Elektryczność dla Afryki


Matt Ridley 2015-05-06


W prawdopodobnie najgłupszym komentarzu na temat klimatu od czasu, kiedy radny z ramienia UK Independence Party winił małżeństwa gejów za powodzie, zielony dziennikarz oznajmił w związku z uchodźcami ginącymi na Morzu Śródziemnym: “Tak wygląda kryzys klimatyczny… Wiemy, że są dowody, iż przemoc wywołana powstaniami Wiosny Arabskiej w 2011 r. była częściowo podsycana protestami przeciwko idącym w górę cenom żywności”.

Wzrost cen w rzeczywistości przyspieszył(jak potwierdziła Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) przez przeznaczenie dużych obszarów ziemi rolnej na produkcję paliwa do silników w postaci etanolu i biodiesla dla bogatych, żeby ratowali swoje zielone sumienia. Polityka klimatyczna była prawdopodobnie większym czynnikiem w Wiośnie Arabskiej niż sama zmiana klimatu.  


Wielu uchodźców ucieka przed islamskimi prześladowaniami w Libii i Sahelu, ale, jak dr Kandeh Yumkella, podsekretarz generalny ONZ, powiedział BBC, “długoterminowym czynnikiem”, który skłania ludzi do wybrania się w tę „nieszczęsną podróż” jest brak energii w Afryce subsaharyjskiej.  


Bez obfitości paliwa i elektryczności zamożność nie jest możliwa: robotnicy nie mogą zwiększać wydajności, lekarze nie mogą przechowywać szczepionek, uczniowie nie mogą uczyć się po zmroku, dobra nie mogą dotrzeć na rynek. Niemal 700 milionów Afrykańczyków używa głównie drewna lub nawozu do gotowania i ogrzewania, a 600 milionów nie ma dostępu do elektrycznego światła. Wielka Brytania z 60 milionami ludzi ma niemal równie wielką zdolność produkcyjną elektryczności, co cała Afryka subsaharyjska (bez RPA) z 800 milionami ludzi.


Jak niedawno napisano w raporcie Międzynarodowej Agencji Energetycznej: “rosnący dostęp do nowoczesnych form energii jest niezbędny do umożliwienia szybszego rozwoju ekonomicznego i społecznego w Afryce subsaharyjskiej”. Afryka pełna jest paliw kopalnych – ale brak kapitału na budowę elektrowni, które zamieniłyby je w elektryczność.


Tylko po to, by osiągnąć w Afryce subsaharyjskiej poziom konsumpcji elektryczności RPA lub Bułgarii, potrzeba dodać tysiąc gigawat mocy produkcyjnej, której zbudowanie kosztowałoby co najmniej bilion dolarów. Niemniej zieloni chcą, by Afryka powstrzymała się przed użyciem najtańszej formy energii: paliw kopalnych. W 2013 r. Ed Davey, minister energii, oświadczył, że brytyjscy podatnicy nie będę już finansowali elektrowni na węgiel w krajach rozwijających się i że będzie wywierał naciski na banki rozwoju, by zapewnić, że ich finansowanie wyklucza węgiel. (Informuję, że mam interes komercyjny w węglu w Northumberland.)


W tym samym roku USA uchwaliły ustawę zabraniającą Overseas Private Investment Corporation — agencji federalnej ubezpieczającej przedsiębiorstwa amerykańskie, które inwestują w krajach rozwijających się – inwestowania w projektach energetycznych obejmujących paliwa kopalne.  


Narasta sprzeciw wobec tej polityki. Republikanie chcą to odwrócić. Yvo de Boer, szef Global Green Growth Institute, mówi: “Naprawdę trzeba oferować tym krajom ekonomicznie realną alternatywę, zanim zacznie się wykluczać węgiel”. Donald Kaberuka, prezes Afrykańskiego Banku Rozwoju, mówi, że jest hipokryzją ze strony rządów zachodnich, które wzbogaciły się dzięki paliwom kopalnym, “mówienie krajom afrykańskim: ‘Nie możecie budować zapór wodnych, nie możecie używać węgla, polegajcie tylko na tych bardzo drogich źródłach odnawialnych’. Kraje afrykańskie tego nie posłuchają”.


