Fikcja etnograficzna Jordanii?


Geoffrey Clarfield Salim Mansur 2015-06-22

Świat przez dziesięciolecia żył z koncepcją rozwiązania w postaci dwóch państw. Jordania jest państwem palestyńskim.<br />AP Photo/Nasser Nasser

Świat przez dziesięciolecia żył z koncepcją rozwiązania w postaci dwóch państw. Jordania jest państwem palestyńskim.
AP Photo/Nasser Nasser



Nacjonalizm arabski jest martwy. Trwał przez 100 lat i nagle zniknął. W byłych państwach rozdartych obecnie przez wojny domowe – Libii, Syrii i Iraku – mówienie po arabsku nic już dziś nie znaczy. Należenie do rodziny, rodu lub klanu szyitów, sunnitów, chrześcijan, Druzów, Jazydów, Tuaregów lub Beduinów znaczy wszystko. „Liga Arabska” jest dziś całkowicie martwa.

Od Maroko to Malezji, islamscy dżihadyści przemieszczają się z miejsca na miejsce w poparciu niedawno stworzonych jednostek politycznych takich jak Taliban, Al-Kaida lub ISIS. Narody i ich granice już się nie liczą. Niemniej Papież właśnie uznał jeszcze jedno państwo arabskie, „Palestynę”. Być może jest tak, ponieważ zupełnie źle rozumie sposób, w jaki rzeczywiście powstają i upadają arabskie jednostki państwowe.


Do końca I wojny światowej większość arabskojęzycznego Bliskiego Wschodu znajdowała się pod władzą tureckiego Imperium Osmańskiego. Turcy stracili imperium, kiedy walczyli przeciwko aliantom podczas wojny. Tak więc, po czterystu latach poddaństwa tureckiego, mówiący po arabsku chrześcijanie i muzułmanie, tęskniąc do niepodległości, stworzyli nacjonalizm arabski, ruch polityczny, który odzwierciedlał nacjonalizmy etniczne i językowe, zmieniające wówczas krajobraz XIX wiecznej Europy.


Według tej nowej ideologii “Arabem” był każdy, kto mówił po arabsku. Orędownicy tej ideologii, w znacznej mierze chrześcijanie arabscy, mieli nadzieję, że jako obywatele nowoutworzonych, świeckich państw, zdobędą wreszcie równość polityczną i prawną, której im odmawiano przez stulecia pod prawem islamskim i władcami muzułmańskimi. Tak więc po I wojnie światowej Liga Narodów stworzyła szereg państw „arabskich”, takich jak Liban, Syria i Irak. Po II wojnie światowej wszystkie były już niepodległe.


Wśród nowoutworzonych państw powstało Haszymidzkie Królestwo Jordanii, które zdobyło formalną niepodległość w 1946 r. Do tego czasu było częścią Mandatu Palestyny, zarządzanego w powiernictwie Ligi Narodów przez rząd brytyjski. Musimy więc zapytać, w obecnej epoce nagłej dezintegracji „państw arabskich”, gdzie żyją Jordańczycy i kim są?


Ludność Jordanii żyje po wschodniej stronie rzeki Jordan. Każdy, kto kiedykolwiek chodził do szkółki niedzielnej, prawdopodobnie lepiej zna ten region i miasta na tym obszarze niż własne państwo lub prowincję. To jest biblijna ziemia Baszanu i Gileadu.


Trzy tysiące lat temu to, co obecnie jest północną Jordanią, było terytorium Izraelitów: konkretnie plemion Dana, Manassesa, Gada i Rubena. Później obszar ten stał się  drugim królestwem żydowskim pod Machabeuszami, zanim Rzymianie podbili cały teren i wcielili go do swojego imperium (Biblia chrześcijańska zachowała liczne księgi, które opisują historię Machabeuszy do podboju rzymskiego).


Kim są Jordańczycy? Do drugiego dziesięciolecia XX wieku nie istniał żaden naród jordański, grupa etniczna lub plemię o tej nazwie, ani grupa wygnańców, którzy myśleli o sobie jako o “Jordańczykach”. Jordania jest dwudziestowiecznym wynalazkiem Brytyjczyków, wymyślonym w latach 1920. dla ludności żyjącej na terenie, który Brytania nielegalnie oddzieliła od Mandatu Palestyny w 1923 r. Do 1946 r. brytyjscy administratorzy tego terenu nazywali go po prostu Wschodnią Palestyną.


