Od Auschwitz do Państwa Islamskiego


Seth J. Frantzman 2015-02-16

Pilot jordański Muath al-Kasaesbeh, na chwilę przed zamordowaniem przez spalenie. (zdjęcie: REUTERS)

Pilot jordański Muath al-Kasaesbeh, na chwilę przed zamordowaniem przez spalenie. (zdjęcie: REUTERS)



W Waszyngtonie prezydent USA Barack Obama przemawiał podczas National Prayer Breakfast i powiedział ludziom, by zsiedli z wysokiego konia: “Pamiętajmy, że w czasie krucjat i inkwizycji ludzie popełniali straszliwe czyny w imię Chrystusa”.

Tak, robili to; dokładnie tak samo, jak IS popełnia zbrodnie w imię Mahometa. Ale przecież o to właśnie chodzi: gdyby krucjaty i inkwizycja istniały dzisiaj, a ich uczestnicy filmowali swoje czyny, media nie nadałyby tych filmów. Krzyżowców nazywano by „wojownikami”, a przywódcy świata zapewnialiby nas, że „krzyżowcy nie są chrześcijanami”.

Pytanie, dlaczego nie zbombardowano Auschwitz, powraca przy każdym zwiedzaniu  muzeum Holocaustu. Fakt, że “nie zbombardowano obozu stał się symbolem obojętności” – pisze historyk,  Michael Berenbaum. Przez wiele lat wmawiano nam, że świat nie wiedział o Holocauście i dlatego tak mało zrobiono, by mu zapobiec.


Wielu ma jednak inne zdanie. Samantha Power, ambassador USA przy ONZ, napisała nawet książkę pod tytułem A Problem from Hell: America and the Age of Genocide [Problem z piekła rodem: Ameryka i epoka ludobójstwa], w której twierdzi, że USA postawiły interes narodowy na pierwszym miejscu i nie zrobiły dość, by zapobiec ludobójstwu. Kiedy jednak dziś Państwo Islamskie (IS, ISIS lub ISIL) kontynuuje swoją kampanię masowych morderstw, domagając się wręcz, by świat zwrócił na nich uwagę przez nagłaśnianie swoich zbrodni, pozostaje nam jeden wniosek: nawet gdyby ISIS założyło obozy śmierci i pokazywało na żywo w Internecie masowe mordowanie ludzi, nikt nie zrobiłby niczego. 

Najnowsze wideo Państwa Islamskiego wzbudziło falę oburzenia na całym świecie. Pokazanie brutalnego mordu jordańskiego pilota, Muatha Kasasbeha, nastąpiło po egzekucji dwóch Japończyków, a wcześniej kilku innych zachodnich pracowników organizacji humanitarnych i dziennikarzy. Świat odpowiada na każde takie wideo Państwa Islamskiego odwracając głowę w drugą stronę. Komentator telewizji France24 powiedział: “Jestem zaszokowany tym, jak IS reaguje online [na wideo spalenia Kasasbeha], to jest takie brutalne, a oni świętują”.

Był zaszokowany? Czy widział inne nagranie IS upowszechniane przez cały rok 2014 r., gdzie pokazywano roześmianych ludzi, zabijających szyitów? Czy ominęły go opowieści o „bojownikach” IS sprzedających kobiety jazydzkie i dokonujących masowych gwałtów? Podczas innej debaty w telewizji France 24 komentatorzy wyrazili oburzenie, że Fox News zamieściło wideo z egzekucji jordańskiego pilota na swojej stronie internetowej.

“To jest sprzeczne z dobrym smakiem” – stwierdził prezenter, a jego kolega potakiwał.

Najwyraźniej nie uważał, że spalenie kogoś żywcem jest problemem, ale nagranie tego i opublikowanie w zachodnim medium było sprzeczne z “dobrym smakiem”.

