Legalność izraelskiego projektu ustawy o państwie narodowym


Eugene Kontorovich 2014-12-13

„W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski...” (Konstytucja RP)

„W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski...” (Konstytucja RP)



Proponowana legislacja konstytucyjna Izraela, mająca zatwierdzić jego status jako “państwa narodowego” narodu żydowskiego, nie tylko wzbudziła kontrowersję w samym Izraelu, gdzie pomogła obalić obecną koalicję parlamentarną, ale ściągnęła także krytykę USA i Europy.

(I): konstytucjonalizm porównawczy


Projekt ustawy okrzyczano jako skrajny i niedemokratyczny. (Dla wyjaśnienia: żaden projekt ustawy nie został zatwierdzony, a jedynie zestaw kompromisowych zasad dla pogodzenia kilku dość odmiennych wersji; najwyraźniej ludzie nie muszą czytać tego projektu ani znać żadnego z jego punktów, by mu się sprzeciwiać.)  


Te zastrzeżenia nie trzymają się kupy. Po pierwsze, zapewnienie statusu Izraela jako narodowego państwa żydowskiego jest celem wyraźnie popieranym przez tych samych krytyków, kiedy chodzi o naciski na Izrael, by poczynił ustępstwa dyplomatyczne. Po drugie, prawo to w żadnym razie nie jest niezwykłe według standardów zachodnich: w rzeczywistości nie posuwa się tak daleko w uznaniu państwowego statusu narodowości i religii żydowskiej, jak postanowienia często spotykane w konstytucjach innych krajów demokratycznych. W niniejszym tekście rozważę ogólne kryteria tej legislacji w porównaniu do postanowień konstytucyjnych innych demokracji zachodnich. Jutro, w kolejnym poście, zajmę się stosunkiem tej ustawy do „rozwiązania w postaci dwóch państw”.


Ustawy zasadnicze zazwyczaj konstytuują kwestie takie, jak hymn narodowy, symbole, święta i tak dalej. Nie ma nic rasistowskiego lub choćby niezwykłego w tym, że konstytucyjne postanowienia odzwierciedlają charakter narodowy lub religijny, jak pokazują badania moich kolegów z Kohelet Policy Forum. Siedem państw Unii Europejskiej ma konstytucyjne postanowienia o “narodowości”, które zazwyczaj mówią o państwie jako o domu narodowym i miejscu samostanowienia grupy etnicznej stanowiącej większość w danym kraju. Dotyczy to również miejsc takich jak kraje bałtyckie z ich dużymi i wyalienowanymi populacjami mniejszościowymi.


Na przykład, konstytucja łotewska rozpoczyna się powołaniem na „niezachwianą wolę narodu łotewskiego do posiadania własnego państwa i jego niezbywalne prawo samostanowienia w celu zagwarantowania istnienia i rozwoju narodu łotewskiego, jego języka i kultury przez stulecia”. Definiuje następnie „tożsamość” łotewską jako „ukształtowaną przez tradycje łotewskie, łotewską mądrość ludową, język łotewski, uniwersalne wartości ludzkie i chrześcijańskie”.


Albo też rozpatrzmy konstytucję Słowacji, która rozpoczyna się od słów: “My, naród słowacki” i zawiera roszczenie o „naturalne prawo narodów do samostanowienia”. Potem dopiero pisze o „członkach mniejszości narodowych i grup etnicznych, żyjących na terytorium Republiki Słowackiej”, którzy nie są częścią owego „My”, realizującego samostanowienie narodowe.


Następnie mamy sprawę języka. Izrael ma hebrajski, język większości, arabski i angielski (pozostałość po Mandacie Brytyjskim) jako języki oficjalne – projekt nowej ustawy tego nie zmienia. Jest to bardzo niezwykłe. Większość wieloetnicznych, wielojęzycznych państw UE nadaje oficjalny status tylko językowi grupy większościowej. Na przykład, konstytucja Hiszpanii, czyni kastylijski hiszpański jedynym oficjalnym językiem narodowym i wymaga, by znali go wszyscy obywatele, nawet jeśli ich językiem ojczystym jest baskijski lub kataloński. Jako absolutny wyjątek Irlandia przyznaje „główny” oficjalny status językowi irlandzkiemu (Gaeilge), chociaż mówi nim tylko niewielki odsetek obywateli. Jest to oczywiste uświęcenie specjalnego stosunku państwa do irlandzkiej grupy etnicznej.


Następnie mamy religię. Wbrew ogólnemu przekonaniu judaizm nie jest oficjalną religią Izraela, jedynego na świecie państwa żydowskiego. (Izrael nie ma oficjalnej religii, ale wszystkie grupy religijne otrzymują fundusze od rządu.) Nic w proponowanej ustawie nie wprowadza oficjalnej religii.


Pod tym względem Izrael jest dużo bardziej liberalny niż liczne kraje europejskie z oficjalną religią. Według badania Pew Research Center, siedem krajów europejskich (od Islandii do Grecji) ma zapisaną w konstytucji oficjalną religię mimo dużych mniejszości muzułmańskich, nie mówiąc już o ateistach i innych wyznaniach chrześcijańskich. Ponadto w pięciu krajach europejskich głowa państwa musi być członkiem oficjalnej religii. W odróżnieniu od tego w Izraelu prezydentem może być nie-Żyd i istotnie, był nim Druz (tymczasowo).