Nikt już nie czyta dokumentu Ligi Narodów o Mandacie dla Palestyny. Według prawa międzynarodowego jednak jest on nadal wiążący. Jest podstawą prawną stworzenia państwa żydowskiego Izraela. Jego postanowienia nadal obowiązują, ponieważ wszystkie decyzje prawne  Ligi Narodów zostały następnie uznane za wiążące, kiedy po II wojnie światowej stworzono Organizację Narodów Zjednoczonych.


W 1923 r. Brytyjczycy arbitralnie pogwałcili Mandat – moralnie i prawnie – przez stworzenie „Emiratu Jordanii” we Wschodniej Palestynie. Brytyjczycy ogłosili, że jest to krok „tymczasowy”, który potem szybko i po cichu zamienili na „permanentny”. Żydom nie wolno było już dłużej tam mieszkać.


Nazwa “Haszymidzkie” Królestwo Jordanii odnosi się do faktu, że rządzące plemię, Haszymidzi, zostało importowani przez Wielką Brytanię z zewnątrz Jordanii, z Hidżazu (który jest dzisiaj zachodnią Arabią Saudyjską). Haszymidzi rządzą dzisiaj Jordanią tak jak Saudowie rządzą Arabią, przypisując krajowi swoje nazwisko prawem plemiennego podboju i okupacji, ale w ich wypadku w zmowie z Brytyjczykami, którzy jednostronnie odrąbali 70 procent powierzonej sobie mandatem Palestyny i dali ją Haszymidom jako wynagrodzenie za rewoltę plemienną przeciwko Turkom podczas I wojny światowej.


W celu nadania tej nowej fikcji narodowej jakiejś natychmiastowej legalności Brytyjczycy kreatywnie dokonali błędnego tłumaczenia tytułów arabskich, takich jak „emir” (w owych dniach oznaczało to niedziedzicznego, wybieralnego przywódcę plemiennego Beduinów) i „szarif” i nazwali tych mężczyzn „królami”, dając im rodzaj fałszywej aury królewskiej. W rzeczywistości Haszymidzi byli i są uzurpującą elitą plemienną Beduinów we Wschodniej Palestynie.


Wyjaśnia to wszystkie te “rebelie plemienne”, które miały miejsce w latach 1920. i 1930. Najwyraźniej, plemiona beduińskie, które były tam przed najazdem Haszymidów, nie mogły zrozumieć, dlaczego mają zrezygnować ze swojej niezależności i dać sobą rządzić przez ten brytyjski import. Haszymidzi zdławili te „rebelie” z czynnym wsparciem i pomocą militarną z lekka zakamuflowanych najemników brytyjskich w armii, nazwanej ironicznie Legionem Arabskim, który szkolili i którym dowodzili oficerowie brytyjscy.


Chociaż Beduini byli panama większości ziemi pustynnej w Jordanii, na wschód od rzeki zawsze były małe miasta i wsie, gdzie rolnicy i mieszkańcy miast z trudem wiązali koniec z końcem. Wielu Arabów (muzułmanów) w tych miastach i wsiach było byłymi Beduinami, którzy stali się rolnikami. Wśród nich były demograficznie zredukowane pozostałości po Imperium Bizantyjskim, które padło w VII wieku podczas pierwszej muzułmańskiej inwazji z Arabii. Byli wśród nich rozmaici chrześcijanie mówiący po arabsku i po aramejsku, jak również Ormianie, do których później dołączyli muzułmanie z Kaukazu i druzyjscy imigranci z Syrii.


Dzisiaj większość mieszkańców kraju stanowią muzułmańscy Arabowie, którzy myślą o sobie jako o Palestyńczykach. Przed Mandatem nie mieli oni tożsamości narodowej i podobnie jak brak zapisów o Jordanii, nie istnieją żadne wzmianki o samodefiniującej się palestyńskiej tożsamości narodowej we wszystkich dokumentach historycznych do mniej więcej połowy XX wieku.


