Święte strzyżenie
Część II


Lucjan Ferus 2014-11-16


Jest to dalszy ciąg historii „zbawiania” ludzi, metodami stosowanymi od wieków przez pasterzy Kościoła katolickiego, a właściwie jeden z jej aspektów, dotyczący pieniędzy.

„Zatrważające, jak książęta Kościoła ustanawiali swe "święte urzędy" i jak się do nich pchali, jakich używali środków, jakie metody stosowali: fałszerstwo i kłamstwo, mord i zabójstwo /../ Albowiem tradycje świętych urzędów nie różnią się niczym od najgorszych, jakie pamięta ludzkość /../ Ideologia książąt Kościoła stworzyła sobie najwyższą instancję, która miała legitymizować biskupie i papieskie kłamstwa, oszustwa i morderstwa, a co za tym idzie — uprawomocniać je: ponad wszystkim zawsze stał Duch Święty. /../

 

Największe donacje znane z historii Kościoła były fałszerstwami. Fakt, że cesarz Konstantyn miał w IV w. "podarować" papieżowi Sylwestrowi I i jego następcom, Rzym i cały świat Zachodu jest wierutną bzdurą. Wymyślili to sobie dużo później, w VIII wieku — i sfałszowali odpowiednie dokumenty — rzymscy arcypasterze /../ Szczególnie dotyczy to „Dekretaliów Pseudo-Izydora", powstałego w połowie IX w. zbioru sfałszowanych listów kanonicznych arcypasterzy wczesnego Kościoła. /../ Fałszerstwo wyszło wprawdzie w XVI w. na jaw, ale — jak sądzi Dollinger — „te zasady zapuściły korzenie w glebie Kościoła tak głęboko i tak zrosły się z życiem kościelnym, że odkryte oszustwa nie przyniosły skutku w postaci zachwiania panującego systemu".

 

Oszustwa kościelne były dobrze zakamuflowane. /../ Służyły nie tylko do kantowania cesarza i królów. Używane były również z mistrzowską precyzją, by nie pozwolić zbytnio wyrosnąć świeckim konkurentom do władzy. /../ W oczach papieży "dar Konstantyna" miał takie znaczenie, że każdy z przyszłych cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego narodu Niemieckiego musiał ów sfałszowany dokument potwierdzać. Nie odbywało się to (chyba oczywiste) tak zupełnie bezkrwawo: kto wątpił w autentyczność dokumentu, był uznawany za „kacerza" — i tępiony. Istnieje np. protokół z przesłuchania w Heidelbergu w 1425 r. Jana Dransdorfa. Wyrażał wątpliwości co do prawdziwości daru i został spalony na stosie. /../

 

Jednakże na oszukańczych fundamentach arcypasterzom dobrze się żyło. /../ Ponieważ średniowieczne dokumenty długo uchodziły za "autentyczne", zanim jednoznacznie udowodniono ich nierzetelność, hierarchowie z łatwością prowadzili swą grę. Fałszerstwa i antyfałszerstwa szły ze sobą o lepsze. A ponieważ starszy dokument zawsze poprzedza młodszy, możni Kościoła jak najwcześniej datowali wszystkie „środki dowodowe", w których mieli te dowody czarno na białym. /../

 

Fenomen, który po ostatnie stulecie zwał się państwem kościelnym (słowo samo w sobie demaskujące istotę rzeczy) i który za swego absolutnego władcę miał rzymskiego papieża, został zlepiony kawałek po kawałku dzięki wojnom i fałszowaniu ksiąg wieczystych (tzw. "donacjom") /../ Papiestwo, tak jak się ukształtowało historycznie (albo lepiej: tak, jak świadomie zostało ukształtowane), jest systemem totalitarnym i dlatego nie może zrezygnować ze sprawowania władzy. Jego pasterze nie umieją niczego innego, nawet gdyby w pewnych wyjątkach chcieli: być politykami w mitrach, mającymi władzę, jest ich opatrznościowym zadaniem. /../

 

