Największa zbrodnia lewicy na Bliskim Wschodzie


Daniel Greenfield 2014-11-02


Największą zbrodnią lewicy na Bliskim Wschodzie jest jej poparcie dla arabsko-muzułmańskiej większości kosztem mniejszości etnicznych i religijnych. Zawsze popierała i popiera nadal terroryzm, czystki etniczne i represje wobec mniejszości w tym regionie. Bardzo rzadko podnosiła głos w poparciu dla mniejszości, a kiedy to robiła, jej ton był przyciszony, zupełnie inny od żarliwej obrony nacjonalizmu arabsko-muzułmańskiej większości.

Milion uchodźców żydowskich i zanikający chrześcijanie tego regionu nie pojawiają się w ich debatach. Dramat mniejszości nigdy nie jest powodem organizowania wieców protestacyjnych lewicy.Afrykanom w Sudanie przydałaby się cała uwaga ONZ, ale obecnymi celebrytami tej organizacji są Arabowie muzułmańscy, którym nie udało się zmieść z powierzchni ziemi żydowskiej mniejszości tego regionu. Sudańczycy muszą zadowolić się pomocą trzeciego rzędu.  

W odróżnieniu od arabskich nacjonalistów i islamistów z Libii, siły powietrzne francuskie, angielskie i amerykańskie nie przyszły im na ratunek. Przyszły na ratunek Libijczyków, którzy okazali swoją wdzięczność zgodnie z tradycją arabskiej większości, masakrując afrykańską mniejszość, a potem zabijając kilku Amerykanów. Ale przyjaciołom wybacza się  małe ludobójstwo.

Lewica opowiedziała się za panarabizmem, opartym na rasie, za nacjonalizmem opartym na religii; lewica działała zgodnie z ekspansjonistyczną polityką zagraniczną Związku Radzieckiego. Socjalizm panarabski ułatwił zachodniej lewicy ignorowanie jego rasizmu, jak również podziwu wielu jego przywódców dla Niemiec nazistowskich. Ta sama lewica, która odmawiała dostrzeżenia Gułagu i czystek etnicznych pod czerwoną flagą, zamknęła oczy na sprzeczność między potępieniem syjonizmu za jego podstawę etniczną i równoczesnym popieraniem panarabizmu, który jest oparty na przynależności rasowej.

Pod rządami syjonistów Izrael zachował znaczną mniejszość arabską. Panarabiści jednak zmusili swoich Żydów do ucieczki, organizując pogromy, stosując represje polityczne, wsadzając Żydów do więzień i dokonując publicznych egzekucji. Krytyka syjonizmu przez lewicę straciła zasadność z powodu ich poparcia dla panarabizmu i ich długotrwałej wrogości wobec żydowskiej tożsamości narodowej, ich upierania się, że socjalizm wymaga, by Żydzi wtopili się w dominującą na danym terenie grupę, czy to w Rosji, czy w Europie Zachodniej. Na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej arabizacja prowadziła do represji wszelkich nie-arabskich mniejszości i do zniszczenia innych kultur przez nacisk na rasową dominację.

Kiedy panarabizm stracił swój powab, lewica zwróciła się z równym entuzjazmem ku panislamizmowi. Podczas gdy panarabizm pozwalał Arabom chrześcijańskim na jakąś reprezentację, panislamizm wyklucza ich w oparciu o religię. Po bezkrytycznym poparciu dla rasowej tyranii, lewica upadła jeszcze niżej i obecnie jest orędownikiem teokracji większościowych.

Raczkujące poparcie dla ruchu narodowego Kurdów zamarło, kiedy Turcja zamieniła się z świeckiego sojusznika mocarstw zachodnich w tyranię islamską z marzeniami o odbudowie imperium. Ten perwersyjny zwrot spowodował, że lewica porzuciła poparcie dla walki narodowej uciskanego narodu kurdyjskiego, kiedy jego władcy zwąchali się z bigoteryjną większością w regionie.

Wojna w Iraku, której lewica nienawidziła, usunęła tyrana sprzymierzonego z sunnicką większością regionu, a kampania w Libii, którą lewica popierała, usunęła tyrana, który zbyt daleko zboczył od aspiracji tejże większości. Tak samo w Egipcie, gdzie nadmierna tolerancja Mubaraka dla mniejszości doprowadziła lewicę do poparcia wezwań pan arabistów i panislamistów do jego obalenia. Nikt się nie krzywił, kiedy w Tunezji, rząd tolerujący mniejszości został zastąpiony przez islamistów.

Ten wzór powtarza się raz za razem, kiedy zachodnia lewica powstaje w poparciu dla rządów opartych  na kryteriach rasowych i teokratycznych.

Na zdjęciu Nikita Chruszczow wyrażający w 1967 roku pełne poparcie ZSRR dla ostatecznego rozwiązania kwestii izraelskiej (obok niego dyktator Egiptu, pułkownik-prezydent Nasser.)
Na zdjęciu Nikita Chruszczow wyrażający w 1967 roku pełne poparcie ZSRR dla ostatecznego rozwiązania kwestii izraelskiej (obok niego dyktator Egiptu, pułkownik-prezydent Nasser.)

Nie jest przypadkiem, że jeden kraj w regionie, którego lewica nienawidzi ponad wszystkie inne, nie jest ani arabski, ani muzułmański. Tak samo jak nie jest przypadkiem, że Wiosna Arabska zastępuje reżimy względnie tolerancyjne wobec mniejszości islamistami i arabistami. Prawdziwym regionalnym programem lewicy jest rasistowski program jej arabskich idoli. Arabscy socjaliści i islamiści, którzy ją tak urzekli, zamienili zachodnią lewicę w wehikuł swoich rasowych i teokratycznych programów.