Wydaje się, że palestyńska tożsamość arabska powstała całkiem niedawno jako ruch przeciwny Żydom i jako lustrzane odbicie Żydów, którzy wracali do swojej starożytnej ojczyzny i których związki fizyczne, religijne i kulturowe z tą ziemią nigdy nie zostały zerwane ani kwestionowane i dlatego zostały formalnie uznane przez Ligę Narodów po I wojnie światowej. To jest istota tej dziwnej i paradoksalnej etnogenezy tego, co dzisiaj nazywa się narodem palestyńskim.


Kiedy został ustanowiony Mandat i imigracja żydowska zaczęła tworzyć mini-rewolucję industrialną, zarówno Zachodnia, jak Wschodnia Palestyna przyciągnęła falę imigracji muzułmańskich Arabów z Egiptu i Syrii. Ci nowi imigranci uznali za dogodne posiadanie wspólnej sprawy z niebeduińskimi mieszkańcami Jordanii i dużo później, szczególnie po 1967 r., nazwali siebie i swoje dzieci Palestyńczykami. Prezydent Roosevelt mówił w 1939 r., że „imigracja arabska do Palestyny od 1921 r. niezmiernie przekracza całość imigracji żydowskiej przez cały ten okres”.


Wielką historyczną ironią tego okresu jest to, że wszyscy przodkowie dzisiejszych muzułmańskich arabskich Palestyńczyków, żyjących obecnie w Mandatowej Palestynie Wschodniej, nagle przestali być Arabami z Palestyny najpierw dla Brytyjczyków, a potem, po 1948 r. dla członków Organizacji Narodów Zjednoczonych, co jeszcze stało się wyraźniejsze od kiedy w 1992 r. rozpoczął się proces pokojowy Oslo. Był to i pozostaje jeden z największych aktów znikania faktów we współczesnej historii, bowiem Jordania jest jak najwyraźniej palestyńskim państwem arabskim na terenie byłego brytyjskiego Mandatu Palestyny, z większością niebeduińskich mieszkańców wsi i miast, którzy nie określają siebie ani jako Beduini, ani jako Jordańczycy.


W 1948 r., tym samym roku, w którym dowodzony przez Brytyjczyków Legion Arabski (beduiński) Jordanii najechał na nowo utworzone państwo Izrael, król Abdullah z Jordanii zadeklarował, że “Palestyna i Jordania to jedno”. Tak więc w 1948 r. arabscy mieszkańcy zarówno Zachodniej, jak Wschodniej Palestyny poszli na wojnę przeciwko państwu Izrael nowo utworzonemu na małej części Zachodniej Palestyny, którą ONZ odżałowała na rzecz narodu żydowskiego. Nikt nie sądził, że to nowe państwo Izrael może przeżyć.


Arabowie z Brytyjskiego Mandatu po obu stronach rzeki Jordan zaatakowali Izrael, a kiedy zostali pokonani, wielu z nich przeszło z jednej części Zachodniej Palestyny do tych części Palestyny – po obu stronach rzeki Jordan – które przeszły wówczas pod władzę “jordańską”. To samo zdarzyło się, kiedy Arabowie z Zachodniego Brzegu wybrali przejście przez Jordan po 1967 r., a także później, kiedy Jordania i tak wielu innych raz jeszcze napadli zbrojnie na Izrael w nadziei podbicia całej Zachodniej Palestyny. W takim razie jednak, czy naprawdę są oni „uchodźcami”, czy nie są w dalszym ciągu mieszkańcami terytorium Mandatu Palestyńskiego?


Polityczne i etnograficzne znikniecie palestyńskiej natury Arabów Wschodniej Palestyny (Jordanii) jest w dużej mierze taktyką używaną przez Ligę Arabską i jej sojuszników na lewicy, żeby ustawić Izrael i jego zwolenników na pozycji obronnej, bo wielu Arabów występowało publicznie na rzecz argumentu “Jordania jest Palestyną”. Tak się tylko składa, że robią to w sposób, który sugeruje zniszczenie państwa żydowskiego.


Na przykład, 2 lutego 1970 r. książę Hassan z Jordańskiego Zgromadzenia Narodowego powiedział: „Palestyna jest Jordanią i Jordania jest Palestyną: jest tylko jeden kraj z jedną historią i z jednym i tym samym losem”. 14 marca 1977 r. Farouk Kaddumi, szef wydziału politycznego OWP, powiedział w wywiadzie dla „Newsweeka”: „Powinien istnieć rodzaj związku, bo OWP uważa Jordańczyków i Palestyńczyków za jeden naród”.


