Skuteczna demonizacja Izraela


Petra Marquardt-Bigman 2015-03-18

Izraelski żołnierz blokujący odbudowę Gazy.
Izraelski żołnierz blokujący odbudowę Gazy.

Niedawno opublikowane nowe badanie londyńskiego think tank Chatham House przyniosło nienawidzącym Izraela wiadomości, które przyjęli gromkimi wiwatami, ponieważ badanie zawiera informację [pdf; s.12], że 35 procent Brytyjczyków ma “szczególnie nieprzychylną” postawę wobec Izraela. Pisząc na blogu Electronic Intifada, Ali Abunimah zauważa z wielką satysfakcją, że badania Chatham House pokazało, iż “Izrael zalicza się do jednego z najbardziej nieprzychylnie traktowanych państw przez społeczeństwo Zjednoczonego Królestwa” i wnioskuje triumfalnie, że “te dane wskazują […[ iż olbrzymie sumy, jakie Izrael wydaje na propagandę czyli hasbarę nie zmniejszyły jego niepopularności, podczas gdy trwająca okupacja i powtarzające się masakry w Gazie nadal wpływają na poglądy społeczeństwa”.

Podając link do postu z 2013 r. Abunimah wskazał także, że “wyniki badania Chatham House potwierdzają trendy widziane w innych sondażach na całym świecie, które pokazują, że Izrael systematycznie znajduje się wśród najbardziej negatywnie ocenianych krajów”.


Choć ostatnie zdanie Abunimaha jest poprawne, zarówno jego post na blogu, jak jego tweet, który był bardzo popularny wśród nienawidzących Izraela, twierdziły błędnie, że tylko Korea Północna widziana była bardzie nieprzychylnie niż Izrael.  



Najwyraźniej wszyscy oni opierali się na tych samych, starannie wybranych źródłach i nie chciało im się sprawdzić danych – gdyby bowiem popatrzyli na odpowiednie tabele z badania, odkryliby, że Rosja zarobiła na „złoty medal” jako kraj, na który Brytyjczycy patrzą „szczególnie nieprzychylnie”, a robi to większość (56%) społeczeństwa brytyjskiego. Abunimahowi byłoby jednak wyjątkowo niewygodnie krakać o nieopłacającej się propagandzie Rosji, ponieważ niektórzy z jego najlepszych przyjaciół – jak na przykład Max Blumenthal lub współpracowniczka Electronic Intifada Rania Khalek – są częstymi gośćmi dobrze finansowanej tuby Putina Russia Today. W tym kanale telewizyjnym występują także rozmaici negacjoniści Holocaustu, wyznawcy teorii spiskowych i neonaziści, dostarcza on także niezłych dochodów brytyjskiemu politykowi George’owi Galloway, który za swoje oddanie „sprawie” palestyńskiej został uhonorowany przez przywódcę Hamasu Haniyeha i który uzupełnia swoją płacę członka brytyjskiego parlamentu występami w Russia Today, jak również w telewizji irańskiej i libańskiej.


Choć nie ma powodu umniejszania naprawdę wytężonych wysiłków Abunimaha i jemu podobnych, by zapewnić, że jedyne państwo żydowskie znajdzie się między tymi, na które świat patrzy „szczególnie nieprzychylnie”,  wielu innych opiniotwórców od dawna propaguje negatywny wizerunek Izraela, jaki raz jeszcze znalazł odzwierciedlenie w badaniu Chatham House. Jak czytamy w informacji Simon Wiesenthal Center w reakcji na sondaż z 2003 r., który pokazał, że większość Europejczyków uważa Izrael za największe zagrożenie dla pokoju światowego, ten wynik wskazuje, że większość Europejczyków przyjęła za dobrą monetę „szkalowanie i demonizację państwa Izraela i jego zwolenników przez przywódców europejskich i europejskie media”. Inne sondaże pokazały, że nie jest to tylko problem europejski. Sondaż całego świata przeprowadzony przez BBC za rok 2012 i 2013 pokazał, że Izrael widziany jest jako kraj mający głównie negatywny wpływ na sytuacje na świecie, wraz z Koreą Północną, Pakistanem i Iranem.

 

Jest to właściwie trochę niesprawiedliwe wobec Korei Północnej, Pakistanu i Iranu – przynajmniej jeśli tworzysz swoje opinie na podstawie raportów Human Rights Watch (HRW). Niedawny post blogera Elder of Ziyon dostarcza wyraźnej ilustracji wszechobecnej demonizacji Izraela w wykresie, który śledzi, jak często HRW wspomina kraje w swoim nowym “World Report”. Według tego wykresu tylko Syria – kraj, w którym w ostatnich latach nie tylko zabito zraniono lub wysiedlono miliony ludzi, ale gdzie także ponad 10 tysięcy osób zmarło w wyniku systematycznie stosowanych tortur – jest wspominany częściej niż Izrael.



