Izrael Dreyfusem narodów


Andrzej Koraszewski 2015-01-16


Czy Francja jest dziś najbardziej antysemickim krajem w Europie? Do takiego wniosku prowadzą informacje o powtarzających się atakach na Żydów we Francji. Ci Francuzi, którzy przyznają się do swojego żydowskiego pochodzenia i są członkami czy to religijnych, czy świeckich organizacji żydowskich, to półmilionowa społeczność; trzecie, największe po Izraelu i Stanach Zjednoczonych skupisko Żydów na świecie. Ci, którzy dotąd po prostu  czuli się Francuzami i nie przywiązywali żadnej wagi do swoich żydowskich rodzinnych powiązań, coraz częściej dowiadują się, że inni lubią o tych powiązaniach pamiętać.

Fizyczne ataki na Żydów, na cmentarze i synagogi, na organizacje i prowadzone przez Żydów przedsiębiorstwa nasilały się we Francji w ostatnich latach lawinowo. W dzień po zamachu na redakcję „Charlie Hebdo” widzieliśmy zamach na sklep z koszerną żywnością, w którym zginęły cztery osoby, nie za jakiekolwiek czyny, a za to, za co mordował Żydów nazizm. Ofiar byłoby znacznie więcej gdyby nie bohaterstwo muzułmańskiego pracownika tego sklepu, imigranta z Mali, Lassana Bathily.    


Na stronie CNN, w artykule pod tytułem  Je Suis Juif: Do Jews and France have a future together, Jessica Ravitz informuje, że tylko w okresie między początkiem stycznia a końcem lipca 2014 zanotowano we Francji  620 antysemickich incydentów, prawie o 100 procent więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Najbardziej zagrożeni są młodzi Żydzi pojawiający się na ulicy w jarmułkach, narażeni są na pobicie, ataki gazem pieprzowym, wyzwiska. Dzieci w szkołach są często prześladowane, sklepy i restauracje są obiektem ataków bombowych i podpaleń.    


W marcu 2012 roku w Tuluzie nauczyciel i trójka dzieci zginęły w zamachu. Zamachowiec zabił z zimną krwią ośmioletnią dziewczynkę. (Patrz: Jewish school in Toulouse.) Niektóre firmy ubezpieczeniowe żądają wyższych opłat od osób, które ubezpieczają mieszkania mające jakiekolwiek oznaki, że mieszkają w nich Żydzi, ponieważ takie domy i mieszkania są częściej narażone na wandalizm.


W tej sytuacji francuscy Żydzi zaczęli masowo emigrować do innych krajów, głównie do Izraela. Tylko w 2014 roku siedem tysięcy francuskich Żydów przyjechało do Izraela z Francji, a jak informuje przewodniczący Agencji Żydowskiej, Natan Szaranski, Agencja otrzymała z Francji ponad 50 tysięcy zapytań o tryb załatwiania formalności imigracyjnych.


Mamy tu kilka pytań, na które warto odpowiedzieć. Czy możemy już mówić o prześladowaniach, czy tylko o uzasadnionym lęku, czy jak chcą niektórzy, o napędzaniu strachu i histerii?  Czy władze francuskie ponoszą odpowiedzialność za zaistniałą sytuację? Czy mamy do czynienia z taką lub inną formą przyzwolenia na antysemityzm wyrażany werbalnie i z przymykaniem oczu władz na akty czynnego antysemityzmu?


Podobnie jak w przeszłości słowo Judenhass zostało zastąpione w końcu XIX stulecia przez wówczas akceptowane w dobrym towarzystwie słowo „antysemityzm”, tak dopiero po Holocauście słowo „antysemityzm” zaczęło być kompromitujące i zostało kilka dziesiątków lat temu zastąpione akceptowalnym na salonach antysyjonizmem. Aczkolwiek nadal często słyszymy zapewnienia, „nie jestem antysemitą”, coraz częściej jednak widać, że nawet te pozory przestają być potrzebne i wyrazy nienawiści do Żydów słyszymy z ust polityków nie tylko takich krajów jak Iran czy Turcja, ale i na Zachodzie jawnie antysemickie wystąpienia coraz rzadziej postrzegane są jako zagrożenie dobrej reputacji polityka.  


