Dlaczego europejskie NGO i Czerwony Krzyż są rzeczywistymi wrogami w Izraelu


Tuvia Tenenbom 2015-01-30

Super faceci nie patrzą na eksplozje: Tuvia Tenenbom podczas niedawnych niepokojów w Izraelu. (Isi Tenenbom)

Super faceci nie patrzą na eksplozje: Tuvia Tenenbom podczas niedawnych niepokojów w Izraelu. (Isi Tenenbom)



Moje prawdziwe imię – dla tych z was, którzy znają mnie pod innym imieniem – brzmi Tuvia.


Urodziłem się w skrajnie anty-syjonistycznej, ultra-ortodoksyjnej społeczności żydowskiej w Izraelu, znanej jako “Hazon-Ishnikes”, wśród ludzi, którzy są absolutnie pewni, że są najbliżsi Bogu i że są jego jedynymi przedstawicielami na ziemi. Mówiąc wprost, urodziłem się wśród elity elit ówczesnego religijnego judaizmu.


Idąc w ślady moich przodków, wielu generacji rabinów, w młodości spędzałem cały czas na studiowaniu praw Boga. To prawda, życie nie zawsze było doskonałe, szczególnie podczas letnich miesięcy, kiedy upały dochodziły do 38 stopni, a ja musiałem chodzić w tym, co moi nauczyciele nazywali „żydowskim ubraniem” – w wełnianym, czarnym płaszczu i w ciężkim kapeluszu – ale poza tym, życie było naprawdę wspaniałe.


Potem jednak, w chłodne zimowe dni, dobrałem sie do najrozmaitszych książek i zdjęć i odkryłem, że mnie okłamano. Nasze „żydowskie” czarne ubranie przeraźliwie upodabniało mnie do nie-żydowskich polskich szlachciców lub austriackiej burżuazji sprzed jednego lub dwóch stuleci; gloryfikacja dziewic w naszej społeczności była bardziej zgodna z myśleniem w społecznościach islamskich; a sposób, w jaki rabini uniemożliwiali mi zaangażowanie w jakąkolwiek seksualność – „Nigdy nie będziesz patrzył na kobiety”, co przypominali mi bez przerwy – wydawał się bardziej zakorzeniony w katolicyzmie niż w judaizmie.


Zgodnie z moją naturą przedstawiciela Pana Boga, przeprowadziłem konsultację z niebiosami i porzuciłem ultra-ortodoksyjną owczarnię. Dołączyłem do świata nowoczesnej ortodoksji i w trakcie tego procesu zamieniłem się w żarliwego, prawicowego syjonistę.


A po kilku latach wstąpiłem do armii izraelskiej.



Jako żołnierz czułem się prawdziwym panem. Prowadziłem czołgi na pustyni i nosiłem wielki karabin szturmowy w mieście. Pewnego dnia, kiedy szedłem ulicą w Jerozolimie, uważając, że jestem biblijnym Królem Dawidem, mój wzrok zetknął się ze wzrokiem młodej damy arabskiej w długiej, białej sukni, która stała na dachu swojego domu. Stała tam, wyprostowana i dumna. Długo patrzyła na mnie, a potem zaśpiewała uroczą arabską melodię, która porwała mój umysł i serce. Wpatrywałem się w nią, w tę olśniewającą piękność z głosem anioła i z miejsca zakochałem się. Jej śpiew, zdecydowałem szybko, przenikał lepiej niż którakolwiek z moich kul.


Tego dnia zostałem lewicowcem, skrajnym lewicowcem, żeby być ścisłym, i zakochałem się we wszystkich Arabach.


Jako człowiek młody i naiwny myślałem, że moja ukochana zbiegnie w dół i popędzi w otwarte ramiona Króla Dawida – moje ramiona.


To się nie zdarzyło. Po prostu zignorowała tego Króla.


Nie mogłem w to uwierzyć. Jak mogła nie zakochać się w tak seksownym facecie, jak ja?


Tak, byłem seksowny!


Widzicie, w owych latach młodzi ochotnicy niemieccy przyjeżdżali do Izraela stadami, żeby pomóc Żydom w państwie żydowskim, bo czuli się winni za to, co ich rodzice, wujkowie i ciotki zrobili Żydom kilkadziesiąt lat wcześniej. Dla nich byłem najseksowniejszym mężczyzną pośród żywych, ponieważ moi rodzice z trudem przeżyli wyczyny nazistów, a większość mojej rodziny wyparowała do nieba przez takie lub inne krematorium.


