Migranci, migreny & Jeremy Corbyn


Noru Tsalic 2015-08-25

O, patrz, to Lenin! Och, nie, to tylko Jeremy Corbyn...

O, patrz, to Lenin! Och, nie, to tylko Jeremy Corbyn...



Marksoidalny “socjalista”, Jeremy Corbyn, prowadzi w wyścigu do przewodzenia temu, co pozostało z Brytyjskiej Partii Pracy. Corbyn, patron Palestine Solidarity Campaign (organizacji, której samo logo zaprzecza prawu Izraela do istnienia), zawsze wykazywał słabość do terrorystów (czy była to IRAHezbollah, czy Hamas) i wielką niechęć do państwa żydowskiego.

Niedawno w wywiadzie dla “Electronic Intifada” (kolejnej izraelobójczej grupki) towarzysz Corbyn raz jeszcze wyraził poparcie dla bojkotu Izraela. Nic w tym nowego. Potem jednak Jeremy wzniósł się powyżej poziomu głupoty “normalnie” kojarzonej z oszalałą wojowniczością antyizraelską: próbował usprawiedliwić swoje wezwania do pogromu przez, między innymi:

wydalenie z Izraela Afrykanów starających się o azyl”


Logo Palestine Solidarity Campaign <br /> przedstawia mapę ”Palestyny” <br /> nie obok, ale zamiast Izraela.
Logo Palestine Solidarity Campaign
przedstawia mapę ”Palestyny”
nie obok, ale zamiast Izraela.


Gdyby Jeremy podniósł nos znad Małej Czerwonej Książeczki choćby na kilka chwil, mógłby zauważyć, że podczas gdy wścieka się na państwo żydowskie z tak niezmiernym przekonaniem o własnej wyższości moralnej, jego kraj walczy desperacko, żeby nie wpuścić bardzo podobnych azylantów, „trzymanych” (czytaj: uwięzionych) w nędznych obozach w pobliży francuskiego portu Calais.

Jeśli zaś chodzi o tych, którym udało się nielegalnie wjechać do Wielkiej Brytanii, Migration Observatory z University of Oxford informuje nas, że tylko w 2014 r.

38767 ludzi usunięto z Wielkiej Brytanii lub wyjechali dobrowolnie po rozpoczęciu usuwania. Ta liczba nie obejmuje osób, którym odmówiono wjazdu na terenie portu a następnie usunięto, żeby skupić się bardziej na tym, co większość ludzi normalnie rozumie przez słowo ‘deportacja’”.

Innymi słowy, nie tylko Izrael, ale także Wielka Brytania wytrwale praktykuje to, co Corbyn nazywa “wydaleniem”. Lub co większość ludzi normalnie rozumie przez słowo ‘deportacja’” a co władze brytyjskie eufemistycznie nazywają “usunięciem”.

Istnieje w Wielkiej Brytanii 11 Immigration Removal Centres (IRC – Imigracyjne ośrodki usuwania) w dodatku do 4 Residential and Short Term Holding Facilities [Miejsca mieszkalne i krótkiego przetrzymywania] oraz jeden Non Residential Short Term Holding Facility[Miejsce niemieszkalne krótkiego przetrzymywania]. Nawiasem mówiąc, „Miejsce przetrzymywania” większość normalnych ludzi nazwałaby więzieniem, a gdyby chodziło o izraelskie „miejsca przetrzymywania”, towarzysz Corbyn użyłby prawdopodobnie określenia „obóz koncentracyjny”.


Jeden z brytyjskich “Imigracyjnych ośrodków internowania”.  Stary, to chyba więzienie!
Jeden z brytyjskich “Imigracyjnych ośrodków internowania”.  Stary, to chyba więzienie!

Pewni politycy brytyjscy proponowali wezwanie armii do uporania się z “niebezpieczeństwem” azylantów, rozpaczliwie starających się dotrzeć do tego kraju. David Cameron opisał tych migrantów jako „chmarę” ㅡ określenie używane zazwyczaj do owadów.


I nie jest to tylko Wielka Brytania. Według “Economist”, “postępowa” administracja Obamy “usunęła” ze Stanów Zjednoczonych Ameryki około 2 miliony „nielegalnych cudzoziemców”, więcej niż wszystkie „wsteczne” administracje, jakie były przed nią. Niemniej ocenia się, że nadal jest około 12 milionów „cudzoziemców”, którzy są „nielegalni”, mimo że żyją w USA od wielu lat.