Antysemickie występy powróciły w kabaretach i programach telewizyjnych, jad antysemityzmu jest wszechobecny na forach społecznościowych, antysemityzm/antysyjonizm zdobył sobie prawo obecności na wiecach politycznych i w parlamentach. We Francji najczęściej słyszymy o wystąpieniach francuskiego komika Dieudonné M'bala M'bala, ale on jest już efektem powszechnego przyzwolenia, ponownej akceptacji antysemityzmu.


Badania opinii publicznej raz za razem pokazują, że społeczeństwo francuskie jest w coraz większym stopniu skażone antysemickimi postawami akceptowanymi przez jego elity.      


Według badań przeprowadzonych w listopadzie ubiegłego roku  trzy grupy są głównymi nosicielami antysemityzmu – skrajna prawica, skrajna lewica i ludzie wychowani w rodzinach muzułmańskich.    


Ponad czwarta część francuskiego społeczeństwa uważa, że Żydzi mają zbyt duży wpływ na ekonomię i finanse, 22 procent twierdzi, że mają nadmierny wpływ na media, 35 procent, że nadużywają statusu ofiar Holocaustu, ponad 16 procent uważa, że istnieje globalna syjonistyczna konspiracja, 14 procent, że ataki na Żydów są zrozumiałe.


Antysemityzm prawicowy, lewicowy i muzułmański stały się osobliwym amalgamatem ksenofobicznych postaw skierowanych na społeczność żydowską. Nowoczesny antysemityzm laicki ma swoje korzenie we Francji. Zarówno tu pojawiła się inspiracja słynnego dzieła carskiej Ochrany – „Protokołów mędrców Syjonu”, jak i tu miała miejsce afera_Dreyfusa, czyli wzorca nowoczesnego nacjonalizmu opartego na ksenofobii, której centralnym filarem jest utrwalony wcześniej przez religię symbol Żyda-Obcego. Oczywiście francuskie korzenie laickiego antysemityzmu, nie oznaczają w żaden sposób wyłączności. „Protokoły mędrców Syjonu” sklecono w Rosji, „Mein Kampf” w Niemczech, Anglicy zrobili co było w ich mocy, aby jak najmniej Żydów mogło się schronić przed zagładą w Europie i to nie tylko podczas drugiej wojny światowej, ale od chwili kiedy pojawiła się idea stworzenia domu Żydów. (Fenomenalnym świadectwem oporu brytyjskich władz przeciw idei odbudowania żydowskiego domu w Palestynie jest dostępna on-line książka „With the Judeans in the Palestine Campaign”, J.H. Pattersona, który tworzył i dowodził „żydowską brygadą” w 1918 roku.) 


Dzisiejszy antysemityzm/antysyjonizm, nawet kiedy kieruje się przeciwko rozrzuconym po świecie (wierzącym, czy niewierzącym) Żydom, szuka swojego usprawiedliwienia w fakcie istnienia „żydowskiego domu” i w otwartej lub kiepsko zamaskowanej odmowie prawa Żydów do bronienia swojego życia.  


W pewnym sensie najnowsze zamachy w Paryżu odsłoniły mechanizm tej stopionej w amalgamat prawicowo-lewicowej-chrześcijańsko-muzułmańskiej nienawiści (w której w lewicowo-laickim skrzydle uczestniczy niemało Żydów).


Ciekawym przykładem był tu niedawny artykuł na blogu kierowniczki działu międzynarodowego „Polityki”, Agnieszki Zagner pod tytułem  Gdzie jest dom Żydów. Autorka zaczyna swój artykuł tak:

Wszystkim Żydom Francji i wszystkim Żydom Europy chciałbym powiedzieć, że Izrael nie jest tylko miejscem, w kierunku którego się modlicie, ale państwo Izrael jest waszym domempowiedział w piątek Benjamin Netanjahu. To cyniczne wykorzystywanie zamachów we Francji. Domem Żydów jest przecież nie tylko Francja, ale cała Europa.