Niestety, dla tej arabskiej piękności nie byłem nikim specjalnym.


Trwało to pewien czas, ale w końcu pogodziłem się z odrzuceniem przez tę arabską dziewczynę – w owych czasach byli oni “Arabami”, nie zaś “Palestyńczykami”. I w miarę upływu lat zrezygnowałem z karabinu i postanowiłem zostać centrowcem i studiować na uniwersytecie.


Moja matka jednak, która wierzyła, że pójście na świecki uniwersytet jest najgorszą rzeczą, jaką może zrobić Żyd, nie mogła przestać płakać, kiedy powiedziałem jej o mojej decyzji.


Ponieważ nie chciałem zrobić mojej matce tego, co zaczęli naziści, wyjechałem z Izraela.


Było to 33 lata temu.


Pojechałem do USA i spędziłem kolejne 15 lat na różnych uniwersytetach, studiując wszystko, co wydawało mi się interesujące. Założyłem Jewish Theater of New York, gdzie wystawiono około 20 moich sztuk, i zacząłem pisać do rozmaitych mediów amerykańskich i europejskich, głównie dla gazety niemieckiej „Die Zeit”.


Pod koniec 2012 r. ukazała się moja książka Spałem w pokoju Hitlera (“Allein unter Deutschen” po niemiecku) – sześciomiesięczna podróż w psychikę dzisiejszych Niemców - i stała się bestsellerem Spiegla. Rok później mój wydawca zapytał mnie, czy byłbym skłonny napisać książkę o Izraelu, posługując się tą samą „techniką”, której użyłem do mojej pierwszej książki, a mianowicie: podróżowanie przez kraj, zaglądanie w każdy kąt, rozmawianie z absolutnie wszystkimi, a potem szczegółowe opisanie tego wszystkiego.


Zaakceptowałem i poleciałem do Izraela.


Mijają dni i miesiące, a ja nadal jestem w Izraelu.


Izrael, który oglądam dzisiaj, nie jest Izraelem, jaki pamiętam. Na przykład, zniknęli piękni niemieccy wolontariusze.


No nie, trzeba powiedzieć ściślej: ci młodzi Niemcy są tutaj, ale tym razem, przynajmniej w większości, są zajęci czym innym niż myśleniem o swoich winach. Obecnie są bardzo zajęci uczeniem Arabów o najlepszych sposobach walki z Żydami. Chwileczkę, pozwólcie, że wycofam te słowa. Ci niemieccy wolontariusze odczuwają winę za to, co ich dziadkowie zrobili Żydom i dlatego chcą obecnie pomóc Arabom w walce z Żydami.


Dla was może to nie mieć zbyt wiele sensu, ale dla tych Niemców logika nie zawsze jest ważna.


Oto przykład:


Na imprezie antyizraelskiej na Uniwersytecie Al-Kuds w Jerozolimie, na którym powiedziano nam, że państwo Izrael stworzyły masakrujące Arabów bandy Żydów, które bez żadnego powodu przybyły do tej części świata i zamordowały w środku nocy tysiące śpiących cywilów, siedziałem obok dwóch niemieckich dziewczyn. Dziewczyny entuzjastycznie klaskały.


Jedna z nich powiedziała mi: “Trzy lata temu zgłosiłam się jako wolontariuszka do Izraela i zakochałam się w narodzie żydowskim”.


“I dlatego postanowiłaś przyjechać raz jeszcze?” – zapytałem.


“Tak”.


“Trzy lata temu zakochałaś się w Żydach i dlatego pomagasz teraz Palestyńczykom?”


Spojrzała na mnie z niedowierzaniem, bardzo zdenerwowana: “Co ty próbujesz powiedzieć?”


Tak, niemieccy wolontariusze zmienili się. I zmienili się także Żydzi.


