Czy można uratować liberalizm przed nim samym?


Sam Harris 2014-10-15


Jakiekolwiek są szanse na opuszczenie przez islam średniowiecza, nadzieja nie leży w takich obskurantach jak Reza Aslam, ale w reformatorach takich jak Maajid Nawaz. W tym momencie testem na uczciwość intelektualną (który oblewa tak wielu liberałów) jest przyznanie, że istnieje linia prowadząca wprost z Koranu do nietolerancji i przemocy w świecie muzułmańskim.

Moja niedawna potyczka z Benem Affleckiem w programie Billa Mahera Real Time… wywołała nadzwyczaj dużo kontrowersji. Uważam, że warto przeprowadzić jej obdukcję.


Dla tych, którzy nie widzieli programu, większość z tego, co tu napisałem nie będzie miało sensu, chyba, że obejrzycie część, w której brałem udział:



Cóż zatem się stało?


Przyznaję – wrogość Afflecka trochę mnie zaskoczyła. Nie wiem skąd się wzięła, ponieważ nigdy się nie spotkaliśmy przed wystąpieniem w panelu, a z naszej rozmowy po programie wynika, że Affleck kompletnie nie zna mojej pracy. Podejrzewam, że któryś z jego agentów jest fanem Glenna Greenwalda i przygotował go do tego wystąpienia po prostu mówiąc mu, że jestem rasistą i podżegaczem wojennym.

 

Jeżeli obejrzysz całe nagranie naszej wymiany zdań (które zaczyna się wcześniej niż początek tego klipu), zobaczysz, że z niewiadomego powodu Affleck atakował mnie od samego początku. Czego wielu widzów może nie wiedzieć, wywiad w środku programu z założenia uważa się za zastrzeżone pięć do siedmiu minut rozmowy pomiędzy Maherem a nowym gościem – i wszyscy paneliści o tym wiedzą. Zaburzyć tę strukturę i wtargnąć w tę przestrzeń jest odrobinę niekulturalne; wyskoczyć z krytycyzmem,  jak zrobił to Affleck, to już spora złośliwość. Starał się trafić pierwszym ciosem ledwie 90 sekund po tym, jak usiadłem, zanim temat islamu w ogóle się pojawił.

 

I choć byłem świadom, że Affleck nie pałał do mnie miłością, nie zdawałem sobie sprawy jak nieprzyjazny wobec mnie był dopóki nie obejrzałem programu w telewizji następnego dnia. To z pewnością nie było zwykłe spotkanie dwójki nieznajomych. Na przykład: powiedziałem, że liberalizm zawodzi nas w kwestii teokracji islamskiej i Affleck uszczypliwie skomentował „dzięki Bogu, ty tu jesteś!” (to było jego drugie wtrącenie podczas wywiadu). Potem powiedziałem: „Sprzedano nam ten mem islamofobii, zgodnie z którym wszelka krytyka doktryny islamu łączona jest z bigoterią wobec muzułmanów jako ludzi” i Affleck przerwał po raz trzeci, tym razem praktycznie kończąc wywiad w środku programu: „Zaczekaj – czy jesteś osobą, która rozumie oficjalnie skodyfikowaną doktrynę islamu? Czy to ty to tłumaczysz?”

 

Wiele osób zwróciło uwagę, że Affleck i Nicholas Kristof niezwłocznie potem przedstawili moje tezy myląc wszystko co Maher i ja powiedzieliśmy o islamie z bigoterią wobec muzułmanów. Nasze wypowiedzi były „obrzydliwe”, „rasistowskie”, „brzydkie”, „jak powiedzieć: jesteś Żydem krętaczem” (Affleck) oraz „karykaturą”, która „ma (mały) posmak tego, jak biali rasiści mówią o Afro-Amerykanach” (Kristof).

 

Najbardziej kontrowersyjne z tego, co powiedziałem, było to: „musimy móc krytykować złe pomysły, a islam to kopalnia złych pomysłów”. To twierdzenie spotkało się z niezliczonymi zarzutami „bigoterii” i „rasizmu” zarówno w sieci jak i w mediach. Ale wyobraźmy sobie, że w roku 1970 mówię: „komunizm to kopalnia złych pomysłów”. Jak nieracjonalne byłoby atakowanie mnie za „rasizm” czy za żywienie nieracjonalnej nienawiści wobec Rosjan, Ukraińców, Chińczyków itp. A to przecież dokładnie ta sama sytuacja. Moja krytyka islamu to krytyka wierzeń i ich konsekwencji – ale moi znajomi liberałowie odruchowo widzą w tym wyraz nietolerancji wobec ludzi.

