Czy Izrael uratuje świat po raz trzeci?


Mudar Zahran 2015-07-30


Jako polityk jordańsko-izraelski ja i wielu innych polityków i decydentów arabskich przyswoiliśmy sobie naukę, że Izrael jest żywotnie ważny dla naszego istnienia. W rzeczywistości Izrael uratował nas – i świat – przed dwiema globalnymi katastrofami.


Pierwszy raz Izrael uratował nas wszystkich na początku lat 1980., kiedy prezydent iracki, Saddam Husajn, był jednym z najsilniejszych arabskich sojuszników Zachodu. Był przeciwnikiem Republiki Islamskiej Iranu i uważano go za ważnego partnera rządów zachodnich i regionalną przeciwwagę dla potęgi Iranu. Zachód był zakochany w Saddamie do tego stopnia, że pozwolił mu na program nuklearny, który budował z pomocą francuską.


Tak samo jak Iran robi to dzisiaj, Saddam mówił, że jego program nuklearny był tylko do “użytku pokojowego i cywilnego”. Reaktor nuklearny Saddam zbudował za aprobatą Stanów Zjednoczonych. Izrael jednak nie uwierzył w twierdzenia Saddama i w 1981 r. wysłał pilotów na misję (z której było wysoce prawdopodobne, że nie wrócą), zniszczenia reaktora nuklearnego Saddama. Według doniesień, ówczesny wiceprezydent George H. W. Bush był wściekły na akcję izraelską, podczas gdy pierwszą reakcją prezydenta Reagana na tę wiadomość było stwierdzenie: „Mężczyźni są jak dzieci”. Rządy arabskie i zachodnie potępiły atak izraelski, a niektórzy mówili także o tym w ONZ. Zgodnie z oczekiwaniami, media zachodnie piętnowały Izrael.


W dziewięć lat później Saddam okupował Kuwejt, groził całemu regionowi Zatoki i otwarcie mówił o kontrolowaniu “arabskiego bogactwa naftowego”, co mogłoby rzucić Zachód na kolana. USA i wiele państw zachodnich ryzykowali krew i pieniądze, by wyprzeć Saddama z Kuwejtu, ale nie obawiali się ataku nuklearnego z jego strony lub tego, że mógłby użyć brudnych bomb. Dlatego operacja Pustynna Burza przebiegła gładko. Gdyby Saddam nadal miał program nuklearny, cała sytuacja i jej wynik mogłyby być inne. W rzeczywistości Saddam mógłby pozostać przy władzy do dnia dzisiejszego, gdyby nie Izrael, który podjął ryzyko zniszczenia jego programu nuklearnego.


Krótko mówiąc, Izrael uratował świat przed maniakiem władzy, który był bardzo blisko zdobycia broni nuklearnej.


Nie był to jedyny raz, kiedy Izrael uratował świat. Inny dyktator arabski, Baszar Assad, miał tajny program nuklearny i budował reaktor z pomocą Korei Północnej. Choć wiele rządów nadal nie miało pewności, czy ten program w ogóle istnieje, Izrael nie marnował czasu. Według doniesień, odrzutowce izraelskie zbombardowały reaktor Assada w 2007 r., zamieniając go w stertę gruzu. Były także doniesienia, że kilku irańskich i południowokoreańskich naukowców jądrowych zginęło podczas tego ataku.


Choć świat niecałkiem potępił to posunięcie, wielu uważało to za nieuzasadnione, ponieważ Assad ściśle współpracował z USA w walce z Al-Kaidą w Iraku i schwytał kilku terrorystów, których przekazał siłom USA. Wiele rządów zachodnich uważało Assada za sojusznika, tak samo jak za sojusznika uważali Saddama.


Zaledwie cztery lata później w Syrii wybuchła wojna domowa i kraj szybko zamienił się w bastion islamistów z terytorium podzielonym między islamistami – głównie oddziałami  Państwa Islamskiego i Frontu Al-Nusra – i Assadem. Zarówno Assad, jak islamiści dokonują rzezi cywilów. Assad użył broni chemicznej, by zabić cywilów syryjskich w 2013 r.


