Iranu. Nie wolno mu pozwolić na powrót. – mówił dalej Wielki Przywódca 9 września 2015 – Temu kto wychodzi drzwiami, nie wolno pozwolić na powrót oknem. Nie wolno pozwolić USA na infiltrację Iranu.”

Podobnie jak ideologia Trzeciej Rzeszy, ideologia islamskiej rewolucji głosi własną wyższość nad resztą ludzkości, nienawiść do demokracji oraz praw człowieka, a jej centralnym filarem ideologicznym jest nienawiść do Żydów. W tym samym przemówieniu Najwyższy Przywódca mówił:

„Po zakończeniu rozmów nuklearnych słyszałem, że syjoniści w okupowanej Palestynie powiedzieli: ‘Tymczasem, dzięki wynikom rozmów, będziemy mieć 25 lat spokoju w sprawie problemu z Iranem. Po 25 latach coś wymyślimy’. Odpowiedziałem im, mówiąc: ‘Przede wszystkim, za 25 lat nie będziecie żywi’”.

Zapowiedź kolejnej zagłady jest tu otwarta, głoszona bez najmniejszych obaw czy skrępowania i... ma poparcie demokratycznego świata.    


W samym środku „pokojowych” negocjacji z Iranem amerykański sekretarz stanu zapewniał, że te powtarzające się okrzyki nienawiści pod adresem Ameryki i te zapowiedzi zagłady Żydów  to tylko retoryka na użytek wewnętrzny. W wypowiedzi dla magazynu „The Atlantic” John Kerry przyznał, że irańska ideologia jest do szpiku antyżydowska, i pełna otwartych zapowiedzi zagłady mieszkańców Izraela. Również prezydent Obama jest w pełni świadomy tego, że ta ideologia nosi wszelkie znamiona irracjonalnego obłędu. Broniąc jednak zasadności umowy nuklearnej z Iranem powiedział:

„Ale jest możliwe, że przywódcy czy rządy są okrutne, fanatyczne, mają obłąkany światopogląd, a jednak podejmują racjonalne kalkulacje biorące pod uwagę ich ograniczone możliwości i instynkt samozachowawczy.„ 

No cóż, napad Japończyków na Amerykę nie był racjonalny, napad Hitlera na ZSRR nie był racjonalny, podobnie jak wyprawa na Moskwę Napoleona nie była racjonalna. Najwyraźniej amerykański prezydent nieuważnie słuchał na lekcjach historii. Irracjonalne decyzje niezwykle często brały górę nad rozsądkiem i nieodmiennie niosły ze sobą koszmar.


Czy umiemy w tej ideologii odróżnić racjonalność i szaleństwo? Jest to ideologia oparta na religii, a na polu religii racjonalne argumenty po prostu nie działają. Najwyższy Przywódca jest równocześnie najwyższym kapłanem  i przemawia w imieniu boga. Slogan, że Ameryka jest Wielkim Szatanem, to nie jest tylko wyzwisko, to jest podparte wersetami z Koranu i jest to stwierdzenie, że Ameryka jest wrogiem Allaha, a z wrogami Allaha nie prowadzi się pertraktacji, a jeśli, to tylko po to, żeby ich wyprowadzić w pole.


Czy zapowiedzi podboju Europy i Ameryki to wyłącznie puste slogany i czy mają jakiekolwiek zaczepienie w racjonalności? Przekonanie o słabości zachodniego świata ma podobne podłoże, jakie miało przekonanie Japończyków, że zdołają pokonać Amerykę. Wygrana wojna japońsko-rosyjska w 1905 roku zakończyła mit militarnej wyższości białego człowieka. Kolonialne podboje w Chinach i Korei dały Japonii poczucie mocy, amerykański izolacjonizm i brak reakcji na japońską ekspansję prowadziły do przekonania, że dekadencka Ameryka nie ma woli walki. We współczesnych czasach mamy dość podobny cykl. Ameryka przegrała wojnę w Wietnamie, skompromitowała się, próbując odbić swoich zakładników w Iranie, skompromitowała się w Somalii, przegrała wojnę w Afganistanie, przegrała w Iraku. Ameryka nie jest niezwyciężona, jest słaba i nie ma woli walki. 