W tekście widzimy oklepane formułki, że to nie islam jest wrogiem Zachodu, ale terroryści, że wśród ofiar byli nie tylko Żydzi, ale i muzułmanie, a kończy się stwierdzeniem, że  „Premier Netanjahu ma prawo zapraszać Żydów do Izraela, ale czy ma prawo ich straszyć?”


Żadnej wzmianki o rozmiarach antysemickiej kampanii we Francji i innych krajach Europy, ot takie sobie lekko rzucone oskarżenie o wykorzystywanie tragedii, żeby straszyć ludzi i ściągać Żydów do Izraela.


Nie byłoby o czym pisać, gdyby nie to, że w ostatnich dniach czytałem dziesiątki takich artykułów, które różniły się od siebie mniej więcej tak, jak kajzerki w koszyku z bułkami. Nie, to nie są plagiaty, to zaledwie jeden przepis wypieku tych dziennikarskich produktów.  


Autorka nie daje linku do przemówienia Netanjahu, nie zaprasza czytelników do zapoznania się z całością wystąpienia izraelskiego premiera, nie podaje miejsca ani okoliczności tego przemówienia. Sprzedaje nam swoją opinię do wierzenia.


Czy izraelski premier straszy, czy zaledwie informuje, że dom Żydów tym razem istnieje i że ci, którzy szukają schronienia przed zagrożeniem, jak długo ten dom istnieje, mają się tym razem gdzie schronić? Autorka o zagrożeniach nie pisze, Autorka zaledwie imputuje, że izraelscy politycy korzystają z tragicznej okazji, żeby zachęcać do Żydów do emigracji do Izraela.


Prawdopodobnie mowa o wystąpieniu nie w piątek 9, a w sobotę dziesiątego, o którym można  przeczytać w angielskojęzycznych mediach izraelskich. Izraelski premier powiedział wówczas m.in. “Wszyscy Żydzi, którzy chcą emigrować do Izraela, będą tu serdecznie i z otwartymi ramionami przyjęci.” Czy takiego zapewnienia oczekiwaliby od polskiego rządu  mieszkający poza Polską Polacy w sytuacji zagrożenia? Tak się składa, że rząd mojego kraju otworzył właśnie drzwi dla osób pochodzenia polskiego, które czują się zagrożone  we Wschodniej Ukrainie.  Jest to dziś możliwe, bo istnieje wolna Polska, bo mamy „dom Polaków”.


Co można powiedzieć o kraju, którego prezydent informuje, że nie życzy sobie obecności premiera państwa żydowskiego na demonstracji solidarności z ofiarami terroryzmu, wśród których byli Żydzi?


Premier Izraela postanowił nie skorzystać z uprzejmej prośby o nieobecność i 11 stycznia w Wielkiej Synagodze w Paryżu mówił:

„W tym dniu wszyscy obywatele Izraela i Żydzi na całym świecie stoją razem z Francją i narodem francuskim. Niezmiernie cenię zdecydowaną postawę prezydenta Francji, Francois Hollande i premiera Vallsa przeciwko wszelkim przejawom antysemityzmu i anty-syjonizmu oraz przeciwko terrorowi. Ta postawa jest ważna dla Francji i jest ważna dla świata.

Pragnę przekazać kondolencje rodzinom dziennikarzy i policjantów i tych wszystkich niewinnych ludzi, którzy zostali zamordowania, kiedy korzystali ze swoich najbardziej podstawowych praw: wolności słowa, wolności myśli i wolności wiary, także wolności niewiary. To są wartości, na których zbudowana jest nowoczesna Francja i to są wartości, o które warto walczyć.

Maszerowałem dzisiaj ulicami Paryża w jednym szeregu z przywódcami z całego świata, żeby powiedzieć, iż terror musi się skończyć. Pora, byśmy razem walczyli przeciwko terrorowi. I chciałbym użyć tej okazji do złożenia hołdu francuskim siłom bezpieczeństwa, które działały z nadzwyczajną odwagą, jak również wyrazić uznanie dla Malijczyka, muzułmanina, który uratował siedmioro Żydów.