 

I napięcie w panelu jedynie rosło. W pewnym momencie Affleck chciał mnie uciszyć mówiąc: „Ok, pozwól mu [Kristofowi] mówić przez chwilę”. Gdy kończyłem zdanie, wykonał gest wskazujący na zniecierpliwienie, sugerując, że ględziłem przez lata. Po obejrzeniu tej wymiany w telewizji (jego mowa ciała jest mniej wyraźnie widoczna online) muszę przyznać, że zadziwia mnie pogarda Afflecka w stosunku do mnie.

 

Jednak chcę jedną rzecz powiedzieć jasno. Nie odebrałem agresji Afflecka osobiście. Stykam się z tym regularnie ze strony ludzi, wierzą w kłamstwa na mój temat szerzone i skrzętnie produkowane przez Rezę Aslana, Glenna Greenwalda, Chrisa Hedgesa i wielu innych. Jakbym się zachował, gdybym to ja siedział naprzeciw kogoś, o kim „wiem”, że jest rasistą i podżegaczem do wojny? Szczerze nie wiem.

 

Kristof podniósł argument, że są odważni muzułmanie ryzykujący życiem by potępić „ekstremizm” w muzułmańskiej społeczności. Oczywiście, że są i ja też ich cenię. Ale Kristof zdawał się kompletnie nieświadom, że dowodził tego, co ja twierdzę – tego, oczywiście, że ci ludzie ryzykują życiem broniąc podstawowych praw ludzkich w świecie muzułmańskim.

Gdy powiedziałem Affleckowi, że nie zrozumiał mojej argumentacji powiedział: “Nie rozumiem jej? Mówisz: ‘No wiesz, czarni, strzelają do siebie, [ponieważ] są czarni!’” I on po tym oczekiwał, że powiem „Masz rację.”?

 

Pomimo, że jasno powiedziałem, że nie twierdzę, że wszyscy muzułmanie stosują się do dogmatów, które krytykuję, że rozróżniam pomiędzy dżihadystami, islamistami, konserwatystami i resztą społeczności muzułmańskiej, że wprost wykluczyłem setki milionów muzułmanów, którzy nie biorą serio doktryn o bluźnierstwie, apostazji, dżihadzie i męczeństwie, Affleck i Kristof nalegali, że ubliżałem wszystkim muzułmanom jako jednej grupie. Niestety, w tym momencie trochę źle się wyraziłem mówiąc o setkach milionów muzułmanów, że nie biorą swojej „wiary” na poważnie. Wielu uznało, że miałem na myśli muzułmańskich ateistów (których z pewnością tylu nie ma) i sugeruję, że tylko ci, którzy stracili wiarę mogą zreformować islam. Nie wiem jak wiele razy trzeba zaprzeczać temu, że mówi się o jednej, całej grupie, lub cytować konkretne dane by uzasadnić liczby, o których się mówi. Chyba nic nie zapobiegnie zarzutom bigoterii i braku „zniuansowania”.

 

Jedną z najsmutniejszych konsekwencji tej wymiany jest to, jak Affleck jest teraz wychwalany za obnażenie „rasizmu”, „bigoterii” i „nienawiści do muzułmanów” mojej i Mahera. To kolejny znak, że wystarczy kogoś oskarżyć o te przywary, choćby nielogicznie, by ustalić to jako fakt w głowach wielu widzów. Nie pomaga też to, że nieuczciwi ludzie tacy jak Reza Aslan i GlennGreenwald przekręcają tę rozmowę w ten sposób.

 

Oczywiście Afflecka często obrzuca się inwektywami jako imbecyla. Ale znaczna część krytyki jego osoby też jest nieuczciwa. Ci, opisujący go jako zaledwie „aktora”, który stracił grunt pod nogami, nie różnią się od tych, krytykujących mnie jako „neuronaukowca”, który nie może z tego powodu wiedzieć czegokolwiek o religii. I Affleck to nie ledwie aktor: jest reżyserem, producentem, scenarzystą, filantropem i pewnego dnia może będzie politykiem. A nawet jeżeli byłby zaledwie aktorem, to nie jest to powód, by zakładać, że nie jest inteligentny. W rzeczy samej, uważam, że jest całkiem bystry, co tylko czyni nasze spotkanie tym bardziej przygnebiającym.

