Nie wszystkie muchy latają
Tse-tse są członkami większej grupy much, nadrodziny Hippoboscoidea, a wszystkie one są hematofagami – krew jest jedynym pokarmem, który je interesuje. Rodzina tse-tse (Glossinidae) jest najbardziej bazalnym (można powiedzieć, niewyrafinowanym) w tej linii rodowej owadów – zawsze szukają krwawych posiłków, ale nigdy nie wyewoluowały zdolności pozostania ze swoim smakowitym gospodarzem.
Nietoperze mają pecha, zostały bowiem skolonizowane przez dwie rodziny much o dużo lepszym pomyślunku - Nycteribiidae i Streblidae. Te owady znają wartość dobrego gospodarza i kiedy raz już wylądują na futrzanym grzbiecie nietoperza, nigdy go już nie opuszczają. Przez ponad milion lat ko-ewolucji ze swoimi ssaczymi gospodarzami muchy nietoperzy przeszły niezwykłe przekształcenie. Z wolno latających przodków, najprawdopodobniej przypominających dzisiejsze muchy tse-tse, wyłoniło się kilka linii wysoce zmodyfikowanych, często całkowicie bezskrzydłych stworzeń przypominających pająki. Ich ciała spłaszczyły się i stały bardzo twarde, co czyni, że praktycznie nie daje się rozgnieść ich na skórze. W rodzinie Nyctiberiidae głowa zamieniła się w mały przydatek, który można bezpiecznie schować w ochronnym rowku na grzbiecie, a wszystkie ślady skrzydeł całkiem zniknęły. Te muchy nie mogą przeżyć długo poza ciałem swojego gospodarza i dobrze się czują tylko, kiedy myszkują z alarmującą szybkością w jego gęstym futrze. Stopy mają uzbrojone w duże pazury, które niemal uniemożliwiają wyciągnięcie ich z futra gospodarza. Zupełnie nie wyglądają jak muchy i kiedy moja przyjaciółka dostrzegła jedną z nich na ciele nietoperza, zawołała mnie, żebym zabrał „udomowionego pająka” nietoperza.
W blisko spokrewnionej rodzinie Streblidae skrzydła mogą występować albo nie, ale także w uskrzydlonych gatunkach ciało jest zmodyfikowane do przepychania się przez futro, a członkowie podrodziny Ascodipterinae posuwają się jeszcze dalej w swoim przywiązaniu do gospodarza. Znacznie dalej. Kiedy samica wyląduje na nietoperzu, odrzuca skrzydła i nogi (tak, nogi) i wkręca się głową naprzód w skórę. Kiedy już tam jest, jej głowa i tułów zapadają się w jej odwłok i skóra nietoperza zarasta nad jej ciałem. Staje się jednością z gospodarzem.
Obecny wybuch eboli znowu ściągnął uwagę medyków na nietoperze jako na potencjalny rezerwuar tego wirusa. Chociaż nie ma dowodów, że nietoperze istotnie przechowują wirusa, wydaje się istnieć korelacja między wybuchami choroby, a obecnością dużej liczby nietoperzy w dotkniętych epidemią regionach. Kiedy czytałem literaturę o eboli i o muchach żerujących na nietoperzach zdziwiło mnie, że nikt nie testował tych much na obecność wirusa – są to stosunkowo długo żyjące owady (przeciętnie 195 dni), które zawsze są (w postaci poczwarki) w miejscach gnieżdżenia się nietoperzy, nawet kiedy gospodarze opuszczają je, by żerować gdzie indziej. Często przenoszą się z jednego gatunku gospodarzy na inny i– a jest to rzecz, która naprawdę powoduje moje zdumienie, że nikt nie patrzył poważnie na te muchy jako na potencjalnych nosicieli - od czasu do czasu opuszczają go, żeby ugryźć ludzi. Wiemy, że są siedliskiem masy patogenów – niedawne badanie przeprowadzone w Parku Narodowym Gorongosa na nietoperzach Rhinolophus landeri i Hipposideros caffer pokazało, że muchy żyjące na tych zwierzętach są nosicielami gatunku Trypanosoma, który jest przodkiem świdrowców wywołujących chorobę Chagasa. Dodajmy do tego fakt, że jeden z pierwszych przypadków choroby marburg w Zimbabwe (powodowanej przez wirusa spokrewnionego z ebolą) był wywołany ugryzieniem stawonoga (automatycznie wszystkie niezidentyfikowane ugryzienia wydają się być klasyfikowane przez medyków jako “ugryzienia pająka”, a testowano pająki z tej okolicy na obecność wirusa marburg, jak się można było spodziewać, bezskutecznie). Jest dużo bardziej prawdopodobne, że było to ugryzienie muchy, która spadła z nietoperza.
Moja przyjaciółka wyraziła niedawno swoją pogardę do “prymitywnych” pasożytów. Nie zgadzam się – jak już, to pasożyty, włącznie z muchami nietoperzy, są niesłychanymi przykładami ewolucji w jej najznakomitszym wydaniu: są organizmami zdolnymi zarówno do przystosowania się do życia w najbardziej wrogim otoczeniu (samo podłoże, na którym żyjesz, chce twojej śmierci!), jak i do odporności na choroby, które żyją w ich wnętrzu. Nie mogę obiecać, że nie spróbuję trzepnąć następnej muchy tse-tse, która na mnie wyląduje, ale przynajmniej obiecuję, że zrobię to w najbardziej uprzejmy i pełen szacunku sposób.
Piotr (Peter) Naskręcki
Entomolog, fotograf, popularyzator nauki. Ukończył studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktorat na University of Connecticut, pracuje w Museum of Comparative Zoology, Harvard University.
Piotr Naskręcki prowadzi znakomity blog naukowy The Smaller Majority. Jego zdjęcia owadów (i nie tylko owadów) fascynują i kuszą, żeby je sobie natychmiast ściągnąć. Nie należy tego jednak robić bez pozwolenia, gdyż zarówno zdjęcia, jak i teksty zastrzeżone są prawami autorskimi.