Lewica kłania się przed irańskimi antysemitami


Giulio Meotti 2015-08-02


Jest głęboką tajemnicą, w jaki sposób irański imam zdołał pozyskać poparcie legionów europejskich i amerykańskich lewicowców, libertynów i materialistów, strukturalistów i feministek, egzystencjalistów i bojowników rewolucji seksualnej, postmodernistów i burżuazyjnych moralistów oraz wszelkiej maści komunistów?

Trzydzieści lat temu znaczna część przedstawicieli kultury europejskiej kłaniała się przed Najwyższym Przywódcą Islamskiej Republiki Iranu. Wyjaśnia to, dlaczego dzisiejsza liberalna inteligencja w Europie i Ameryce jest entuzjastyczna w sprawie umowy nuklearnej zawartej w Wiedniu.


Lewicowi intelektualiści zamienili Chomeiniego w religijnego przeciwnika reakcyjnego monarchy, Rezy Pahlawiego, oskarżonego o okradanie i zabijanie własnej ludności. Lewica widziała w Chomeinim przebranego w egzotyczne szaty obrońcę sprawiedliwości, Che Guevarę, wyganiającego reakcyjnego i proamerykańskiego Szacha. 


Na paryskim wygnaniu w Neauphle- le-Chateau, w domu na wzgórzu leżącym kilka kilometrów od stolicy Francji, dniami i nocami odwiedzali Chomeiniego dziennikarze i intelektualiści lewicy. Na całe tygodnie dom Neauphle-le-Chateau i przylegający do niego namiot-meczet zamieniały się w kwaterę główną rewolucji islamskiej i w jej międzynarodowe centrum prasowe. Pomiędzy filiżanką herbaty a kawałkiem nugatu pełni zapału zwolennicy Ajatollaha starali się wyjaśnić reszcie świata wzniosłe idee Chomeiniego.


Pięć razy dziennie Chomeini wychodził ze swojego schronienia, przechodził przez jezdnię i wchodził do meczetu, by odprawić modlitwę. Filozof Louis Rougier i historyk Rewolucji Francuskiej, Claude Manceron, odwiedzili go i porównali Chomeiniego do Dawida triumfującego nad Goliatem.  


Andrew Young, amerykański ambasador przy ONZ za czasów administracji Cartera, powiedział, że Chomeini jest “świętym, socjaldemokratycznym świętym” i porównał jego rewolucję w imię Allaha do amerykańskiego ruchu na rzecz praw obywatelskich. Amerykański ambasador w Teheranie, William Sullivan, porównał imama do Gandhiego. Doradca Jimmy Cartera, Bill James, napisał, że trzeba podziwiać Ajatollaha “jako człowieka prawego”.


Richard Falk, prawnik z Princeton i przyszły wysłannik ONZ na Bliski Wschód, przewodził amerykańskiej misji na przedmieściach Paryża i obwołał Chomeiniego „nowym wzorem rewolucji ludowej opartej w dużej mierze na taktykach bez przemocy”. Ekspert ds. Iranu, Richard Cottam nazwał Chomeiniego w “Washington Post” "umiarkowanym centrystą", pustelnikiem, którego nie interesuje władza i który po pokonaniu Szacha usunie się do świętego miasta Kum.


Oczywiście, wszystko było inaczej.


Jak powiedział Houchang Nahavan, były minister Szacha i autor Iran, the Clash of Ambitions: "Wiele ruchów lewicowych Europy wysłało delegacje na konferencję międzynarodową w Teheranie na rzecz operacji wzięcia zakładników 4 listopada 1979 r.”. Z Francji poeta gej, Jean Genet, nieświadomy tego, co mułłowie robią homoseksualistom, wyraził wielką sympatię dla Chomeiniego, ponieważ odważył się przeciwstawić Zachodowi.


Dziennikarz André Fontaine, dyrektor “Le Monde”, porównał Chomeiniego do Jana Pawła II w artykule zatytułowanym “Powrót boskości”, podczas gdy filozof Jacques Madaule, przedefiniował rolę Chomeiniego i powiedział: “jego ruch otworzy drzwi do przyszłości ludzkości”, opisując chomeinizm jako “żądania z głębi czasów”, które odrzucają „niewolnictwo”.


Michel Foucault, w słynnym artykule w “Corriere della Sera” i “Nouvel Observateur” chwalił imponujące osiągnięcia Chomeiniego jako “pierwszą Wielką  Insurekcję przeciwko systemom globalnym, najbardziej nowoczesną postać rewolucji”. Sam Jean-Paul Sartre, guru lewicy, postanowił osobiście udać się do Teheranu, by poprzeć publicznie z wielkim rozgłosem, imama z obłąkanym wzrokiem.


Jeden z najsłynniejszych wysłanników „Le Monde”, Eric Rouleau, szalał na punkcie Chomeiniego. „L'Humanité”, organ francuskich komunistów, nazwał imama “islamskim Leninem”. Francuska Partia Socjalistyczna zorganizowała 23 stycznia 1979 r. w Maison de la Chimie publiczną demonstrację poparcia Chomeiniego. Przyszły premier, Lionel Jospin, liryczny i mistyczny, cytował przy tej okazji Imama Alego jako “wroga wszystkich ciemiężców i przyjaciela ciemiężonych”. 14 lutego 1979 r. francuscy socjaliści okrzyknęli zwycięstwo rewolucji islamskiej “bezprecedensowym w historii”.  


Podczas wybuchu rewolucji kobieca zasłona twarzy stała się symbolem oporu wobec “despotyzmu monarchii” i całego “zachodniego imperializmu”. Wiele zachodnich feministek pojechało do Teheranu, włącznie z Amerykanką Kate Millett i Simone de Beauvoir, która przewodniczyła „Międzynarodowemu Komitetowi Praw Kobiet”. W delegacji były: Claire Brière, Sylvie Caster, Catherine Clément, Martine Franck, Françoise Gaspard, Paula Jacques, Katia Kaupp, Michèle Le Mans, Gaëlle Montlahuc, Michael Perrain, Micheline Pelletier-Lattès, Alice Schwarzer, Martine Storti, Anne Tristan, Hélène Védrine. 


Wkrótce po wyjeździe korespondentów i intelektualistów z Teheranu Chomeini narzucił zasłony na kobiety, zaatakował ambasadę amerykańską, zaczął obcinać ludziom głowy i wydał bezprecedensowy wyrok śmierci na zachodniego pisarza (Salmana Rushdiego). Nikt nie protestował przeciwko rozpoczętym natychmiast prześladowaniom Żydów, Bahajów, Zaratusztrian, Iszmaelitów, Kurdów, Ormian i Arabów z południa, którzy potem byli przez lata prześladowani, torturowani i mordowani przy całkowitej obojętności społeczności międzynarodowej.  


Neauphle-le-Château był pierwszym błędem Zachodu i jego intelektualnych orientalistów. To tam, na przedmieściach Paryża, stary imam zaczął palić świat. Przy oklaskach i współudziale masy użytecznych idiotów. 


Then and Now, Leftists Bowed Before Iranian anti-Semites

Then and Now, Leftists Bowed Before Iranian Anti-Semites

 26 lipca 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

 



Giulio Meotti

Włoski publicysta, autor książki „A New Shoah: The Untold Story of Israel’s Victims of Terrorism”.