O skutecznym rad sposobie


Marcin Kruk 2015-06-22


Strasznie dużo dobrych rad. Najpierw telefonicznie poradziłem dwóm panienkom, żeby poszły do diabła razem ze swoimi miłymi drobnymi upominkami, którymi z bliżej nieznanych powodów chciały mnie obdarzyć (w odstępie 20 minut), a potem odłożyłem zeszyty i postanowiłem sprawdzić pocztę. Bartłomiej Supiński pisał:  Znasz drogę, aby zarobić swój pierwszy milion? Ogladnij wideo. Próbowałem warknąć na Bartłomieja Supińskiego, ale zgodnie z przewidywaniem adres nadawcy był fałszywy. Mój finansowy doradca chyba nie życzył sobie mojego warknięcia. 

Przemysław Mierzejewski też chce dla mnie jak najlepiej i pisze: Zrób sobie bogaty w przyszlosci za pomoca tego robota finansowa. Tu też był link, którego nie miałem zamiaru otwierać, ale nadal odczuwałem potrzebę warknięcia i ponownie moje warknięcie odbiło się z głuchym echem od ściany.  Mateusz Guzy pytał czy potrzebuję pieniędzy, a Tytus Konfel chciał, żebym zarabiał tysiące dolarów co tydzień, też za pomocą robota finansowego. Jego też nie udało się posłać do wszystkich diabłów, chociaż najchętniej coś byłbym mu ukręcił. Sebastian Mak pisał również o robocie (widać finansowe roboty są obecnie w takiej modzie jak rok temu e-penisy, zwane inaczej wibratorami): Wiekszosc ludzi sukcesu uzywales Robot. Czy ty?  Wielu uczniów niemiłosiernie i niezręcznie zrzyna z Internetu. Zastanawiałem się, czy nie jest to właściwe pytanie pod takimi wypracowaniami?

 

Oderwała mnie od tych rozważań Anastasia. Pytała co u mnie słychać i pisała, że lubi moje imię. Chciałaby pogadać na czacie. Prosiła o list na jej e-mail, ale nie ten, z którego wysyłała e-mail do mnie. „Mów do mnie Nastia”. Odpowiedziałem (ale tylko w myślach) płciowymi słowami.

 

Internet  to Eldorado oszustów. Oszuści proponują wszystko pod słońcem, milion adresów e-mailowych, dyplom zachodniej uczelni, miłość z dostawą do domu. Niewidzialna ręka rynku usłużnie otwiera im drzwi, a państwo posiada Urząd Ochrony Nieuczciwej Konkurencji.

 

Pytał kiedyś jakiś dziennikarz Papieża (tego polskiego papieża, więc pisanego z dużej litery), ilu ludzi pracuje w Watykanie? Papież nie był tego tak całkiem pewien, ale odpowiedział, że chyba połowa. Można się zastanawiać, jak to jest z tą uczciwością i czy  połowa by się znalazła. Wszystko zależy od ostrości kryteriów, czyli kto komu i co.

 

Co ma żołnierz pod łóżkiem? Stary dowcip szkolny głosił, że żołnierz ma pod łóżkiem zamiatać. Co ma nauczyciel? Nauczyciel ma kłopot, co powiedzieć dzieciom. Dzieciom nic mądrego powiedzieć się nie da, bo dzieci nie są głupie.

 

Czy można młodych ludzi przekonać, że warto być uczciwym, że uczciwość jest wartością, że nie musi być sprzeczna z zamożnością, chociaż droga może być trudniejsza, ale łączne nagrody są większe? Patrzą sceptycznie, pytają ile zarabiam.  Mówię, że mi wystarcza, chociaż wolałbym więcej. W innym zawodzie mógłbym zarabiać więcej, ale wolę ten zawód, a zawód wykonywany to ważna rzecz. Tego już zupełnie nie rozumieją, jak można woleć ten mój zawód od innego? Ja też nie zawsze to rozumiem. Wyjaśniam, że zawód nauczyciela pozwala na spotykanie wielu ciekawych ludzi. Patrzą na siebie porozumiewawczo i mam wrażenie, że tylko dobre wychowanie nie pozwala im stukać się w czoło.  Doradzam im uczciwość, ale mamy problemy z definicją.

 

Rozmowa o uczciwości dzieli. Część odrzuca to pojęcie, jako całkowicie bezużyteczne, część racjonalizuje. Uczciwość w stosunku do kogo – pytają podejrzliwie. Odpowiadam, że uśmiech na dzień dobry i kredyt zaufania wzbogacają świat. Łagodzą paranoję wiecznej podejrzliwości, pozwalają zidentyfikować sympatycznych ludzi, których w sumie jest całkiem sporo. Jak można zaczynać od kredytu zaufania, kiedy tylu ludzi chce nas oszukać – pytają i uczciwie mówiąc rozumiem ich dylemat. Opowiadam o naszej dziwnej wrażliwości na twarze. Są twarze, które budzą nasze zaufanie i twarze, które wywołują podejrzliwość. Nie jest to najlepszy test, czasem mówimy, że czyjaś twarz oszukuje, wydaje nam się, że widzimy twarz dobrego człowieka, a ten człowiek okazuje się strasznym oszustem. Może być również odwrotnie, za ponurą gębą może się kryć dobry człowiek. Twarz to zaledwie pierwsze wrażenie, które musimy poddać próbie. Biznes kontaktów z ludźmi wymaga ryzyka. Świat, w którym wszyscy nieustannie podejrzewają wszystkich staje się piekłem, co więcej, nadmierna podejrzliwość, to recepta na klęskę na każdym polu. Lepiej zatem zaryzykować.

 

- Można się na takim ryzykowaniu przejechać – mówi Piotrek, który  sam jest artystą w mijaniu się z prawdą, a zarazem mistrzem upiększonej narracji.

 

- To prawda - odpowiadam – ale bez tego możemy przegapić okazję poznania ludzi sympatycznych Podejrzliwość budzi niechęć i podejrzliwość, i zaczyna się błędne koło. Człowiek jest istotą społeczną, czyli zawsze zależną od innych.

 

- Nie wierzę nikomu, kto ma więcej niż dwadzieścia lat – stwierdza Beata z nadąsaną miną.

Pytam, czy sprawdza dowód osobisty, czy ocenia wiek jakoś inaczej. Odpowiada, że to przecież widać, widać kto jest dorosły. Dla części nastolatków dorosłość nie jest żadną atrakcją. Ciekawe co przez nią rozumieją? Czasem obserwuję syndrom „Piotrusia Pana”, brak odpowiedzialności, brak ambicji. Czy należy doradzać im, czy raczej ministrom, burmistrzom i rodzicom? Mimo wszystko oni więcej rozumieją. Jak się dobrze zastanowić, to okazuje się, że jestem doradcą finansowym. Moim zadaniem jest ostrzeganie, żeby nie kupowali sobie robota finansowego, żeby odsyłali do wszystkich diabłów domokrążców z miłymi upominkami, żeby inwestowali w swoje pasje. Jak wielu doradców finansowych, nie zrobiłem fortuny. Czy jest dobry sposób na skuteczne udzielanie dobrych rad?  Stare pytanie, już je kiedyś zadawano.

 

Zaraz wakacje. Najważniejsze już przygotowane – lista lektur.