Zdewaluuj, restrukturyzuj i decyduj sam


Marr Ridley 2015-08-05


Część ostatniego tygodnia spędziłem w Islandii, antytezie Grecji. Mieli ciężką zimę i zimną wiosnę, ale mimo zimnych wiatrów północnych z oceanu Arktycznego, pod względem ekonomicznym Islandia pławi się w prawdziwym cieple, podczas gdy Grecja dygocze w  finansowych mrozach. Islandia daje Grecji, Wielkiej Brytanii, Europie i światu bardzo poważną lekcję: niezależność działania.

Siedem lat temu Islandia i Grecja przeżyły równie straszliwy krach, niemniej Islandia rośnie teraz szybko, z nadwyżkami w handlu i budżecie, z minimalnym bezrobociem i mocnymi funduszami emerytalnymi. Porozumienie z wierzycielami jej trzech splajtowanych banków jest bliskie i wkrótce zostanie zdjęta kontrola dewizowa.


Kryzys finansowy nie dotknął fundamentalnych zalet kraju (rybołówstwo, turystyka, energia geotermalna i wysoko wykształcona siła robocza). Z pomocą ostrej dewaluacji (o 60 procent) Islandia zabrała się za reformę przez oszczędność do zamożności. Obcięła wydatki publiczne, podniosła stopy procentowe i na żądanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego wprowadziła kontrolę dewizową, by powstrzymać inflację. Dzięki taniej koronie liczba turystów podwoiła się w ciągu pięciu lat, a połowy ryb są rekordowe z zrównoważonymi zasobami gromadników i dorszy.


Z sektorem bankowym na początku lat 2000. trzykrotnie większym niż produkt narodowy i reputacją pożyczania pieniędzy za granicą, by kupować podejrzane aktywa, takie jak kluby futbolowe (także za granicą), krach kredytowy dotknął gospodarkę Islandii ciężko i wcześnie. Niemniej banki szwajcarskie i szkockie były większe niż islandzkie w stosunku do swoich PKB. Świat wybrał uratowanie banków szwajcarskich i szkockich, a bankom islandzkim pozwolono upaść. Obecnie wielu Islandczyków uważa to za błogosławione w skutkach nieszczęście.


Wystawiony na przypuszczalnie fałszywe pogłoski o pieniądzach mafii rosyjskiej pranych w Islandii i bez żadnych interesów strategicznych, które motywowałyby pomoc dla tego kraju, jak to byłoby podczas zimnej wojny, świat pozostawił Islandię swojemu losowi.


We wrześniu 2008 r. Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych odmówiła Islandii wymiany waluty (oferując ją równocześnie innym bankom nordyckim), co rozpoczęło run na banki. Gordon Brown pogorszył sytuację przez opisanie Islandii jako de facto bankruta, odmowę wsparcia płynności środków w brytyjskich branżach banków islandzkich i – szokująco – użyciu praw antyterrorystycznych, by zamrozić aktywa banków islandzkich w Wielkiej Brytanii.


Następnie rząd pana Browna jednostronnie wypłacił rekompensatę brytyjskim deponentom w Icesave, zagranicznej branży Landsbanki, jednego z największych banków islandzkich i wysłał rachunek do rządu islandzkiego.


Islandczycy odmówili zapłaty, dwukrotnie potwierdzając to w referendum, a dwa lata temu sąd Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (EFTA) orzekł, że akcja brytyjska była nielegalna, co zakończyło ten epizod. W praktyce, zagraniczne branże banku były solidne i wierzyciele odzyskaliby większość swoich pieniędzy.


Krótko mówiąc, Wielka Brytania zachowała się ohydnie wobec Islandii podczas tego kryzysu; jestem zdumiony, że wpuszczono mnie do tego kraju w zeszłym tygodniu. Świat pozwolił Islandii upaść, bo była mała. Ma populację wielkości Cardiff. Okazuje się jednak, że nie ma bezpiecznej przystani dla małych krajów będących częścią większej zbiorowości.


Przeciwstawmy doświadczenie Islandii doświadczeniu małych krajów, które szukały schronienia w objęciach Unii Europejskiej: Grecji, Cypru, Irlandii, wszystkie na różnych stadiach negacji, wyniszczającego osłabienia lub poddaństwa. Profesor Hannes Gissaurarson, który pisze autorytatywny raport o kryzysie, mówi: „Jesteśmy panami własnego losu”.