Widzimy tu elementy irracjonalne i racjonalne, ale w zupełnie innej kombinacji, aniżeli przedstawia to Barack Obama. Mógłby ktoś powiedzieć, że doświadczenie Saddama Husajna w Iraku powinno być nauczką. Oparta na podobnych przekonaniach inwazja na Kuwejt zakończyła się błyskawiczną klęską irackiej armii. Okazuje się, że tu logika nie działa. Połączenie wiary religijnej z przekonaniem o słabości wroga, skłania do ustawicznego testowania. Raz za razem irańskie władze otrzymują potwierdzenie, że ich wizja słabej Ameryki jest racjonalna.


Jaką rolę w tej ideologii islamskiej supremacji pełni antyjudaizm? Czy jest to rola podobna do nazistowskiego antysemityzmu? Hitler święcie wierzył, że Żydzi są jakąś demoniczną rasą, która zagraża światu, a w szczególności Niemcom. Ustawy Norymberskie nie mówiły o religii, nie mówiły o obywatelstwie, o światopoglądzie, te ustawy mówiły o żydowskiej krwi. Aryjskość należało udowodnić do czwartego pokolenia wstecz. Dzisiejsi irańscy fanatycy religijni rzadko odwołują się do swojej aryjskości. Przywódca Hezbollahu cieszy się, że Żydzi przyjeżdżają do Izraela i dodaje, że dzięki temu, nie trzeba będzie ścigać ich po całym świecie. Nie mówi o religii, ani obywatelstwie, mówi o Żydach, a jego bojownicy pozdrawiają się rzymskim salutem. (Antysemityzm nie jest rasizmem, zapewniają wdzięcznie zachodni liberałowie.)      


Amerykański historyk, Timothy Snyder wydał właśnie książkę Black Earth: The Holocaust as History and Warning. Tytuł nawiązuje do ukraińskiego czarnoziemu, który miał dostarczyć żywności Niemcom, Snyder pokazuje równocześnie, jak wielką rolę w ideologii nazistowskiej pełniła ekologia, metafizycznie pojmowana czystość, w tym oczywiście, czystość rasy, która była uważana za świętość. Ci, którzy twierdzą, że antysemityzm nie jest rasizmem, po prostu nie odrobili lekcji.    


W retoryce islamskiej rewolucji czystość rasy nie powraca w tej samej formie, w jakiej widzieliśmy ją w nazizmie. Islamski antyjudaizm czerpie swoje soki z zapisów w Koranie, przy czym Żydzi (wierzący lub nie) są ‘arcyniewiernym”, są demonicznym spiskowcem, knującym przeciwko Allahowi, są wrogiem pierwszym, a zarazem ostatnim, którego fizyczna eliminacja zapewni pokój na Ziemi. Eliminacja Izraela i jego mieszkańców jest celem; jest celem, który, jak powtarza Najwyższy Przywódca, nie podlega negocjacjom.

 „Nie powinniśmy być usatysfakcjonowani tym, co osiągnęliśmy w naszych granicach – mówił Chamenei podczas Dnia Quds (Jerozolimy) – jak długo cuchnąca rana i zainfekowany gruczoł nazywany ‘rządem Izraela’, znajduje się w samym sercu islamskich terytoriów, nie możemy mieć poczucia zwycięstwa.”

Od szeregu lat, najwyższy Przywódca Iranu konsekwentnie powtarza, że likwidacja Izraela jest głównym celem rewolucji islamskiej. W cytowanym wcześniej przemówieniu nad grobem Chomeiniego (9 września 2015) Ali Chamenei mówił:

„Palestyna jest najważniejszą kwestią w islamskim świecie.[...] Jest tak dlatego, że okupacja Palestyny i Jerozolimy, które są częścią ciała islamu, jest źródłem całej słabości i problemów islamskiego świata. Bolesna rana w ciele islamu niepokoi serce Proroka. Serce i dusza Proroka w raju są przepełnione smutkiem. Jakie jest zatem rozwiązanie? Dżihad jest odpowiedzią.”

