Konflikt palestyński


Jonathan Spyer 2014-12-19

\

"Nie wolno dopuścić do tego, by ten konflikt polityczny zamienił się w konflikt religijny”, ostrzegał niemiecki minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier.



W dyskusjach o kwestii izraelsko-palestyńskiej często powtarza się opinia, która przekazuje imperatyw, by ten konflikt nie stał się konfliktem „religijnym”. Taka opinia, gwarantuje intensywne potakiwanie głowami w kulturalnym, liberalnym towarzystwie i wręcz wyróżnia się na tym bardzo tłocznym polu absurdalnych pokazów historycznej ignorancji w dyskusjach o kwestii izraelsko-palestyńskiej.

Ta opinia pojawiła się w związku z niedawną falą zamachów terrorystycznych w Jerozolimie, które są wynikiem twierdzeń palestyńskich, że Izrael stara się zmienić „status quo” na Wzgórzu Świątynnym. Według tej teorii do tej chwili konflikt dotyczył głównie konkurujących ze sobą roszczeń do własności ziemi i suwerenności, ale obecnie istnieje groźba, że stanie się konfliktem „religijnym”, a więc będzie jeszcze trudniejszy do rozwiązania. Trzeba zatem temu zapobiec.


W rzeczywistości konflikt między Żydami a muzułmańskimi Arabami o obszar ziemi między rzeką Jordan a Morzem Śródziemnym był od samego początku głównie konfliktem “religijnym”.


Po stronie arabsko/palestyńsko/muzułmańskiej niedawne wydarzenia w Lewancie (szczególnie w Syrii i Iraku) powinny były nauczyć nas, jak bardzo kruche i zależne od okoliczności są rzekome „świeckie, narodowe” tożsamości miejscowych populacji. Obie te tożsamości zostały teraz zepchnięte, zastąpione przez sekciarskie, etniczne i religijne oznaki lojalności. Jak wskazał profesor Mordechai Kedar w niedawnym artykule, nie ma powodu by przypuszczać, że narodowa tożsamość „Palestyńczyków” jest silniejsza lub trwalsza niż w którymkolwiek z sąsiadujących organizmów państwowych.


Nie znaczy to oczywiście, że arabskojęzyczna populacja na tym terenie nie jest zmobilizowana do walki. Wydarzenia niedawnych dni sugerują, że istnieje tam mordercze oddanie walce. Motor tego oddania jest jednak religijny.


Motorem jest determinacja niedopuszczenia, by Żydzi w jakikolwiek sposób, choćby pomniejszy, naruszyli arabsko-muzułmańską dominację de facto na obszarze Wzgórza Świątynnego/Haram al Szarif. To oddanie nie jest czymś nowym; w rzeczywistości było siłą napędową od początku konfliktu do dnia dzisiejszego.


Pierwsze szeroko zakrojone przypadki arabsko-muzułmańskiej przemocy wobec Żydów w XX wieku były związane z tym samym miejscem. W 1929 r. próba Żydów uzyskania prawa do modlitw przy Ścianie Zachodniej doprowadziła do wściekłej reakcji Arabów i muzułmanów. Ta reakcja doprowadziła do zmasakrowania ponad stu Żydów i zniszczenia starożytnej społeczności żydowskiej w Hebronie.


Rzekome zagrożenie meczetów na Haram al-Szarif i rzekome pragnienie Żydów zbudowania Trzeciej Świątyni, tworzyło także podstawę propagandy arabskiej przeciwko syjonistom w latach 1930. i 1940. W owym czasie przywódcą rodzącego się „narodowego” ruchu palestyńskiego był człowiek dzierżący również władzę religijną: Mufti Jerozolimy Hadż Amin al-Husseini.


Ta centralna rola religii nadal rozpala rozmaite ruchy walczące z Izraelem. Sama nazwa „Fatah”, na przykład, która to organizacja jest często – absurdalnie – opisywana jako ruch „świecki”, jest terminem religijnym. „Fatah” jest słowem arabskim, które dosłownie znaczy „otworzyć”, ale użyta jest w kontekście, który znaczy „zdobyć ziemię dla islamu”.


Centralna rola religii w tym konflikcie służy niedopuszczeniu do pogodzenia się z obecnością Izraela i do jakiegokolwiek kompromisu z nim, co przewidywało wielu przywódców syjonistycznych. Bazowali oni swoje przewidywania na podobnych konfliktach narodowych w innych częściach świata, gdzie po okresie walk obie strony czuły się zmęczone i rozwiązywały konflikt , dochodząc do porozumienia.


Uczucia religijne jednak mają sposób na przezwyciężanie takiego zmęczenia.