Bonifacy VIII, pierwszy papież, który nakazał, by w ważnych miejscach imperium ustawić jego posągi i oddawać im cześć /../ Nauczał, że dla zbawienia każdego jest nieodzowne, by podlegał rzymskiemu papieżowi. /../ Poseł Aragonii relacjonuje swemu królowi: "Nowy papież zajmuje się trzema rzeczami: chce długo żyć, zdobyć bogactwo i wzbogacić swą rodzinę /../ Żadnej myśli nie poświęca sprawom ducha". Od Bonifacego VIII bierze początek zasada, według której każda rzymska lub włoska rodzina arystokratyczna, która chciała dojść do bogactwa, musiała wystawić przynajmniej jednego papieża. /../ Żądza pieniędzy papieża była równie przysłowiowa wśród jemu współczesnych, co mściwość, z jaką prześladował swych poddanych i jego patologiczna próżność. /../

 

Kościół ukuł narzędzie swego panowania i je reprezentował: porządek, prawo, posiadanie. Innocenty III przekształcił swą Kurię w ośrodek międzynarodowej finansjery /../ Stworzył podstawy prawodawstwa rozciągające się w sposób nieograniczony: tysiące i dziesiątki tysięcy norm, reguł, zakazów i nakazów, wyroków i dyspens płynęło z papieskiego dworu na cały świat, przynosząc strach i nadzieję poddanym, ale duże pieniądze już tylko papieżowi, czuwającemu nad wszystkimi prawami i łaskami. /../ Innocenty już przy obejmowaniu urzędu musiał zlikwidować bandę fałszerzy, którzy tuż obok Kurii fabrykowali za duże pieniądze fałszywe dokumenty. A potem sam profesjonalnie urządził własny warsztat z łaskami. /../

 

Wkrótce każdy biskup, każdy opat chciał mieć własne kościelne państwo. Każdy chciał wykroić dla siebie kawałek tortu. /../ Ponieważ tymczasem zagarnęli władzę udzielania i odmawiania łask duchowych, łatwo było wykląć każdego, kto sięgał po kościelne dobra /../ Papieże byli — patrząc od strony ich ideologii i praktyki — największymi wichrzycielami w historii państw; zawsze dbali o wzmocnienie własnej pozycji kosztem innych i w tym celu popełniali mordy i zabójstwa, fałszerstwa i oszustwa. Książęta Kościoła nieustannie zgarniali krwawe pieniądze — tak zachłannie, że powstało porzekadło, iż najszybszym i najłatwiejszym sposobem osiągnięcia bogactwa jest palenie czarownic. /../

 

Konfiskata majątków, nakładanie kontrybucji, banicje, palenie na stosie: oto jedna strona działalności książąt Kościoła, a druga - dzisiejsza — to nie chcieć nic o tym wiedzieć. /../ Wśród biskupów nie słychać o powodach, dla których Kościół miałby zrezygnować z niesprawiedliwie zdobytych dóbr. /../ Przez całe biskupie życie uprawiali politykę siły; największy nacisk kładli na bogactwa materialne — łupili i obdzierali ze skóry tam, gdzie im się to wydawało konieczne /../ A ponieważ o tamtym świecie nie wiadomo nic pewnego, a o tym nieporównywalnie więcej, kościelni panowie wzięli wszystko w swe ręce./../

 

Ani jeden dogmat nie obył się w Kościele bez specyficznej krwawej historii; każdy wymagał wiele ofiar z ducha i życia. W przypadku każdego z nich książęta Kościoła spierali się mniej o prawdziwą naukę, niż o swoje własne znaczenie i przeforsowanie prywatnych interesów. /../ św. Cyryl /../ swą doktrynę Marii, Matki Bożej przeforsował przy pomocy obfitych łapówek /../ Przekupstwo w wielkim stylu, które wpędziło jego diecezję w ogromne długi, ale pomogło przebić się upragnionemu dogmatowi. Jest uznawany do dzisiaj, ale wierni modlący się do Matki Bożej nigdy nie dowiedzą się jakim uświęconym kunsztom łapówkarskim Maria zawdzięcza swój tytuł. /../ Papież Leon XIII podał pod koniec XIX w. odpowiednią dewizę: "Kochamy wszystkie formy państwa, jak długo dostrzegane są nasze interesy".