Także BBC była oburzona, nie na IS, ale na Fox News, nazywając decyzję umieszczenia tego wideo online “barbarzyństwem na pokaz: Fox News reaguje na oburzające wideo IS”. Na Zachodzie należy być „oburzonym” na prezentowanie wideo pokazującego zamordowanie jordańskiego pilota. Nikt nie wyjdzie na ulice protestować przeciwko IS. Tym, co „szokuje” ludzi, jest nie sam mord, a udostępnienie nagrania mordu na wideo. Jest tu wszechobecna świadoma ucieczka od faktów w obliczu powtarzających się potworności IS. „Dobry smak” jest jedynie wymówką, by trzymać informacje o potwornościach IS na odległość.


Ta sama BBC, która używa słowa “barbarzyństwo”, by opisać to wideo, nazywa członków IS “wojownikami”. Najwyraźniej w mediach zachodnich panuje wiara, że palenie ludzi żywcem, obcinanie im głów, sprzedawanie i gwałcenie kobiet, kamienowanie kobiet, wszystko to są działania „wojenne”, nie zaś zbrodnie wojenne i nie morderstwa. Nigdy nie usłyszysz prezentera mediów europejskich, który powie, że Państwo Islamskie to zbrodniarze wojenni lub ludzie winni zbrodni przeciwko ludzkości. Ci, którzy nie mieli problemów z jawnym mówieniem o zbrodniach podczas wojen w byłej Jugosławii, w stosunku do IS boją się nawet wypowiedzieć określenia „czystka etniczna”.


Ironia polega na tym, że IS dąży do nagłośnienia swoich zbrodni.

Od czerwca 2014 r. IS rozprowadza różne wideo o popełnionych potwornościach, czasami z podkładem muzycznym. W jednym z nich, z lipca 2014 r., obchodzili święto Id al-Fitr masakrą szyitów w północnym Iraku. Wbite w Google hasło:  “ISIS video Shi’ite beheadings river” pokazuje ich własną prezentację swojego barbarzyństwa.

Wszystkie zachodnie media miały do tego dostęp, ale mieliśmy o tym nie wiedzieć.  

To nagranie w świecie arabskim oglądali wszyscy.

Ludzie w sklepach we wschodniej Jerozolimie tłoczyli się wokół ekranów telewizyjnych i dyskutowali o “Daesz” – czyli o Państwie Islamskim. Ale na Zachodzie nie chcieliśmy widzieć.


Media i politycy na Zachodzie dokonywali świadomych wysiłków, by ukryć zbrodnie Państwa Islamskiego.

Przypomina to farsę pod hasłem „nigdy więcej”.

Gdyby naziści istnieli dzisiaj i nadawali na żywo z Auschwitz, Zachód nadal nie zrobiłby nic.

W czerwcu 1941 r., w St. James Palace, Churchill powiedział: “Nie możemy wiedzieć, skąd  przyjdzie wybawienie, ani kiedy przyjdzie, ale nic nie jest pewniejsze niż to, że ślady stóp Hitlera, każda plama po jego zainfekowanych palcach, zostanie wyszorowana i wyczyszczona, a jeśli będzie taka potrzeba, wysadzona w powietrze i starta z powierzchni ziemi”.  

Państwo Islamskie starte z powierzchni ziemi? Zaraza? Ach nie – oni są “wojownikami”,  “aktywistami” zaangażowanymi w “walkę zbrojną”.


Gdyby Hitler żył dzisiaj, on także byłby “aktywistą”, a jego strażnicy obozowi z SS “wojownikami”.

Prowadzona przez międzynarodową koalicję tak zwana wojna przeciwko Państwu Islamskiemu jest kiepskim żartem. W styczniu ktoś z wywiadu USA przyznał CNN, że “podstawowy potencjał IS pozostaje niezmieniony”, a kontradmirał John Kirby powiedział na konferencji prasowej 23 stycznia, że „jesteśmy w to zaangażowani dopiero sześć, siedem miesięcy. A IS miał wielkie wyprzedzenie w stosunku do nas, przychodząc latem”.

Czasami wydaje się, że w Pentagonie więcej się dyskutuje o Super Bowl niż o walce z brutalną, nikczemną organizacją terrorystyczną.

Na innej konferencji prasowej, w grudniu, Kirby powiedział, że USA założyły “Combined Joint Task Force Operation Inherent Resolve. Jest to kwatera główna koalicji ponad 40 narodów, która ma za zadanie zintegrowanie naszego kolektywnego potencjału militarnego”. W świecie urwanych z choinki facetów z Pentagonu konferencje prasowe przechodzą w dyskusje o tym, czy mówiąc o Państwie Islamskim używać nazwy ISIS „ISIL” czy „Daesz” i czy mówić o „podstawowym potencjale” i „dowodzeniu i kontroli”, czy może jakoś inaczej. Mogliby mieć koalicję 200 narodów do uprawiania tego bełkotu.


Tymczasem w Waszyngtonie prezydent USA Barack Obama przemawiał podczas National Prayer Breakfast i powiedział ludziom, by zsiedli z wysokiego konia: “Pamiętajmy, że w czasie krucjat i inkwizycji ludzie popełniali straszliwe czyny w imię Chrystusa”.

Tak, robili to; dokładnie tak samo, jak IS popełnia zbrodnie w imię Mahometa. Ale przecież o to właśnie chodzi: gdyby krucjaty i inkwizycja istniały dzisiaj, a ich uczestnicy filmowali swoje czyny, media nie nadałyby tych filmów. Krzyżowców nazywano by „wojownikami”, a przywódcy świata zapewnialiby nas, że „krzyżowcy nie są chrześcijanami”.

Tylko dlatego przyznajemy, że krzyżowcy i inkwizytorzy popełnili zbrodnie, że mamy odwagę moralną uczynienia tego. Jeśli zaś chodzi o IS, wymówki się nie kończą. Tak więc, podczas gdy Obama nie boi się piętnowania krzyżowców oskarżając ich o czynienie zła w imię religii, zaprzecza wręcz, że Państwo Islamskie popełnia zbrodnie w imię religii. Nie siedzimy na żadnych wysokich koniach, po prostu prosimy, by to samo oburzenie jakie wyraża wobec krucjat i procesów czarownic w Salem, zostało wyrażone wobec zbrodni IS.

Wielu ludzi z uznaniem patrzyło na króla Jordanii, który nałożył mundur i powiedział: “to jest trzecia wojna światowa prowadzona innymi środkami”, a potem cytował Clinta Eastwooda Bez przebaczenia. Wielu ludzi patrzących na króla, który przysięgał odwet, pragnęło, by przywódcy w Europie i USA mieli tak jasną wizję.

Na tym jednak polega ironia. Ostatni raz Zachód rzeczywiście zjednoczył się, by pokonać nazizm i miał wtedy wizję, niezbędną do pokonania zła.

Po zakończeniu wojny w 1945 roku świat nie nauczył się reagowania na ludobójstwo, przeciwnie, wtedy właśnie zamknął oczy. Nadal lincz i spalenie Jesse Washingtona przez KKK oraz zamieszki rasowe w Omaha w 1919 r. służą jako materiał edukacyjny o nikczemności rasizmu. Jednak nagrania wideo Państwa Islamskiego nie będą pokazywane ludziom, by wbić do głów ostrzeżenie: „nigdy więcej”. Żyjemy w czasach, w których ludobójstw  jest więcej, więcej i więcej… Darfur, Boko Haram. Rwanda. To nie ma znaczenia. Zachód jest bezsilny. Wymierzenie zemsty spadnie na pilotów 20 jordańskich F-16.  

Mamy powód by sądzić, że Zachód nie zrobi wiele poza pustym gadaniem.


Terra incognita – From Auschwitz to Islamic State

Jerusalem Post, 8 lutego 2015
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Seth J. Frantzman


Publicysta “Jerusalem Post”. Zajmował się badaniami nad historią ziemi świętej, historią Beduinów i arabskich chrześcijan, historią Jerozolimy, prowadził również wykłady w zakresie kultury amerykańskiej. Urodzony w Stanach Zjednoczonych w rodzinie farmerskiej, studiował w USA i we Włoszech, zajmował się handlem nieruchomościami, doktoryzował się na  Hebrew University w Jerozolimie.