Czarne i białe, i czytane w farsi


Rutie Blum 2015-08-18

Ajatollah Ali Chamenei napisał 416-stronicową książkę poświęconą kwestii nieuniknionego końca Izraela. Zdjęcie: www.sajed.ir via Wikimedia Commons.
Ajatollah Ali Chamenei napisał 416-stronicową książkę poświęconą kwestii nieuniknionego końca Izraela. Zdjęcie: www.sajed.ir via Wikimedia Commons.

Nowa książka Chameniego mająca 416 stron, zatytułowana Palestyna, jest poświęcona kwestii nieuniknionego upadku Izraela z rekomendacją na tylnej okładce, która określa autora jako “chorążego dżihadu dla wyzwolenia Jerozolimy”.

Według Taheriego, książka jest dostępna jedynie w farsi, ale trwa praca już nad tłumaczeniem na arabski. Jak pisze Taheri, w książce “Chamenei… używa trzech słów [w stosunku do Izraela]. Jednym jest ‘nabudi’, co znaczy ‘unicestwienie’. Drugim jest ‘imha’, co znaczy ‘zanikanie’ i wreszcie jest ‘zaval’, co znaczy ‘usunięcie w cień'”.


 

Ruthie Blum

 

W 1978 r. rewolucja zainspirowana przez ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego zaczynała wrzeć w Iranie. Celem było obalenie Szacha Mohammada Rezy Pahlaviego i zastąpienie jego autokratycznego, prozachodniego reżimu rządzoną przez mułłów teokracją. W tym okresie prowadzącym do powrotu Chomeiniego z 14-letniego wygnania, administracja prezydenta USA, Jimmy Cartera, była w trakcie porzucania szacha, wieloletniego sojusznika amerykańskiego i szukania do tego usprawiedliwienia politycznego i moralnego.


Ta ostatnia część była drobiazgiem.


Carter, otoczony przez radykalnych „ekspertów irańskich”, którzy zapewniali go, że Chomeini praktycznie rzecz biorąc jest świętym – mądrym, starym przywódcą religijnym, bez ambicji politycznych, którego siła była wyłącznie duchowa – mógł spokojnie spać nocami, także kiedy po raz pierwszy personel jego ambasady w Teheranie został wzięty jako zakładnicy. Tak, był „pierwszy raz”, w lutym 1979 r., dwa tygodnie po powrocie Chomeiniego do Iranu i dziewięć miesięcy przed słynnym, pełnym już kryzysem wzięcia zakładników, który trwał 444 dni.


W owym czasie znany orientalista, Bernard Lewis, obecnie profesor emeritus Badań Bliskowschodnich w Princeton, chciał dowiedzieć się, kim w rzeczywistości jest Chomeini.


“Zrobiłem więc to, co człowiek normalnie robi w moim zawodzie: poszedłem do biblioteki uniwersyteckiej i poszukałem jego prac” – powiedział mi w wywiadzie, jaki przeprowadzałam do książki To Hell in a Handbasket: Carter, Obama, and the Arab Spring.


Tym, co znalazł Lewis, był zbiór przemówień Chomeiniego pod tytułem Islamic Government. Przeczytał to jednym tchem i był zaszokowany.


Ujawniało to filozofię państwowości islamskiej z użyciem najostrzejszej możliwej retoryki, by potępić nie-muzułmanów i wzywać do szerzenia prawa szariatu na całym świecie.


Uznawszy, że coś musi zostać zrobione, by zdemaskować ajatollaha i jego zamiary, Lewis skontaktował się z redaktorką działu opinii “New York Times”, Charlotte Curtis, i zaproponował, że napisze artykuł o tej książce.


Curtis odrzuciła propozycję.


“Nie sądzę, by naszych czytelników interesowała praca jakiegoś perskiego autora” - powiedziała.


To jest tylko jeden przykład wielu zróżnicowanych technik, na jakie Biały Dom i media współdziałali, by tworzyć w rzeczywistości fakty oparte na urojeniach. Brzmi znajomo? 


Z pewnością ta historia przychodzi na myśl, kiedy czyta się artykuł Amira Taheriego w sobotnim “New York Times”, w którym ten urodzony w Iranie intelektualista opisuje nową książkę, jaką właśnie otrzymał, napisaną przez następcę Chomeiniego, ajatollaha Alego Chameneiego, obecnego najwyższego przywódcę Iranu.


Książka mająca 416 stron, zatytułowana Palestyna, jest poświęcona kwestii nieuniknionego upadku Izraela z rekomendacją na tylnej okładce, która określa autora jako “chorążego dżihadu dla wyzwolenia Jerozolimy”.


