Cudaczny Twitter przywódcy irańskiego


Michael Totten 2015-05-08


Chcecie się wybrać do świata cudaków? Rzućcie okiem na Twitter feed “Najwyższego Przywódcy” Iranu, ajatollaha Chameneiego.

"Jest absurdalne, że chociaż prezydent USA jest czarny, nadal zdarzają się takie zbrodnie przeciwko czarnym w US. #BlackLivesMatter #FreddieGray"

Nie, Al Sharpton nie włamał się do jego Twittera. Ani nie jest parodia. Jest to prawdziwy megafon on line irańskiego dyktatora.


Tego bladego starca nie obchodzą czarni ludzie, szczególnie ci, którzy żyją w Stanach Zjednoczonych. Kiedy on i jego podwładni skandują “Śmierć Ameryce”, nie chodzi im o śmierć białej Ameryki. Mówią o całym kraju, od naszego czarnego prezydenta na szczycie po imigranta bez dokumentów na samym dnie i wszystkich pomiędzy.


Tutaj jest kilka jego tweetów na 1 Maja:

To nie tylko komplement, że #Prorok całuje ręce #robotników, to jest lekcja dla nas. #DzieńRobotników


Rządowi nie wolno kupować z zewnątrz #Iranu dóbr konsumpcyjnych, które można wyprodukować w kraju. To jest przykład honorowania robotników irańskich.  


Ten jednak jest moim faworytem:

Policja USA zabija ludzi pod każdym pretekstem; tym władza nie zapewnia bezpieczeństwa, ale prowadzi do braku bezpieczeństwa. #Baltimore


Kiedy wspierani przez Iran terroryści w Libanie zamordowali byłego premiera Rafika Haririego gigantyczną bombą w centrum Bejrutu, czy prowadziło to do bezpieczeństwa, czy do braku bezpieczeństwa? Czy wspierane przez Iran szwadrony śmierci w Iraku doprowadziły do bezpieczeństwa, czy do niebezpieczeństwa? A co ze sponsorowanym przez Iran przejęciem władzy w Jemenie przez Huti? Jak tam idzie?


A co z milicją Chameneiego, Basidż, która rozbijała głowy podczas Zielonej Rewolucji i torturowała działaczy w więzieniu?


No dobrze, może jestem niesprawiedliwy. Grzebanie się w „a co z…” jest dla studentów, nie dla poważnych analityków. Może irańscy dowódcy Korpusu Strażników Rewolucji mogliby przyjechać tutaj i uczyć amerykańskich policjantów wrażliwości kulturalnej. Basidż po cywilnemu mogliby uczyć naszych tajnych agentów policji, żeby incydenty takie jak ten nie zdarzyły się znowu. Irańscy sędziowie, którzy skazują gejów na śmierć przez powieszenie na dźwigach, mogliby wykładać gościnnie na amerykańskich wydziałach prawa. Może MSNBC mogłaby zaprosić strażników z więzienia Evin, by prowadzili ich program w kolejnym sezonie.


Ale może jednak nie. Dziennikarz “Washington Post”, Jason Resaian – nawiasem mówiąc, obywatel amerykański – gnije właśnie teraz w więzieniu Evin. Aresztowano go w zeszłym roku pod niedorzecznym zarzutem “szpiegostwa” i “prowadzenia propagandy przeciwko establishmentowi”.   


Dawno temu straciłem rachubę, ile razy różni paranoicy z Bliskiego Wschodu myśleli, że jestem szpiegiem, kiedy ja tam pracowałem – wielu z nich uważa, że każdy dziennikarz na świecie jest szpiegiem – ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz potraktowałem to poważnie.


Jednak ten drugi zarzut, “prowadzenie propagandy przeciwko establishmentowi” jest czymś, czego obawia się każdy dziennikarz pracujący na Bliskim Wschodzie. Niemal każdy kraj na Bliskim Wschodzie jest państwem policyjnym takiego lub innego rodzaju, które może zaaresztować każdego z jakiegokolwiek powodu lub bez powodu – i robi to.