 

Pieniądz rządzi nie tylko światem, jak sądzą pobożni; rządzi również Kościołem /../ "Rzym nie zna prawa i Boga; panują tam złoto, gwałt i Wenera". /../ Ale też: "świętokupstwo (symonia), lichwa i nepotyzm /../ sprzedaż kościelnych urzędów, wspieranie własnej rodziny i kliki przez kolejnych papieży /../ W tych i podobnych metodach zdobywania i właściwego lokowania pieniędzy biskupi zawsze przodowali. Wywierali wpływ na całe epoki i deprawowali je. Do naszych czasów przekazano cytat papieża Leona X; mówi on prawdę i jest wyrokiem na system: "Ile korzyści przyniosła Nam i naszym ludziom bajeczka o Chrystusie, wiadomo". /../

 

By stworzyć nowy rynek, Sykstus IV ogłosił w 1476 r., że działanie odpustów rozciąga się nie tylko na żyjących, ale i na biedne dusze czyśćcowe. Owczarnia pojęła to w lot… i płaciła. Rachunek był prosty: im więcej uzyskano odpustów, tym szybciej nieszczęsne dusze rodziców, rodzeństwa i dziadków dostawały się do nieba /../ A że nowe rozporządzenie stawiało w uprzywilejowanej pozycji bardziej zamożnych, to była już inna sprawa. /../

 

Duchowni dostojnicy potrzebowali pieniędzy, a na niczym nie dawało się tak łatwo zarobić, niż na "łasce". Gdy pieniądze oszukiwanych wpływały do kasy, biskupi-handlarze mogli świętować. Kardynałowie mieszkali w pałacach z setkami służby, paradowali w srebrnych zbrojach, trzymali tuzinami konie i psy, między sobą współzawodniczyli podczas procesji liczebnością i wspaniałością swych orszaków, finansowali pokazy, maskarady i pochody karnawałowe. /../

Sykstus IV wynajdował osobliwe tytuły, by każdemu z urzędów przydzielić odpowiednią godność i ustalić stosownie do tego inflacyjną cenę za jego nabycie: "Kolegium Stu Janczarów" zostało powołane za 108 tys. dukatów. /../ Pod panowaniem Innocentego VIII i Aleksandra VI w ciągu 20 lat oddano w ręce dzieci nie mniej niż 50 biskupstw. /../

 

Papież Leon X pożyczał pieniądze gdzie się tylko dało; jego nagła śmierć zrujnowała wszystkich wierzycieli, zwłaszcza że żaden z jego następców nie czuł się zobowiązany do zwrotu długów. /../ Albowiem kieszenie drogich krewnych papieskich były równie szeroko otwarte, jak kieszenie kupujących urzędy i godności, którzy musieli się odkupić za nabycie licencji /../.

Podczas gdy na początku XVII w. sfora weneckich biskupów dysponowała dochodami w wys. 12 milionów, a płaciła podatki jedynie od 12 tysięcy, to — jak zauważył nieco wcześniej Grzegorz XIII — jego prałaci objeżdżali okolicę dzień w dzień, "aby wystarać się o pieniądze". /../ Sykstus IV przepuścił z metresami i w gry hazardowe roczne dochody w wysokości 2,4 miliona dukatów w złocie, ograbił cztery biskupstwa i w wieku 28 lat rozstał się z rozpustnym życiem. /../

 

Pchać się do papieskiego tronu i wyżerać z kościelnego żłobu, w historii Kościoła było to przyczyną rywalizacji tysięcy hierarchów; zwykłe duchowieństwo „świeckie", któremu nie udał się skok do kasty szczególnie powołanych, odpadało w przedbiegach. /../ Po śmierci papieża Innocentego X, który rozdał swej rodzinie milion dukatów, nepoci rozpierzchli się we wszystkie strony świata i już się nie pokazali. Szwagierka Olimpia, która przez cały okres rządów go wyzyskiwała, zgarnęła wszystko, co od niego dostała. Ale odmówiła zapłaty za trumnę zmarłego dobroczyńcy /../. I tak papież leżał całymi dniami nie pochowany, dopóki nie znalazł się dla niego jakiś ubogi grób - za pół dukata. /../