Drodzy bracia i siostry, przyjechałem z Jerozolimy, odwiecznej stolicy Izraela, by dzielić z wami ból z powodu zamordowania Francois-Michela, Philippe, Yoava i Yohana, który odważnie chwycił broń terrorysty i został śmiertelnie ranny. Pamięć naszych czterech świętych braci będzie na zawsze wyryta w sercach naszego ludu.

Niestety, naród Izraela doświadczył już tego bólu. Doświadczyliśmy go wiele razy, ponieważ walczymy z terrorem już od wielu lat i – jak wielu innych w Izraelu – znam osobiście rany terroru i ból żałoby. Jako żołnierz byłem ranny w operacji uwalniania zakładników porwanych w samolocie Sabeny. Mój brat, Joni, został zabity w Entebbe, kiedy ratował zakładników porwanych z samolotem Air France. Przez lata nasi najlepsi synowie i córki ginęli w wielu zamachach terrorystycznych i najwspanialsi nasi żołnierze padali w bohaterskich bitwach przeciwko terroryzmowi, włącznie z ostatnią operacją Obronny Brzeg.

Dzisiaj pochylamy głowy dla upamiętnienia ofiar w Paryżu. Jednak, jako przedstawiciele starożytnego i dumnego narodu, stoimy wyprostowani przeciwko złu, ponieważ możemy je przezwyciężyć. „Im bardziej są prześladowani, tym bardziej mnożą się i rozprzestrzeniają” – ponieważ prawda i sprawiedliwość są po naszej stronie. A oto jest prawda: naszym
wspólnym wrogiem jest radykalny islam, nie islam i nie tylko radykałowie – radykalny islam. Ten rodzaj islamu ma wiele imion: ISIS, Hamas, Boko Haram, Al-Kaida, Al-Nusra, Al-Szabab, Hezbollah; ale są to wszystko gałęzie tego samego trującego drzewa.

Chociaż rozmaite frakcje radykalnego islamu zajmują się krwawymi konfliktami lokalnymi, wszystkie mają tę samą ambicję: narzucić mroczną tyranię na świat, cofnąć ludzkość o tysiąc lat do tyłu. Depczą każdego, kto nie idzie ich drogą, przede wszystkim swoich muzułmańskich braci, ale największą nienawiść rezerwują dla kultury Zachodu, tej samej kultury, która szanuje wolność i równe prawa – wszystkie rzeczy, którymi oni gardzą.

Dlatego nie jest przypadkiem, że radykalny islam starał się zniszczyć Izrael od dnia ogłoszenia jego niepodległości: ponieważ Izrael jest jedyną zachodnią demokracją na Bliskim Wschodzie, ponieważ Izrael jest jedynym miejscem, które jest naprawdę bezpieczne dla chrześcijan, kobiet, mniejszości, które respektuje wszystkie prawa człowieka.

No cóż, oto druga prawda: radykalny islam nienawidzi Zachodu nie z powodu Izraela. Nienawidzi Izraela, bo jest on organiczną częścią Zachodu. Ponieważ widzą Izrael jako wyspę zachodniej demokracji i tolerancji w oceanie fanatyzmu i przemocy, jakie chcą narzucić Bliskiemu Wschodowi, Europie i całemu światu.

Izrael jest atakowany nie za taką lub inną politykę, ale z powodu samego swojego istnienia i swojej natury. Nie jesteśmy jednak jedynymi atakowanymi. Rozejrzyjcie się: cały świat jest atakowany, cały świat – Dwie Wieże w Nowym Jorku, metro w Londynie i w Madrycie, turyści na Bali, uczniowie w szkołach w Rosji i w Pakistanie, hotel w Bombaju, centrum handlowe w Nairobi.


Bardzo krótka jest droga od wydania fatwy przeciwko pisarzowi Salmanowi Rushdiemu, zamordowania Theo van Gogha w Holandi i atakami na Żydów w Izraelu i na całym świecie – krótka jest odległość od tego do morderczych zamachów w Paryżu na redakcję “Charlie Hebdo” i na koszerny supermarket niedaleko stąd. To nie są izolowane akcje i musimy widzieć, co mają wspólnego. Inaczej nie będziemy w stanie walczyć z terrorem w sposób
metodyczny i konsekwentny.