Pomyślmy: Assad masakruje własną ludność włącznie z kobietami i dziećmi. Czy miałby opory przed grożeniem światu bronią nuklearną, gdyby jego program nuklearny nie został zniszczony? Także, biorąc pod uwagę duży obszar Syrii, czy Assad wahałby się przed użyciem broni nuklearnej na jedno lub dwa miasta syryjskie, by uciszyć rebelię? Zasadniczo, Izrael uratował świat i ludność Syrii przed krwiożerczym dyktatorem.


Najbardziej interesujący jest fakt, że reaktor nuklearny Assada znajdował się w Deir el-Zour, w północnowschodniej Syrii, która szybko wpadła w ręce islamistów po rozpoczęciu wojny domowej. Możecie sobie wyobrazić, co ci islamiści zrobiliby z reaktorem nuklearnym? Zagroziliby reszcie Syrii, sąsiednim krajom (włącznie z Turcją) i Zachodowi przynajmniej brudnymi bombami, jeśli nie czymś bardziej zaawansowanym.


Dzisiaj USA zawarły układ z Iranem o jego programie nuklearnym. Na papierze i w teorii wielu obserwatorów może uznać ten układ za akceptowalny, a nawet uczciwy dla wszystkich stron. Tacy obserwatorzy nie rozumieją tego, co Izrael rozumie bardzo dobrze: Iran nie tylko jest rządzony przez szyickich radykalnych islamistów, którzy nie dotrzymają słowa, ale jeśli Iran zdobędzie bombę, będzie jedynym mocarstwem nuklearnym, które nie obawia się konsekwencji przeprowadzenia ataku nuklearnego na każde państwo, także na USA. Jeśli Iran zaatakuje jakiś kraj z bronią nuklearną i ten kraj odpowie tym samym, Iran nie mógłby mniej o to dbać; jego przywódcy umrą jako męczennicy, pójdą do nieba i spotkają dziewice.


Choć dyktator Korei Północnej jest bezlitosny, nieludzki, a nawet szalony, prawdopodobnie nie rozpocznie on ataku nuklearnego z powodu kaprysu, ponieważ wie, że będzie kontratak. Nie chce zginąć ani stracić kraju, którym rządzi. Z drugiej strony, kolektywne męczeństwo całego narodu irańskiego może być tym właśnie, do czego dążą mułłowie rządzący Iranem. Dlatego nacisną guzik, kiedy nadejdzie na to właściwy czas.


Przywódcy Iranu mogą nawet dążyć do zakończenia życia na całej planecie przez użycie broni nuklearnej, aby zrealizować swoją wizję “powrotu szyickiego Mesjasza, al-Mahdiego, który powróci dopiero po globalnej katastrofie”. Izrael rozumie ideologię irańską, a większość innych nie rozumie.


Czy Izrael podejmie inicjatywę, by po raz trzeci uratować świat, może przez zniszczenie programu nuklearnego Iranu? Nie wiemy, ani nawet nie możemy sugerować, że to powinno się zdarzyć. Niemniej, jeśli Izrael niczego nie zrobi i któregoś dnia Iran zacznie grozić światu bronią nuklearną, ci ludzie, którzy dzisiaj demonizują Izrael, bojkotują go i określają jako państwo zła, będą żałować, że go w przeszłości nie popierali.


Czekają nas trudne czasy a Izrael ucieleśnia przysłowie palestyńskie: “Jaki pożytek z dobrego umysłu skoro wszyscy wokół oszaleli?”


Will Israel save the world a third time?

21 lipca 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Mudar Zahran

 

Jordański Palestyńczyk, pisarz i dziennikarz, nauczyciel akademicki, mieszka w Wielkiej Brytanii. Jego artykuły pojawiają się często w prasie amerykańskiej. Islamiści wielokrotnie grozili mu śmiercią.

W grudniu 2013 roku sąd w Jordanii skazał zaocznie Mudara Zahrana na ciężkie roboty za „podżegnie do nienawiści i szkalowanie własnego narodu”.  Zahran jest Sekretarzem Generalnym koalicji jordańskiej opozycji.