 

Biskupi i papieże tolerowali współżycie duchownych z kobietami, jeśli tylko uiszczona była wymagana taksa, tzw. "grosz kurewski" /../ wpadali w gniew, jeśli duchowni chcieli się oficjalnie żenić i zaoszczędzić sobie „kurewskiego grosza". Bowiem wtedy znikało ogromne źródło dochodów: na początku XVI w. miało przyjść na świat w diecezji konstancjańskiej 1500 księżowskich dzieci i przynieść arcypasterskiej kasie 7500 guldenów (M. Luter zarabiał w tym czasie 8 guldenów rocznie). /../ Również konkubiny trzeba było rok w rok „odkupywać" od biskupa. /../ Papież Pius II zapewniał króla czeskiego, że bez porządnie urządzonych burdeli Kościół nie miałby racji bytu, zaś rada miejska Lozanny nakazała zakonnicom w tym mieście, aby nie czyniły już dłużej konkurencji burdelom. /../

 

Standardowe dzieło prawa kanonicznego /../ nazywa relikwie "pozostałościami godnych czci przedmiotów (np. Krzyż Pański) lub świętych i błogosławionych". Że z samego „Krzyża Pańskiego" pozostało na ziemi tak wiele, iż z jego drzazg można by budować statki, tego już nie napisano. /../ Samych świętych gwoździ Krzyża było w pewnym okresie 27, a kolców korony cierniowej Jezusa ponad 800. /../

 

Papieże byli pośrednikami kramarzącymi najświętszymi skarbami i ukrywającymi każde pobożne oszustwo w handlu relikwiami. /../ Również Jan Paweł II trudnił się poszukiwaniem źródeł dochodów: jego Kościół jest przecież „biedniejszy niż większość ludzi myśli". Papież musiał nadal dobierać się do pieniędzy innych ludzi. Ergo — papieskie błogosławieństwo, sporządzone na własnym dokumencie i sprzedane w Watykanie, kosztowało 5 000 marek. /../

 

Pius XI /../ pozostawił wielokrotnie pomnożony majątek papieski i precyzyjną politykę inwestycyjną. /../ Wprawdzie było długą praktyką w Watykanie, że natychmiast po śmierci papieża plądrowano jego prywatne mieszkanie i zgromadzony przez każdego z piastujących urząd skarb znikał, ale Pius XII, syn starego rzymskiego rodu, był przezorny i cały majątek - 80 mln. w złocie i dewizach — zabezpieczył u swej rodziny. /../

 

Papież Paweł VI inkasował przeciętnie 2 mln. dolarów rocznie dywidend z posiadanych akcji fikcyjnych firm. W 1978 r. jego bank /../ zarobił już 120 mln. dolarów; 85% tej sumy przypadło namiestnikowi Chrystusa do swobodnego dysponowania. Pieniądze leżące na watykańskich kontach zostały zabezpieczone przed ingerencją jakiegokolwiek urzędu skarbowego. /../ Pontifex dysponuje na wszelki wypadek lądowiskiem dla helikopterów i od kilkunastu lat, atomowym bunkrem, zdolnym pomieścić 500 prałatów. /../

 

Biada jednak, jeśli jest zagrożony choćby ułamek kościelnego stanu posiadania. /../ Wtedy mobilizuje się potencjał bojowy Kościoła. Wtedy następuje karanie, inscenizuje się wojny religijne i inkwizycje. Wtedy owieczki Boże mają posłusznie zacząć nienawidzić /../ Wtedy wielka owczarnia musi płacić; mobilizowana jest wielka, jednolita wiara, uruchamiane są wielkie pieniądze. /../ Jedno co pewne, to kasa, dająca się zapełnić przy pomocy wielkiej liczby i wielkiej wiary. By tych zasobów nie naruszać, opłaca się każdy arcypasterski lament.