Musimy uznać, że istnieje globalna sieć radykalnego islamu – sieć nienawiści, fanatyzmu i morderstw. Wierzę, że ta groźba wyłącznie wzrośnie, kiedy tysiące terrorystów powróci do Europy z morderczych pól na Bliskim Wschodzie. Niebezpieczeństwo znacznie wzrośnie i stanie się poważnym zagrożeniem ludzkości, jeśli radykalny islam zdobędzie broń nuklearną i dlatego musimy użyć wszystkich środków, by przeszkodzić Iranowi w zdobyciu broni atomowej. Musimy wspierać się wzajemnie w tej brzemiennej w skutki walce przeciwko radykalnym fanatykom islamskim, gdziekolwiek się znajdują.

Izrael stoi wraz z Europą i Europa musi stać wraz z Izraelem. Tak jak cywilizowany świat stoi dzisiaj z Francją przeciwko terrorowi, musi także stać z Izraelem przeciwko terrorowi. To jest dokładnie ten sam terror. Ci, którzy zamordowali Żydów w synagodze w Jerozolimie, i ci, którzy zamordowali Żydów i dziennikarzy w Paryżu, należą do tego samego morderczego ruchu terrorystycznego. Powinni być potępieni według tej samej miary i trzeba walczyć z nimi w ten sam sposób.

Tylko kiedy społeczność międzynarodowa będzie razem walczyła z wspólnym wrogiem, będziemy wiedzieli, że jesteśmy na drodze do zwycięstwa. Obiecuję wam: Izrael będzie kontynuował walkę z terrorem. Izrael będzie nadal bronił się, a wiemy, że kiedy bronimy siebie, bronimy cały cywilizowany świat.

Dlatego, bracia i siostry, Żydzi Francji, chciałbym powiedzieć wam to, co mówię naszym żydowskim braciom i siostrom ze wszystkich krajów: macie pełne prawo do życia w bezpieczeństwie i spokoju jako obywatele z równymi prawami wszędzie, gdzie pragniecie, także tutaj, we Francji. Ale w naszych czasach Żydzi zostali obdarzeni innym prawem, prawem, które nie istniało dla poprzednich pokoleń Żydów: prawem dołączenia do waszych żydowskich braci i sióstr w naszej historycznej ojczyźnie, w Ziemi Izraela; prawem do życia w naszym wolnym kraju, jedynym państwie żydowskim, w państwie Izrael; prawo do stania wyprostowanym i dumnym na murach Syjonu, naszej odwiecznej stolicy, Jerozolimy.

Każdy Żyd, który chce imigrować do Izraela, będzie przyjęty z otwartymi rękami i z gorącymi i akceptującymi sercami. Nie przybędą do obcej ziemi, ale do ziemi swoich przodków, Z wolą Boga, przybędą i wielu spośród was przybędzie do naszego domu. Am Yisrael Chai.              

 Przytaczam w całości to wystąpienie, gdyż media zachodnie ani go nie udostępniły, ani go uczciwie nie zrelacjonowały. Żyjemy dziś w świecie, w którym najbardziej renomowane wydawnictwo publikuje mapy bez Izraela, w którym na forum ONZ można bez obawy mówić o „konieczności wymazania Izraela z mapy”, w którym  Izrael jest codziennie potępiany za grzechy, których nigdy nie popełnił. A jego jedynym grzechem jest grzech bronienia życia swoich żydowskich i arabskich mieszkańców.   


