Krytyka oparta na wiedzy


Marcin Kruk 2015-05-08


Co można powiedzieć nastolatkowi, który twierdzi, że w czasach komunistycznych było w Polsce lepiej- zapytała Halina, a w jej głosie ukrywała się bezgraniczna rozpacz. Powiedziałem jej, że w żadnym przypadku nie wolno powiedzieć prawdy. Prawda bowiem wyzwala agresję, powoduje głęboką traumę. Można spróbować  podejść do tego tak, jak do wychowania seksualnego w szkole, opowiedzieć  o pszczółkach i centralnym planowaniu, ale opowiadać ostrożnie, żeby nie rzucać złego światła na tatusia...

Myślisz, że to tatuś –zapytała niepewnie Halina.

 

Chyba nie ksiądz, bo ksiądz zupełnie inne głupstwa mówi. Oni mi czasem opowiadają, w życiu nie wymyśliłabyś takich niestworzonych historii. Też jestem ciekaw skąd mu się to bierze.  

 

Może to skutki celibatu?

 

Coś musi mu szkodzić, ale to pewnie wiele rzeczy na raz. Fatalna strawa duchowa... a celibat... chyba pociąg seksualny jest silniejszy niż potrzeba zbawienia, albo potrzeba seksu jest silniejsza niż wiara w zbawienie, albo wiara w zbawienia jest tylko drogą do zdobywania korzyści seksualnych, tak czy inaczej, coś im musi szkodzić.    

 

I to się potem na ludziach odbija, ale na poważnie, powiedz co zrobić z tym nieszczęsnym młodzieńcem...

 

Ile waży...?

 

Na oko z 70 kilogramów, dlaczego pytasz?

 

Obawiam się, że im lepiej ich karmią tym trudniej im myśleć.

 

Przesadzasz, za naszych czasów nie było dużo lepiej, a dorastaliśmy w czasach powszechnych niedoborów.

 

Masz rację, nie można wykluczyć, że oni są mądrzejsi niż my byliśmy w ich wieku.

 

Albo równie głupi, ale inaczej, myśmy byli analogowi, oni są digitalni. My mieliśmy niedobór informacji, oni mają zalew, ale bez ładu i składu.        

 

Halina odebrała SMS-a i wystukiwała odpowiedź, a mnie dręczyło pytanie, co można odpowiedzieć młodemu człowiekowi, który myśli, że wie? Czy można mu powiedzieć, że żyjemy w społeczeństwie klasowym, w którym klasa średniozorientowana jest karmiona informacjami przez tych, którzy nie dostali się na porządne studia i z braku innym możliwości znaleźli się w klasie opiniotwórczej?

Klasowa teoria poznania.  To jak z tym księdzem, im głupszy, tym mu się łatwiej wdrapać się na ołtarze? Co zrobić z tym młodzieńcem? Siedemdziesiąt kilo braku wątpliwości.

Trzeba by jakoś zainteresować, znaleźć wspólne pole, zapomnieć o głupstwie, zagruntować płótno. Na białym tle łatwiej szkicować. 

 

Halina przestała wciskać guziczki w telefonie i zapytała, co ja o tym myślę, jak człowiek ma postępować w obliczu głupoty?

 

Za tolerancję nam nie płacą.

 

Ja nie wiem, za co oni nam płacą, pewnie tylko za dozór, ale mnie klauzula sumienia nie pozwala na tak daleko idący nihilizm. 

                           

Rozumiałem ten dylemat, czasem człowiek ma takie fanaberie i ma ochotę na prostowanie ścieżek bliźniego.  Piotrek drobniejszy, pewnie z 55 kilogramów, oznajmił kiedyś, że wszystkie baby są głupie. Musiała go któraś wystraszyć śmiechem, albo tylko wyniosłością i zaciął się na płeć całą. Też nie bardzo wiedziałem jak go wyprowadzić z błędnego mniemania, ale pamiętałem, że grzebał w prześmiewczych tekstach o Biblii, więc mówię mu, że spojrzałem kiedyś pożądliwym okiem na niewiastę, już miałem sobie to pożądliwe oko wyłupić , kiedy się odezwała...

Piotrek spojrzał na mnie podejrzliwie.

 

Mówiła takie głupstwa, że mi wszystko przeszło i uratowałem pożądliwe oko, bo takie krótkie zaciekawione spojrzenie to chyba nie grzech...

 

Piotrek zachichotał i zapytał co było potem.

 

Przyznałem mu się, że przyjąłem zasadę: nie wyłupuj pożądliwego oka przed wieczorem.

 

Czyli jak – zapytał Piotrek.

 

Ostrożność nakazuje przyglądać się i słuchać, oka pożądliwego nie wyłupywać, bo może się jeszcze przydać.

 

- Ale one...

Są różne – przerwałem stanowczo.

 

Domyślałem się na czym polegał problem, ale wolałem nic nie mówić. Tak też zostało. Po pewnym czasie miałem wrażenie, że doszedł do siebie, albo coś gdzieś ułożyło się jak trzeba.  

 

Jak nauczyć krytyki opartej na wiedzy? Nie, nie na wiedzy, na wiedzy, że nasza wiedza jest skromniejsza niż nam się zdaje. Może trzeba częściej mówić: nie wiem, chodź pójdziemy to sprawdzić. Do tego trzeba czasu, przyjaźni, ochoty na długą podróż. Kogo na to stać?

 

Halina patrzyła na mnie wyczekująco – masz jakiś pomysł?

 

Nie mam – odpowiedziałem , zależy ile chcesz zainwestować.

 

 To znaczy?

 

 Czasochłonna zabawa w pokazywanie jak sprawdzać  krytykę opartą na wiedzy. Ułomnej wiedzy, zawsze ułomnej.

 

Oni są niecierpliwi.

 

My też i na tym polega problem.