Dla mnie dzisiejsi ultra-ortodoksyjni Żydzi wydają się bardziej podobni do pogan epoki brązu niż do Polaków lub Austriaków z ubiegłego stulecia. W tych dniach, na przykład, możesz  zobaczyć jednego rabina za drugim, jak dokonują najdziwniejszych „cudów”: pomagają ludziom „wyglądać atrakcyjnie” poprzez błogosławieństwa, a to w dodatku do obiecywania swoim naiwnym wyznawcom „wygodnego pomieszczenia w Niebie”, oczywiście za nadzwyczajne honorarium.


Zmienili się nie tylko ultra-ortodoksi. Dzisiejsi nowocześni ortodoksi są, ku mojemu zdumieniu, niemal dokładną repliką ultra-ortodoksów z czasów mojej młodości. 30 lat temu młodzi nowocześni ortodoksi, mężczyźni i kobiety, uwielbiali wspólne tańce w szabatowe popołudnia. Dzisiaj chłopcom nie wolno dotknąć dziewcząt, nie mówiąc już o tańczeniu z nimi.


Dzisiejsi lewicowcy także bardzo się zmienili. Niektórzy kierują NGO, wspierane milionami dolarów otrzymywanych od zagranicznych darczyńców i spędzają dnie i noce na pogoni za jednym marzeniem: całkowitego zniszczenia żydowskiej tożsamości tego kraju.


“W końcu powinno być tutaj jedno państwo, z jednym człowiekiem mającym jeden głos” – powiedział mi lewicowy artysta.


Ponieważ Palestyńczycy prawdopodobnie będą w większości w tym jednym państwie, państwo żydowskie przestanie istnieć, czy tak? – zapytałem.


“Marzę o tym!” – odpowiedział.


Spotkałem wielu ludzi takich jak on, którzy dumnie oznajmiali o swojej miłości do kultury palestyńskiej.


Czy mówisz po arabsku? – pytałem ich.


“Nie” – odpowiadali jeden za drugim.


Czy czytałeś Koran albo inne źródła islamskie?


“Jeszcze nie” – odpowiadają na ogół.


Jest dla mnie niepojęte, jak ludziom, którzy poświęcają swoje życie utrwalaniu i zachowaniu tożsamości i kultury palestyńskiej, nie przychodzi nawet do głowy studiowanie tej kultury.


Studiowałem arabski, Koran, hadisy i wszystko, do czego mogłem dotrzeć, niemniej nie chodziłem i nie oznajmiałem wszystkim o mojej miłości. Elita izraelskich lewicowców, którą spotkałem, zna Kanta, Nietzschego, Sartre’a i Arystotelesa, ale nie zna Koranu ani hadisów, ani nawet arabskiego.


Oczywiście, poza Żydami są tam także Arabowie. Czy zmienili się?


O tak, zmienili się!


Uśmiechy, jakie widziałem na ich twarzach 33 lata temu, całkowicie zniknęły. Zanim Europa i Ameryka zaczęły pakować niezliczone sumy pieniędzy w rozmaite „inicjatywy pokojowe”, Arabowie i Żydzi współżyli zupełnie nieźle. Nie był to raj, ale nie był to również Nowy Jork. Pamiętam, że mogłem jeździć do Ramallah, Nabluzu, Betlejem – właściwie wszędzie. Lubiłem arabskie potrawy i arabską muzykę i miałem dostęp do obu tych przyjemności, kiedy chciałem. Czy izraelski Żyd może dzisiaj pojechać do Nabluzu, do Gazy, do Ramallah?


“Kiedyś był tu autobus – opowiadał mi mężczyzna z południowego miasta Aszkelon – publiczny autobus nr 16 i jechaliśmy do Gazy. Mieliśmy dobre stosunki, Gazańczycy i Izraelczycy. Wspólnie pracowaliśmy, odwiedzaliśmy się, wspólnie jadaliśmy. Życie było wtedy inne. Teraz Gaza jest osobnym światem. My nie możemy iść do nich; oni nie mogą przyjść do nas”.


Poszedłem do domu jednego z najważniejszych przywódców palestyńskich, generała brygady Dżibrila Radżouba, człowieka, o którym wielu Izraelczyków sądzi, że jest najbardziej umiarkowany w OWP. „Gdyby Hitler powstał z grobu i zobaczył brutalność Izraelczyków, byłby zaszokowany” – powiedział mi.