 

Ważne jest, że CV danej osoby jest nieistotne, tak długo jak mówi z sensem. Niestety Affleck nie mówił z sensem. Nie robił tego także Kristof, który jest ekspertem w tej dziedzinie, szczególnie w kwestii trudnego położenia kobiet w krajach rozwijających się. To, że nie potrafił rozpoznać i docenić heroizmu mojej przyjaciółki Ayaan Hirsi Ali pozostaje dziennikarskim upokorzeniem i moralnym skandalem (co też mu powiedziałem po programie).

 

Po programie wyjaśniło się kilka kwestii dotyczących poglądów Afflecka i Kristofa. Zamiast ufać badaniom opinii publicznej i wypowiedziom dżihadystów i islamistów, wolą ufać odczuciom, które zebrali od tuzinów muzułmanów, których poznali osobiście. Oczywiście to szaleństwu używać takiej metody, by mierzyć poglądy muzułmanów na całym świecie. A jednak zrozumiałe. W oparciu o swoje doświadczenia, wierzą, że sukces takich grup jak ISIS (pomimo jej zdolności do rekrutowania tysięcy ludzi z wolnych społeczeństw) nie mówi nic o roli doktryn islamu w światowym dżihadzie. Wydaje im się, że ISIS działa niczym lep na psychopatów – przyciąga „zawiedzionych młodych mężczyzn”, którzy i tak dokonaliby strasznych czynów. Z jakiegoś dziwnego powodu, ci niezrównoważeni ludzie nie mogą się oprzeć podróży na odległą pustynię by móc mieć zaszczyt odcięcia głowy dziennikarzom i działaczom społecznym. Czekam na wpis w DSM-VI, który opisze ten trudny stan mentalny.

 

Nie wszyscy z tych złych chłopców wysiadających z autobusów w Syrii by dołączyć do ISIS są psychopatami, ani nawet nie mają depresji i przybyli na pustynię umrzeć – niezależnie od tego, że wielu liberałów w to wierzy. Większość z nich znajduje prawdziwą motywację w swoich religijnych/przekonaniach. Wielu z pewnością czuje się duchowymi Jamesami Bondami, walczącymi w kosmicznej wojnie przeciwko złu. W końcu szerzą jedyną prawdziwą wiarę na wszystkie krańce świata (lub umrą robiąc to, stając się męczennikami i trafiając na wieczność do Nieba). Świeccy liberałowie zdają się być niezdolni do pojęcia tego, jaką psychologiczną satysfakcję przynosi taki światopogląd.

 

Jak staram się przekonać w Wakinp Up, istnieje wiele pozytywnych stanów umysłu (np. ekstaza), które są etycznie neutralne. A to znaczy, że naprawdę istotne jest, co dla ciebie uczucie ekstazy oznacza. Jeżeli uważasz, że oznacza nagrodę od Stwórcy Wszechświata za oczyszczenie twojej wioski z chrześcijan, to jesteś materiałem na wojownika ISIS. Inni wybiorą się na festiwal Burning Man, otoczeni nagimi kobietami pokrytymi fluoroscencyjną farbą i doświadczą podobnych stanów umysłu.

 

Po programie, Kristof, Affleck, Maheri ja kontynuowaliśmy naszą dyskusję. W pewnym momencie Kristof powtórzył zarzut, że Maher i ja nie potrafimy dostrzec istnienia tych wszystkich muzułmanów potępiających ISIS przywołując popularny hasztag #NotInOurName. Odpowiedziałem mu: „Zgadzam się, że każde potępienie ISIS jest czymś dobrym. Ale zastanów się, co by się stało, gdybyśmy spalili kopię Koranu podczas programu? W kilku krajach wybuchłyby zamieszki. Zaatakowano by ambasady. W odpowiedzi na znieważenie książki miliony muzułmanów wyszłyby na ulice, a my resztę życia musielibyśmy radzić sobie z poważnym zagrożeniem życia. Ale gdy ISIS krzyżuje ludzi, zakopuje dzieci żywcem, gwałci i torturuje tysiące kobiet – robiąc to wszystko w imię islamu – reakcją jest kilka małych demonstracji w Europie i hasztag.” Nie wydaje mi się, bym był nieuczciwy mówiąc, że ani Affleck ani Kristof nie znaleźli na to inteligentnej odpowiedzi.