Centrum Rozwoju Globalnego wylicza, że 10 miliardów zainwestowanych w technologię energii odnawialnej w Afryce subsaharyjskiej da dostęp do podstawowej elektryczności 20-27 milionom ludzi, podczas gdy ta sama suma wydana na elektrownie gazowe zaopatrzyłaby 90 milionów.


Tymczasem nowy chiński Azjatycki Bank Inwestycji w Infrastrukturę wkracza tam, skąd wycofali się Amerykanie i Europejczycy. Jego gotowość finansowania projektów węglowych jest jednym z powodów, dla których inne kraje azjatyckie, ku irytacji Waszyngtonu, spieszą by dołączyć do tego projektu. Rząd australijski łączy siły z Japonią, by promować budowę elektrowni “czystego węgla” w świecie rozwijającym się – elektrowni, które wydajniej spalają węgiel.


Niektórzy zieloni argumentują, że wiejskie obszary Afryki mogą zrezygnować z gigantycznych sieci elektrycznych i przeskoczyć do elektryczności generowanej przez słońce, trochę jak Kenia z ruchomą bankowością. To jednak kosztuje więcej i nie da energii fabrykom. Ten kontynent potrzebuje jednego i drugiego, a ci, którzy opowiadają się za eliminacją węgla, mówią tak naprawdę, że stosowanie energii odnawialnej jest ważniejsze niż złagodzenie nędzy afrykańskiej.


Dowody wskazują, że inwestowanie w ekonomicznie dostępną energię w Afryce nie tylko samo w sobie osiągnie wielkie dobro, ale lepiej wyposaży Afrykę do radzenia sobie z niebezpieczną zmianą klimatu, jeśli ta zajdzie: związana z pogodą śmiertelność skorelowana jest z biedą. Badanie ponad dwóch milionów Afrykanów ujawnia, że zmiana klimatu jest absolutnie ostatnią ich troską spośród 16, o jakie ich zapytano.


Jak dotąd zresztą klimat afrykański nie zmienił się znacząco: niebezpieczna pogoda nie występuje częściej, a niedawna analiza Euana Mearnsa pokazała, że temperatury w południowej Afryce, poza miastami, nie są wyższe niż były w latach 1930. (Znalazł on także dowody “szokującego, masowego manipulowania zapisami temperatury”, które to oskarżenie bada obecnie na poziomie globalnym panel pod przewodnictwem profesora Terence Kealeya.)


Tymczasem obrazy satelitarne pokazują spektakularne i korzystne zazielenienie całego Sahelu, spowodowane częściowo lepszym zarządzaniem ziemią, a częściowo wyższymi poziomami dwutlenku węgla w powietrzu, co stymuluje wzrost roślin. Badanie niemieckie prognozuje, że trend ten może trwać przez większość obecnego stulecia.


Ekonomista Bjørn Lomborg przedstawia argument, że dostarczenie energii i czystej wody Afrykańczykom ma wyższy priorytet moralny niż stosowanie energii odnawialnej. Nadal uważa on, że zmiana klimatyczna jest zagrożeniem, ale sądzi, że rozwijanie nowych technologii energetycznych da znacznie lepsze rezultaty niż stosowanie kosztownych i pożerających przestrzeń technik odnawialnych dzisiaj.


Za tę herezję wobec bezsensownych pomysłów energii odnawialnej atakują go zieloni talibowie, którzy prowadzą kampanię, by nie dopuścić go do przyłączenia się do University of Western Australia. Jak napisał  bloger Andrew Montford: “Bjørn Lomborg argumentuje, że powinniśmy skupiać nasze wydatki na bezpośrednich problemach, takich jak zapewnienie Afrykańczykom dostępu do czystej wody. Za to jest szkalowany, atakowany i zagraża się jego źródłom utrzymania. Jego krytycy chcą zamiast tego wydawać pieniądze na łagodzenie zmiany klimatycznej. Tragedia dla Afrykańczyków”.


Pierwsza publikacja tego tekstu była na łamach The Times.

 

Electricity for Africa

Rational Optimist, 28 kwietnia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Matt Ridley

Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.