Każdy, kto potrzebuje jakichś dodatkowych dowodów groteskowej stronniczości HRW, powinien wiedzieć, że kiedy dyrektorka ds. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej tej organizacji, Sarah Leah Whitson, dowiedziała się niedawno, że Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, pokazuje przerażające dowody systematycznych tortur w więzieniach Syrii,

zażądała natychmiast, by muzeum “pokazało także zdjęcia śmierci i zniszczenia w #Gaza”.

W wymianie korespondencji z Jeffreyem Goldbergiem, Whitson twierdziła później, że nie zamierzała zrównywać niedawnej wojny między Hamasem a Izraelem z Holocausem, ani sugerować, że Izrael jest winny ludobójstwa w Gazie; że twierdziła tylko, iż “namawiała do pokazania obrazów zniszczenia Gazy”.

 

Oczywiście trudno twierdzić, że media ignorowały obrazy zniszczeń w Gazie podczas ostatniej wojny. Jednym z niedawnych przykładów, który ucieszyłby może panią Whitson, był program w Sky News w Dniu Pamięci o Ofiarach Holocaustu, w którym pokazywano obrazy tych zniszczeń z Gazy jako tło wywiadu z rabinem naczelnym Wielkiej Brytanii Ephraimem Mirvisem o możliwym związku między działaniami Izraela a wzrostem antysemityzmu w Europie. Wbrew niezliczonym, wprowadzającym w błąd doniesieniom medialnym, Sky News nie przeprosiła za sugerowanie związku między działaniami Izraela w wzrastającym antysemityzmem, a jedynie przyznała, “że w tych okolicznościach użycie zdjęć z Gazy było niefortunne”.

 

Opiniotwórcy w mediach i w NGO takich jak HRW odegrali oczywistą, olbrzymią rolę w kształtowaniu od dawna udokumentowanego, negatywnego poglądu na jedyne na świecie państwo żydowskie. Jak to znakomicie powiedział Matti Friedman w niedawnym wystąpieniu “Jak kraj, który stanowi 0,01 procent powierzchni ziemi stał się przedmiotem strachu, niechęci i potępienia w stopniu większym niż jakikolwiek inny kraj? Musimy zapytać, jak Izraelczycy i Palestyńczycy stali się stylizowanym symbolem konfliktu między  silnym i słabym, gimnastycznymi poręczami, na których intelektualni olimpijczycy Zachodu wykonują swoje sztuczki”. Friedman analizował wcześniej problematyczne doniesienia medialne z Izraela w kilku znakomitych artykułach; w tej prezentacji argumentował, że „maleńkie państwo zamieszkałe przez prześladowaną mniejszość na Bliskim Wschodzie jest w rzeczywistości postrzegane jako symbol całego zła Zachodu – kolonializmu, nacjonalizmu, militaryzmu i rasizmu”.

 

“Zachód dzisiaj jest zaabsorbowany poczuciem winy w kwestii użycia siły. Dlatego Żydzi w swoim państwie są obecnie pokazywani w prasie i gdzie indziej jako wybijający się przykład nadużycia siły. Dlatego dla tak wielu globalnym złoczyńcą, przedstawianym w gazetach i w telewizji, jest nikt inny, tylko żydowski żołnierz lub żydowski osadnik. Nie jest tak dlatego, że żydowski osadnik lub żołnierz jest odpowiedzialny za więcej krzywd niż ktokolwiek inny na ziemi – żaden człowiek o zdrowych zmysłach nie twierdziłby tego. Jest tak dlatego, że są to dziedzice żydowskiego bankiera lub żydowskiego komisarza z przeszłości. Jest tak dlatego, że kiedy porażka moralna podnosi głowę w zachodniej wyobraźni, ta głowa na ogół nosi jarmułkę”.

 

Miliony potakiwały, kiedy naziści zapewniali, że “Żydzi są naszym nieszczęściem”. Dzisiaj miliony potakują, kiedy media i NGO oświadczają, że państwo żydowskie jest nieszczęściem świata.

 

The successful demonization of Israel

Jerusalem Post, 12 lutego 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Petra Marquardt-Bigman

Mieszka w Izraelu, wychowała się w Niemczech, pochodzi z rodziny niemieckich uchodźców z terenów dzisiejszej Polski, studiowała w USA, gdzie obroniła pracę doktorską o amerykańskim wywiadzie w nazistowskich Niemczech, prowadzi blog "The Warped Mirror".