Jeden z jego ludzi, dając mi niedźwiedzi uścisk, powiedział: “My, Palestyńczycy, wszyscy jesteśmy Niemcami”.


Znali mnie tutaj jako „Tobi z Niemiec”, którego to imienia używam, kiedy jestem z Palestyńczykami, a oni mnie kochają, tego aryjczyka. Gdybym nosił imię Tuvia, imię, które natychmiast identyfikuje mnie jako Żyda, jest wysoce prawdopodobne, że nie byłbym dzisiaj wśród żywych. Nigdzie w Palestynie lub na „Obszarze A” według terminologii Oslo, nie znajdziesz ani jednego Żyda – chyba, że został porwany lub, co prawdopodobniejsze, zabity.


Dżibril polubił mnie. Uczciwie mówiąc, ja go także polubiłem. Powiedział mi, że moje imię nie powinno dłużej brzmieć Tobi.


Czy ten mistrz palestyńskiego wywiadu odkrył, że nie jestem żadnym Tobi?


Dzięki łasce i miłosierdziu Allaha nie odkrył tego. „Twoje imię, od teraz, brzmi Abu Ali” – powiedział mi. Abu Ali, co oznacza szacunek i odwagę w palestyńskim arabskim, jest także imieniem, którym część Palestyńczyków nazywa Adolfa Hitlera.


No cóż, tak, dużą różnicę zrobiły te 33 lata.


Jak zaszła ta zmiana w stosunkach arabsko-żydowskich? Zabrało mi długie miesiące wędrowania ulicami, żeby ujawnić obecność ludzi, którzy ciężko pracowali i pracują, żeby doprowadzić do tej zmiany.


Kim są ci ludzie?


Niestety, są to działacze NGO, którzy wędrują po kraju, szerząc nienawiść. Nie oni jedni, bo jest inny winny: Unia Europejska.


Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że nie są oni jedynymi winnymi tutaj. Amerykańska Agencja Rozwoju Międzynarodowego, wbrew przekonaniu wielu ludzi, też nie składa się z prawych ludzi. Ale USAID jest tylko małym graczem w porównaniu do Europejczyków, więc na razie trzymajmy się Europejczyków.


Jesteście zdziwieni? Ja byłem zdziwiony. Ale rzeczywistość najlepiej zabija zdziwienie, a rzeczywistość tutaj jest zadziwiająco trująca.


Jeśli jesteś tutaj turystą, a nawet jeśli tu mieszkasz, prawdopodobnie nie zwracasz na nich uwagi. Jeśli jednak masz napisać książkę o tym kraju i nie możesz zamknąć oczu i zatkać uszu, rzeczywistość ujawnia się.


Czy się mylę? Sprawdźmy.


Chodźcie ze mną na wyprawę do Jad Waszem, muzeum Holocaustu w tym kraju. Wielu spośród was było tutaj, a dzisiaj ja tam będę. W odróżnieniu jednak od większości z was, ja wybieram się do Jad Waszem z wycieczką finansowaną przez UE poprzez grant Komisji Europejskiej.


Idę tam z włoską NGO, Casa per la Pace Milano, która sprowadza młodych Włochów, żeby sami zobaczyli Izrael. To NGO wynajmuje izraelskiego przewodnika o imieniu Itamar.


“Witajcie w Izraelu, Palestynie” – mówi Itamar do mikrofonu, a następnie mówi nam, że jest „byłym Żydem”.


 Kiedy idziemy przez muzeum, Itamar robi, co może, by zamienić opowieść o II wojnie światowej w historię współczesną, porównując wczorajszych nazistów i dzisiejszych Izraelczyków.


“W dzisiejszym Izraelu Afrykanów umieszcza się w obozach koncentracyjnych” – mówi Iramar o nielegalnych imigrantach z Sudanu i Erytrei, i ewidentnie chciałby nam wmówić, że są oni paleni w krematoriach w całym Izraelu.


Wycieczka idzie dalej i przechodzimy do kolejnego działu, gdzie jest jeszcze więcej martwych Żydów i gdzie normalny gość tego muzeum dowiaduje się o najbardziej nasilonej fazie masowej eksterminacji milionów Żydów. Ale nasz były Żyd ma coś innego na myśli. Mówi: „To, co widzimy tutaj [w Jad Waszem] jest wszystko pokazywane z perspektywy żydowskich ofiar, w końcu to jest muzeum żydowskie. Ale to, co widzicie tutaj, z nazistami i Żydami, dzieje się także dzisiaj w Palestynie. To, co dzieje się w Izraelu, jest Holocaustem”.