Niemcy są w trakcie “usuwania” 94 tysięcy starających się o azyl. Jeden z nich, 30-letni Pakistańczyk, mówi tak:

W Niemczech są trzy kategorie uchodźców: najpierw są Syryjczycy i inni uchodźcy z Bliskiego Wschodu, którzy otrzymują pozwolenia i edukację. Drudzy są Afgańczycy i Pakistańczycy, którzy muszą trochę powalczyć, ale otrzymują szkołę języka i pozwolenie na pracę. Ale dalej są Afrykanie, których powszechnie postrzega się jako migrantów ekonomicznych dojących system i drobnych kryminalistów, handlujących narkotykami i niezbyt mile widzianych gdziekolwiek”.    

Podobnie jak Izrael, Dania płaci migrantom, by wyjechali. W Szwecji narastają nastroje antyimigracyjne.


W rzeczywistości żaden naród europejski nie lubi ludzi starających się o azyl. Pisząc w “Telegraph”, Christopher Booker wzdycha:

Bułgaria próbuje trzymać ich poza granicami przy pomocy wysokiej, stalowej bariery bezpieczeństwa wzdłuż granicy z Turcją. Malta trzyma ich z dala od turystów w nędznych obozach na południu wyspy. Węgry zamykają ich w więzieniach lub w przepełnionych barakach wojskowych, podając wielu środki uspokajające. W zbankrutowanej Grecji warunki są tak złe, że większość woli kierować się do Włoch, skąd Włosi próbują przekazać ich dalej tak szybko, jak to jest możliwe. W afrykańskich enklawach w Hiszpanii tak wielu zostało postrzelonych lub maltretowanych, że właściwie przestali przybywać. We Francji dostają na życie niecałe 9 funtów tygodniowo, wielu rusza do Calais, śpi pod płachtami z plastiku, gotowi są ryzykować śmierć, by dostać się do przyjaźniejszej Wielkiej Brytanii. W zeszłym roku ponad 3 tysiącom w ogóle nie udało się dotrzeć do Europy, bo ich żałośnie nieodpowiednie łodzie zamieniły Morze Śródziemne w – jak to powiedział papież Franciszek – ‘cmentarz’”.  

To prawda, sumienie przez chwilę dokuczało niektórym Europejczykom, kiedy setki uciekinierów – mężczyzn, kobiet i dzieci – utonęło w Morzu Śródziemnym; ale zamiast: “jak sprowadzić ich w bezpieczniejszy sposób?” typową reakcją było pytanie: “jak można skuteczniej trzymać ich z daleka”.

Nie jest to tylko Europa i nie jest to tylko Zachód. W całym świecie arabskim (z częściowym wyjątkiem Jordanii) arabskim mężczyznom, kobietom i dzieciom odmawia się praw politycznych, ekonomicznych i ludzkich, jak również obywatelstwa w kraju ich urodzenia, po prostu dlatego, że ich dziadkowie (lub pradziadkowie lub prapradziadkowie) byli uchodźcami z „Palestyny”. 


Tysiące Rohingja (muzułmanów birmańskich), którzy szukają azylu, pozostawiono, by zginęli na morzu ㅡ lub zabito ich, kiedy wylądowali na rozmaitych brzegach azjatyckich.

Australia, zdecydowana na niedopuszczenie żadnych imigrantów do własnych brzegów, przechwytuje na morzu potencjalnych azylantów i “internuje” ich (czytaj: więzi) w biedniejszym kraju sąsiedzkim – Papui Nowej Gwinei. Ci ostatni otrzymują zapłatę za udzielenie „miejsca przetrzymywania” dla tych, którzy chcieli dotrzeć do Australii.

Także w (nieco zamożniejszej według standardów kontynentu) Republice Południowej Afryki migranci z biedniejszych krajów subsaharyjskich spotykają się z przemocą.

Nic z tego nie jest ładne; część może być niewybaczalna. Nie jest to jednak problem tylko izraelski - jest to problem globalny, potwornie bolesny i krańcowo trudny do rozwiązania.  

Jeremy Corbyn i jemu podobni z “Palestine Solidarity Campaign” nie dbają jednak o to wszystko. Palcem nie ruszą, żeby złagodzić tragedię rozgrywająca się tuż przed ich świętoszkowatymi nosami; nie obchodzi ich Wielka Brytania, USA, Niemcy, Francja, Australia lub Afryka Południowa; mają gdzieś samych azylantów. Ich pretensje – ich zdeterminowane, obsesyjne, obłąkane pretensje – kierują do państwa żydowskiego, i tylko do państwa żydowskiego. Co, jak trzeba podkreślić, czyni z nich prawdziwych socjalistów; jak w nazwie “narodowi socjaliści”!  

 

12 sierpnia 2015

 Migrants, Migraines and Jeremy Corbyn

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska