Ab ovo


Marcin Kruk 2015-02-15

Rzeźbiona wydmuszka, autor Brian Baity

Rzeźbiona wydmuszka, autor Brian Baity



Na początku było conieco, ale nie bardzo wiadomo co, więc siłą rzeczy niektórzy byli przekonani, że musiało to być TO, które w zależności od siły przekonania przyjmowało wartość tego lub owego. TO stało się przedmiotem sporów ze względu na radość spotkań  integracyjnych, które wspierały interakcje między tymi, którzy widzieli TO tak, oraz pozwalały na zwalczanie tych, którzy widzieli TO inaczej.

Widmo krąży po świecie i głupstwa plecie. Historia ludzkości jest historią walk klasowych, a klasy walczą o słowo, które każe nam wracać ab ovo. Klasy kapłanów wzywają, by ubodzy wszystkich krajów łączyli się w Naszej Klasie, już to zbawienie wieczne obiecując, już to zapraszając na grilla, zapewniając, że smażone będzie świadome, co jest nadnaturalną formą cierpienia za brak szacunku dla Naszej Klasy.

 

Rosnąca klasa niewiernych tomaszów zapytuje, wracając ab ovo, a co jeśli istniejące na początku conieco to nie było TO? To nieodmiennie spotyka się ze zrozumiałym oburzeniem uczuć. Ostatecznie nie po to przodkowie nasi rozlewali i byli męczeńsko rozlewani, żeby jakieś byleco mówiło, że TO, to nie to. Klasa niewiernych tomaszów jest marginalna, bo prawdziwa walka klas rozgrywa sie między tymi, którzy posiadają świadomość klasową i walki toczą się głównie między tymi, którzy mówią, że TO jest wielki, a tymi którzy mówią, że TO jest największy, a Mietek jest jego prorokiem.

 

Wielkość TO nie zależy od wielkości totemu, jak wiadomo w Świebodzinie mamy totem ogromny, ale korzystając z rozwoju nauki, można zawsze większy totem (z pomocą TEGO) zbudować. W rzeczywistości chodzi o to, żeby ubogich wszystkich krajów łączyć, a tych co mają fałszywą świadomość klasową uświadomić, lub świadomości pozbawić ze szczętem.

 

Jeśli TO nie istnieje, to co z nami? Kto nie wierzy w TO nie jest w pełni człowiekiem, a nikt o zdrowych zmysłach nie może przypuszczać, że nasze TO, to nie to. W pełni człowiekiem może być tylko człowiek wierzący w TO, w jakiekolwiek TO, ale wierzący w nasze TO zasiądą u boku TEGO i dopiero wtedy zrozumieją, jak dobrze zrobili wierząc w TO, a nie w tamto.

 

Ci z Naszej Klasy, wierzący w nasze TO są klasą w sobie i dla siebie, bo posiedli Prawdę, albo Prawda posiadła ich, co na jedno wychodzi, bo ostatecznie tylko oni są wybranymi, a co będzie z innymi to trudno powiedzieć, ale modlić się za nich trzeba do TEGO, żeby zrozumieli, że tylko TO, a bez TEGO to nic dobrego. Samo zło.

 

Czy może powstać coś z niczego – pytają wierzący w TO, wierząc, że nasze TO to właśnie potrafiło i nie ma się czemu dziwić znając potęgę TEGO. Nasze TO jest nieskończenie zmyślne, ale umiarkowanie miłosierne. Potrafiło zrobić coś z niczego, ale niczego nie daruje, chyba żeby w swojej nieskończonej dobroci darowało, ze względu na okoliczności łagodzące, które są niezmienne i wymagają uwierzenia, że TO, a nie jakieś tamto, nie wspominając nawet o żadnym.

 

Żyjemy w strasznych czasach, wszystkie potęgi połączyły się w świętej nagonce przeciw TEMU, sprzysięgły się, by ośmieszać, by pomniejszać szeregi ubogich, byt konsumeryzować kiedy inni ewangelizują, supermarketyzują ubogich, materializują uduchowionych, pozbawiają człowieczeństwa, mówiąc to czy tamto.

 

Rozumie się samo przez się, że TO jest dawcą życia i biorcą życia, więc nie należy wchodzić w kompetencje TEGO, chyba, że TO tego chce i wtedy z woli TEGO trzeba być narzędziem w ręku TEGO, bo to jest to to, czyli sens życia. Będąc narzędziem możemy mieć automatyczną klauzulę sumienia bez zmiany biegów. Cacko nowoczesności, przy którym byle łazik szwendający się po Marsie nam nie zaimponuje.


Automatyczne sumienie to pełnia człowieczeństwa i duchowy orgazm. TO stworzyło nas na obraz i podobieństwo swoje, reszta leci na automacie. Tylko głupiec zaprzecza TEMU. Ale czytaliśmy przepowiednię wieszczów, Marksa i Engelsa, którzy już w 1848 roku przewidywali w swoim manifeście upadek duchowości i zagrożenie ze strony materializmu i konsumeryzmu, podmywanie ubogości, co siłą rzeczy podgryza wartości i popycha do rewolucji głoszącej postęp i pozwalającej wrócić do fundamentów. Pisali zatem owi wieszczowie w swoim Manifeście co następuje:

 

„Dzięki szybkiemu doskonaleniu wszystkich narzędzi produkcji, dzięki niezwykłemu ułatwieniu komunikacji burżuazja wciąga w nurt cywilizacji wszystkie, nawet najbardziej barbarzyńskie narody. Niskie ceny jej towarów to owa ciężka artyleria, za której pomocą burżuazja burzy wszystkie mury chińskie, zmusza do kapitulacji najbardziej zawziętą nienawiść barbarzyńców do cudzoziemców. Pod groźbą zagłady zniewala wszystkie narody do przyswojenia sobie burżuazyjnego sposobu produkcji, zniewala je do wprowadzenia u siebie tak zwanej cywilizacji, tzn. do stania się burżua. Słowem, stwarza sobie świat na obraz i podobieństwo swoje.

 

I co? Widzimy jak TO jest dziś spychane na jakieś peryferie prywatności, jak prześladowane jest i uciskane,  i jak nam wracać trzeba ab ovo, by zachować TO, bo inaczej do niczego nie będziemy podobni.


Niektórzy radzą, żeby iść po rozum do głowy, ale co to, to nie.