Idioci bez granic


Marcin Kruk 2014-11-21


Korzystając z tego, że byłem zupełnie sam i nikt mnie nie słyszał, udzieliłem sobie nagany ustnej za mówienie dzieciom prawdy. Nie mogę namawiać dzieci, żeby zrezygnowały z Internetu, jest zbyt wspaniałym wynalazkiem, nie powinienem im nawet mówić wprost, że ten wspaniały wynalazek jest zdominowany przez stowarzyszenie „Idiotów Bez Granic” mogę tylko bardzo ostrożnie rozważać o chodzeniu po polach minowych.


Kto wymyśla najgłupsze memy w Internecie? Mój ojciec powiedziałby zapewne, że Iwan Iwanowicz Memonow, dziś uczniowie nie zrozumieliby dowcipu, a i mnie musiał wyjaśniać, jak to z tym Memonowem było, czyli jak to nasi staruszkowie kpiny sobie urządzali ze swoich nauczycieli, którzy przekonywali ich, że wszystko wymyślili Rosjanie, więc nabijali się, że żarówkę wymyślił Żarówkow, a łom, Łomonow. Czasy się zmieniły i klasa nauczycielska otrzymuje instrukcje nie od sekretarzy, a od biskupów. O tym jednak potem, bo z tymi memami w Internecie zaczęło się od Kasi, która chichocząc radośnie poinformowała, że została poproszona o polubienie strony „Nie jem chemii” i była zainteresowana odpowiedzią na pytanie, gdzie leży granica ludzkiej głupoty.

 

Już chciałem odpowiedzieć, że na zachód od Rozumu, kiedy ugryzłem się w język i uśmiechnąłem się zagadkowo, zastanawiając nad pytaniem, co mądrego mogę powiedzieć. Klasa była podzielona, trójka albo czwórka uczniów wydawała się pojmować powód radości Kasi, część patrzyła podejrzliwie, a jeszcze inni z nadzieją, że uda się rozwalić lekcję.

 

- Teraz do wszystkiego dodają chemię – stwierdziła Amelia, dając do zrozumienia, że ona stronę „Nie jem chemii” całkowicie popiera.

 

Między męską i żeńską częścią klasy nie było chemii. a ja przypomniałem sobie słowa mojego nauczyciela, a potem przyjaciela, który mawiał, że nauczyciel, który nie zachęca do zadawania pytań, jest złym nauczycielem, nauczyciel, który pozwala rozwalać lekcję głupimi pytaniami, jest złym nauczycielem, zaś nauczyciel, który tłumi ciekawość ucznia, jest koszmarnym nauczycielem, a teraz idź i bądź dobrym nauczycielem. Są takie momenty, kiedy człowiek przypomina sobie dobre rady i nie wie co z nimi zrobić.

 

Zapytałem Kasię, co odpowiedziała.  

 

- Napisałam jej, że jest głupia idiotka i żeby przeczytała w wikipedii co to jest chemia.

 

Już chciałem powiedzieć, że bardzo dobrze, kiedy uświadomiłem sobie, że może to być źle zrozumiane. Powiedziałem, że druga część odpowiedzi była właściwa, a pierwsza mało elegancka, bo jednak powinniśmy pamiętać, że sami również robimy różne rzeczy, które zasługują na podobne epitety.

 

Oczywiście nie byłem świadomy, że otwieram puszkę Pandory, bo okazało się, że klasa rezerwuje sobie niezbywalne prawo do wypowiadania sądów o intelektualnych sprawnościach bliźnich. Wylała się rzeka memów o idiotach, co oznaczało, że zamiast nadrabiać zaległości w naszym programie, muszę poświęcić chwilę sądom, stereotypom i opiniom.

 

- Nie, nie wszyscy politycy są idiotami, nie, nie jest tak, że wybory niczego nie zmieniają, nie, polityka nie jest oparta wyłącznie na oszustwach.

 

Moja próba odparcia zakorzenionych memów była wyraźnie nieskuteczna. Klasa protestowała, przeciwko próbom dzielenia włosa na czworo, mimo że niedawno opowiadałem im  o korzyściach dzielenia włosa i wydobywania z niego czystego DNA. Teraz bardziej aktywna była męska strona, wyciągająca zarówno „Sowę”, zegarek Nowaka, delegacje posłów, poznańskie osły i teletubisie. Wreszcie Wiesiek wyciągnął ostatniego królika z kapelusza, czyli tuszyński spór o Kubusia Puchatka.

 

Nie znałem tej historii i powiedziałem stanowczo, że wracamy do lekcji, a dla chętnych na dalszą dyskusję mogę zostać po lekcjach. Chwyt poniżej pasa, ale w nowoczesnej pedagogice całkowicie dozwolony. Piekielne małolaty, widząc moją determinację, niechętnie dały za wygraną. Po lekcji patrzyłem z satysfakcją jak zarzucili plecaki na ramię i wyparowali, nie myśląc nawet o dalszej dyskusji.

 

Mnie jednak Kubuś Puchatek intrygował, po przyjściu do domu odpaliłem komputer i zażądałem od niego jasnej odpowiedzi, co tych pętaków tak podnieciło. „Fakt” donosił jeszcze przed wyborami, że w mieście Tuszynie padła propozycja nazwania placu zabaw Placem Kubusia Puchatka. Pierwszy miał oburzyć się radny Cichy, który zauważył, że Puchatek biega bez majtek, jest obcy narodowo, a my mamy swojego Uszatka. Radna Jachimska podchwyciła melodię i zauważyła, że ten Puchatek jest nie tylko bez majtek, ale jego płeć nie jest ustalona, ktoś wyraził obawy, że może być obojnakiem.

 

Genderową propozycję złożyła niedoświadczona, młoda radna, która wyraźnie coś chciała przy tej okazji załatwić i namieszać dzieciom w głowach.

 

Jak niesie wieść gminna, żadna dyskusja budżetowa, spory o drogi, oświetlenie, a nawet płace nie były dotąd tak gorące. Siedmiotysięczny Tuszyn ożywił się, nabrał rumieńców, a co najważniejsze trafił na łamy światowej prasy.

 

Z prasy zagranicznej pierwszy prawdopodobnie poruszył tuszyńskiego Puchatka chorwacki dziennik angielskojęzyczny „Croatian Times”.

 

Diabli wiedzą skąd oni się dowiedzieli, ale mogą mieć w Tuszynie swoje wtyki. Chorwatów najwyraźniej śledzą jacyś Anglicy, bo sprawę podchwycił brytyjski „Independent”.

 

Wątpliwa płeć i nieskromne odzienie Kubusia Puchatka jako temat gorących debat polskich samorządowców najwyraźniej rozbawiły brytyjskich dziennikarzy do łez.

 

Nowy rozdział genderowego dramatu w polskiej polityce byłby zapewne tak zabawny, jak to opisują dziennikarze, gdyby nie jeden szczegół – protestująca przeciw zgorszeniu radna  Hanna Jachimska jest dyrektorem tuszyńskiego liceum. Już po wyborach dziennikarze sprawdzili i donieśli, że radna nie jest już radną, jest już tylko ważnym pedagogiem w mieście Tuszynie.

 

„Nie jem chemii, nie czytam Puchatka!”  Nie mam sił na idiotów i nie mam tego mówić uczniom.