Kompilacja z BuzzFeed: Jak ateiści znajdują sens życia?


Jerry A. Coyne 2015-08-24


Tom Chivers pisuje czasami w Buzzfeed, gdzie jest sympatycznym wyjątkiem do nagminnych tam kompilacji (patrz mój post o jego sympatycznym artykule  o tym, jak chcieliby umierać lekarze). Jego najnowsza praca to wywiady z kilkoma spośród nas, pogan, o tym, jak niewierzący znajdują sens w życiu. Jak wiecie, dla teistów ta kwestia jest niezmiernie zagadkowa, co jest oznaką, że nie potrafią myśleć poza ramami religii i nawet nie potrafią zobaczyć tego, co mają wokół siebie.

Artykuł Chiversa [pod tytułem “I asked atheists how they find meaning in a purposeless universe” (Zapytałem ateistów jak znajdują sens w bezcelowym wszechświecie) obejmuje szerokie spectrum naukowców, pisarzy i humanistów. Mam nadzieję, że odpowiedzi położą kres temu powracającemu i irytującemu pytaniu. Tutaj jest moja odpowiedź:


Jerry Coyne, biolog ewolucyjny i autor Faith vs. Fact: Why Science and Religion are Incompatible

“Sposób, w jaki znajduję sens życia, jest sposobem, w jaki większość ludzi znajduje sens życia, także ludzie religijni, czyli znajdowanie przyjemności i znaczenia w wykonywanej pracy, w kontaktach z bliskimi, w zainteresowaniach, w sztuce, literaturze, muzyce. Ludzie tacy jak ja nie martwią się o sens kosmiczny, bo wiemy, że nie chodzi tu o nic takiego. Tym, co liczy się, jest to, co robimy z naszego przemijającego życia.  


Jeśli jesteś ateistą i biologie ewolucyjnym, myślisz: Jestem szczęściarzem, że mam te osiedziesiąt kilka lat. Jak mogę zrobić najwięcej z mojego istnienia tutaj? Bycie ateistą oznacza uporanie się z rzeczywistością. A rzeczywistość jest podwójna. Umrzemy jako jednostki i wymrze cała ludzkość, jeśli nie znajdziemy sposobu kolonizowania innych planet. Jest więc wiele rzeczy, z którymi musimy sobie poradzić, a których nie lubimy. Musimy po prostu zrozumieć rzeczywistość. Życie jest wynikiem doboru naturalnego i śmierć jest wynikiem doboru naturalnego. Wyewoluowaliśmy w taki sposób, że śmierć jest nieunikniona. Więc po prostu sobie z tym radzisz.


W Biblii powiedziano: “Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce”. A jedną z tych dziecięcych rzeczy jest przesąd, że istnieje wyższy cel. Christopher Hitchens powiedział, że pora wyjść poza kwilące dzieciństwo naszego gatunku i zająć się rzeczywistością taką, jaką ona jest. I to musimy zrobić”.

Podtytuł artykułu Chiversa brzmi: “Jeśli nie ma następnego życia ani celu wszechświata, to jak to zrobić, żeby nasze życie liczyło się? Ostrzeżenie: ostatnia odpowiedź może złamać ci serce”. Więc, oczywiście, przytoczę tę ostatnią odpowiedź:


Jan Doig
[JAC: Nie wiem, kim ona jest, ale jest cudownie elokwentna]:

“Trzy lata i dziewięć miesięcy temu określiłabym siebie jako agnostyczkę. Wtedy, bez ostrzeżenia, zmarł mój mąż w wieku 47 lat. Moje życie rozpadło się w kawałki. To nie jest przesada. Kiedy mijały te straszne dni, jak w gęstej mgle, nieustannie powracało to samo pytanie. Dlaczego? Dlaczego on? Dlaczego my? Pełni najlepszych intencji przyjaciele mówili mi, że to część planu Boga i po prostu nigdy nie dowiemy się, jaki był ten plan. Lub przyjaciele o luźniejszej definicji religii mówili mi, że Wszechświat miał mnie czegoś nauczyć. Miałam lekcję do odrobienia.


Te myśli powodowały wielki strach, gniew i dezorientację. Jaki rodzaj Boga, nawet jeśli miał jakiś plan dla mnie, oddzieliłby wspaniałego, dobrego, łagodnego człowieka od jego dzieci. Dlaczego Bóg lub Wszechświat mieliby spojrzeć w dół i wybrać naszą małą rodzinę do specjalnego potraktowania? Dlaczego dobry człowiek, bez odrobiny zła w sobie, który nigdy na nikogo nie podniósł ręki? Mój najlepszy przyjaciel od 29 lat. Chętnie nauczyłabym się każdej lekcji, jaką miał dla mnie Wszechświat. On nie musiał umierać!


Dużo o tym myślałam. Wychowano mnie na katoliczkę, więc przepełniało mnie poczucie winy. Czy byłam złą żoną? Czy czeka na mnie? Były dni, w których – gdybym była pewna następnego świata – mogłam pójść i dołączyć do niego. To był straszny czas. Potrzebowałam dowodów, a ich po prostu nie było. Musiałam mieć wiarę i wierzyć.