Izrael jest dziś Dreyfusem narodów i nie trzeba być Żydem by głośnio mówić „Oskarżam”.
A kiedy ktoś przywołuje tak wielu oburzonych Żydów twierdzących bez żadnych podstaw, że ktoś ich próbuje zastraszyć, żeby nakłonić do emigracji do Izraela, przypomnę fragment przywołanej tu już książki Pattersona. We wstępie do tej książki Patterson pisze, że do wybuchu wojny (pierwszej wojny światowej) właściwie nic nie wiedział o Żydach, poza tym, czego go uczono na lekcjach religii. Kiedy pod koniec wojny powierzono mu utworzenie legionu żydowskiego, postanowił przedyskutować sprawę z przywódcami organizacji żydowskich. Natychmiast po spotkaniu został zwymyślany za „urządzanie w ministerstwie wojny” konferencji syjonistów. Deklaracja Balfoura została przez większość brytyjskich polityków przyjęta niechętnie, a przez wielu wrogo. Nowa jednostka powstała, ale ministerstwo zabroniło użycia w nazwie słowa żydowski, powstała brygada strzelców. Pattersona (przynajmniej początkowo) najbardziej zdumiewał opór części środowisk żydowskich. Autor opisuje rozmowę z, jak pisze, znaczącą postacią z brytyjskiego środowiska żydowskiego. Jego rozmówca był zdecydowanie przeciwny formowaniu żydowskiej brygady, uważając że ci rosyjscy i polscy Żydzi przyniosą wstyd brytyjskim Żydom. Kiedy Patterson zapewnił go, że ma więcej zaufania do Żydów, jego rozmówca wyznał, że obawia się, że pod dobrym dowództwem Pattersona Żydzi „mogą wygrać w Palestynie, a ja nie chcę, żeby mnie wysłano, żebym tam żył.”


Patterson zapewnił, że takie obawy są całkowicie bezpodstawne,  na to jego rozmówca odpowiedział:

„... jeśli Żydzi będą mieli własne państwo, może być wywierana na nich presja, żeby się tam przenieśli.”

Ta rozmowa miała miejsce w sierpniu 1917 roku. Minęło prawie sto lat i wiele się od tamtego czasu stało. Zaledwie kilkanaście lat później w Niemczech zaczęły się brutalne prześladowania Żydów, antysemityzm nasilił się również w Polsce, mimo to większość polskich Żydów była podejrzliwa wobec ruchu syjonistycznego, a niektóre ugrupowania, takie jak Bund, były wobec tego ruchu otwarcie wrogie. Ta różnorodność postaw jest zrozumiała i ludzka. Wspaniały Marek Edelman już po wojnie wspominał, że członkowie Bundu nie czekali na Mesjasza i nie zamierzali wyjeżdżać do Palestyny. Wierzyli, że Polska jest ich krajem i walczyli o sprawiedliwą, socjalistyczną Polskę, w której ludzie różnej narodowości będą mieli swoją autonomiczną kulturę i w której prawa mniejszości będą zagwarantowane. Te wybory nie były łatwe. Jedni ginęli w obozach zagłady, inni w drodze do Palestyny. Ci którzy w Polsce przeżyli i zostali, wyjeżdżali potem w latach czterdziestych, pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i później. Jeszcze inni odmówili poddania się, zasadnie uważając, że ten kraj jest tak samo ich jak nasz i że kiedyś sąsiedzi przestaną im wypominać „obcość.”   


Żyjemy w czasach, w których ludzie obojętnie przechodzą obok demonstracji pod hasłem „Zamknąć Guantanamo, otworzyć Auschwitz”



Na szczęście żyjemy w czasach w których na torach do Auschwitz stoi izraelski żołnierz. Jeszcze żyjemy w takich szczęśliwych czasach.



Ale już nasze media jako zwiastuna nowej odmiany liberalizmu cytują przywódcę szyickiego Hezbollahu, który jest przeciwny mordowaniu francuskich dziennikarzy przez sunnitów, ale który cieszy się, że Żydzi zbierają się w domu Żydów, bo nie będzie ich musiał dłużej ścigać po całym świecie.       


Na torach prowadzących do Auschwitz coraz więcej Europejczyków fotografuje się w geście quenelle, wokół Izraela gromadzą się coraz potężniejsi wrogowie, którzy wcale nie ukrywają, że wymazanie Izraela z mapy, to tylko pierwszy krok do pokoju. A walczących o pokój jest dziś coraz więcej i są coraz lepiej uzbrojeni.