Według Taheriego, książka jest dostępna jedynie w farsi, ale trwa praca już nad tłumaczeniem na arabski. Jak pisze Taheri, w książce “Chamenei… używa trzech słów [w stosunku do Izraela]. Jednym jest ‘nabudi’, co znaczy ‘unicestwienie’. Drugim jest ‘imha’, co znaczy ‘zanikanie’ i wreszcie jest ‘zaval’, co znaczy ‘usunięcie w cień'”.


Taheri mówi, że strategia Chameneiego na zniszczenie Izraela nie opiera się na antysemityzmie, który opisuje jako „zjawisko europejskie [ale raczej na] ‘dobrze ustalonych zasadach islamskich’”, wśród nich, “że ziemia, która dostaje się pod rządy muzułmańskie, nigdy nie może zostać ponownie oddana nie-muzułmanom”.


Chamenei wylicza trzy powody, dla których Izrael, nazywany przez niego “guzem rakowym”, jest w centrum uwagi: jest „sojusznikiem amerykańskiego Wielkiego Szatana”; prowadzi wojnę z muzułmanami i dlatego jest „wrogim niewiernym”; i okupuje Jerozolimę, „trzecie najświętsze miasto islamu”.


Taheri mówi, że Chamenei wyobraża sobie osiągnięcie celu wyeliminowania Izraela “przez długi okres działań wojennych o niskiej intensywności, zaprojektowanych tak, by uczynić życie Żydów izraelskich tak nieprzyjemne, jeśli nie niemożliwe, iż opuszczą kraj”.


Chociaż program nuklearny nie jest wspomniany w tej książce, zdaniem Taheriego jest tam sugestia, że “uzbrojony nuklearnie Iran zmusi Izrael do pomyślenia dwa razy zanim podejmie akcję militarną przeciwko republice islamskiej”.


Chamenei przechwala się tym, jak już udało mu się uczynić życie Izraelczyków nieznośnym przez ataki terrorystyczne z Libanu i Gazy oraz program rekrutowania terrorystów na Zachodnim Brzegu i zakładania jednostek w stylu Hezbollahu.


“Interweniowaliśmy w sprawy antyizraelskie i doprowadziliśmy do zwycięstwa w 33-dniowej wojnie Hezbollahu przeciwko Izraelowi w 2006 r. i w 22-dniowej wojnie Hamasu z Izraelem w Strefie Gazy” – pisze z dumą Chamenei, wskazując także na to, że świat jest „zmęczony Izraelem”.


Musi być zachwycony tym, jak rzeczy doskonale się układają. Obserwowanie odrazy przywódców amerykańskich organizacji żydowskich do premiera Benjamina Netanjahu musi być po prostu na turbanie Chameniego kolejnym znaczkiem osiągniętego sukcesu, jak lubieżne nacięcie na kolbie karabinu.


Weźmy na przykład czwartkowy atak na Netanjahu Malcolma Hoenleina, wiceprzewodniczącego Konferencji Prezesów Głównych Amerykańskich Organizacji Żydowskich. Chociaż Hoenlein nie jest przyjacielem grup lewicowych, takich jak J Street, także on rzucił się na Netanjahu za zaapelowanie do Żydów w USA o sprzeciwienie się układowi nuklearnemu z Iranem.


Zdaniem Chameneiego, cała pozycja Izraela sypie się, tak jak to przewidywał.


Z jego słów wynika jasno, podobnie jak ze słów Chomeiniego przed nim, że ajatollahowie myślą o anihilacji Izraela na poważnie i wcale tego nie ukrywają. Wiemy, że mówili prawdę w swoich groźbach i obietnicach, właśnie dlatego, że je spełniali i spełniają.


Co doprowadza nas do prezydenta Obamy, którego zdolność zamazywania prawdy w celu spełnienia własnych gróźb i obietnic daleko przekroczyła zdolności Cartera.


Obama nie widział książki Chameneiego ani nie kazał przetłumaczyć jej na angielski. Prawdopodobnie również nie pofatygował się, żeby przeczytać artykuł Taheriego. Jego treść zresztą nie naruszyłaby jego zamiaru dotrzymania umowy w sprawie programu nuklearnego Iranu, niezależnie od wszystkiego i nie przebierając w środkach. Dosłownie.


My, pozostali, powinniśmy jednak pamiętać, jak Carter wręczył Iran radykalnym islamistom na talerzu, islamiści panują tam po dziś dzień – i nie miejmy złudzeń, że rozmiary oferowanych ustępstw nie są wielkie.


Black and white and read in farsi

Algemainer, 7 sierpnia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Ruthie Blum

Amerykańsko-izraelska dziennikarka, publicystka Jerusalem Post.