Liberalny egocentryzm poznawczy


Richard Landes 2015-03-02

James B. ComeyNa szczyt w Białym Domu nie zaproszono odpowiedzialnego za walkę z terrorem w USA dyrektora FBI Jamesa B. Comeya (chociaż był jego rosyjski odpowiednik Aleksandr V. Bortnikov), tę lukę wypełniała obecność imamów.

James B. Comey

Na szczyt w Białym Domu nie zaproszono odpowiedzialnego za walkę z terrorem w USA dyrektora FBI Jamesa B. Comeya (chociaż był jego rosyjski odpowiednik Aleksandr V. Bortnikov), tę lukę wypełniała obecność imamów.


Pod wieloma względami niezwykle kontrowersyjny szczyt Białego Domu poświęcony zwalczaniu pełnego przemocy ekstremizmu wkroczył dodatkowo  na ryzykowne terytorium odmówioną podczas obrad modlitwą (najwyraźniej tylko tą jedną). Odmówił ją imam i, jak dowodziła tego interpretacja tej modlitwy przez innego imama, wspierała ona główne twierdzenie szczytu, a szczególnie administracji prezydenta Obamy, że islam jest religią pokoju.

Po wypowiedziach przedstawicieli administracji Obamy i demokratycznych członków Kongresu imam szejk Saad Musse Roble, przewodniczący Światowej Organizacji Pokoju w Minneapolis, zarecytował “werset z Koranu” [sura 5:32].


Imam Abdisalam Adam, z Islamic Civil Society of America, objaśnił ten werset.


W tłumaczeniu te wersety Koranu znaczą: „
Ten, kto zabił człowieka, który nie popełnił zabójstwa i nie szerzył zgorszenia na ziemi, czyni tak, jakby zabił całą ludzkość. A ten, kto ratuje jedno życie, czyni tak, jakby ratował całą ludzkość”.


Proszę zauważyć, że prezydent Obama użył tego fragmentu w swoim przemówieniu w Kairze w dokładnie tym samym znaczeniu pokojowości i zakazu zabijania, jak robi wielu  apologetów islamu. A my, ludzie Zachodu, urodzeni i wychowani w cywilizowanym społeczeństwie, w którym takie pacyfistyczne uczucia są bardzo szanowane, aż nazbyt ochoczo wierzymy w to, co nam mówią. Tutaj jest studentka muzułmańska, Sarah Aly, która zdecydowanie krytykuje ludzi cytujących koraniczne wersety wyrwane z kontekstu, żeby propagować nienawiść.



Mimo stanowczego żądania Sarah, byśmy nie wyrywali cytatów z Koranu z ich kontekstu, nie tylko błędnie cytuje ona ten fragment (nie ma w nim “samoobrony”), ale to właśnie ona wyrywa go z kontekstu. Oczywiście, jest to w służbie – rzekomo – powstrzymania szerzenia  nienawiści, mimo że kontekst, który pomija, sankcjonuje zarówno nienawiść, jak i przemoc.

 

W rzeczywistości ten werset jest pod wieloma względami głęboko niepokojący.


Po pierwsze, wyjęty jest z Miszny Sanhedrin 4:5:


Kto niszczy życie jednego człowieka [nefesz a`hat mi-bnei adam] … to jakby cały świat niszczył; a kto ratuje życie jednego człowieka… to jakby ratował cały świat.


Nie ma w tym nic złego. Istotnie, wiele elementów w Koranie pochodzi z pism żydowskich, co było wielkim źródłem żydowskiego uznania dla islamu. Jest niemniej nieco zdumiewające, że rabiniczny aforyzm stał się dekretem Allaha w Koranie.

 

Proszę jednak zauważyć pełen kontekst cytatu koranicznego:


Z tego to powodu [ponieważ Kain zabił Abla] przepisaliśmy dzieciom Izraela: "Ten, kto zabił człowieka, który nie popełnił zabójstwa i nie szerzył zgorszenia na ziemi, czyni tak, jakby zabił całą ludzkość. A ten, kto ratuje życie człowieka, czyni tak, jakby ratował całą ludzkość". Przyszli do nich Nasi posłańcy z jasnymi dowodami, potem jednak wielu z nich

popełniało przestępstwa na ziemi
. 


Innymi słowy, ten nakaz nie dotyczy muzułmanów, ale Żydów. A dalej jest odniesienie do „Naszych posłańców” przychodzących do nich (Żydów) z „jasnymi dowodami” (nakazów Allaha), które Żydzi zignorowali i popełnili przestępstwa na ziemi. Innymi słowy, w zupełnej odwrotności do rzekomego znaczenia tego często cytowanego fragmentu, nie jest on zakazem dla muzułmanów do zabijania kogokolwiek (w wypadkach, kiedy muzułmanie traktują to jako nakaz do nich, rozumieją to jako zakaz zabijania innych muzułmanów), ale aktem oskarżenia „dzieci Izraela” za nieprzestrzeganie tego zakazu, który został specjalnie dla nich sformułowany.

 

Problem pojawia się w pełni w następującym wersecie z Koranu. Ceną do zapłacenia za “zepsucie” (fasad) jest śmierć.

 

Zapłatą dla tych, którzy zwalczają Boga i Jego Posłańca i starają się szerzyć zepsucie na ziemi, będzie tylko to, iż będą oni zabici lub ukrzyżowani albo też obetnie im się rękę i nogę naprzemianległe, albo też zostaną wypędzeni z kraju. Oni doznają hańby na tym świecie i kary bolesnej w życiu ostatecznym. Z wyjątkiem tych, którzy się nawrócą, zanim przejmiecie władzę nad nimi. I wiedzcie, że Bóg jest przebaczający, litościwy! (Koran, Sura 5:33-34).