Warto zauważyć, że większość konstytucji w Europie, które zatwierdzają konkretne dziedzictwo narodowe, zarówno zostały uchwalone niedawno, jak i są z państw z dużymi mniejszościami etnicznymi. Trudno zrozumieć, dlaczego to, co funkcjonuje u nich, miałoby być tak powszechnie potępiane, kiedy chodzi o Izrael.


The legitimacy  of Israel’s nation state bill i comparative constitutionalism

Washington Post, 9 grudnia 2014

 

Część II: Względy dyplomatyczne

 

Wczoraj wyjaśniałem, jak izraelski projekt ustawy o żydowskim państwie narodowym niczym nie wyróżnia się w porównaniu do wielu konstytucji europejskich o podobnych lub silniejszych założeniach narodowej ojczyzny. Proponowane posunięcie trzeba także zrozumieć w kontekście sytuacji dyplomatycznej Izraela. Największym problemem dyplomatycznym Izraela jest status Jerozolimy i Zachodniego Brzegu oraz naciski międzynarodowe na stworzenie tam i w Gazie nowego państwa arabskiego. Głównym argumentem zwolenników terytorialnego wycofania się jest to, że mimo poważnego ryzyka w sprawie bezpieczeństwa, Izrael musi wycofać się, by zachować “państwo żydowskie”. Także zagraniczni przywódcy, jak prezydent Obama i sekretarz Kerry, uzasadniają swoje naciski na Izrael powołując się na zachowanie tożsamości żydowskiej.


Tak więc zwolennicy wycofania się Izraela z Zachodniego Brzegu wierzą, że posiadanie państwa żydowskiego warte jest ryzykowania bezpieczeństwa kraju, oddania historycznej ojczyzny i miejsc religijnych oraz wygnania ponad 100 tysięcy Żydów. Sugeruje to, że państwo żydowskie jest nie tylko czymś legalnym, ale również bardzo wiele wartym. Niemniej, te same głosy, które wzywają Izrael, by zgodził się na niebezpieczne ustępstwa dyplomatyczne w imię zachowania żydowskiej tożsamości państwa, sprzeciwiają się legislacji, deklarującej, że państwo faktycznie jest tym, czym twierdzą, że chcą, by pozostało.


Jeśli jednak bycie “państwem żydowskim” nie może nawet usprawiedliwić demokratycznej legislacji o świętach i innych symbolach publicznych, to nie bardzo wiadomo, o co ten cały hałas. Sądząc po obecnych reakcjach, jedyną wartością państwa „żydowskiego” jest to, że może wygnać 100 tysięcy Żydów z ich domów bez narażania się na krytykę. (Jednak biorąc pod uwagę ogólną obojętność, kiedy inne narody wyganiają Żydów, nawet to wydaje się nikłą korzyścią.)


Z drugiej strony, Palestyńczycy nie tylko odmawiają uznania żydowskiego charakteru państwa Izrael, ale żądają także całkowicie arabskiego charakteru państwa palestyńskiego. Widać to w ich retoryce, ich konstytucji, Palestyńskiej Karcie Narodowej, która zaczyna się od deklaracji: „Palestyna jest ojczyzną ludu Arabów palestyńskich; jest nieoddzielną częścią ojczyzny arabskiej i lud palestyński jest integralną częścią narodu arabskiego”. Widać to także w żądaniu Palestyńczyków, by ich nowe państwo narodziło się oczyszczone z Żydów, bez mniejszości etnicznej. „Problem osadników” wypływa z szeroko akceptowanej koncepcji, że państwo palestyńskie nie może mieć mniejszości żydowskiej (która prawdopodobnie stanowiłaby znacznie poniżej 10% populacji w porównaniu do 20% populacji arabskiej w Izraelu). Innymi słowy, Palestyńczycy domagają się ustanowienia Palestyny jako państwa (czysto) arabskiego, ale odmawiają zaakceptowania żydowskiego charakteru Izraela.


Aby zgodzić się na ten obszar jako terytorium “wyłącznie” arabskie, bez mniejszości żydowskiej, która byłaby paralelą do mniejszości Arabów izraelskich, Izrael musiałby być pewien uznania tego małego kącika świata jako zarezerwowanego dla narodowego samostanowienia narodu żydowskiego. Tak więc, szeroki sprzeciw międzynarodowy wobec żydowskiego prawa państwowego może tylko podważyć zaufanie Izraela do procesu pokojowego, a co najmniej co do intencji tych, którzy naciskają na jego prowadzenie.


Tak więc krytyka proponowanego przez Izrael prawa obejmuje wiele warstw hipokryzji. Izrael nie może definiować się jako państwo żydowskie inaczej niż przez wygnanie żydowskich osadników; musi zachować zasady równości, ale nie będzie traktowany równo z innymi narodami zachodnimi.


The legitimacy of Israel’s nation state bill. Part II – Diplomatic considerations

Washington Post, 10 grudnia 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Eugene Kontorovich

Profesor prawa, specjalista w dziedzinie prawa konstytucyjnego, prawa międzynarodowego i prawa gospodarczego. Wykładowca Northwestern University School of Law w Chicago. Obecnie przeniósł się na stałe do Izraela.