W 2005 r. rzecznik Hezbollahu – libańskiej organizacji terrorystycznej założonej, finansowanej i kontrolowanej przez reżim irański, który teraz tweetuje “czarne życie liczy się” – zadzwonił do mnie i powiedział: “wiemy, kim jesteś, czytamy wszystko, co piszesz i wiemy, gdzie mieszkasz”. Oskarżył mnie o „prowadzenie propagandy przeciwko partii”, bo na moim blogu zażartowałem z Hezbollahu. Nawet wyjaśniłem, że to żart, żeby nie było nieporozumień.


Z punktu widzenia Hezbollahu i Iranu, wszystko, co nie zgadza się dokładnie z linią partyjną, jest szerzeniem propagandy przeciwko establishmentowi. Częścią ich misji jest zapewnienie, że każdy o tym wie i zna straszliwe konsekwencje wobec tych, którzy są wystarczająco głupi lub odważni, by pokazać im figę.


A my mamy wierzyć, że tego człowieka, który kieruje tym wszystkim, obchodzi choćby ociupinę przemoc policji w Stanach Zjednoczonych lub prawa robotników na 1 Maja?


Wolne żarty.


Chamenei ma 120 tysięcy obserwatorów na Twitterze, ale sam obserwuje tylko pięciu ludzi. Zastanawiając się, kim są ci szczęściarze, kliknąłem, żeby się dowiedzieć i odkryłem, że troje z nich to inne konta Chameneiego, jeden jest duchem jego poprzednika, ajatollaha Chomeiniego, a ostatni to jakiś przypadkowy wątek islamski.  


Twitter jest dla tego faceta konwersacją w jedną stronę. Obserwować innych ludzi? To dla maluczkich, którzy mogą się czegoś nauczyć od kogoś innego, a przynajmniej dla tych z nas, którzy biernie interesują się tym, co ktoś inny ma do powiedzenia.


Władca Iranu robi to, co dawniej robił Związek Radziecki i co Hugo Chavez robił nie tak dawno. Używają zachodniego języka praw człowieka jako broni przeciwko Zachodowi, przeciwstawiając się równocześnie wszystkiemu, o co walczą działacze praw człowieka. Częściowo jest to po prostu cynizm, a częściowo wytykają domniemaną hipokryzję Zachodu.


Można twierdzić, że robię tylko to samo, co robi Chamenei, kiedy mówię, że ten facet jest nagi, ale jest tu różnica i to zasadnicza. Mnie rzeczywiście obchodzą prawa człowieka, nie tylko Amerykanów, ale Irańczyków i wszystkich innych. Wielu Irańczyków także obchodzą prawa człowieka, ale można bezpiecznie założyć się, że żaden z nich nie jest w rządzie irańskim.


Najgłupsi wśród nas mogą dać się przekonać, że tyrańscy dyktatorzy po drugiej stronie planety dbają o takie rzeczy bardziej niż my. Taka jest przynajmniej teoria. Hej, może przywódca Iranu jest jednym z nas! Może wszystko, co mówi nasz rząd, jest kłamstwem!


Każda wieś ma swojego idiotę. Takimi sztuczkami Moskwie udało się nabrać wielu z nas w erze Związku Radzieckiego, przynajmniej na pewien czas. Także Hugo Chavez z Wenezueli próbował kilku z nich. Przez lata ambasada Republiki Boliwariańskiej zalewała moją pocztę komunikatami prasowymi, które brzmiały, jakby pisała je Elizabeth Warren.


Blok komunistyczny był strasznym więzieniem obejmującym więcej niż jeden kontynent, ale jego utopijne ideały wydawały się wzniosłe sporemu odsetkowi ludzi Zachodu, którzy nie zniżali się do patrzenia na szczegóły. Utopijne ideały rewolucyjnego reżimu Iranu nie znajdą jednak chętnych odbiorców wśród tych spośród nas, którzy nie są muzułmanami-szyitami.


Tyranowi Iranu nie uda się ta sztuczka, ale zabawne jest obserwowanie, jak próbuje.

 

Iranian leader's bizarre Twitter feed

1 maja 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Michael J. Totten

Amerykański dziennikarz i publicysta, wieloletni korespondent zagraniczny, znawca problemów Bliskiego Wschodu.  

Strona www autora