Po sobocie przychodzi niedziela


Abraham H. Miller 2015-03-15


W październiku 2011 r. w Kairze wybuchły gwałtowne zamieszki między koptyjskimi chrześcijanami a muzułmanami, co było bezpośrednim rezultatem dojścia do władzy – za aprobatą administracji prezydenta Baracka Obamy – rządu zdominowanego przez islamistów.  Mój przyjaciel, nieżyjący już Joseph Wahed, którego historia rodzinna sięgała tysiąca lat obecności w Kairze i którego cała rodzina została z tego miasta wyrzucona w jedną noc w 1952 r., obserwował pożogę na ulicach Kairu i pamiętał proroctwo swojego koptyjskiego sąsiada.

Kiedy rodzina Waheda była wyganiana z jedynej ojczyzny, jaką znali, jego sąsiad powtórzył stare porzekadło muzułmańskie: “Po sobocie przychodzi niedziela”.

 

Zastanawiał się nad przyszłością swoich współwyznawców, chrześcijańskich Koptów, bo porzekadło to powszechnie rozumiano tak, że islam najpierw pozbędzie się Żydów, a potem chrześcijan. Waheda tak poruszyło to wspomnienie, że napisał list, który ukazał się w “Wall Street Journal” 17 października 2011 r.

 

Nie była to jednak jedyna część tego doświadczenia, która poruszyła Waheda. Zdenerwowała go zdanie w relacji o zamieszkach Wall Street Journal, w postaci obowiązkowej formułki chwalącej kulturę islamską:

 

“Egipcjanie od dawna mogą szczycić się wspólnym poczuciem obywatelstwa, które przekracza granice religijne”.


Oczywiście, jest to politycznie poprawny nonsens. Prawo egipskie nie pozwalało Żydom i niektórym chrześcijanom na otrzymanie obywatelstwa. Dhimmi, islamskie narzucenie de jure obywatelstwa drugiej kategorii na nie-muzułmanów, było częścią prawa egipskiego do lat 1920. Chrześcijanie obserwując masowe wygnanie Żydów z krajów islamskich, zastanawiali się, kiedy nieunikniona niedziela, następująca po sobocie, spowoduje, że kolej przyjdzie na nich. I też się zdarzyło, i to przyjmując różnorakie formy.


Na tym zdjęciu z wideo opublikowanego w niedzielę, 15 lutego 2015 r. przez bojówkarzy w Libii, przysięgających lojalność Państwu Islamskiemu, egipscy chrześcijanie, Koptowie, w pomarańczowych kombinezonach są prowadzeni wzdłuż plaży. Każdemu towarzyszy zamaskowany bojówkarz. Egipt ma ambitne plany ustawienia się w centrum walki przeciwko ekstremizmowi na całym Bliskim Wschodzie. Poza walką z bojówkarzami na egipskim Synaju, próbuje zorganizować międzynarodową koalicję przeciwko Państwu Islamskiemu w Libii oraz pomaga Arabii Saudyjskiej w obronie jej granic. AP Photo, File)
Na tym zdjęciu z wideo opublikowanego w niedzielę, 15 lutego 2015 r. przez bojówkarzy w Libii, przysięgających lojalność Państwu Islamskiemu, egipscy chrześcijanie, Koptowie, w pomarańczowych kombinezonach są prowadzeni wzdłuż plaży. Każdemu towarzyszy zamaskowany bojówkarz. Egipt ma ambitne plany ustawienia się w centrum walki przeciwko ekstremizmowi na całym Bliskim Wschodzie. Poza walką z bojówkarzami na egipskim Synaju, próbuje zorganizować międzynarodową koalicję przeciwko Państwu Islamskiemu w Libii oraz pomaga Arabii Saudyjskiej w obronie jej granic. AP Photo, File)

Podobnie jak świat ignorował masowe wygnanie Żydów ze świata islamskiego, ignoruje także rzeczywistość tego, co dzieje się z chrześcijanami. To maleńki, dopiero co narodzony Izrael przyjął Żydów świata islamskiego. Nie dostał ani grosza pomocy od Organizacji Narodów Zjednoczonych, od kościołów protestanckich głównego nurtu, które teraz propagują bojkot Izraela, ani od nikogo ze społeczności międzynarodowej. Izrael przyjął tych uchodźców, mimo że w kraju nie było dosyć żywności, by dać każdemu trzy posiłki dziennie.


Kto weźmie chrześcijan? Kto wstanie i zauważy ich ciężką dolę? Z pewnością nie prezydent Barack Obama! Jest on niezdolny do wymówienia słowa „chrześcijanin”, by powiedzieć, kim były egipskie ofiary Państwa Islamskiego w Libii.


Dwudziestu jeden chrześcijanom równocześnie, bez skrupułów i publicznie obcina się głowy a tak zwany przywódca wolnego świata nie potrafi powiedzieć, że ci ludzie zostali zabici za swoją wiarę jako chrześcijanie, tak samo jak nie potrafi powiedzieć, że mordercami są muzułmańscy terroryści – i tak samo jak nie potrafi przyznać, że ludzie zamordowani we francuskim sklepie koszernym byli Żydami.