W wypadku zaś Izraela i jego arabsko-muzułmańskich wrogów źródłem zasilania w energię po stronie arabskiej jest religijna wściekłość – przekonanie, że ponowne ustanowienie suwerenności żydowskiej w częściach kraju rządzonego uprzednio przez muzułmanów, stanowi zbrodnię przeciwko bogu. Takiej zbrodni nie można wybaczyć ani pójść na żadne kompromisy.


W niedawnym artykule na stronie internetowej Hamasu, wyrażając poparcie dla niedawnych zamachów terrorystycznych, publicysta palestyński, dr Issam Szawer, podsumował kwestię z godną podziwu zwięzłością:  


Utrzymujemy i wierzymy, że nasza walka przeciwko okupantowi jest fundamentalnie religijna, nie zaś geograficzna, historyczna lub ekonomiczna.


Allah Wzniosły wspomniał [w Koranie] nasz [obecny] konflikt z okupantem, kiedy powiedział Swojemu słudze, że wkroczą do Meczetu Al-Aksa tak jak weszli tam pierwszy raz i powiedział nam [także], że wszystko, co zbudował “Izrael” w celu ustanowienia swojego kruchego tworu, zostanie zniszczone…  Dlatego musimy przestać argumentować, że nasza walka przeciwko wrogowi jest polityczna, prowadzona na arenie ONZ, Rady Bezpieczeństwa lub negocjacji. Cały ten nonsens jest sprzeczny z Koranem i hadisami.  


Szawer rozumie dynamikę tego konfliktu lepiej niż większość obserwatorów zachodnich.


Z drugiej strony, żydowska idea “Powrotu do Syjonu”, odbudowania Jerozolimy i odnowienia dawnych dni jest głęboko zakorzeniona w żydowskiej tradycji religijnej i nieodłączna od niej.


Współczesny syjonizm mógł być świeckiej natury, ale czerpał ze źródeł żydowskiego postrzegania swojej tożsamości.


Różnica przez cały czas polega na tym, że Żydzi od czasu rozpoczęcia współczesnej walki okazywali gotowość zaakceptowania planów politycznych proponujących podział spornej ziemi: w 1937, 1947, 2000 i 2008 roku. Strona arabsko-muzułmańska nie okazywała w żadnym momencie podobnej gotowości.


Żydowskie postrzeganie siebie jest widzeniem narodu małego, ostrożnego, niepewnego, broniącego się.


W odróżnieniu od tego tożsamość arabsko-sunnicko-muzułmańska zasadza się na triumfie i podboju jako naturalnym stanie rzeczy, obecnie zaś towarzyszy temu poniżający, zdumiewający stan porażki i podporządkowania. Stąd wywodzi się olbrzymia, mordercza wściekłość na obecny stan przegranej w stosunku do ludzi postrzeganych jako naturalnie podporządkowanych: pogardzanych Żydów. Stąd absolutna odmowa zaakceptowania wyraźnego werdyktu historii i najnowsza zajadła próba usunięcia wroga.


Siłą napędową tego jest religia, a konkretnie sunnicki islam polityczny, podobnie jak był siłą napędową wszystkich poprzednich prób. Nie widać żadnych oznak, że kończy mu się energia, mimo marnych jak dotąd rezultatów. Głębokie poczucie własnej wyższości i nieuniknionego w ostatecznym rachunku zwycięstwa kieruje jej wyznawcami. Dawno już minęła najwyższa pora, by ludzie Zachodu, którzy obsesyjnie obserwują ten konflikt, pojęli tę zasadniczą, religijną siłę napędową. U jej sedna leży religia polityczna, konkretnie sunnicki islam polityczny. I zawsze tam był.

 

Jonathan Spyer is director of the Global Research in International Affairs (GLORIA) 

Sunni political islam engine of Israeli-Palestinian Conflict

22 listopada 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jonathan Spyer

Pracownik naukowy w Global Research in International Affairs Center. Autor książki The Transforming Fire: The Rise of the Israel-Islamist Conflict.

 

Od Redakcji

Twierdzenie Autora (które podzielał również Barry Rubin), że siłą napędową konfliktu palestyńsko-izraelskiego jest islam sunnicki jest od wielu dekad wątpliwe. Od czasu powstania Islamskiej Republiki Iranu, antyjudaizm jest centralnym filarem zarówno fanatyzmu sunnickiego jak i szyickiego, a ich wzajemna mordercza konkurencja prowadzi do nieustannych wzajemnych oskarżeń o współpracę z Żydami. W chwili obecnej nakłady finansowe Teheranu na zbrojenie palestyńskiego terroryzmu są prawdopodobnie wyższe niż łączne nakłady krajów sunnickich. Duchowni obu wyznań muzułmańskich przekonują wiernych, że to oni są prawdziwymi muzułmanami, bo to oni szczerzej nienawidzą Żydów i gotowi są do większych ofiar, żeby ich zgładzić.