Pewnego dnia siedziałam na ławce ufundowanej ku jego pamięci w miejscowym parku i nagle pomyślałam: a jeśli nikt nie jest winien? Nie Bóg. Nie ja. Nie Wszechświat. A co, jeśli jego już nie ma i to jest wszystko? Żadnego planu. Po prostu straszna sytuacja. Niewielkie zakłócenie pracy jego serca doprowadziło do poważniejszego zakłócenia i do zabójczej arytmii, która zabiła go w kilka chwil. Jest to czysto naukowy pogląd. Może wydawać się zimny i bezduszny, ale ja znalazłam w tym pociechę. Płakałam i płakałam, ale miało to dla mnie sens logiczny i przyniosło wielkie uspokojenie.


[JAC: Przypomina mi to o słowach Christophera Hitchensa po diagnozie raka. Jak powiedział wtedy: „Na głupie pytanie ‘Dlaczego ja?’ kosmos ledwie raczy odpowiedzieć: ‘Dlaczego nie?’”]  


Mojemu sercu i głowie nadal straszliwie brakuje mojego męża. Cenię wszystko, co mi dał i kocham go dzisiaj równie mocno jak w dniu, w którym umarł. Ale mogę go pamiętać szczęśliwie, bez zastanawiania się, co zrobiliśmy, by zasłużyć na tę straszliwą rozłąkę.


Deklaruję się więc jako ateistka (i humanistka, przez przedłużenie) a moi przyjaciele potrząsają głowami. Idę uczciwą drogą bez kierującej ręki stwórcy ani bez żadnego podręcznika instruktażowego.


Nie jestem osobą religijną ani uduchowioną. (Z jakiegoś powodu to przyznanie szokuje wiele moich przyjaciółek!) Nie wierzę w Boga ani w jakiś Wszechświat. Nie wierzę w anioły, moc modlitwy, dusze, duchy ani życie pozagrobowe. Listę mogłabym ciągnąć. Sądzę, że istnieje naukowe wyjaśnienie wszystkiego, nawet jeśli wiele jeszcze nie rozumiemy. Znajduję sens w sprawach codziennych i decyduję się na kontynuację.


Słońce wschodzi i mam szanse okazania dobroci każdemu, kogo spotykam, ponieważ mogę. Dokonuję tego wyboru sama i nikt nie mówi mi, że mam to zrobić. Najlepiej jak potrafię próbuję czynić najlepiej jak potrafię, a jeśli mi się nie udaje, próbuję następnego dnia. Podtrzymuję siebie we własnej podróży przez życie. Wyciągam własne wnioski.


Znajduję radość w ludziach, których kocham. Kocham i jestem kochana. Znajduję spokój w miejscach, które odwiedzam. Płaczę, kiedy słucham ulubionej muzyki i wieloma rzeczami cieszę się niemal jak dziecko. Ten świat jest wspaniały i pełen fascynujących rzeczy. Muszę myśleć starannie i samodzielnie. Nie muszę wierzyć w to, co mi mówią. Muszę zadawać pytania i używać logiki i rozumu, by na nie odpowiedzieć. Wierzę, że życie każdego człowieka ma równą wartość. Mam problem z tym, jak trudny potrafi być świat, ale kiedy mamy wolną wole, niektórzy ludzie podejmą straszne decyzje. Żadne bóstwo ich nie zmusza i muszą z tym żyć.


Życie jest osobistą walką. Żałoba nigdy nie jest łatwą drogą. Jest bolesna i samotna, ale korzystam z tego, co wiem i próbuję pomóc, kiedy mogę. Próbuję być kochająca i dbała wobec rodziny i przyjaciół, i cieszyć się życiem. Płaczę z przyjaciółmi, którzy są w rozpaczy i wysłuchuję opowieści innych ludzi i staram się być dobra, bo mnie samej dobrze to robi. Słucham i uczę się. Pomaga mi to, by być lepszą. Życie bez Boga nie jest życiem bez sensu. Wszystko, każdy kontakt z światem jest pełen sensu. Wszystko się liczy”.

Wśród innych odpowiadających są Susan Blackmore, Gia Milinovich, Jennifer Michael Hecht i Adam Rutherford. Istnieje zgodność w tych odpowiedziach, a tym wspólnym wątkiem jest, że wszyscy rozumiemy, iż nie ma najwyższego celu lub sensu życia, przynajmniej w kosmicznym znaczeniu teistów, ale znajdujemy sens w naszych czynnościach i związkach. Nie różni się to tak bardzo od znajdowania sensu przez teistów w ich codziennym życiu: proszę zauważyć zbieżność między tym, co wielu ateistów uważa za swój „cel” („bądź dobry dla bliskich i obcych:, „zrób coś dobrego dla społeczeństwa”) a tak zwanym Znaczeniem Danym od Boga. W ostatecznym rachunku, codzienne życie jest wszystkim, co mamy.


Artykuł Chiversa powinien zostać oznaczony jako ostateczna odpowiedź na nonsensowne pytanie, które religianci zadają raz za razem. Może nie będą im podobały się odpowiedzi, ale przy tym, co wiemy o wszechświecie, są one prawdziwe.


Buzzfeed compilation how do atheists find meaning in life

Why Evolution Is True, 11 sierpnia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków.  Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.