Wielką przewagą, jaką Islandia miała nad Irlandią i Grecją, było to, że mogła zdewaluować swoją walutę i stać się konkurencyjna. Islandia jest także poza katastrofalną wspólną polityką rybołówstwa UE, co oznacza, że może prowadzić znacznie bardziej zrównoważoną  i ekonomicznie wydajną politykę, która obejmuje przekazywanie kwot. Znaczy to, że rybacy mają silną motywację do dobrego zarządzania zasobami rybnymi, by utrzymać wysoko wartość swoich kwot połowów, co działa zarówno jako narzędzie ochrony przyrody, jak promuje ekonomiczną wydajność.


Jako członek EFTA oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EEA) Islandia jest poza europejską zewnętrzną taryfą celną UE, może więc swobodnie handlować ze światem, jak również z UE. W zeszłym roku podpisała porozumienie o wolnym handlu z Chinami. W zeszłym tygodniu parlamentarzysta z partii rządzącej był w Londynie, żeby zaprosić Wielką Brytanię do dołączenia do nich w podobnym charakterze i tym samym objąć przewodnictwo w bloku wyłącznie handlowym narodów europejskich.


Prawda, islandzkie firmy muszą stosować reguły UE, jeśli eksportują do UE, ale muszą też stosować amerykańskie reguły, jeśli eksportują do Ameryki i nie wiążą ich te reguły, jeśli tam nie eksportują. Islandia reprezentuje sama siebie w Światowej Organizacji Handlu, podczas gdy Wielką Brytanię reprezentuje głównie komisarz ds. handlu UE, Szwed. Jest zgoła odwrotnie niż głosi teza, że pozostawanie poza UE oznacza, iż nie piszesz reguł handlu światowego. UE jest i tak coraz bardziej na łasce zestawu reguł ustalanych na poziomie ponad narodowym:  odzyskanie niezależności wzmocniłoby nasz wpływ tam. 


Cała historia Islandii potwierdza korzyści niezależności. Po rozwinięciu samorządów jako wspólnota w 930 roku – tj. bez króla lub biurokracji, ale z najwcześniejszym ze wszystkich parlamentów, Althing – poddała się w 1262 roku pokusie szukania „schronienia” w większej całości. Wynegocjowała ochronę króla norweskiego.


Wielki błąd. Schronienie okazało się pułapką, kiedy późniejsi monarchowie – teraz już duńscy – narzucili krajowi agrarny feudalizm. Każdy obywatel został przymusowe przypisany do farmy i nie wolno było przezimować żadnemu cudzoziemcowi, co skutecznie zdławiło wszystkie próby rozwinięcia partnerstwa handlowego, rozpoczęcia budowy przemysłu, a nawet rybołówstwa. Na krótko w XVIII wieku, kiedy wybuch wulkanu zdał wyspę na pastwę głodu, w Wielkiej Brytanii pojawiło się zainteresowanie otrzymaniem Islandii od Danii w zamian za małą wyspę na Morzu Karaibskim, ale zdecydowaliśmy się tego nie robić: chyba dobrze się stało. Dopiero w XIX wieku Islandczycy zaczęli eksploatować swoje bogate zasoby rybne, a później tanią energię, szybko stając się jednym z najbogatszych krajów świata.


Islandia przypomina nam, że rozmiary nie liczą się nawet w przybliżeniu tak bardzo, jak to zapewnia większość polityków. Małe kraje często kwitną. Spójrzcie na Nową Zelandię, Singapur, Estonię, Kuwejt. Mogą znacznie sprawniej podejmować decyzje. A jeśli kraj z 320 tysiącami ludzi może mieć pewność siebie, by prosperować samotnie na Północnym Atlantyku, handlując z UE, ale nieuwikłany w jej biurokrację, dlaczego nie może zrobić tego piąta gospodarka świata?


Pierwsza publikacja tego artykułu w Times.


Lesson for Europe

Rational Optimist, 29 lipca 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Matt Ridley

Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.


Od Redakcji

Trzydzieści lat temu czytałem dziesiątki takich artykułów, głównie autorów z Wysp Brytyjskich. Byłe imperium kolonialne nie mogło się pogodzić, z tym, że ma być uczciwym partnerem w wolnym handlu. Zalety Unii Europejskiej były wówczas widoczne jak na dłoni. Podczas kolejnych dziesięcioleci, wady Unii, dostrzegane i wyolbrzymiane przez Brytyjczyków od samego początku, rosły jak na drożdżach. Czy dziś ten biurokratyczny moloch ma więcej wad niż zalet? Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Z pewnością przykład Islandii warto pokazać. A.K.