10 lat klepto-dyktatury Mahmouda Abbasa


Shmuley Boteach 2015-01-20


Jeśli zachodni przywódcy i intelektualiści naprawdę troszczą się o prawa i dobro Palestyńczyków, to dlaczego nadal  nie szczędzą pieniędzy i pochwał dla sponsorującego terroryzm dyktatora?

Prezydent Autonomii Palestyńskiej, Mahmoud Abbas, był bardzo zajęty przez ostatnich kilka tygodni. W zeszły wtorek wystąpił do ONZ o państwowość.  


Kiedy nie udało mu się zdobyć głosów większości w Radzie Bezpieczeństwa, bo w ostatniej chwili Nigeria wstrzymała się od głosu, natychmiast skierował wzrok na Międzynarodowy Trybunał Karny, gdzie obecnie stara się o członkostwo.

Podobno uzgadnia obecnie z Jordanią plan ponownego zwrócenia się do Rady Bezpieczeństwa na drugą rundę głosowania w tej sprawie.

Nie jest to jednak wszystko, co dzieje się z Mahmoudem Abbasem. Jest coś jeszcze na liście jego osiągnięć, co mógłby chcieć świętować.

W piątek, 9 stycznia, będzie dziesiątą rocznicą jego zwycięstwa w prezydenckich wyborach palestyńskich. Jego kadencja miała zakończyć się sześć lat temu, ale się nie zakończyła – głównie dlatego, że od tamtego czasu odwoływał wszystkie wybory. Co znaczy, że ten piątek będzie nie tylko rocznicą narodzin prezydentury Abbasa, ale także rocznicą śmierci demokracji palestyńskiej. W ciągu minionego dziesięciolecia Abbas całkowicie rozmontował wszystkie mechanizmy demokratyczne, jakie istniały w AP, jeśli w ogóle możemy mówić, że jakieś zalążki demokracji tam istniały.

Prawdą jest jednak, że ta odmowa odejścia lub ogłoszenia nowych wyborów jest tylko jednym z wielu objawów dyktatury, która rozwinęła się pod rządami Abbasa. Zgodnie z tradycją innych dyktatorów Abbas zlikwidował jakiekolwiek pozory wolności słowa w AP. Każdy dziennikarz, który próbuje pokazać jego despotyczne rządy, szybko dostaje się do więzienia. Oskarżenie? „Zbyt długi język”.

Podobnie jak każdy dyktator, Abbas jest skorumpowany. Jego poprzednika, Jasera Arafata, oskarżono o zdefraudowanie miliardów dolarów przeznaczonych dla ludności palestyńskiej, a oficjalne źródła amerykańskie szacują jego osobisty majątek na między 1 a 3 miliardy dolarów. Naśladując ten wzór osobowy, którego imieniem nazwał własnego syna, Abbas kontynuuje tę oburzającą tradycję.

Na przesłuchaniu przed Podkomisją Izby Reprezentantów ds. Bliskiego Wschodu pod nazwą „Chroniczna kleptokracja: korupcja w palestyńskim establishmencie politycznym”, przewodniczący podkomisji, Steve Chabot (R-Ohio), twierdził że Abbas używał swojego stanowiska do “nabicia własnej kabzy, jak również kabz grupy swoich kumpli, a także swoich synów Jasera i Tareka… którzy podobno otrzymali setki tysięcy dolarów w kontraktach z USA ID”.

Według Muhammada Raszida, doradcy Arafata w sprawach ekonomicznych i finansowych i szefa Palestyńskiego Funduszu Inwestycyjnego, majątek Abbasa wynosi ponad 100 milionów dolarów. To jest obok majątków jego synów, którzy zgromadzili osobiste fortuny m.in. z  monopolu na import papierosów i projekty robót publicznych.

Były minister bezpieczeństwa AP, Mohammed Dahlan, twierdzi, że 1,3 miliarda dolarów zniknęło z Palestyńskiego Funduszu Inwestycyjnego od kiedy Abbas przejął nad nim kontrolę w 2005 r.