Także w 1977 r., w wywiadzie dla gazety holenderskiej, przedstawiciel OWP, Zouhair Muhsen, powiedział: „Z powodów taktycznych Jordania, która jest suwerennym państwem z określonymi granicami, nie może podnosić roszczeń do Hajfy i Jaffy, podczas gdy jako Palestyńczyk ja niewątpliwie mogę żądać Hajfy, Jaffy, Beer Szewy i Jerozolimy. Jednak w momencie, w którym odzyskamy nasze prawo do całej Palestyny, nie będziemy czekać ani sekundy, by połączyć Palestynę i Jordanię”.


Być może najwięcej mówi inna szczera wypowiedź Muhsena: “Nie ma żadnych różnic między Jordańczykami, Palestyńczykami, Syryjczykami i Libańczykami. Wszyscy jesteśmy częścią jednego narodu. Tylko z powodów politycznych tak starannie podkreślamy naszą tożsamość palestyńską… Istnienie odrębnej jednostki palestyńskiej służy tylko celom taktycznym. Założenie państwa palestyńskiego jest nowym narzędziem w trwającej walce przeciwko Izraelowi”. (To do pewnego stopnia wyjaśnia, dlaczego państwa arabskie tak szybko powstają i padają. Mają niewiele jedności historycznej lub etnograficznej, za wyjątkiem Egiptu.)


Mudar Zahran jest Arabem, muzułmaninem, palestyńskim Jordańczykiem, który musiał uciec z Jordanii, ponieważ powiedział prawdę innym Arabom – że Jordania jest Państwem Palestyńskim. W niedawnym artykule napisał otwarcie: „W rzeczywistości w Jordanii nie ma niemal niczego, co nie byłoby palestyńskie, poza rodziną królewską. Mimo dziesięcioleci oficjalnego narzucania wizerunku beduińskiego na kraj, a nawet akcentu beduińskiego na telewizję państwową, nadal dominuje tożsamość palestyńska… do takiego stopnia, że stolica Jordanii, Amman, jest największym i najbardziej zaludnionym miastem palestyńskim na świecie. Palestyńczycy uważają to za symbol swojego sukcesu ekonomicznego i zdolności rozwoju. Ponadto wzmocnienie państwowości palestyńskiej dla Jordanii ma mocne i prawnie akceptowane podstawy: w momencie, kiedy do Jordanii zastosuje się minimalny poziom demokracji, większość palestyńska przejmie impet polityczny”.


Żydowskie państwo Izrael leży na Zachód od rzeki Jordan i ma suwerenność nad tym terytorium według historii i prawa. Nie ma żadnej „okupacji”. Jeśli rząd izraelski zdecyduje się przekazać część tego terytorium w umowie „ziemia za pokój”, zrobi to wiedząc, że poświęca część swojej historycznej ojczyzny na rzecz wrogich ekspansjonistów islamskich, nie dla „ludzi bez ziemi”, bowiem Arabowie Palestyny, to jest Palestyńczycy, mają większość w Palestynie Wschodniej.


Świat żyje od dziesięcioleci z rozwiązaniem w postaci dwóch państw. Niezależnie od tego, co obcy Jordanii król może powiedzieć lub zrobić, jego kraj i jego ludność nie są Jordańczykami. Jordania jest tym, co antropolodzy nazywają „fikcją etnograficzną” Większość Jordańczyków to Palestyńczycy żyjący na terytorium Mandatu Palestyńskiego. Nie może być pokoju bez uznania tego prostego faktu etnograficznego. Papież powinien o tym wiedzieć.


There can be no peace in Jordan until the world appreciates the countrys true ethnography

National Post, 8 czerwca 2015
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

Geoffrey Clarfield

Kanadyjski antropolog. Przez dwadzieścia lat badał społeczenstwa Afryki i bliskiego Wschodu.

Salim Mansur

Kanadyjczyk urodzony w Kalkucie. Wykłada politologię na University of Western Ontario Zajmuje się badaniami muzułmańskiego świata, Południowej Azji i Bliskiego Wschodu. Muzułmańscy duchowni wydali dwie fatwy wzywające do zabicia go.