Umysł Boga jak umysł wyrostka


Marcin Kruk 2015-01-22


Jeśli Bóg jest, to ma umysł, a jeśli ma umysł, to pytanie jak działa umysł Boga? Pytanie zasadne, bo przy założeniu, że wszystko stworzył i wszystko nadzoruje, nie tylko pozwala, ale wręcz zmusza do plotek na jego temat. Obgadywanie szefa mamy w genach, o czym może świadczyć fakt, że obgadywanie szefów obserwujemy w stadach małp, jest ono szczególnie intensywne w stadach szympansów i pawianów, gdzie czasem dochodzi do zmowy, zbiorowego buntu i przypadków zagryzień.  Jeśli obgadywanie szefa mamy w genach, Bóg jako oberszef nie  jest i z natury rzeczy nie może być z obgadywania wyłączony.

Gen (czy też zespół genów) wyzwalających obgadywanie szefów najprawdopodobniej aktywuje się w rejonie hipokampu, wyzwalając testosteron, a po odreagowaniu, porcję serotoniny. Chwilowo są to jednak wstępne hipotezy, gdyż gen obgadywania szefa jak dotąd skutecznie umykał badaczom.


Badanie umysłu Boga jest również procesem poszlakowym, ponieważ nie dysponujemy ani zapisami kopalnymi, ani nawet systematycznymi obserwacjami zachowań Boga czy też bogów. Jeśli  jest, to ma mózg, chociaż niektórzy twierdzą, że posiada umysł, ale nie ma mózgu, co jest wyrafinowaną koncepcją teologiczną, związaną z amaterializmem dialektycznym. 


Oczywiście wyłania się tu pytanie, czy gen na obgadywanie szefa i gen na obgadywanie podwładnych oraz podopiecznych jest wspólny, czy są to dwa różne geny? To ostatnie jest mało prawdopodobne. Jeśli Bóg jest i wszystko stworzył, to musiał najpierw stworzyć gen na obgadywanie szefa (bo podwładnych  jeszcze nie było), dopiero potem mogła pojawić się mutacja kodująca zachowania obgadywania podwładnych i podopiecznych.


Obgadywanie szefa jest w populacji Homo sapiens zachowaniem powszechnym. W badaniach przeprowadzonych na reprezentatywnej próbie niezliczonej ilości zatrudnionych Polaków, zadano pytanie o częstotliwość używania na temat szefa takich określeń jak: idiota, kretyn, bałwan, debil oraz słów niecenzuralnych na litery c, s i p. Okazało się, że 87 procent respondentów zatrudnionych w firmach państwowych nie mniej niż dwa razy w tygodniu mówi o swoim przełożonym idiota, debil, bałwan lub kretyn, natomiast pracownicy przedsiębiorstw prywatnych używają kwantyfikatorów opisujących stan umysłu przełożonych o 7 procent rzadziej, natomiast częściej używają słów niecenzuralnych na litery c, s i p.


Obgadywanie bezpośrednich przełożonych i wyższych przełożonych nie ma tego samego charakteru. Im więcej szczebli hierarchii oddziela podwładnego od przełożonego, o którym podwładny wyraża się pogardliwie, tym bardziej pogarda traci ładunek emocjonalny i przybliża się do filozofii. Ostatecznie negatywne opinie na temat Pana wyrażane są inaczej niż opinie jednego Pan troglodytes na temat innego Pan troglodytes. (Jednakże negatywne opinie na temat Pana mogą wywoływać u niektórych przedstawicielach gatunku Homo sapiens reakcje typowe dla Pan troglodytes.)


Prawo Parkinsona może wskazywać na to, że kwantyfikatory „idiota”, „debil” „kretyn” i podobne są używane zasadnie w części przypadków i niesprawiedliwie w innej części. Prawo Parkinsona powiada, że szczytem kariery jest zazwyczaj osiągnięcie stanowiska, na którym dana jednostka jest już całkowicie niekompetentna. Należy jednak brać pod uwagę fakt, że stworzony na obraz i podobieństwo Pana człowiek (niezależnie czy jest szefem, czy tylko podwładnym) ma przesadne wyobrażenia o swoich kompetencjach, stąd, niezależnie od tego, czy decyzje przełożonego mają sens,  czy wręcz odwrotnie, w umyśle podwładnego pozostaje on bądź idiotą, bądź zgoła debilem czy wręcz kretynem. Jest to natura postrzegania hierarchicznego, często z wzajemnością. Człowiek postrzegany przez innego człowieka z dołu i człowiek postrzegany przez innego człowieka z góry sprawia zazwyczaj wrażenie istoty z deficytem zdolności poznawczych, co może być dowodem na istnienie Boga, patrzącego na nas z góry (lub z dołu, kiedy ukrywa się pod łóżkiem w celu sprawdzenia, czy nie zrywamy owoców). Jeśli idzie o szefów, czyli istoty patrzącej z góry, istnieją tu niesłychanie rzadkie wyjątki przełożonych nie tylko zatrudniających pracowników bardziej w swoich dziedzinach kompetentnych od nich, ale i często, nawet kłamliwie, zapewniających, że „pan/pani zna się na tym lepiej ode mnie”. (W przypadku tych szefów nie możemy mówić, że są to istoty stworzone na podobieństwo Boga, bo w rzeczywistości są to istoty do niczego niepodobne.)                  


Czy zważywszy, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga możemy wnioskować o umyśle Boga, analizując działanie umysłu człowieka, zakładając tylko, że jest to umysł nieco mniej doskonały, jako że jest to umysł bez mózgu? Stwierdzenie, że Bóg nie posiada szarych komórek, jak dotąd nie zostało zakwestionowane przez żadnego teologa, czyli możemy tu mówić o konsensusie.


Pytanie jak działa ów boski umysł pozostaje otwarte, bowiem najpotężniejsze umysły ludzkie mówią o „niezbadanych wyrokach”, „Tajemnicy”, niepoznawalności i temu podobne. Te rozważania pojawiły się na marginesie nauczycielskich rozważań przy alkoholu, o tym jak Bóg stworzył wyrostka, czyli młodocianego ludzkiego osobnika męskiego? Zdaniem jednej z koleżanek Bóg stworzył wyrostka  z psiego żebra z dodatkiem małpich genów, a zobaczywszy, że było to niedobre, powiedział, zobaczymy co z tego wyrośnie. A ponieważ to nam przypada zadanie wpływania na to, co z tego ma wyrosnąć, trudno oprzeć się pytaniu: jak działa umysł Boga (jeśli jest jakiś Bóg). Ja w  niego nie wierzę, ale koleżanka, która nadal jest niepewna, nie wyraża się o szefie pochlebnie. Na propozycję, żeby próbowała modlitwy wstawienniczej, albo do rodaka, albo do Częstochowskiej odpowiedziała jakbym to ja był jej szefem. Ja ją rozumiem. Jest nawet takie przekleństwo: obyś uczył istoty stworzone na obraz i podobieństwo Boga, czy jakoś tak.   

A umysł Boga (jeśli jest jakiś Bóg), wydaje się działać dokładnie tak, jak działa umysł męskiego nastolatka i nie jest to dobre.