Te wzory  zachowań mają ogromne znaczenie, szczególnie kiedy tego rodzaju praktyki mają miejsce na najwyższych szczeblach rządowych. Autonomia Palestyńska, największy na świecie odbiorca pomocy międzynarodowej na głowę ludności, otrzymała w latach 2007 do 2014 dolarów 8 462 161 328.

Jest to ponad 3 tysiące dolarów na głowę łącznie i około 428 dolarów na głowę rocznie, co wynosi niemal czterokrotność pomocy danej Europejczykom w ramach Planu Marshalla – a te pieniądze odbudowały Europę zdewastowaną przez II wojnę światową. Może więc ta głęboko zakorzeniona korupcja AP, nie zaś polityka bezpieczeństwa Izraela, najlepiej wyjaśnia, dlaczego sytuacja ekonomiczna ludności palestyńskiej nie jest najlepsza.

Najbardziej jednak nikczemną cechą dyktatury Abbasa jest jego gotowość do udzielania poparcia przemocy. Widzieliśmy to najwyraźniej, kiedy Abbas zażądał uwolnienia morderców jako warunek wstępny negocjacji. Kiedy Izrael zgodził się, Abbas przyjmował tych morderców jak bohaterów – a także, nie owijając niczego w bawełnę, tak ich właśnie nazywał.

Stojąc przed wiwatującym tłumem i uśmiechając się od ucha do ucha Abbas uniósł rękę Issy Abd Rabbo, człowieka, który w wieku 19 lat związał i zastrzelił dwoje studentów Uniwersytetu Hebrajskiego, których jedyną zbrodnią było pójście na wycieczkę. I kto może zapomnieć, kiedy nieco ponad dziesięć lat temu, podczas fali sponsorowanego przez Autonomię Palestyńską terroru drugiej intifady, Abbas – wówczas premier – czekał pięć lat zanim potępił przemoc. Zrobił to dopiero w grudniu 2004 r., kiedy ponad 700 cywilów izraelskich już zostało rozerwanych na kawałki w autobusach, pizzeriach i klubach nocnych.

Prawdą jest, że korzenie terrorystycznych tendencji Abbasa rozciągają się wstecz do początku lat 1970. Według Abu Daouda, organizatora masakry na Olimpiadzie w Monachium w 1972 r., w której zamordowano 11 izraelskich sportowców, Abbas dostarczył funduszy na tę operację. (Warto przypomnieć, że kiedy Abu Daoud zmarł w 2010 r., Abbas napisał list z kondolencjami do rodziny tego terrorysty: „Brakuje go. Był on jedną z wiodących postaci Fatahu i spędził życie w oporze, szczerze pracując, jak również w fizycznych poświęceniach dla słusznej sprawy swojego ludu”.) Patrząc wstecz, gdybyśmy mieli ocenić minionych 10 lat prezydentury Abbasa, mielibyśmy znak firmowy łajdackiego dyktatora. Zdławił demokrację, zdusił wolność słowa, zgromadził majątek, okradając swój lud i gloryfikował przemoc.



Jeśli zachodni przywódcy i intelektualiści naprawdę troszczą się o prawa i dobro Palestyńczyków i jeśli naprawdę chcą utorować drogę pokojowi - to dlaczego nadal nie szczędzą pieniędzy i pochwał dla antydemokratycznego, brutalnego, kradnącego i sponsorującego terroryzm dyktatora, jakim jest Mahmoud Abbas?



http://www.jpost.com/Opinion/No-Holds-Barred-The-10-year-klepto-dictatorship-of-Mahmoud-Abbas-386752

Jerusalem Post, 5 stycznia 2015

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Shmuley Boteach

Amerykański rabin i pisarz, autor ponad 30 książek. Często krytykowany przez środowiska żydowskie, ostatnio głównie za książkę Kosher Jesus. Jest oskarżany o herezję, wcześniej spotkały go gromy za książkę Kosher sex, (twierdzi, że pożądanie jest fundamentem miłości). Często powraca do problemu ludobójstwa w Ruandzie, gdzie jeździł wielokrotnie, próbując zrozumieć mroczną stronę ludzkiej kultury.