Jakby tego nie wystarczało, by wywołać oburzenie, chrześcijanie, którzy są ofiarami Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku, nie kwalifikują się do osiedlenia w Ameryce, choć muzułmanie kwalifikują się.

 

Departament Stanu trzyma się ściśle reguły, że tylko uchodźcy z obozów dla uchodźców mogą kwalifikować sie do osiedlenia. Chrześcijanie trzymają się z dala od obozów uchodźców, ponieważ zdominowane są one przez muzułmanów i są w nich kolaboranci Państwa Islamskiego. Prezydent, który posiada telefon komórkowy, pióro i zdolność podeptania Konstytucji, kiedy chodzi o przyjęcie nielegalnych imigrantów, nie ma do dyspozycji żadnych narzędzi, by pomóc chrześcijanom uciekającym przed Państwem Islamskim. Chrześcijanie szukają bezpiecznego schronienia, nie zaś polepszenia swojej sytuacji ekonomicznej.


Nie ma już żydowskich uchodźców w Iraku lub Syrii. Zostali wygnani ponad pół wieku temu. Ich wygnanie było zapowiedzią tego, co nadejdzie, a sposób, w jaki świat zignorował ich los, był także zapowiedzią tego, co przydarzy się ludziom niedzieli.


Amerykański prezydent nie podejmie żadnej akcji w ich obronie. Liberalne kościoły chrześcijańskie głównego nurtu także są zbyt zajęte próbami bojkotowania Izraela, by zajmować się swoimi chrześcijańskimi braćmi. Kampusy uniwersyteckie są zbyt pochłonięte niszczeniem kapitalizmu i apologetyką islamu, by choćby zauważyć to co się dzieje.

Pastor Franklin Graham zwięźle zauważył hipokryzję, kiedy powiedział, że gdyby chrześcijanie obcięli głowy 21 muzułmanom, prezydent Obama nie miałby trudności ze wskazaniem wyznania religijnego ofiar.

 

Milczenie administracji jest tym gorsze, że to polityka Hillary Clinton obalenia stabilnej dyktatury w Libii posiała chaos, który zaowocował Państwem Islamskim w Libii.

 

To przedwczesne wycofanie wojsk z Iraku przez Baracka Obamę i jego niekonsekwentna polityka wobec Syrii pomogła Państwu Islamskiemu.


To poparcie prezydenta dla Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie doprowadziło do rozprzestrzenienia się fundamentalizmu i do zamieszek przeciwko Koptom.


Gdzie się obrócimy na Bliskim Wschodzie, tam największym beneficjentem polityki Baracka Obamy był i jest fundamentalny islam. A gdyby armia egipska nie obaliła Bractwa Muzułmańskiego mimo sprzeciwu Obamy, fundamentalistyczne Bractwo Muzułmańskie miałoby do dyspozycji największa armię w świecie muzułmańskim. Z pewnością żaden rząd Bractwa Muzułmańskiego nie bombardowałby Państwa Islamskiego w Libii, jak to zrobił rząd egipski w odwecie za zamordowanie Koptów.

 

Pora, by wszyscy ludzie dobrej woli zrozumieli, iż dzieje się holocaust chrześcijan. Jest żywotne dla Ameryki, by otwarła drzwi ofiarom chrześcijańskim i przyznała, że są masakrowani nie dlatego, że padli ofiarą jakichś bliżej nienazwanych fanatyków, ale są zabijani za swoją wiarę. Jest to tym bardziej niezbędne, że – umyślnie lub nieumyślnie – problemy, przed jakimi stoją chrześcijanie, są w niemałej mierze konsekwencją amerykańskiej polityki w tym regionie.


Świat ignorował ludzi soboty, ale mieli oni Izrael. Ludzie niedzieli nie powinni być ignorowani. W chwili obecnej nie mają oni nawet wykluwającego się państwa, które jest gotowe rozbić namioty i podzielić się z nimi swoją żywnością, by uratować im życie.


Podczas Holocaustu przywódcy Żydów bali się występować. Indywidualni Żydzi, działając wbrew wyraźnym życzeniom kierownictwa swojej społeczności, uratowali tysiące Żydów europejskich podczas i po Holocauście.


Społeczność chrześcijańska powinna wyciągnąć naukę z tej tragicznej lekcji. Trzeba dodać chór głosów z całego świata do samotnego głosu pastora Franklina Grahama. Bardziej ważne niż słowa są konkretne działania, chrześcijanie muszą znaleźć sposób na uratowanie życia ludziom, nawet wbrew administracji Obamy i wbrew tym spośród ich własnych przywódców, którzy wybierają milczenie.  

 

After Saturday comes sunday. How muslims rid the Middle Eeast of Jews and how Christians are next

The Blaze, 18 lutego 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Abraham H. Miller

Emerytowany profesor nauk politycznych przez wiele lat związany z University of Cincinnati, były konsultant organizacji rządowych w sprawie przeciwdziałania terroryzmowi. Autor setek artykułów na temat Bliskego Wschodu.