W racjonalistycznym świecie możemy tu mówić o religijnym bełkocie, o politycznej retoryce przeznaczonej wyłącznie na użytek wewnętrzny, ale nie możemy zapominać o miliardach łożonych na zbrojenia tak sił wewnętrznych, jak i organizacji islamskiego terroru poza granicami Iranu, jak również o finansowaniu wojny psychologicznej prowadzonej w Europie i Ameryce. Jest powód, dla którego członkowie różnych organizacji „solidarności z Palestyną”, chrześcijańskie kościoły, ale również politycy, powtarzają propagandę irańską w całości lub w części.  


Jak pisze Ben Cohen w artykule pod tytułem  „Global Anti-Semitism Now Has a Leader”:

“Echo nazizmu w bełkotach Chameneiego nie jest czymś przypadkowym. Jak wyjaśnia niemiecki badacz, Mattias Kuentzel w swojej znakomitej książce Germany and Iran: From the Aryan Axix to the Nuclear Threshold, odwieczna germanofilia w społeczeństwie irańskim dała nazistom publiczność przygotowaną na propagandę, w której podkreślano wspólne pochodzenie rasowe aryjczyków i większości mieszkańców Iranu (kraju Arian). Najwyraźniej było to widać w programach persko-języcznego Radia Zeesen, nazwanego tak od małego miasteczka na południe od Berlina, gdzie znajdowała się siedziba tej rozgłośni.”    

 

Już podczas drugiej wojny światowej – pisze Cohen – tę aryjską wspólnotę rasową łączył obłąkany antysemityzm i antyamerykanizm. Niemiecki ambasador, który był jednym z inicjatorów pogromu Żydów w Teheranie w 1941 roku (znanego jako Farhud), Fritz Grobba, mówił w programie Radia Zeesen:

 

„Żydzi pociągają za sznurki w Ameryce. Każdy Amerykanin, który przybywa do Orientu, robi to na polecenie Żydów.”

Trzy pokolenia później te słowa są stałą mantrą irańskiej ideologii. Książka Kuentzela dokumentuje, że antysemicka obsesja w pismach Chomeiniego datuje się sprzed powstania Izraela i stanowiła centralny element jego światopoglądu. Jest to kombinacja islamskiej teologii z ideologią nazizmu i zarówno paranoicznym, jak i instrumentalnym łączeniem każdego wroga z Żydami. Żydami lub krypto-Żydami byli dla niego zarówno turecki Kamel Ataturk, jak i egipski Ali Pasza, szach był oczywiście „żydowskim agentem i amerykańskim wężem”.       

 

Ben Cohen pisze, że irańskie elity nie mogą zmienić kursu i wyrzec się swojego antysemityzmu, gdyż oznaczałoby to rezygnację z islamskiej rewolucji. Ze strony Zachodu nie ma po temu żadnych bodźców, wręcz przeciwnie. Równocześnie politycy i analitycy zachodni błędnie sądzą, że mamy do czynienia z konfliktem między dwoma państwami. Dla islamskich polityków, podobnie jak dla nazistów, Żydzi prezentują ciemną, szatańską stronę ludzkości w konflikcie datującym się od czasów Proroka Mahometa i w tym kontekście oczekiwanie uznania prawa Izraela do istnienia jest równie absurdalne, jak absurdalne byłoby przekonywanie Hitlera, że ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej jest niehumanitarne i nieracjonalne, że wystarczy przecież dać im własne państwo i wysiedlić z Europy.    

 

Kiedy pod siedzibą brytyjskiego premiera słyszymy wezwania brytyjskich aktywistów do likwidacji Izraela i jego mieszkańców, kiedy w parlamentach otwarty antysemityzm przestaje być wstydliwy - słyszymy głos Iranu i jego przywódcy. Zauważanie tego faktu jest coraz częściej zarówno towarzyskim, jak i politycznym nietaktem.           


P.S. Poniższe wideo to tylko drobna ilustracja tego, co kryje się za „pustą retoryką na użytek wewnętrzny”.