Jestem szczęśliwy, jeśli można to tak powiedzieć, że moja matka nie żyje i nie musi tego słuchać.


Jako osoba prywatna Itamar ma prawo do swoich poglądów. Interesujące jest jednak to, że Unia Europejska płaci temu „byłemu Żydowi”, człowiekowi, o którym powinni wiedzieć, że będzie pluł na Żydów, za oprowadzanie grup – i to po Jad Waszem.


A jest jeszcze Czerwony Krzyż, lub, jak jest znany oficjalnie, ICRC. To są sprawiedliwi tego świata, którzy prowadzą cudowne białe samochody z małymi, słodkimi czerwonymi krzyżami i zawsze starają się pomóc ludziom w potrzebie.


No cóż, nie całkiem.


Ludzie z Czerwonego Krzyża, których tutaj spotkałem, robią ważniejsze rzeczy niż pomaganie chorym lub opiekowanie się ludźmi w potrzebie. Na przykład: wydają pieniądze na rekrutowanie i/lub zaopatrywanie Arabów we właściwe narzędzia, by przyłapać i nagrać złych Żydów, którzy wędrują po tym kawałku ziemi. Izrael jest okupantem – uczą oni Arabów i Arabowie muszą walczyć z okupującymi Żydami. Kiedy ta ziemia została okupowana? Nie, nie, nie mów 1967 rok. Ten kraj dostał się pod okupację w 1948 r.


Skąd to wiem?


Nie, nie czytałem o Czerwonym Krzyżu w gazetach. Media tutaj, o czym przekonałem się na własnej skórze, nie są miejscem, gdzie można znaleźć fakty. Żeby dowiedzieć się, co robią ludzie Czerwonego Krzyża, dołączyłem do nich, kiedy jechali do arabskiego miasta Jenin i zobaczyłem na własne oczy, jak działają.


Mój dzień z ludźmi z Czerwonego Krzyża zaczął się dość dziwnie. Pojawiłem się w biurze Czerwonego Krzyża w jerozolimskiej dzielnicy Sheikh Jarrah i wsiadłem do samochodu, który miał mnie zabrać do Jenin.


Podczas jazdy rozmawiał ze mną przedstawiciel Czerwonego Krzyża. „Kiedy oni [Izraelczycy] burzą domy, przychodzimy razem z PRC [Palestyński Czerwony Półksiężyc] i dajemy zestawy do zachowania higieny oraz namioty ludziom, którzy właśnie stracili swoje domy. Wszystkie budynki w Sheikh Jarrah mają nakaz eksmisji i  Izrael umieści tam osadników”.


To brzmi naprawdę źle. Ile domów zburzono jak dotąd w Sheikh Jarrah? – zapytałem go.


Próbował je dodać w umyśle i podał dokładną liczbę: zero.


Nie ma to sensu, ale brak sensu wydaje się nie mieć znaczenia. Czerwony Krzyż nie wstydzi się nawet dzielić się swoimi nienawistnymi myślami na piśmie – oczywiście, jeśli jesteś niemieckim dziennikarzem. Czerwony Krzyż poinformował mnie w e-mailu, że dzieli się swoimi analizami w kwestii praw człowieka „z państwami-stronami Konwencji Genewskiej i stosują one naszą interpretację prawa, za wyjątkiem Izraela”.


Najwyraźniej, Izrael jest jedynym państwem na świecie, który narusza Czwartą Konwencję Genewską i przepisy międzynarodowego prawa humanitarnego. Przeklęci Żydzi.


W dodatku do zagranicznych NGO na terenie Izraela są bardzo aktywne krajowe NGO, choć ich główne dochody są zza granicy. Jedną z najsłynniejszych izraelskich NGO jest B’Tselem, którą hojnie finansują źródła niemieckie.


B’Tselem publikuje rozmaite historie o pogwałceniach praw człowieka przez izraelski rząd i izraelską armię. Jak to robią? B’Tselem ma badaczy terenowych, w sumie około 10 i wszyscy są Palestyńczykami.


