Zabójcy z bagien
Rozmyślałem o tym w zeszłą niedzielę, kiedy wybrałem się na poszukiwanie śpiewającego owada, malutkiego świerszcza Neonemobius palustris, jednego z nielicznych gatunków prostoskrzydłych z Nowej Anglii, którego nigdy nie udało mi się nagrać. Postanowiłem spróbować go odszukać na bagnach torfowych Ponkapoag w parku narodowym Blue Hills około 15 kilometrów na południe od Bostonu. Niemal natychmiast po wejściu na drewniane deski, które są rozłożone na tym grząskim torfowisku, usłyszałem charakterystyczne, wysokie dźwięki tych małych świerszczy. Zabrało mi jednak dobrą chwilę znalezienie pierwszego i udało mi się to dopiero po dłuższym czołganiu się na czworakach, wymachiwaniu mikrofonem, żeby ustalić źródło dźwięku. W końcu zlokalizowałem jednego, jak siedział w słonecznym miejscy w kępce zielonego i czerwonego mchu. Kiedy nagrywałem jego śpiew, zachwycałem się idyllicznym umieszczeniem domu tego gatunku. „Co za wspaniałe miejsce do życia dla owada, żadnych drapieżnych chrząszczy biegaczy, żadnych pareczników, pełno wody i pożywienia” – rozmyślałem. Wtedy jednak usłyszałem, jak ktoś za mną powiedział: „Popatrz, kochanie, pływacze! One łapią i zjadają wodne owady”. Racja, zapomniałem o morderczych roślinach.
Bagna torfowe są dziwnymi społecznościami, niecałkiem wodne, niecałkiem lądowe. Nieustanna obecność niskiego poziomu wody wymywa z gleby składniki odżywcze, tworząc środowisko skrajnie ubogie w minerały, szczególnie w azot. Niektóre rośliny potrafią czerpać azot z powietrza dzięki symbiotycznemu stosunkowi z sinicami w swoim systemie korzeni, ale większość musi znaleźć inny sposób i niektóre robią to, stając się mięsożerne. Rozejrzałem się i tylko kilka metrów dalej od miejsca, gdzie mój świerszcz śpiewał szczęśliwy, była rozdziawiona paszcza dzbanecznika (Sarracenia purpurea). Sama roślina była na wpół ukryta w mchu, dolna część obrzeża dzbanka wygodnie na poziomie gruntu, otwarcie zapraszając każdego świerszcza, który szuka miejsca do schowania się lub czegoś do zjedzenia. Dno dzbanka było ciemne, z na wpół strawionymi ciałami owadów i kilkoma jeszcze pływającymi na powierzchni. Powierzchnię obrzeża pokrywały zwrócone do tyłu kolce, które ułatwiały owadowi wejście, ale praktycznie uniemożliwiały wyjście. To jakbyś wszedł do lokalnego sklepu spożywczego i odkrył, że jesteś w jaskini horroru.
W dodatku do pływaczy i dzbaneczników, bagno Ponkapoag jest wspaniałym miejscem do oglądania rosiczki okrągłolistnej (Drosera rotundifolia). W odróżnieniu od dzbanecznika, który zwabia i topi owady, rosiczka aktywnie chwyta je lepkimi, gruczołowymi włoskami, które pokrywają ich zmodyfikowane liście. Najwięcej łapią małych muszek i komarów, ale widziałem jedną roślinę, której udało się złapać dość dużą ważkę przy użyciu dwóch liści równocześnie. Oczywiście, owad musi najpierw dotknąć rośliny, ale kiedy to robi, jest w zasadzie skazany, bo liście zwijają się natychmiast i zaczynają trawić zdobycz. Często narzekam, że nasze olbrzymie wymiary nie pozwalają na docenienie większości bogactwa i piękna świata przyrody, ale mięsożerne rośliny są kolejnym powodem, żeby uznać, że może jednak nie jest to takie złe.
Entomolog, fotograf, popularyzator nauki. Ukończył studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktorat na University of Connecticut, pracuje w Museum of Comparative Zoology, Harvard University.
Piotr Naskręcki prowadzi znakomity blog naukowy The Smaller Majority. Jego zdjęcia owadów (i nie tylko owadów) fascynują i kuszą, żeby je sobie natychmiast ściągnąć. Nie należy tego jednak robić bez pozwolenia, gdyż zarówno zdjęcia, jak i teksty zastrzeżone są prawami autorskimi.