Dla lewicy krzyczenie o rasizmie, kiedy Amerykanie wzmacniają Kurdów w Iraku lub kiedy żołnierze izraelscy pilnują maleńkiego skrawka ziemi, gdzie najstarsza i najczęściej uciskana mniejszość tego regionu znalazła schronienie, jest szczytem hipokryzji. To lewica jest rasistowska. To lewica wspiera dziś teokrację i wspiera ucisk mniejszości przez większość.

Idioci w kefijach, chętni do udzielania każdemu lekcji o Bliskim Wschodzie, myślą, że Asyryjczycy zniknęli w starożytnych czasach, nie mają pojęcia, kim są Adygejczycy lub Cyganie arabscy, uważają, że zoroastrianie to objazdowy cyrk i nie potrafiliby powiedzieć czegokolwiek o Druzach, Bahaiach lub Ahmadich – poza tym, że prawdopodobnie winna jest polityka amerykańska albo izraelska.

Tymczasem z dumą noszą część garderoby związaną z panarabistami i ich odrzuceniem reform tureckich. Dlaczego jednak mieliby zastanawiać się nad tym, że popierają wyidealizowany neofeudalizm, który doprowadził do masowych mordów i powstania teokratycznego reakcyjnego ruchu w przebraniu nacjonalizmu. Lub że te ruchy w sposób nieunikniony doprowadziły do represji wobec mniejszości, do czystek etnicznych i  ludobójstwa rdzennych mieszkańców tego regionu przez ich arabskich zdobywców.

Lewica ma zaufanie do lenistwa intelektualnego swoich sympatyków, może być pewna, że nie zauważą, iż nacjonalizm, który popierają, jest nacjonalizmem średniowiecznych zdobywców i odradzającym się kolonializmem. Jedynymi dwoma narodami z historycznymi korzeniami w regionie są Izrael i Persja. W Afryce Północnej, gdzie Wiosna Arabska przyjęła najdziksze formy, lewica oklaskiwała odrodzenie się arabskiej Pretorii, rasistowskich reżimów zamieniających się w jeszcze bardziej rasistowskie teokracje kierowane przez pra-pra-pra… prawnuków mężczyzn, którzy najechali ten region i zniszczyli fundamenty jego historii i kultury.  

Zachwyt dla Wiosny Arabskiej, z jej czystkami chrześcijańskich Koptów i Afrykanów, jej wylewem wrogości wobec Żydów, jest tak perwersyjny, jak gdyby lewica nagle uznała, że Afryce potrzeba rządów prawdziwych Burów. Jest to bezsensowne zachowanie rasistowskich idiotów i totalitarnych hipokrytów, którzy myślą, że jeśli pierwsi nazwą cię “rasistą”, to wygrali spór.

Lewica bezkrytycznie popiera rządy arabskie i islamskie na Bliskim Wschodzie. Ględzi bez końca o Gazie lub Falludży, ale nie będzie mieć nic do powiedzenia o użyciu przez Turków   broni chemicznej na kurdyjskich obszarach w Iraku. Dla lewicy nie istnieją dziesiątki tysięcy więźniów politycznych w więzieniach tureckich, niektórzy skazani wyłącznie z powodu przestępstwa używania języka kurdyjskiego. Nie wzbudza ich zainteresowania rzucona mimochodem groźba Erdogana, że znowu przeprowadzi czystkę etniczną Ormian.

Nie jest tajemnicą, że lewica jest totalitarna i że pociągają ją ruchy totalitarne. Niewielu jednak jest skłonnych powiedzieć to otwarcie i wyraźnie, kiedy chodzi o jej politykę na Bliskim Wschodzie.


Lewica wybrała panislamistów i odrzuciła sekularystów w Iraku i w Turcji. Wybrała rasistowskich faszystów w Egipcie, Iraku i Syrii – i ich lokalne milicje palestyńskie. Popierała rewoltę arabistów i islamistów w Egipcie Tunezji i Libii. A popierając każdy totalitarny reżim większościowy, który nie był zbyt blisko sprzymierzony ze Stanami Zjednoczonymi – na  jednego, wielkiego wroga wybrali sobie jedyne demokratyczne państwo w regionie.


Największą zbrodnią lewicy na Bliskim Wschodzie jest jej tchórzliwa miłość do tyranii, do wielkich imperiów zbudowanych w oparciu o kryteria rasy lub religii, depczących narodowe i polityczne prawa mniejszości. Obchodzą ich tylko te państwa prawdziwego apartheidu.  Dokonują największych wysiłków nie w celu rozwiązania problemu bezpaństwowości mniejszości kurdyjskiej, problemu granic narodowych Armenii lub zakończenia tureckiej okupacji i zasiedlania Cypru przez Turków – ale w celu dodania jeszcze jednego arabsko-muzułmańskiego państwa w tym regionie.

Palestyna – cyniczny projekt panarabskich i panislamskich zbirów, jest wielką obsesją lewicy. Bo jeśli jest coś, czego ich zdaniem Bliski Wschód nie ma w nadmiarze, to jest to totalitarny reżim zbudowany na arabskiej i islamskiej tożsamości. I jedyną rzeczą, której ma za dużo, to demokratyczne państwo z niearabską i niemuzułmańską większością. I tę jedną rzecz są zdecydowani zniszczyć.


The lefts worst crime in Middle Eeast

Sultan Knish, 25 października 2014

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska




Daniel Greenfield

Amerykański pisarz i publicysta, mieszka w Nowym Jorku. Prowadzi stronę internetową Sultan Knish.