O korzyściach przypadkowego kolekcjonowania okazów
W 1911 r., po krótkim i najwyraźniej niezadawalającym okresie pracy jako prawnik, Keppel H. Barnard opuścił rodzinny Londyn i dołączył do personelu Muzeum Południowoafrykańskiego w Cape Town. Zaczynając od posady asystenta laboratoryjnego, szybko awansował i w ciągu zaledwie 10 lat osiągnął stanowisko dyrektora muzeum, które zachował aż do przejścia na emeryturę w 1956 r. W życiu Barnarda dominowały dwie, na pozór sprzeczne, pasje. Jedną było badanie zwierząt wodnych i podczas swojej j owocnej kariery stworzył podstawy nowoczesnej afrykańskiej ichtiologii, karcynologii i malakologii. Przypuszczalnie jednak nigdy bym o nim nie usłyszał, gdyby nie jego druga pasja – alpinizm. We wrześniu 1925 r. jego nienasycone pragnienie wspinania się na wyniosłe skały zaprowadziło go na szczyty i do jaskiń Cederberg, łańcucha górskiego z czerwonego piaskowca z ordowiku, leżącego około 150 kilometrów na północ od Cape Town. Gdy już się tam znalazł, włączyła się jego pasja do zoologii i skłoniła go do zaglądania w każdą szparę, żeby zbierać okazy dla swojego muzeum. W wąskich jaskiniach, znanych jako Wolfberg Cracks natknął się na duże, podobne do pająków owady, z patykowatymi nogami w prążki i 15 centymetrowymi czułkami. Ani on, ani nikt inny nie wiedział, co o nich sądzić, poza tym, że mogły być pasikonikowatymi.
Przez 70 lat te okazy leżały w ciemnym kącie muzeum, aż – po wielu moich coraz bardziej natarczywych listach, zapakowano je razem ze stertą niezidentyfikowanego materiału i wysłano do mnie, wówczas młodego studenta entomologii, pracującego nad przeglądem pasikonikowatych z południa Afryki. Jeden rzut oka wystarczył, żeby wiedzieć, że było to coś bardzo specjalnego. Nie było zaskakujące to, że były nieopisane jeszcze przez naukowców – zawsze miłe, ale nie tak bardzo nieoczekiwane zdarzenie. Intrygujący był jednak fakt, że zostały zebrane w jaskini – żadne inne pasikonikowate nie zostały nigdy znalezione w takim środowisku. Czy mogły to być pierwsze takie zwierzęta? Niezwykle długie kończyny i jasne ubarwienie były znakami probierczymi troglobiontów, organizmów żyjących w jaskiniach, i nowe pasikoniki pasowały do tego wzoru.
Tajemniczości dodawał fakt, że wszystkie osobniki były niedojrzałe i mogłem tylko domyślać się, jak mogłyby wyglądać dorosłe owady. Opublikowałem formalny opis nowych pasikonikowatych, nadając im nazwę naukową Cedarbergeniana imperfecta (niedojrzałe pasikoniki zCederberg; teraz żałuję, że nie nazwałem ich od nazwiska Barnarda), ale od tego czasu marzyłem, żeby dowiedzieć się więcej o ich zachowaniu i biologii. Czy naprawdę żyją w jaskiniach? Co jedzą? Czy są samotnikami, jak praktycznie rzecz biorąc wszystkie pasikonikowate, czy też żyją w grupach, jak świerszcze jaskiniowe?