 

Wierzę, że zarówno Affleck jak i Kristof chcą dobrze. Martwi ich ksenofobia Amerykanów i perspektywa kolejnych operacji wojskowych. Ale są zdezorientowani w kwestii islamu. Jak wielu świeckich liberałów, nie chcą zaakceptować przytłaczających dowodów, że wielu muzułmanów wierzy w te niebezpieczne tezy o niewiernych, apostazji, bluźnierstwach, dżihadzie i męczeństwie. Nie zdają sobie sprawy, że te doktryny są mniej więcej tak samo kontrowersyjne w islamie, jak doktryna zmartwychwstania Jezusa w chrześcijaństwie.

 

Co ważne, inni w tej debacie nie są równie niewinni. Naszą rozmowę na Real Time sprowokował wywiad RezyAslana w CNN, w którym zbeształ Mahera za jego uwagi na temat islamu z poprzedniego programu. Aslan zawsze wydawał mi się komiczną postacią. Jego przekonania na temat religii to zbiór pretensjonalnych nonsensów, a wypowiada je z tak wysokim mniemaniem o sobie, którego powstydziłby się nawet Czyngis-chan u szczytu swoich rządów. Jednak w kwestii islamu Aslan zaczął stawać się groźny. Z pewnością nie wierzy w to, co mówi, ponieważ prawie wszystko co mówi to kłamstwa lub pół prawdy tak skonstruowane by zmylić słuchaczy. Jeżeli twierdzi, że czegoś nie ma w Koranie, najpewniej tam jest. Nie wiem jaki ma plan, poza wykorzystywaniem poczucia winy białych w każdym wywiadzie, ale manipuluje przychylnością liberałów by uciszyć dyskusje na ważne tematy.

 

Zważywszy na to, że z pewnością zna zawartość Korany i hadisów, poglądy społeczności muzułmańskich, wie o cierpieniu kobiet i innych grup oraz o prawdziwych skutkach przekonań religijnych uważam, że jego manipulacje w tych kwestiach są po prostu bezczelne.


Jakiekolwiek są szanse na opuszczenie przez islam średniowiecza, nadzieja nie leży w takich obskurantach jak Reza Aslam, ale w reformatorach takich jak Maajid Nawaz. W tym momencie testem na uczciwość intelektualną (który oblewa tak wielu liberałów) jest przyznanie, że istnieje linia prowadząca wprost z Koranu do nietolerancji i przemocy w świecie muzułmańskim. Nawaz potrafi to przyznać. Co nie znaczy, że postrzegamy islam tak samo. Wręcz przeciwnie. Prowadzimy obecnie wymianę listów, którą za kilka miesięcy opublikuję w formie ebooka i z której dużo się uczę. Ale Nawaz potrafi przyznać, że skala radykalizacji w społecznościach muzułmańskich to ogromny problem. W przeciwieństwie do Aslana, podkreśla, że jego bracia muzułmanie muszą znaleźć sposób by reinterpretować i zreformować swoją wiarę. Wierzy, że w islamie jest dość intelektualnych treści, by to zrobić. Mam nadzieję, że ma rację. Jednak jedno jest pewne: to muzułmanie muszą wykonać tę pracę reinterpretacji – i musimy móc na ten temat szczerze rozmawiać.

 

Tłumaczenie: Julian Jeliński


Can liberalism be saved from itself

SamHarris.blog 7.10.2014



Sam Harris


Neurobiolog i filozof, jeden z „czterech jeźdźców Nowego ateizmu”. Jego wydana w 2004 roku książka The End of Faith (Koniec wiary), wywołała burzliwą dyskusję i była tłumaczona na wiele języków.  W 2006 roku opublikował Letter to a Christian Nation, a w 2010The Moral Landscape.


Sam Harris jest często publikowany w głównych mediach amerykańskich, prowadzi również swoją własną stronę internetową: http://www.samharris.org/blog