Spotkałem się z takim badaczem B’Tselem o imieniu Atef i zabrał mnie, żebym na własne oczy zobaczył straszne rzeczy, które robią Żydzi. Niestety, kiedy dojechaliśmy na miejsce, gdzie mieli być źli Żydzi, nie zobaczyliśmy żadnego Żyda. Zamiast tego Atef przedstawił mnie kilku miejscowym ludziom.


Rozmawialiśmy przez chwilę i nagle człowiek będący głową tej rodziny oskarżył mnie, że ja “płacę pieniądze Żydom!”


“Kiedy zapłaciłem jakieś pieniądze jakiemukolwiek Żydowi?”, spytałem ja, Tobi z Niemiec.


„No, nie ty osobiście, ale twój naród, Niemcy” – odpowiedział.


Przypomniałem mojemu nowemu przyjacielowi, że my, Niemcy, nie mamy wyboru i musimy płacić Żydom, bo zabijaliśmy ich podczas II wojny światowej.


Atef, badacz B’Tselem, przerwał: “To jest kłamstwo. Nie wierzę w to”.


Holocaust, jak przecież wszyscy wiemy, jest wymysłem Żydów.


A Żydzi z B’Tselem nazywali tego człowieka ich najlepszym badaczem terenowym.


Te historie są tylko kroplą w wiadrze tego, co znalazłem w tym kraju i kiedy byłem gotowy, wiedziałem, jaki tytuł dam mojej nowej książce: „Złapać Żyda!” – dwa słowa, które opowiadają nowoczesną historię Żydów, Arabów i oświeconego, zachodniego świata. Kiedy książka Złapać Żyda! ukazała się w Izraelu, izraelska stacja telewizyjna nadała kilka klipów wideo, które im dałem, z niektórymi scenami z tej książki. Jeden z klipów był o B’Tselem. Ale B’Tselem zaprzeczyła temu i twierdziła, że klip został wyjęty z kontekstu. Zamieściłem więc dłuższą wersję tego wideo na Facebooku. Dopiero kiedy „Haaretz” poinformował, że poprawnie cytowałem faceta z B’Tselem, organizacja wreszcie przyznała prawdę i wyrzuciła Atefa.


Ale Atef nigdy nie był głównym problemem. B’Tselem jest jedną z wielu działających tu NGO, z których każda oddana jest „prawom człowieka” i „pokojowi”, a w rzeczywistości oddana jest zniszczeniu państwa Izrael i delegitymizacji jego żydowskich obywateli.


Brzmi to surowo, ale niestety, taka jest rzeczywistość.


Jak możecie zgadnąć, te NGO kosztują pieniądze, niezliczone miliony, i ktoś musi je płacić. Pytanie brzmi: kto?


Według oficerów wywiadu, z którymi rozmawiałem, większość antyizraelskich pieniędzy europejskich pochodzi z Niemiec. Finansowanie przez Niemcy nienawistnych NGO nie jest jedynym zaangażowaniem Niemiec w działalność antyizraelską. Spójrzcie na rozmaite partie niemieckie, które działają tutaj poprzez związane z nimi fundacje. Chociaż publicznie temu zaprzeczają, świadomie finansują antysemitów.


Teraz, przed wyjazdem stąd, zastanawiam się, jak ten kraj będzie wyglądał za 33 lata. Nie jestem pewien, przestałem być przedstawicielem Pana Boga na ziemi już dawno temu, ale zgaduję, że jeśli Niemcom uda się, za 33 lata nie będzie tu ani jednego Żyda.


Wszystkie zdjęcia Isi Tenenbom.


Why European NGO's and the
Red Cross are real enemies of Israel?

 

Forward, 18 stycznia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Tuvia Tenenbom


Dyrektor słynnego Teatru Żydowskiego w Nowym Jorku, studiował matematykę, informatykę i dramat. Dramaturg, pisarz i publicysta. Urodził się w 1957 roku w Izraelu, z którego wyemigrował, by nie robić przykrości rodzinie swoim ateizmem i syjonizmem. Jego najsłynniejsza książka, I Sleep in Hitler's Room, to podróż po współczesnych Niemczech Niemca, który nie przyznawał się, że jest Żydem.