 

Książę von Puckler-Muskau pisał przed ponad stu laty: "Religia nie spoczywa już w sercach i umysłach, ale stała się formą martwą, mimo krańcowo niewykształconego katolicyzmu, związaną z mniejszą ilością obrzędów, ale z taką sama nietolerancją i hierarchią jego kleru, która jednak — poza swą bigoterią i pychą — ma jeszcze za cel to, by posiadać połowę majątku kraju". /../

 

A państwa? Płacą nadal, jak dotąd. Albo przejmują pewne płatności. /../ Jeśli państwo odmawia udziału w tej nieczystej grze, a społeczeństwo poskąpi karmy w kościelnym żłobie, podnosi się arcypasterski krzyk: wtedy panowie duchowni, którzy zarabiają na chleb ewangelią, gromią takie państwa, że jakoby wykazują tendencję, by stać się "Antychrystem czasów ostatecznych". Nie rozpoczynają oczywiście całkowitej rejterady, jak długo przynajmniej rodzący się Antychryst im płaci. /../

 

Świętość jest istotnym czynnikiem gospodarczym. Jest opłacalna nie tylko w wielu ośrodkach pielgrzymek, gdzie w wielkiej skali wymienia się ją na datki. /../ Dostarcza ważnych podstaw do ogólnego finansowania Kościoła. Gdyby nie był on — jak sam się określa — „święty", gdyby nie wiedział jak sprzedawać wszelką miłą arcypasterzom cnotę jako najwyższą wartość na ziemi, to ludziom mogłoby przyjść do głowy, by pożegnać arcypasterzy — albo przynajmniej nie obsługiwać ich już finansowo. /../

 

Wielu ludzi zamyka oczy na to, co widać jak na dłoni. Są niewolnikami i pragną pozostać w tej niewoli. Kochają swą ślepotę jak jakiś skarb. Po prostu nie chcą widzieć. Wzbraniają się zrozumieć, że papież i jego biskupi mają niewiele wspólnego z niebem, ale dużo ze światem doczesnym. Ludzie słusznie nazywani przez swoich papieży "wiernymi", nie mają prawa poznać, że wszystko może wyglądać inaczej, niż to im ilustruje ich katechizm. /../ Sitwa funkcjonuje, a niebieskie kliki trzymają się razem: posiadłości, zdobyte cudzą krzywdą dobra, pozostają bez żadnych odszkodowań w rękach spadkobierców krwawych morderców. A w kręgach pasterskich rosną dalsze majątki". (wg książki Książęta Kościoła, Horst Hermann).

 

                                                        ------ /// ------

 

„Kościół chrześcijański nie pozostawił żadnej rzeczy nietkniętej swym zepsuciem, uczynił z każdej wartości bezwartość, z każdej prawdy kłamstwo, z każdej rzetelności nikczemność duchową. /../ Jest mi on największym zepsuciem, jakie pomyśleć sobie można, wola jego dążyła do ostatecznego, jakie być tylko może, zepsucia. /../ Ważcie mi się jeszcze mówić o jego „humanitarnych” błogosławieństwach”.

                                                                                        Friedrich Nietzsche Antychryst.

 

                                                         ------ /// ------

 

Aby koniec tego artykułu nawiązywał do początku Części I , której wymowa była stricte przyrodnicza, pozwolę sobie na przytoczenie pewnej zoologicznej ciekawostki. Otóż kiedy kończyłem ten tekst, dziwnym zbiegiem okoliczności w telewizji, w programie pokazującym życie dzikich zwierząt, sfilmowano stado łosi. Potem było zbliżenie na jednego z nich i lektor powiedział wtedy, że tego łosia opanowało 100 tysięcy kleszczy, przez co jest on tak bardzo wycieńczony, iż prawdopodobnie nie da się go uratować i trzeba będzie go uśmiercić. Nie mam pojęcia jak oni to obliczyli, lecz faktem jest, że taka informacja została podana. To tyle. Wiem, że to jest bez związku z całością, ale chciałem by ten tekst miał również przyrodnicze zakończenie, a czysty przypadek podsunął mi ten pomysł.

 

Listopad 2014 r.