Ktoś w Białym Domu jest zagubiony


Ben-Dror Yemini 2015-04-08


Dwa dni po wyborach izraelskich Państwo Islamskie przeprowadziło zamachy samobójcze w dwóch meczetach w Sana, mordując około 150 ludzi. Dzień wcześniej bratnia organizacja  Państwa Islamskiego przeprowadziła zamach terrorystyczny w Tunezji, w którym zginęły 23 osoby, głównie turyści.

Tylko w lutym dżihadystyczni terroryści zamordowali 1977 ludzi. W ostatnich dniach nadchodzą informacje o masakrach sił iracko-irańskich w irackim mieście Tikrit: muzułmanie szyici masakrują sunnitów po tym, jak sunnici, pod skrzydłami Państwa Islamskiego masakrowali szyitów w czerwcu 2014 r. Dowódcą masakrujących wojsk jest generał Kassem Soleimani, mega-terrorysta i dowódca brygady Al-Kuds Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Iranu. Soleimani nadzoruje Hezbollah i Hamas jako część projektu zniszczenia Izraela.


W całym świecie muzułmańskim coraz więcej państw przestaje istnieć. Syria rozpadła się dawno temu. Libia jest rozczłonkowana, z częścią kraju pod kontrolą frontu islamskiego i miastem Derna w rękach Państwa Islamskiego. Części Nigerii dostała się w ręce Boko Haram, kolejnej gałęzi globalnego dżihadu.


Sytuacja w Afganistanie i niektórych prowincjach Pakistanu jest podobna. Somalia rozpadła się na kawałki lata temu. W ostatnich tygodniach także Jemen dołączył do tej listy. Dżihadyści panują na części egipskiego Półwyspu Synajskiego. Cztery kraje i/lub części krajów już są pod patronatem irańskim – Syria, Liban, Irak i Jemen.


Świat muzułmański przeżywa potężny wstrząs. Zanika tożsamość arabska. Wzrasta tożsamość islamska, plemienna i sekciarska. Śmierć i zniszczenie przybrały monumentalne proporcje.


Żaden z tych krwawych konfliktów nie ma nic wspólnego z Izraelem lub Palestyńczykami.


Najbardziej pokojowym miejscem na Bliskim Wschodzie jest kontrolowany przez Izrael Zachodni Brzeg. Przez ostatnich sześć lat zginęło tam 122 Palestyńczyków. Kiedy więc prezydent Barack Obama mówi o chaosie na Bliskim Wschodzie z powodu Izraela, wydaje się żyć w jakimś innym, własnym świecie.


Mając to wszystko na uwadze, czy założenie państwa palestyńskiego jest naprawdę realne?


Według telewizji Hamasu “chrześcijanie, komuniści i Żydzi muszą zostać wyeliminowani do ostatniego człowieka”. Hamas ma poparcie 61 procent Palestyńczyków.


Czy Obama to słyszy? Czy trudno mu zrozumieć, że państwo palestyńskie będzie z największym prawdopodobieństwem oznaczało kolejne państwo dżihadu i dalszy rozlew krwi? Co powoduje jego urojenie, że państwo palestyńskie będzie modelem stabilności? Gdzie jest stabilność pod władzą choćby jednego ruchu dżihadystycznego?


Czy Kasem Soleimani będzie siedział spokojnie i pozwoli, by rozkwitł pokój? I jaki można osiągnąć rodzaj porozumienia? Czy istnieje przywódca palestyński – choćby jeden – który jest skłonny zaakceptować propozycje pokojowe wysunięte przez Obamę, J Street lub lewe skrzydło partii Meretz? W końcu przez ostatnie dziesięciolecie lub dwa dziesięciolecia Palestyńczycy odrzucali każdą ofertę rozwiązania w postaci dwóch państw. O jakim więc porozumieniu mówi Obama?


Amerykańska polityka na Bliskim Wschodzie w ostatnich latach charakteryzowała się serią niepowodzeń. Kiedy administracja amerykańska nasila swój konflikt z Izraelem, wzmacnia równocześnie swoją współpracę z reżimem irańskim.


To jest ten sam Iran, który wspiera Huti, który rozdziera Jemen i obala tamtejsze proamerykańskie władze. Amerykański nacisk na Izrael wzmacnia palestyńskie dżihadystyczne tendencje. Nie promuje pokoju. Zachęca do radykalizacji wśród Palestyńczyków.


Potrzebna jest ponowna ocena sytuacji – zarówno w Waszyngtonie, jak w Jerozolimie. Trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość doprowadzi do oczywistego wniosku – że w obecnych okolicznościach geopolitycznych mówienie o państwie palestyńskim, które najprawdopodobniej stanie się państwem Hamasu, jest szaleństwem.


Palestyńczycy potrzebują horyzontu politycznego i nadziei – przy pomocy porozumienia, które będzie realizowane stopniowo i ostrożnie, zgodnie ze zmieniającymi się okolicznościami.


Czy znaczy to, że rację ma izraelska prawica? Wcale nie. Zamiast do państwa żydowskiego prawica prowadzi Izrael do stania się państwem dwunarodowym. Mieszanie populacji, która domaga się wyrażenia niepodległości narodowej, jest drogą do rozlewu krwi.


To właśnie dzieje się obecnie na wschodniej Ukrainie. To działo się w latach 1990. w Jugosławii. Braterstwo narodów jest sympatyczne tylko w teorii. Ale Jugosławia rozpadła się po latach rozlewu krwi na siedem części.


Potrzebujemy nowego kierunku. Nie jest to dłużej walka o państwo palestyńskie, ale raczej walka o trzecią opcję, która obejmuje częściowe spełnienie aspiracji palestyńskich: jednostronne oddzielenie z zachowaniem gwarancji bezpieczeństwa, zredukowanie tarć, ograniczona budowa tylko w ramach bloków osiedli, zatrzymanie Doliny Jordanu. Nie ma czasu na rozpacz.


Walka toczy się teraz nie o ustanowienie państwa Hamasu w obecnej Autonomii, ale jest to walka muzułmańska – i globalna – przeciwko rakowi dżihadu, sunnickiego i szyickiego, który w nim rośnie. Ktoś w Białym Domu jest zagubiony. Izrael nie jest wrogiem. Wrogiem jest dżihad.


Someone in the white house is confused

30 marca 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Ben-Dror Jemini 

(ur. 1954 w Tel Awiwie) jest prawnikiem, historykiem i publicystą wielu izraelskich dzienników (m.in. Maariw, Jediot Achronot), a także wykładowcą, który zajmuje się m.in. wpływem antyizraelskiej propagandy.

Pochodzi z rodziny Żydów wypędzonych z Jemenu.

Ben-Dror Yemini jest zwolennikiem pogłębiania dialogu z Palestyńczykami. Od wielu lat opowiada się za niepodległym państwem palestyńskim.

Oryginał: Ynetnews


Od Redakcji


P.S. Jak dowiadujemy się z Bagdadu iracka komisja, po zajęciu miasta Tikrit przez siły iracko-irańskie, rozpoczęła ekshumację masowych grobów żołnierzy irackich zabitych przez ISIS. Około 1700 żołnierzy próbowało uciec z bazy amerykańskiej przekazanej irackiej armii. Jedni zbrodniarze ujawniają zbrodnie innych zbrodniarzy. Skąd my to znamy?