Wśród ustępów Koranu, które nie tylko usprawiedliwiają, ale wzywają do przemocy przeciwko niewiernym, ten zalicza się do jednego z najważniejszych. Trudno wymyśleć sposób, w jaki muzułmanie bardziej manipulują naszą ignorancją, niż przedstawiając przykłady „Religii pokoju”, kiedy w rzeczywistości dla każdego muzułmanina, który zna kontekst jest to ewidentnie przykład „Religii wojny”.

 

A żeby ktoś nie pomyślał, iż nabieranie się na ten sposób wybiórczego cytowania jest specjalnością naszego obecnego prezydenta, cofnijmy się do tygodnia po 11 Września 2001, kiedy prezydent Bush pojawił się w Ośrodku Islamskim w Waszyngtonie razem z członkami społeczności amerykańskich muzułmanów, by zadeklarować, że islam jest religią pokoju. Oto jego wypowiedź:

 

Podobnie jak dobrzy ludzie stojący razem ze mną, naród amerykański był zaszokowany i oburzony zamachami w zeszły wtorek. Tak samo byli [zaszokowani i oburzeni] muzułmanie na całym świecie. Przyjaciele i obywatele amerykańscy i muzułmańscy, płacący podatki obywatele i muzułmanie w tym narodzie, byli równie zaszokowani i nie mogli uwierzyć w to, co widzieli na ekranach telewizorów. Te akty przemocy przeciwko niewinnym gwałcą fundamentalne zasady wiary islamskiej. I jest ważne, by moi amerykańscy rodacy to zrozumieli. Przekład angielski  nie jest tak elokwentny jak oryginał arabski, ale pozwólcie, że zacytuję z samego Koranu:  


Na długą metę tych, którzy czynili zło, spotka zło ostateczne, bo odrzucili znaki Allaha i wyśmiewali się z nich’.


Oblicze terroru nie jest prawdziwą wiarą islamu. To nie na tym polega islam. Islam jest pokojem. Ci terroryści nie reprezentują pokoju. Reprezentują zło i wojnę.


Gdybyśmy byli społecznością “opartą na poszanowaniu rzeczywistości” z wyrafinowaną znajomością zarówno narracji, jak zasad egzegezy „innego”, taka wypowiedź spotkałaby się z salwami śmiechu i szyderstwa, szczególnie ze strony akademików, których znajomość historii islamu powodowałaby, że takie opisywanie islamu jako „religii pokoju” jest wyłącznie śmieszne, i którzy wiedzieliby także aż nazbyt dobrze, jaki okrzyki radości 9 Września wywołał wśród muzułmanówArabówPalestyńczyków, a także innych społeczności na całym świecie.

 

Ponadto, niejeden człowiek powinien był wiedzieć wystarczająco dużo, by wytłumaczyć prezydentowi, że mężczyzna stojący u jego boku, Nihad Awad z CAIR, który mógł podsunąć prezydentowi ten jakże elokwentny cytat z Koranu, słyszał te słowa i rozumiał je dokładnie odwrotnie niż wyobrażał to sobie Bush: „Na długą metę [tj. wreszcie teraz] tych, którzy czynili zło, [tj. amerykańskich niewiernych], spotka zło ostateczne, bo odrzucili znaki Allaha i wyśmiewali się z nich”. 

 

Niemniej, zamiast nauczyć się czegoś z tego doświadczenia, amerykańscy uczeni i dziennikarze masowo kontynuowali powielanie pobożnych urojeń prezydenta. Mimo dogłębnej krytyki ze strony Daniela Pipesa, w 2012 r. Samuel Freedman napisał w „New York Times”:

 

Inną rocznicą jest rocznica wizyty prezydenta George’a W. Busha w meczecie w Waszyngtonie w sześć dni zaledwie po zamachu, podczas której przemawiał elokwentnie przeciwko nękaniu Arabów i muzułmanów żyjących w Stanach Zjednoczonych i mówił o potrzebie respektowania islamu . Ten akt przywódcy i męża stanu jednak niemal zniknął z kolektywnej pamięci narodowej. Zasługuje jednak na to, by go zauważyć i szanować. (NYT, 7 września 2012)


A teraz mamy naszego prezydenta i ludzi, których zaprasza – i nie zaprasza – do Białego Domu na szczyt poświęcony walce z ekstremizmem i przemocą, promującego takie głupstwa. Jak katastrofalny obrót muszą przyjąć sprawy, by zasłony spadły z oczu i byśmy zaczęli poważnie żądać od muzułmanów uczciwości wobec nas, niewiernych.

 

Gdybym był muzułmaninem, uznałbym uporczywą głupotę ludzi Zachodu za znak, że Allah jest po stronie dżihadystów.

 

Citing the Quran to infidels the dangers of liberal cognitive egocentrism

The Augean Stables, 24 lutego 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Richard Allen Landes


Amerykański historyk, wykładowca na Boston University, dyrektor bostońskiego Center for Millennial Studies. Autor szeregu książek o średniowieczu i ruchach apokaliptycznych. Obserwator konfliktu na Bliskim Wschodzie (to on ukuł pojęcie „Pallywood” na wyprodukowane ze statystami filmy mające być „dowodami” przeciwko Izraelowi). Jest również autorem dwuczęściowej druzgoczącej analizy  tzw. „Raportu Goldstone’a”.