W kolejnych latach miałem wielokrotnie możliwośćwypraw w góry Cederberg i zebrałem wiele danych o ich biologii. Tak, naprawdę są to pasikoniki jaskiniowe, jedyne na świecie, i tak, są bardzo towarzyskie, często znajdowane w grupach po 20 do 30 osobników w różnym wieku. Wolą jaskinie chłodne, zachowujące temperaturę 12°C przez cały rok. Ani nietoperze, ani góralki nie mogą przebywać w ich środowisku – gdyby mogły, szybko rozprawiłyby się z tymi smacznymi, zaskakująco powoli poruszającymi się owadami – co ogranicza liczbę dostępnych dla nich jaskiń (co ciekawe, wystawione na wyższe temperatury, stają się znakomitymi skoczkami). Znam dźwięk, jaki wydają – krótkie, ultradźwiękowe pstryknięcie. Wszyscy ich bliscy krewni (pasikonikowate z trybu Aprosphylini) wydają długie, ciągłe trele, ale takie zawołanie prawdopodobnie wywoływałoby mnóstwo pogłosów w jaskini, co utrudniałoby samicom zlokalizowanie śpiewającego samca. Wiem także, co jedzą, a była to tajemnica, która dręczyła mnie od chwili zobaczenia niemal sterylnego wnętrza jaskini – opuszczają nocami jaskinię i żerują na trawach i innych roślinach u wejścia do jaskini. To zachowanie czyni je, w żargonie technicznym, trogloksenami.
W zeszłym miesiącu podczas krótkiej wizyty w Cederberg z moją przyjaciółką Jen Guyton, podchodziłem z niejakim strachem do Wolfberg Cracks. Po pierwsze, jest to trudna wspinaczka. Byłem świadkiem, jak inna moja przyjaciółka stoczyła się z góry i połamała kilka kości, kiedy szukała pasikoników jaskiniowych. Nie chciałem, żeby to samo zdarzyło się mnie lub – szczególnie – Jen.Trudno byłoby wyjaśnić dlaczego towarzyszące mi młode kobiety zawsze spadają ze skał. Ale martwiłem się także o same pasikoniki. Razem z Corey Bazelet, moją współpracowniczką z uniwersytetu w Stellenbosch, ukończyliśmy niedawno oszacowanie południowoafrykańskich pasikonikowatych dla Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych (IUNC) i pasikoniki jaskiniowe Cederberg niewątpliwie plasują się w kategorii „zagrożone”. Znane są tylko z maleńkiej garstki miejsc w górach Cederberg, jako możliwy relikt z zimniejszego klimatu plejstocenu, który znalazł schronienie w chłodniejszym środowisku jaskiń. Z obecną, jak się wydaje, nieunikniona zmianą klimatu i już dobrze udokumentowanym ociepleniem południowej Afryki, obawiam się, że ich dni są policzone. Na szczęście jednak dzisiaj pasikoniki jaskiniowe doskonale dają sobie radę. Jen i ja znaleźliśmy je w kwitnącym stanie; znalazłem nawet jeszcze jedną małą jaskinię, gdzie przedtem ich nie widziałem.
Bezpiecznie zeszliśmy na dół i zatrzymaliśmy się w małym sklepie z upominkami w Sandrifft, najwyżej położonej winnicy w Afryce (do której należą również jaskinie Wolfberg) i kupiliśmy kilka butelek, żeby wznieść toast za przetrwanie przypadkowego odkrycia K.H. Barnarda, rezultatu jego przypadkowego kolekcjonowania, które doprowadziło do opisu jedynego na świecie pasikonika jaskiniowego, a teraz, wraz z ogłoszeniem go gatunkiem zagrożonym, do wzmocnionej jego ochrony. Jeśli szanse przeżycia tych pasikoników są w jakikolwiek sposób związane z liczbą toastów, dadzą sobie radę.
Kontrastujące ubarwienie pasikoników jaskiniowych pozwala im na wtopienie się w barwne skały Cederbergpodczas ich rzadkich wypraw poza jaskinię.
On the benefits of random collecting
The SmallerMajority, 23 września 2014
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Piotr (Peter) Naskręcki
Entomolog, fotograf, popularyzator nauki. Ukończył studia na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktorat na University of Connecticut, pracuje w Museum of Comparative Zoology, Harvard University.
Piotr Naskręcki prowadzi znakomity blog naukowy The Smaller Majority. Jego zdjęcia owadów (i nie tylko owadów) fascynują i kuszą, żeby je sobie natychmiast ściągnąć. Nie należy tego jednak robić bez pozwolenia, gdyż zarówno zdjęcia, jak i teksty zastrzeżone są prawami autorskimi.